Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Rozdział, w którym zwykła pomoc okazuje się czymś więcej.

Jak tam wrażenia po zwiastunach "Felixa" i "Chata Blanca"?
Bo jak dla mnie niesamowite 💙

------------------------------------------------------

5.

Kiedy delikatnie wyjęłam miraculum z kieszeni marynarki projektanta, poczułam przypływ adrenaliny oraz podniecenia. Starałam się, aby go nie obudzić i dlatego gestem kazałam Nooroo, aby milczał, gdy wychodziłam z pomieszczenia. Małe kwami posłusznie zaakceptowało mój wybór.
Nie byłam pewna, czy to, co chciałam zrobić zapewni nam upragnione zwycięstwo, ale musiałam zaryzykować. Zwłaszcza, że Gabriel nie mógł się o tym dowiedzieć.

Kupując niewielki brelok przedstawiający wieżę Eiffla nie potrafiłam zapanować nad swoimi trzęsącymi się dłońmi, lecz, gdy powoli znalazłam wejście do ściekowych kanałów, uspokoiłam swój umysł, a serce, które do tego momentu chciało opuścić moją klatkę piersiową, zaczęło bić wolniej.

- O! Co my tutaj robimy? - zapytała Duusu w tym samym czasie, jak przyczepiłam magiczną broszkę do swetra. Kwami spojrzało się na mnie pytająco, wiedząc, że znaleźliśmy się tu nie przypadkowo. - Już ci lepiej idzie, panno Nathalie. - Jednak przez nowy przypływ kaszlu znów zaczął dokuczać mi ból głowy. - O nie!

- Chcę stworzyć najpotężniejsze Sentimonster, jakie, kiedykolwiek istniało. - Odpowiedziałam, nie zważając na przerażoną twarz stworzenia.

- Nie możesz! Powinnaś odpoczywać!

- Gabriel tak bardzo pragnie wszystkich miraculi, więc to ja chcę mu je dać! - wykrzyczałam, zaskakując samą siebie, ponieważ wreszcie powiedziałam na głos wszystko to, co od dawna już leżało mi na sercu. On musiał posiąść moc absolutną, bo bez niej nigdy nie mógłby być szczęśliwy. A ja byłam tylko narzędziem w jego rękach, które od zawsze próbowały dosięgnąć Emilie, a nie mnie.

- Jakie, to romantyczne! - Głośny jęk, a zarazem okrzyk zachwytu Duusu wyrwał mnie z przemyśleń. Uśmiechnęłam się na słowa wypowiedziane przez kwami, bo w każdym względzie miała rację. Nie potrafiłam tego zrozumieć ani dostatecznie zinterpretować, ale, tak zakochałam się w Gabrielu Agreste.

Przemieniając się po raz kolejny w Mayurę byłam na skraju wyczerpania, jednak próbowałam nie myśleć o bólu, tworząc Sentimonster Biedronki. Gdy wykorzystałam mroczną moc swego Amoku, stała przede mną identyczna postać nastoletniej obrończyni Paryża, która miała wypełniać moje rozkazy.

Miałam tylko nadzieję, że Gabriel nigdy nie dowie się o moim poświęceniu, bo na to by mi nigdy nie pozwolił.

- Biedronko, jestem Mayura...

****

Niestety, gdy już praktycznie miałam w zanadrzu pierścień Czarnego Kota na pomoc pojawiła się prawdziwa bohaterka, ratując swojego partnera oraz wykorzystała Szczęśliwy Traf, aby przekonać moje Sentimonster do zmiany strony walki. Poczułam nieokreśloną rozpacz i ból na całym ciele na wieść, że znów zawiodłam. Dlatego ostatkiem sił zniszczyłam fałszywą Biedronkę, wiedząc już o swoim niekomfortowym położeniu. Oczami wyobraźni ujrzałam moje miraculum w rękach dzieciaków, które nie patrząc na to, co słuszne, oddaliby je Mistrzowi.

- JAK MOGŁAŚ? - wykrzyczał Czarny Kot, a po chwili rzucił się na mnie ze swymi pazurami, jednak, gdy przygotowywałam się do potężnego ciosu, jakaś nieznana, śmiercionośna siła odepchnęła go kilka metrów dalej. W przypływie chaosu i paniki zobaczyłam tylko plecy wysokiego mężczyzny odzianego w fioletowy strój.

Władca Ciem. To on przybył mi na ratunek.

- Taki sentymentalny wobec Sentimonster? - odezwał się mrocznym, niskim głosem w stronę dwójki bohaterów. Spojrzał się ukradkiem w moją stronę, a po chwili rozpoczął walkę, aby mnie bronić. Jego potężne uderzenia z ogromną mocą blokowały ciosy paryskich nastolatków, dodając mu odrobinę przewagi.

Próbowałam wstać, aby dołączyć do konfrontacji, jednak nie miałam dość siły, by ruszyć nogami, a co dopiero wspomóc Władcę Ciem w pojedynku. Przeklnęłam w duchu na swoją naiwność i na to, że Gabriel ponownie musiał poświęcić swój czas, aby mi pomóc. Wymknięcie się bez pozwolenia z miraculum Pawia było okropnym błędem, na które, wtedy nie zważałam.

Musiałam coś zrobić, lecz, gdy ja nadal wahałam się nad odpowiednią reakcją, Biedronka zrobiła pierwszy ruch. Używając swego jo-jo związała mnie tak, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu, aby wydostać się z cholernej liny. Byłam w pułapce; zdana na łaskę nastoletniej dziewczyny, która z ogromną siłą trzymała magiczny przedmiot.

- Ha ha - Usłyszałam donośny śmiech Gabriela, ponieważ złapał Czarnego Kota w swoje ogromne ręce, aby nie uciekł. Oboje znajdowaliśmy się w marnym położeniu; i ja, i Władca Ciem, chociaż mężczyzna miał element przewagi. - Wypuść ją! - rozkazał, krzycząc w stronę Biedronki.

- Najpierw wypuść Czarnego Kota! - Zadecydowała, gdy jej partner użył Kotaklizmu, lecz mój pracodawca tylko ponownie się zaśmiał, wiedząc, że bohaterowie wykorzystali swoje specjalne moce, więc za kilka minut powinni przemienić się w normalnych nastolatków.

- Nie myśl o mnie. - Rzekłam z całą siłą na, jaką mnie było stać i mimo bólu próbowałam uśmiechnąć się do Władcy Ciem. Nasze spojrzenia na moment podążyły w tym samym kierunku, a ja już wiedziałam, co chciał mi przekazać. Miał plan.

W tamtym momencie zobaczyłam, jak Gabriel odrzuca ciało chłopca, trzymającego w mocnym uścisku, a po chwili poczułam silne dłonie, które uchroniły mnie przed upadkiem z dachu, ponieważ Biedronka zrobiła to samo z moją osobą, aby ratować swego przyjaciela. Lekki wiatr smagał moją skórę, gdy mężczyzna otulił mnie swymi ramionami i bezpiecznie przetransportował do posiadłości Agrestów.

Znów przegraliśmy, ale tym razem nasza porażka nie oznaczała klęski. Przynajmniej dla mnie.

****

- Nathalie znowu mnie nie posłuchałaś - surowy wzrok Gabriela lustrował mnie od środka, a ja poczułam się, jak zagubione dziecko, którego przyłapali na kradzieży cukierka. - Ryzykowałaś swoje życie w zamian za nic.

Siedziałam na tym samym fotelu, co zawsze, gdy opadałam z sił z tą różnicą, że dzisiaj projektant użyczył mi swoich poduszek, abym mogła oprzeć głowę.
W tamtym momencie jego oczy wyrażały smutek, żal, radość i podziw jednocześnie, a wszystkie te emocje odmalowały się na męskiej twarzy; tak odmiennej niż dotychczas. Moje słowa były zbędne, bo wiedziałam, że zawiodłam jego zaufanie. Wiedziałam, że od tej pory już nigdy nie poprosi mnie o pomoc, a ja nigdy nie wypełnię swojego planu.

Dlatego, gdy mężczyzna próbował znaleźć odpowiednie słowa, aby raz na zawsze wybić mi z głowy używanie uszkodzonego miraculum, kolejny napad kaszlu wstrząsnął moim ciałem. Był tak potężny i niespodziewany, że własne okulary spadły mi na podłogę, co sprawiło, że Gabriel ruszył się ze swojego miejsca i, klęcząc przed fotelem założył mi je z powrotem. Poczułam w tym geście najszczerszą czułość, jaką kiedykolwiek mogłam od niego uzyskać; a po chwili położył swoją dłoń na mojej, ściskając lekko. Bałam się, że nasza relacja zmierzała w niewłaściwym kierunku, bo przecież nadal nie uratowaliśmy Emilie.

W głębi serca zawsze tego pragnęłam, ale teraz, gdy w jego tęczówkach zobaczyłam tę samą delikatność... nie byłam taka pewna tego, co powinnam uczynić. Brnąć dalej w tę zakazane uczucie czy zachowywać się, jakby nic się nie wydarzyło?

- Twój pomysł był naprawdę genialny, ale nie potrzebujesz miraculum, aby mi pomóc. - dodał po krótkiej chwili zacieśniając mocniej nasze dłonie.

- Jeszcze w jednej sprawie jest ci potrzebna Mayura. Do znalezienia Strażnika. - Szepnęłam, gdy uśmiechnął się w moją stronę, a ja poczułam nieokreślone ciepło w sercu.

- Nie jestem już tego taki pewien - zdziwieni Duusu oraz Nooroo spojrzeli w naszym kierunku, gdy nastała między nami cisza.

- Jeśli będziesz jeszcze kiedykolwiek potrzebował Mayury, to będę na to gotowa. - Podałam mu magiczną broszkę, a on przyjął ją z powrotem, ważąc przez moment w dłoni. Widziałam, że wahał się czy tym razem mówię mu prawdę, oddając po raz kolejny miraculum, lecz nic nie odpowiedział tylko nachylił się w moją stronę.

Poczułam zapach jego perfum, gdy delikatnie wziął mnie w ramiona i mimo głośnych protestów zaniósł do mojej sypialni. Po czym z ogromną ostrożnością ułożył pod satynową pościelą, którą uprzednio przygotował. Miękka kołdra dotknęła mojej skóry, a ja zamknęłam oczy, rozkoszując się tym błogim spokojem.

- Za godzinę Adrien wróci z lekcji chińskiego, więc do tego czasu możesz trochę zregenerować siły. - odparł, gdy zabrał moje okulary, kładąc je na nocnej szafce. - Tym razem lepiej cię przypilnuję, Nathalie. - zadziorny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Nie musisz być tu ze mną. - Odparłam, chociaż wolałabym, gdyby, jednak został na kilka chwil przy moim łóżku.

- Nie muszę. Chcę. - Odpowiedział, po czym kolejny raz w ciągu tego dnia dotknął mojej dłoni i nie wypuszczał przez kolejną godzinę, dopóki nie usłyszeliśmy nawoływania Adriena, który właśnie wrócił do domu.

Mieliśmy szczęście, że młody Agrest nie wpadł na pomysł, aby poszukać swego ojca w pokoju jego w własnej asystentki.

****

Przez następne kilka dni, Gabriel bacznie przyglądał się mojemu zachowaniu, doszukując się w nim jakiś niepoprawnych reakcji czy kolejnych symptomów choroby. Zakazał mi wychodzić z domu, oprócz sytuacji, gdy musiałam odwieźć jego syna do szkoły, czy na sesję zdjęciową, ale po za tym wszystkie ważne kwestię firmy musiałam rozwiązywać w zaciszu posiadłości. Niestety tym sposobem musieliśmy odwołać spotkania dotyczące modowych projektów nawet tych w Nowym Jorku, należących do Audrey Bourgeois, bo projektant oznajmił, że beze mnie nigdzie nie pojedzie. Byłam mu wdzięczna, że tak się mną opiekował, ale nie mógł opuszczać swojej pracy z mojego powodu.

- Nie możesz zaniedbywać swoich spotkań - oznajmiłam, gdy razem znajdowaliśmy się w salonie; ja właśnie pisałam raport, a on projektował na swym pulpicie, odwrócony tyłem do portretu Emilie.

- Potrzebna mi chwila normalności, bez zbędnych uroczystości i Audrey, która nie może znieść tego, że nie jest najważniejszą osobą w Paryżu. - Rzekł, kończąc szkicować rysikiem na ekranie i spoglądając w moją stronę. - Po za tym ty też powinnaś czasem odpocząć.

- Odpoczywałam przez trzy dni, a teraz czas wrócić do pracy. Mam dużo raportów do napisania. - Zaczęłam, ale zostałam uciszona dłonią przez Gabriela, który szukał czegoś na pulpicie przed, którym stał. Nagle z głośników usłyszałam cichą melodię Stationation, zespołu, który tak bardzo kochała Emilie.

Ze zdziwieniem przerwałam swoje zadanie, nie rozumiejąc, co się właściwie stało i dlaczego mój, własny szef akurat teraz postanowił włączyć tę konkretną piosenkę. Przecież była ona zarezerwowana wyłącznie dla państwa Agrestów; a ostatni raz, kiedy miałam z nią styczność, to uroczystość z okazji ich dziesiątej rocznicy ślubu.

W tym samym momencie, gdy doznałam dysonansu poznawczego, Gabriel podszedł do mnie szybkim krokiem, podając mi swoją dłoń.

- Zatańczymy?

Co? Przepraszam co?

- Ale raporty... - Usłyszałam parsknięcie mężczyzny, gdy wpatrywał się w moje oczy, ponaglając bym wreszcie skorzystała z jego propozycji.

- Oddasz mi je później, a teraz chodź. Obiecałaś, że będziesz wypełniać wszystkie moje polecenia, prawda, panno Sancoeur? - nie miałam wyboru, więc z wahaniem podałam mu swą dłoń, która drżała, gdy zetknęliśmy się rękami, a on, widząc to objął mnie w tali.

Przecież już razem tańczyliśmy, wtedy na przyjęciu trzy tygodnie temu. Jednak dzisiaj nie było ani gości, ani rodziny Bourgeois przed, którą Gabriel musiał zakładać maskę przyzwoitości oraz profesjonalizmu. Teraz natomiast byliśmy sami w pustej posiadłości, ponieważ Adrien przebywał w szkole, a jego ochroniarz pojechał z zadaniem odebrania przesyłki, której projektant pilnie potrzebował do swoich modowych inspiracji.

- Rozluźnij się, Nathalie. - poczułam ciepły oddech tuż przy własnym uchu, gdy oboje powoli kołysaliśmy się w rytm muzyki, a nasze problemy, gdzieś uleciały wraz z refleksyjną melodią. Wszelki smutek i ból opuściły moje serce wraz z towarzystwem mężczyzny; tego niedostępnego i chłodnego w obyciu, a tak wrażliwego, i zaskakującego na każdym kroku.

Nie przestaliśmy tańczyć nawet, wtedy, kiedy muzyka zamilkła, a my zamknięci w swym intymnym uścisku, nie zauważyliśmy tego stanu rzeczy. Okazało się, że bardzo potrzebowaliśmy tej chwili normalności, gdzie każde z nas poczuło bicie serca drugiej osoby. Dlatego opierałam się o ramię Gabriela, a on ściskał moją dłoń mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, by wreszcie móc poczuć tę więź, która bardzo dziwnym trafem nas ku sobie połączyła.

Nie miałam pojęcia, dlaczego tego dnia zaprosił mnie do tańca, ale z biegiem czasu dowiedziałam się, że było jeszcze więcej takich momentów.

****

Czy chcielibyście kolejny rozdział dzisiaj wieczorem? ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro