3. Rozdział, w którym ćma staje się motylem.
3.
Dzięki Duusu nauczyłam się kontrolować swoje moce i chociaż, mimo tego, że malutkie kwami było niestabilne emocjonalnie, zyskałam z nim nić porozumienia. Stało się moim najwierniejszym towarzyszem, które zawsze wspierało mnie w coraz śmielszych planach Władcy Ciem, opierających się na umiejętnościach Mayury. W pewien sposób nie przeszkadzały mi już ciągłe zawroty głowy oraz napady kaszlu, paląc od środka piekielnym ogniem. Czułam, że coś się zmieniło; nie tylko w moim ciele, ale i umyśle, ponieważ każdego dnia pragnęłam raz jeszcze zasmakować mocy jaką dawało miraculum Pawia. Teraz rozumiałam Emilie, która miała ten sam niewytłumaczalny problem.
Jednak za chwilę spędzone z Gabrielem mogłam cierpieć. Bo czym był kaszel w porównaniu z mocą absolutną, którą chciałam dla niego zdobyć?
Cena nigdy nie grała roli.
Mayura żywiła się smutkiem i rozpaczą, a jej niebezpieczne Sentimonster siało spustoszenie w umysłach wielu ludzi, dając im nadzieję na pokonanie swych słabości. Dlatego nikt nie mógł przypuszczać, że za bezwzględną postacią mrocznej kobiety kryła się zwykła asystentka Agrestów, która dzięki potędze miraculum pomagała najgorszemu złoczyńcy Paryża. W dzień lojalna prawa ręka francuskiego projektanta, a w nocy jego osobista pomocnica w odzyskaniu Emilie.
- Wracaj do mnie, Mayuro. Masz już miraculum Pszczoły. - Niestety Chloé Bourgeois okazała się sprytniejsza niż mogłam sądzić, bo z pomocą Biedronki odzyskała swoją własność. Nasza misja znów okazała się żmudnym marzeniem, które coraz bardziej oddalało nas od przyjętego celu.
Gdy ponownie przekroczyłam próg tajemnej kryjówki, znajdującej się pod dworem Agrestów, poczułam skruchę, że nie dałam rady wykorzystać swojej mocy, aby pokonać ukochaną córeczkę burmistrza Paryża oraz kobiety dzięki, której Gabriel doszedł na szczyt ze swoimi modowymi projektami, a, którą tak szczerze nienawidził za jej charakter; Audrey Bourgeois.
- Przepraszam, Władco Ciem. Zawiodłam - tak bardzo pragnęłam przynieść mu dwa miracula, że nie zauważyłam, jak odwrócił się w moją stronę, nie ukazując złości ani niesmaku za moją porażkę. Po prostu stał tam, odwrócony tyłem do ogromnego okna, gdzie codziennie jego małe Akumy zamieniały ludzi w posłuszne marionetki.
- Nie martw się, Mayuro. Chloé jeszcze nas zaskoczy, a, wtedy wykorzystamy ją do naszych celów - odpowiedział, po czym położył mi swą dłoń na ramieniu, by po kilku sekundach powoli dotknąć mojego policzka, lecz, gdy uświadomił sobie, co chciał uczynić, zrezygnował z tego gestu. Dlatego zamknęłam oczy, a, gdy je otworzyłam jego już nie było.
- Duusu, złóż moje pióra. - szepnęłam w ciemność.
****
Z każdą kolejną przemianą czułam się niczym upiór, bez siły, życia oraz zapału. Zdarzało się, że mdlałam w najmniej odpowiednich momentach, kaszląc i zasypiając wśród raportów, i spotkań, które należało przesunąć, bo Gabriel nie miał ochoty w nich uczestniczyć.
Któregoś dnia obudziłam się zlana potem w swym łóżku, gdyż nie mogłam sobie przypomnieć, jak do niego trafiłam. Dopiero, gdy ujrzałam zatroskaną minę starszego siwiejącego już mężczyzny dotarło do mnie, że musiał mnie tu przenieść na swych rękach. Już drugi raz w tym tygodniu.
- Wezwę lekarza. - usłyszałam tylko, gdy dotknął mego czoła. - Jesteś rozpalona.
- Nie, nie jestem. Po prostu muszę chwilę odpocząć. To wszystko. - odpowiedziałam, a po chwili próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, lecz stanowcza, męska dłoń mi to uniemożliwiła. - Nie martw się o mnie.
Gabriel spojrzał na mnie smutnym wzrokiem dzięki, którym moje serce zawsze zaczynało szybciej bić, a Nooroo spuścił malutką główkę, spoglądając wprost na swego pana. Nawet kwami wiedziało, że miraculum Pawia nadwyręża wszelkie siły, by obdarzyć swego posiadacza symptomami choroby oraz gorączką.
- Pozwól mi sobie pomóc, Nathalie. - po chwili stanowczy głos mężczyzny dotarł do moich uszu, a jego dłoń powędrowała na satynową pościel, aby przykryć mnie ją szczelnie. - Jeśli nie chcesz pomocy doktora, to chociaż odpocznij i spróbuj zasnąć. Widzę, jak się męczysz, więc teraz masz leżeć w łóżku, dopóki nie wyzdrowiejesz - zadecydował.
- Ale dzisiaj wieczorem miałeś spotkać się z Audrey Bourgeois w sprawie nowej kolekcji, a ja miałam nadzorować wysyłkę twoich perfum do Nowego Jorku. Nie mogę teraz odpoczywać, Gabrielu. - zaoponowałam, gwałtownie wstając, jednak po ułamku sekundy straciłam dech w płucach, a łzy doszczętnie zasłoniły mi pole widzenia.
Projektant otarł mi spocone czoło chusteczką, przykrył kołdrą raz jeszcze, a potem powiedział rozkazującym tonem:
- Obrażasz mnie, Nathalie. Czy naprawdę myślałaś, że jakieś perfumy są ważniejsze od mojej nieocenionej asystentki? - zaśmiał się, lecz w jego oczach ujrzałam tylko poczucie winy, że widział mnie w takim stanie i to na własne życzenie. - Zostajesz w łóżku. I tyle. Koniec rozmowy. - po czym bez słowa wyszedł z pomieszczenia.
Jakaś bezwstydna myśl zagnieździła się w moim umyśle, gdy uświadomiłam sobie, że nasza relacja zmieniła się nie do poznania, a ja nie potrafiłam przypomnieć sobie, w którym momencie zaczęliśmy mówić do siebie po imieniu.
****
Kolejne tygodnie obfitowały w wiele szans, które w teorii miały nas przybliżyć do odzyskania Emilie, jednak mimo najskrytszych chęci te plany rozsypywały się niczym domki z kart. Okazało się również, że Biedronka dzieliła się nowymi miraculami; w ten sposób spotkaliśmy Viperiona oraz Pegasa. Jeden miał moc cofania w czasie, a drugi teleportacji, co bardzo zezłościło Gabriela, mającego w pamięci nieskończoną ilość swoich porażek. Dlatego, gdy któregoś dnia w Paryżu pojawił się złoczyńca stworzony przez Władcę Ciem, jednak nie tego, który obecnie przesiadywał w swej kryjówce, lecz innego z przyszłości, projektant mody stracił nadzieję.
- Zawiodłem - westchnął, widząc, jak podchodzę do niego i podaję mu filiżankę mocnej kawy.
- A może oznacza to, że w przyszłości ci się udało? Nie załamuj się, Gabrielu. - Dotknęłam jego klatki piersiowej tam, gdzie znajdowało się serce, a po chwili błękitne, smutne oczy spojrzały się w moją stronę emanując okropnym bólem - Razem na pewno nam się uda. - Chciałam zapewnić go, że nadal wierzę w zwycięstwo, jednak ja sama nie potrafiłam dalej żyć z tą myślą.
Dlatego uświadomiłam sobie, że mój desperacki plan powinien wreszcie pomóc nam w odebraniu dwóch miraculi. Niestety, nikt nie mógł się o tym dowiedzieć, bo gdybym powiedziała Gabrielowi o swoim pomyśle nie chciałby, abym tak narażała własne życie w imię czegoś, co dla niego było bardzo ważne, lecz nie za taką cenę.
Życie za życie okazało się jedynym wyjściem.
- Jestem już zmęczony. - szepnął mężczyzna, wyrywając mnie z osobistych przemyśleń. - Myślę, że wyczerpałem już wszystkie możliwości. Chyba czas pożegnać się z Emilie...
- Nie, nie możesz się teraz poddać! - odpowiedziałam mu stanowczo, co trochę go zaskoczyło, bo nigdy nie podniosłam głosu w jego obecności. - Znajdziemy jakiś sposób, obiecuję - kucnęłam przy fotelu, na którym siedział, a on ponownie - tak jak zawsze, gdy potrzebował bliskości - przykrył moją dłoń swoją.
Uśmiechnęłam się do niego słabo by dodać mu otuchy, ale on nie odwzajemnił mojego gestu, zamiast tego po prostu wstał, podał mi rękę, abym się podniosła, a po krótkiej chwili objął moje ciało niczym nieszczęśliwe dziecko.
- Dziękuję. - wyszeptał tylko, po czym odsunął się ode mnie na większą odległość, a na jego twarzy znów zawitał profesjonalizm, będący wizytówką Gabriela Agreste. Przez krótki moment ujrzałam zażenowanie, że poddał się takim emocjom, i to z kim? Z własną asystentką, która zawsze przy nim była, a on nigdy tego nie dostrzegał. - Powinnaś wracać do pracy, Nathalie.
Bolało mnie, że nie potrafiłam ukoić jego bólu, bo, gdy zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej, to któreś z nas oczywiście musiało zniszczyć tę więź, która oplatała nas z każdej ze stron. Jednak, co mogłam uczynić? Problem polegał na tym, że nie byłam jego żoną.
Nie byłam Emilie.
****
Kiedy kilka dni później, Władca Ciem ponownie zaakumanizował kolejną swoją ofiarę, którą okazała się Juleka Couffaine, koleżanka ze szkoły Adriena, poczułam przypływ niewyjaśnionego żalu. Nie potrafiłam już patrzeć na zło, wyrządzone przez Gabriela, jednak, co miałam zrobić? Jak się zachować? Mój plan nie był jeszcze do końca przemyślany, a ja nadal zastanawiałam się, jak mam odzyskać pierścień Czarnego Kota oraz kolczyki Biedronki, bez ingerencji niewinnych ludzi. Moc absolutna stała się moją obsesją, godną posiadania i zakończenia całego tego koszmaru, nie mającym nic wspólnego z moimi, własnymi pragnieniami. Niestety, Gabriel zbyt często nie pozwalał mi na transformację w Mayurę, ponieważ w tamtym czasie potrzebował asystentki, a nie pomocnicy w swym planie. Ciągłe spotkania, wyjazdy, gale i projekty zajmowały mego szefa od świtu, aż do późnej nocy, co również i mnie osobiście dotyczyło. Byłam jego prawą ręką; wszelkie ważne decyzje spadały na moje barki, sprawiając, że ból, który w ciszy próbowałam przetrwać nie mógł zagłuszyć trzeźwego myślenia, którym się posługiwałam.
- Nooroo, schowaj mroczne skrzydła. - Donośny głos wypełnił ciszę w ciemnej kryjówce, gdy Władca Ciem kolejny raz zderzył się z porażką, chociaż wygrana była na wyciągnięcie ręki. Znów nie udało mu się posiąść wyczekiwanej potęgi, bo dwójka nastolatków mu w tym przeszkodziła. Z całych sił chciałam go pocieszyć, szepnąć, że wszystko będzie dobrze i, że tym razem ma we mnie wsparcie, lecz tylko dotknęłam jego wyciągniętej dłoni, gdy ścisnął ją w pięść.
- Duusu, złóż moje pióra. - Szepnęłam w przestrzeń, a po chwili stałam już tam w swej normalnej postaci, przysłuchując się piskom oraz podnieconym krzykom mojego kwami.
- Ale to było niesamowite! - wykrzyczało, strasząc tym drugie, jasnofioletowe stworzenie.
Jednak, nim usłyszałam kolejny wybuch radości Duusu poczułam, jak metafizyczny sztylet wbija się w moją klatkę piersiową, a ból w gardle sprawił, że do powiek napłynęły mi łzy. Prawie upadłam na podłogę, lecz w ostatniej chwili uklękłam, by poczuć na swych ramionach męskie dłonie, masujące mnie po plecach. Przylgnęłam odruchowo do ciała Gabriela, szukając wsparcia oraz pomocy, a on desperacko próbował zniwelować wszelki dyskomfort, który otulił mój umysł. Delikatnie splótł nasze dłonie ze sobą byśmy razem przeczekali najgorszy moment. Wiele razy widziałam, jak robił to samo, gdy to właśnie Emilie znajdowała się w takiej sytuacji, więc zaskoczył mnie jego gest, zarezerwowany wyłącznie dla uśpionej małżonki.
- O nie! Panno Nathalie, czy wszystko w porządku? - zapytało malutkie kwami Pawia, lecz Gabriel nakazał mu zamilknąć, by zyskać dla mnie odrobinę spokoju i ciszy. Byłam mu wdzięczna, bo sama nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego dźwięku, nadal opierając się o ramię mężczyzny, klęczącego obok. Przytulił mnie raz jeszcze, nie wypuszczając ze swych objęć, a ja zamknęłam oczy, aby na zawsze zapamiętać ten moment, kiedy nieprzystępny, tak zamknięty na jakiekolwiek uczucie paryski projektant mody ukazał element ciepła do swojej lojalnej asystentki.
Okazało się, że mój ból stał się jedyną rzeczą, która nas połączyła.
****
Jak wrażenia po finale sezonu? Bo ja niespodziewałam się, że relacja Gabriela i Nathalie pójdzie w takim kierunku, więc moje serduszko skakało z radości ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro