Rozdział 32
Floy POV.
Obudziłam się przykuta do jakiegoś stołu. Cholera! W rogu pokoju stała kamera. Najwyraźniej zauważyli, że się obudziłam, bo usłyszałam w oddali kroki. Jeśli zaczną mnie przepytwać, a ja nie odpowiem to najprawdopodobniej użyją siły. Pewnie zainteresuje ich moja wytrzymałość na elektryczność i energon w żyłach. Co robić, co robić! Floy myśl! Nie możesz pokazać im, że posiadasz jakąkolwiek moc! Co robić, co robić! Teleportuje się! Prubuję i... Nic. Pierdolić moje powalone szczęście! Nie uzupełniłam energonu! Nie mogę się więc teleportować i używać mocy! No może bym prądem kogoś porządnie kopnęła, moja wytrzywałość na niego też zostaje, ale przeciwko dobrze uzbrojonej armi, to by chyba nie wystarczyło... Wiem, Primus! Niech się ojciec raz na coś przyda!
-Primuuusie!-wykrzyknęłam w myślach
-Tak Floy, o co chodzi?-odpowiedział po chwili
-Złapali mnie ludzie, nie mogą się dowiedzieć, o tym, że jestem transformerem! Proszę, czy możesz zabrać mi moc, a kiedy poproszę oddasz?-starałam się szybko tłumaczyć, bo kroki były coraz bliżej.
-Niechaj się stanie jak chcesz moja córko!-gdy jego głos zamilkł, ja poczułam ogromny ból w sercu. Czułam, jakby ktoś zabrał mi część mnie, jakby ktoś wydarł ze mnie dusze. Prubowałam wezwać moc, ale ona cały czas przemykała mi przez palce. Na próbę zrobiłam sobie rankę na nadgarstku. Zamiast energonu wypłynęła krew. No to jest dobrze. Nie powinni się zoriętować, chyba, że sama się ujawnię...
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
Do pokoju wszedł jakiś mężczyzna z odrażającymi bliznami na twarzy, a tuż za nim dwoje strażników. Jeden z kamerą.
-Witaj. Jestem Silas, a ty?-odrzekł ten zabliźniony.
-Po co ci moje imię? Co ja tu do cholery robię?!-próbowałam zrobić z siebie idiotkę, aby nie ogarnął, że coś jest nie tak.
Ten tylko westchnął i niespodziewanie trzasnął mnie w twarz.
-Imię, już.-wysyczał, ups, chłopczyk się zdenerwował... Postanowiłam jednak zagrać w jego grę...
-Jjuuliia-udałam, że ze strach się jąkam, nie musi wiedzieć, że jestem wojskową. Zawsze byłam dobrym aktorem... Ten na widok mojej „przerażonej" miny tylko się uśmiechnął.
-Miło mi Julio. Jesteś w bazie organizacji MECH, a skoro i tak nigdy stąd nie wyjdziesz to powiem ci, że jesteśmy w Alpach. A teraz odpowiesz na moje pytania...
-Jakie pytania? Ja nic nie wiem!-udałam głupią i przerażoną, chyba się nabrał.
-To ja już ocenię.
Potem zaczął zadawać różne pytania, na które udawałam, że nie znam odpowiedzi. Oni naprawdę nic nie wiedzą o transformerach i frakcjach. Ich wiedza ogranicza się do tego, że wiedzą iż Cybertrończycy istnieją, mają bardzo zaawansowaną technologię i co najważniejsze... Jak można ich unieruchomić i... zgasić...
Nie odpowiadałam na żadne pytania, a oni za każdy brak odpowiedzi uderzali mnie. Na koniec zaczęli zadawać ciosy nożem, lecz mój ojciec goił wewnętrzne, poważne rany, zostawiając tylko te zewnętrzne, które nie wyglądały za ciekawie... Czułam się dużo lepiej niż wyglądałam. Potem udałam, że mdleję, a oni się na to nabrali. Ha! Chyba minęłam się z powołaniem, powinnam występować w teatrze! Może kiedyś... Mniejsza. Jeden z żołnierzy zrobił i parę zdjęć. Potem w oddali usłyszałam... Głos Megsa?! Chyba się z nim połączyli. Potem o dziwo nie zemdlałam, ale usnęłam w spokoju. Jednak nawet przez sen nie dane mi było odpocząć...
*10 min. wcześniej na Nemezis*
Megatron POV.
Gdzie jest Floy?! To pytanie zadaję już sobie od pół godziny. Powinna już dawno tu być, Knockout sparawdzał, nie ma jej w domu, tej komórki, czy jak się to tam nazywa też nie odbiera! O co tu chodzi?! Zawołałem Medyka, aby zdał mi raport z poszukiwań. Gdy laluś przyszedł na mostek, ja rozparłem się na tronie. Miał już zacząć gdy przerwał mu Soundwave.
-Lodzie. Nadawca: Nieznany, Status: Połączenie przychodzące-rzekł tym swoim mechanicznym głosem.
Po krótkim zastanowieniu powiedziałem
-Daj je na główny ekran. Knockout, Starscrema nie ma. Stań obok mnie.-Oba cony wykonały polecenie, a na ekranie głównym ukazała się twarz jakiegoś węglowca...
-Witam, lordzie.-rzekł, a ja na wpół zdziwiony, na wpół wkurzony rzekłem, nie, przepraszam, ja wrzasnąłem.
-Czego chcesz nędzny węglowcu?!-Achh, już tylko czekałem na jego przerażony wyraz twarzy, ale ten nie nadszedł.
-Nie tak ostro Megatronie, czy nie zgubiłeś przypadkiem czegoś, a może kogoś?-już miałem odpowiedzieć na jego pytanie, gdy pokazał mi zdjęcia Floy całej umazanej jakimś czerwonym energonem. Zaraz, ona, jak to się u węglowców mówi??? A już wiem! Krwawi! Czekaj, co on jej zrobił?! Gdy chciałem coś odpowiedzieć Knockout nie wytrzymał i krzyknął.
-Floy!
-Floy powiadasz... Dobrze. Ona przedstawiła się jako Julia i udawała, że nic nie wie. Teraz mam 100% pewności, że kłamała. Warto wiedzieć. Macie dobrego przyjaciela. Nic nie powiedziała... Pewnie chcecie zobaczyć dlaczego jest w takim stanie?? Patrzcie tu...
Pokazał nam cały przebieg przesłuchania, o tym jak odnosiła poważne rany, ale nie pisnęła ani słówka! Starscrema powinien się uczyć. Szkoda, że to nie transformer. Wtedy mógłbym wywalić Screema z posady i wreszcie ktoś ogarnięty by dowodził.
-Czego chcesz marny człowieczku?!
-Odpowiedź jest prosta. Was. Jeden za jeden. Macie trzy dni na podjęcie decyzji. Potem zakończę to na WASZYCH oczach...
Rozłączył się. Cholera. Mamy problem.
***
Siemka! Mam nadzieję, że się spodobało... A teraz przyznać się. Kto myślał, po ostatnim rozdziale, że Floy została porwana przez MECH? Dobra, nie przynudzać już bardziej... PA!
Magda:D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro