17. Rozdział, w którym paw się boi.
17.
Mając w pamięci obraz ostatniej podróży, byłam szczęśliwa, że wreszcie się ona zakończyła; nie tylko z powodu naszej relacji oraz wspomnień Gabriela, ale przede wszystkim z uwagi na to, że oboje nic z niej nie pamiętaliśmy. Dlatego stwierdziliśmy, że ten etap w naszym życiu nigdy nie istniał, a sam projektant wymazał to z pamięci; nie chciał wracać do momentu, kiedy zdezorientowany oraz zamroczony został wykorzystany. Prościej było zapomnieć o Tybecie, co wcale nie było takie trudne, bo pamiętaliśmy tylko to, że przybyliśmy tu, aby Gabriel pokazał mi miejsca związane z Emilie...
Śnieżne terytorium okazało się mglistym wspomnieniem, więc nie minęło zbyt wiele czasu, abym znowu myślała nad kolejną kwestią. Tybet to odległa przeszłość, nie wiedząc nawet w jakim celu tam wyruszyliśmy, a mnie nadal nękały zgoła inne przemyślenia, które mieszały mi w umyśle, tak samo, jak echo górzystej bieli.
Pragnęłam uporządkować własne prywatne sprawy, myśląc, że ta podróż zmieni moje nastawienie, jednak nadak nie miałam zbyt dużego wyboru, bo mimo świadomości swojej przegranej pozycji, kochałam Adriena i kochałam jego ojca, a to stało się paradoksalnie najgorszą decyzją w mym życiu.
Lgnęłam do mężczyzny niczym motyl, który pragnął wyłącznie wolności. Wolności, którą mógł mu dać tylko on; Władca Ciem.
Chciałam wyrzec się tej miłości, zapomnieć o niej, zniszczyć uczucie; wydrzeć z serca echo dawnych, wspólnych momentów, nocy i wszystkiego, co nas połączyło przez ten krótki czas. Za każdym razem, kiedy Gabriel traktował mnie tylko jako swoją asystentkę, oddychałam z ulgą, bo nie czuł podobnych emocji, jednak, gdy - a tych scen było więcej - dawał mi do zrozumienia, że moje szczęście było na równi ze szczęściem jego rodziny, nie potrafiłam o tym zapomnieć.
Byłam głupia nadal pozostając w domu Agrestów, który stał się dla mnie nie tylko miejscem pracy, ale też po prostu ogromną tajemnicą.
Próbowałam wmówić sobie, że nie mogłam opuścić tego miejsca, ponieważ wiedziałam zbyt wiele, a Gabriel nie naraziłby się na takie niebezpieczeństwo, zwalniając swoją lojalną asystentkę. Tak naprawdę było to jeszcze bardziej skomplikowane niż mogłam przypuszczać.
- Co teraz? Skoro nie pamiętamy, co się stało. - jedno pytanie zburzyło ciszę w mojej sypialni. Była noc, a my oboje siedzieliśmy na łóżku oświetleni wyłącznie niewielką lampką, stojącą na szafce.
Dlatego odwróciłam się w stronę mężczyzny.
- Plan się nie zmienił - odpowiedziałam szybko i bez uczuć, a, wtedy Gabriel zmusił mnie do spojrzenia mu w oczy.
- Jeśli ta sytuacja jest ponad twoje siły, to zawsze możesz się wycofać. Masz wybór - szepnął, kiedy dotknęłam męskiej dłoni, zamykając powieki, aby zniwelować łzy, które nagle pojawiły się na mej twarzy.
Nie miałam wyboru. Nigdy.
- Będę z tobą do samego końca. - Widziałam, jak moje słowa rozkruszyły resztki lodu w jego sercu, jak powoli zdjęły maskę, którą nosił przez cały ten czas. - I nigdy się to nie zmieni. - Dodałam, czując na swym czole delikatny dotyk ust, gdy Gabriel przybliżył się. Trzymał mocno moje ramiona, a ja po chwili oparłam głowę o jego klatkę piersiową, czując znajomy zapach wody kolońskiej.
Kilka minut później, kiedy nadal czułam przyjemny, a zarazem zakazany dotyk na swych włosach, zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę wstanie o nim zapomnieć. Starając się zniszczyć wszelkie wspomnienia, tak naprawdę pragnęłam go bardziej i bardziej; zdając sobie sprawę z własnego położenia w tej historii. Pragnęłam być zawsze przy nim, wspierać oraz kochać, czy to prawdziwie, czy z ukrycia - nie miało to dla mnie znaczenia.
Gabriel przysunął się jeszcze bliżej, a, wtedy, wpatrując się we własne oczy siłą impulsu, pocałowaliśmy się; był to jeden z najsmutniejszych pocałunków jakich zasmakowałam w życiu, dając mi wyłącznie niewielką łzę na lewym policzku.
- Nie. - Delikatnie przerwałam pieszczotę, dotykając twarzy projektanta. - Sam wiesz, że zaraz posuniemy się do czegoś większego, czego potem będziemy żałować.
- Żałuję... - Szepnął, chociaż wiedziałam, że jego myśli próbowały zaprzeczyć rozumowi.
- To dobrze.
Spojrzałam w jego stronę, a on tymczasem zamknął swe oczy, a, kiedy je ponownie otworzył zacisnął palce na mojej dłoni. Westchnęłam, ponieważ oboje nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić w tej sytuacji. Jak żyć z myślą, że nigdy nie dane nam będzie myśleć o sobie w kategoriach miłości? A nasza relacja - choćby nie wiem, jak ogromnie podszyta uczuciem oraz wspólnym celem - nie wykroczy po za zawodowe stosunki. Mogliśmy nawet codziennie okazywać sobie czułość, spędzać razem każdą noc, ale nadal, mając w dysonans, nie stalibyśmy się tym, co raz na zawsze połączyło mężczyznę, siedzącego obok mnie i Emilie.
- Mamy jeszcze kilka godzin do świtu, więc, czy chciałabyś usłyszeć moją historię, którą przebyłem pod skrzydłami Audrey? - Zapytał nagle Gabriel, burząc ciszę, która wytworzyła się między nami. Wiedziałam, dlaczego zmienił temat i, dlaczego tak skrzętnie próbował ukryć swoje emocje.
- Nigdy nie dzieliłeś się ze mną takimi opowieściami. - Zauważyłam, ale mimo wszystko nie miałam prawa doświadczyć jego wspomnień; jego przeszłość sprawiłaby, że pokochałabym go jeszcze bardziej, a to nigdy nie mogło się wydarzyć.
- Czuję potrzebę, aby zapoznać cię z moim życiem, zanim ty się w nim pojawiłaś. Zgadzasz się?
- Oczywiście, ale... opowiesz mi to po japońsku.
- Przecież nic, wtedy nie zrozumiesz - zaśmiał się, lecz, kiedy zobaczył mój wyraz twarzy uśmiech zniknął - Jesteś pewna?
Kiwnęłam głową na znak, że zaakceptowałam swoją decyzję, wtedy Gabriel zaczął opowieść; zanurzając się w otchłań wspomnień, ambitnej Audrey oraz świata pełnego modowych pomysłów i pięknych kreacji. A przynajmniej taką miałam nadzieję, słysząc w tych niezrozumiałych dla mnie słowach własne imię.
****
Następnego dnia, kiedy spokojnie przemierzałam gabinet Gabriela, aby po prostu, zająć się organizacją pokazu mody, który miał zareklamować nową linię jego ubrań, nie mogłam przypuszczać, że stanę się narzędziem w planie mężczyzny. Sama wpadłam w tę pułapkę, wiedząc o własnej przegranej, ponieważ nigdy bym mu nie odmówiła.
Przeglądając dokumenty w teczce i z uwagą, śledząc każde zapisane w nich zdania, niespodziewanie musiałam przerwać swoje zajęcie, ponieważ do pomieszczenia wszedł wspomniany mężczyzna. Kiedy pojawił się wprost przede mną zauważyłam, że w dłoniach trzymał zafoliowany pakunek, który położył na biurku. Z zaciekawieniem uniosłam własną brew, lecz nic nie powiedziałam, czekając na reakcje oraz wyjaśnienia projektanta.
- Właśnie przysłali mi wersję próbną pewnej kreacji na pokaz mody. Mam ocenić, czy będzie ona wystarczająco dopracowana oraz olśniewająca. - Oznajmił, spoglądając w moją stronę. - Dlatego potrzebuję twojej pomocy. - Uśmiechnął się.
- Mojej? - Zdziwiłam się. - Przecież to ty masz większe poczucie stylu oraz estetyki niż ja.
Gabriel tylko zaśmiał się pod nosem, podchodząc do mnie bliżej i podając wspomniane ubranie.
- Muszę zobaczyć czy ta suknia nie posiada żadnych wad czy niedociągnięć. - Wyjaśnił - A poza tym manekin nie uwzględni wszystkich walorów tej kreacji, która, mówiąc skromnie jest moim dziełem - jego dłoń nadal była wyciągnięta w mym kierunku, a ja wahałam się nad podjęciem decyzji.
- Więc czego ode mnie oczekujesz? Mam zostać twoją modelką? - Zapytałam z przekąsem - Wystarczy jeden telefon, a zaraz znajdę ci pięćdziesiąt kobiet, które z zachwytem będą przymierzać twoje projekty.
- Po co mi jakakolwiek modelka skoro mam ciebie? - Odpowiedział, a jego szczerość w głosie sprawiła, że na kilka chwil zaniemówiłam.
Oboje obserwowaliśmy swoje ruchy; Gabriel, czekając na moją reakcję, natomiast ja na emocje na twarzy projektanta.
- Nie mam warunków, aby zostać twoją muzą. - Oparłam własne ręce o biurko, stojące za mną, bo nagle nasza rozmowa zamieniła się w kolejną próbę flirtu, co przy portrecie Emilie wyglądało na istny absurd.
- Mam na ten temat odmienne zdanie.
Otworzyłam usta, słysząc tę wypowiedź, a nieznośny rumieniec nagle pojawił się na mojej twarzy, sprawiając, że Gabriel znów się uśmiechnął. Z uczuciem triumfu ponownie wręczył mi suknię, którą tym razem przyjęłam, aby ją przymierzyć, lecz, kiedy zmierzałam do własnego pokoju, zobaczyłam, jak mężczyzna odwrócił się do obrazu swej żony.
I, wtedy zaczęłam się zastanawiać, co ja robiłam ze swoim życiem, godząc się na takie traktowanie?
Przebierając się we własnym pokoju, oniemiałam, ponieważ suknia, którą stworzył Gabriel przypominała strój Mayury. Dlatego po chwili zaśmiałam się, gdy zobaczyłam rękawy zakończone czarnym futerkiem, a dół kreacji mieniącą się brokatem. Suknia w kolorze ciemnego granatu, eksponująca moje nogi, sięgała z tyłu, aż do ziemi, ciągnąć się po posadzce, niczym pawi ogon. Natomiast dekolt w kształcie litery V częściowo odsłaniał to, co powinno zostać ukryte; zwłaszcza dla nieuchwytnego wzroku wszystkich mężczyzn. Dlatego, wzdychając nad interpretacją tego stroju, odkryłam jego zamysł.
Suknia miała być szokująca, ale i również użyteczna.
Schodząc na dół miałam tylko nadzieję, że projekt okazał się udany, bo chciałam, jak najszybciej wrócić do mojego, służbowego stroju. Lubiłam kobiece dodatki, owszem, ale nigdy nie zwracałam na nie zbytniej uwagi, gdyż zazwyczaj ubierałam spodnie lub dopasowany kostium, a nie olśniewające i poniekąd wyzywające kreację stworzone przez samego paryskiego projektanta mody.
- Nie czuję się zbyt dobrze. To nie mój styl ubierania się. - Zawołałam do Gabriela, kiedy weszłam ponownie do gabinetu, a on w tym czasie odwrócił się w moim kierunku. Zobaczyłam, jak lustrował mnie wzrokiem dokładnie, sprawdzając każdą część sukni, aby po chwili z zadowoleniem, kiwnąć głową.
- Nonsens, wyglądasz zjawiskowo! - Odpowiedział, po czym podszedł do jednej z szafek, wyciągając z niej przybory do szycia. - Jednak w jednym miejscu muszę jeszcze ją poprawić. Zobacz... - Gabriel wskazał na rękaw sukni, który dokładnie nie łączył się z czarnym futerkiem.
Mężczyzna ujął moją dłoń, zaczynając swoją pracę, a ja wciąż czułam się nieodpowiednio, mając na sobie jego projekt. To było nie w porządku w stosunku do Emilie; przecież wyłącznie ona miała przywilej noszenia tych strojów. Tylko dla niej tworzył niesamowite kreacje, aby później dumnie prezentować je na wybiegach mody. To ona w oczach projektanta była najdoskonalszą modelką oraz muzą. Jedyną, która godnie reprezentowała markę Gabriela.
- To twoja żona powinna nosić tę suknię, a nie ja. - Szepnęłam, kiedy mężczyzna próbował zszyć ostatni element materiału.
- Sama wiesz, że nie tylko Emilie nosiła na sobie moje projekty... - Odpowiedział szybko, na chwilę wahając się, lecz nie przerwał zajęcia. - Nie pamiętasz już o tych milionach modelek, które pojawiały się na moich pokazach?
Westchnęłam.
- To nie to samo.
- A ja uważam, że wręcz przeciwnie. - Oznajmił niecierpliwie. - Chciałem cię tylko zobaczyć w tej kreacji, to wszystko. Nie doszukuj się w tym żadnej niewłaściwej interpretacji, proszę. - Jego wzrok zatrzymał się na moim ciele, a za kilka sekund poczułam lekkie ukłucie w palec, gdy Gabriel nieumyślnie dźgnął mnie, trzymającą w dłoni igłą. - Przepraszam - odparł, gdy uświadomił sobie, że swoją nieuwagą sprawił mi chwilowy ból.
- Nic się nie stało. - Mężczyzna odłożył na miejsce przybory do szycia, przy okazji podziwiając dzieło, które stworzył. Poczułam, jak moje policzki przybierają kolor jego spodni. Zganiłam się w duchu za taką reakcję, bo przecież projektant kilka razy podziwiał moje ciało i to bez ubrania w różnych sytuacjach, więc, dlaczego reagowałam na niego, niczym zakochana nastolatka?
- Mój błąd. - Gabriel wyjął z kieszeni chusteczkę i dotknął mojego palca, bo nagle pojawiła się na nim niewielka rana. - A teraz rozpuść włosy. - Zmienił temat.
- W jakim celu?
- Bez żadnego konkretnego powodu.
- Nie skorzystam z twojej propozycji. - Odpowiedziałam mu zaczepnie, próbując chociaż w minimalnym stopniu wyglądać groźnie z zawziętym wyrazem twarzy oraz skrzyżowanymi dłońmi. Jednak, kiedy podeszłam do niego, mierząc wzrokiem nadal sięgałam mu tylko do ramion.
- Nie? - Kpiący uśmiech pojawił się na jego twarzy, aby po chwili bez pardonu po prostu uwolnić moje włosy z ciasnego koka. Poczułam, jak męskie palce dotknęły je delikatnie, masując w odpowiedzi.
- Czy ty zawsze musisz dostawać to, czego chcesz, Gabrielu? - Zapytałam, kończąc jego ciepły i kojący dotyk.
- Zazwyczaj tak - odparł tylko, kiedy ponownie zatrzymał swój wzrok na moim ciele zasłoniętym przez suknię. - Mogę szczerze wyznać, że ten projekt okazał się ogromnym sukcesem, a i sama modelka wygląda pięknie w tym, co przygotowałem.
Cóż, w tym jednym aspekcie akurat miał rację. W tej kreacji wreszcie mogłam wykorzystać wszystkie swoje, kobiece wdzięki, o których tak często zapominałam.
****
Kiedy po wyczerpującej pracy przekroczyłam próg własnego pokoju, odetchnęłam z ulgą, ponieważ mogłam wydrzeć z serca wszelkie emocje, nie bacząc na to, że ktoś mógłby mnie usłyszeć. Musiałam przemyśleć kilka spraw; przeanalizować swoje dalsze postępowanie, a co najważniejsze zastanowić się nad kolejnym krokiem.
Byliśmy już tak blisko, mając naprawione miraculum Pawia. Jednak, kiedy pragnęliśmy znów, zająć się odebraniem mocy absolutnej - inne sprawy zaprzątały nasze umysły. Gabriel nie mógł zaniedbywać obowiązków, bo to zniszczyłoby jego karierę w świecie mody, a tego na pewno by nie chciał.
Tego nie chciałaby Emilie.
Dlatego oboje uzgodniliśmy, że nasz plan rozpocznie się zaraz po najnowszym pokazie nowej kolekcji, a do tego czasu chęć odebrania kolczyków Biedronki oraz pierścienia Czarnego Kota widniała wyłącznie na papierze.
W sumie prawdopodobnie takie postępowanie wydawało się być lepsze...
Usiadłam na własnym łóżku, aby po chwili po prostu się rozpłakać; bezradnie i smutno. Zatopiłam w swych łzach cały ból, który nosiłam przez wszystkie te lata, nie mogąc przestać, a nawet, nie próbując tego zatrzymać. To był przełom moich uczuć, gdy smutek zamienił się w coś na kształt strachu, strachu, którego chwytałam, mając nadzieję na zakończenie swojej historii.
- Panno Nathalie, czy coś się stało? Dlaczego płaczesz? - usłyszałam cichy głos Duusu, kiedy bezszelestnie pojawiła się przy mnie, dotykając mojego mokrego policzka i przytulając się delikatnie.
Spojrzałam w jej kierunku, otwierając zmęczone powieki.
- Nie mam już siły, to wszystko. - Odpowiedziałam rozpaczliwie, łkając. Chciałam ukryć przed kwami emocje, lecz tej nocy poczułam, że zagłuszając je, tylko bardziej pogrążyłabym się w szaleństwie i tęsknocie za czymś, co nigdy nie będzie moje.- Ten ból, ten cholerny ból, który nie może odejść... - Zaczęłam, jednak łzy doszczętnie zasłoniły mi pole widzenia.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Duusu próbowała zniwelować moją rozpacz, wręczając mi chusteczkę znalezioną na szafce.
- Chciałabym w to wierzyć, naprawdę, ale już nie potrafię. Nie wiem, co mam zrobić, aby zniszczyć te uczucie. Jak mam wyrzec się tej miłości? Jak jednocześnie być przy nim, ale i pozostać w cieniu? - Nagle poczułam, że moim ciałem wstrząsnęły dreszcze, a ja ukryłam twarz we własnych dłoniach. Byłam wrakiem człowieka, który silny na zewnątrz, ciągle walczył w środku.
Emocje mnie wyniszczały, kłamstwa zmieniały, a obietnica - zabijała.
Dlaczego nie potrafiłam zapomnieć i odpuścić sobie wszelkie poświęcenie? Dlaczego nadal wierzyłam, że wraz z uratowaniem Emilie, stałabym się szczęśliwa, widząc uśmiech Adriena, a co najważniejsze Gabriela? Ostatecznie i tak zostałabym całkiem sama...
- Niestety nie znam odpowiedzi na twoje pytania, panno Nathalie. - Rzekło bezsilnie oraz cicho błękitne stworzenie. - Ale, jeśli mogę ci jakoś pomóc, to tylko powiedz. Ja i Nooroo zawsze będziemy cię wspierać nawet, kiedy pan Gabriel nam zabroni.
Widząc jej smutną, ale pełną nadziei twarz ponownie się rozpłakałam dopiero, kiedy uspokoiłam swój oddech odpowiedziałam, krzycząc:
- Dzisiaj Gabriel chciał, abym ubrała jego modowy projekt; suknię, którą powinna założyć Emilie, a nie ja! Tylko ona! Bo przecież, to ona jest jego żoną. - Duusu milczała, więc, nie hamując swoich emocji wyrzuciłam z siebie wszelkie uwagi i obelgi noszone w sercu przez wszystkie te lata. - Chcę wreszcie powiedzieć mu, że zniszczył mi życie i, że stał się moim przekleństwem. Wszystkie te wspólne chwile, te pocałunki... Koniec z tym!
- Nie myślisz tak... - szepnęło kwami, odsuwając się ode mnie wystraszone moim wybuchem emocji, jednak nie zwracałam uwagi na jej reakcję, dalej prowadząc swój dialog.
- To ja przyczyniłam się do śpiączki Emilie i, to za moją namową wyruszyli do Tybetu! - Dotknęłam oskarżycielsko własnej klatki piersiowej, krzycząc ze łzami w oczach - To moja wina! I tylko moja! - Ponownie słone łzy pojawiły się na mojej twarzy, tworząc wilgotny ślad. - Chcę wreszcie zakończyć to piekło, jak najszybciej!
- Co chcesz zrobić? - Zapytała łamiącym się cienkim głosem Duusu, kiedy wstałam i podeszłam do okna, patrząc na ciemną noc.
- Sama nie wiem, ale boję się! Boję się samej siebie i tego, co mogę zrobić, czyniąc Gabriela szczęśliwym.
****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro