13. Rozdział, w którym moce tworzą potęgę.
Po pierwsze: rozdział wyjątkowo jest dzisiaj ❤️
Po drugie: jest tutaj pewna scena (wiadomo o co chodzi!), która jest o wiele "agresywniejsza" od poprzedniej ❤️
Po trzecie: mam nadzieję, że nadal macie ochotę czytać moją historię, bo w przyszłości będzie się działo! ❤️
13.
Każdego dnia próbowałam zapomnieć o tym, co nas połączyło. Każdego dnia pragnęłam o nim zapomnieć. Każdego dnia starałam się, aby ta rzeczywistość okazała się tylko złym snem; ciemną marą pełną kłamstw.
Nie miałam dokąd uciec, bo jego ramiona ciągle mnie przyciągały, a ja zawsze poddawałam się temu dotykowi. Żyłam w strachu, sądząc, że miałam wszystko pod kontrolą, niestety życie okazało się marną kopią własnego szczęścia, które się ode mnie odwróciło. Byłam niczym biały motyl ten, który za chwilę miał zamienić się w bezwzględną Akumę, szukającą cierpienia innych. Jak małe piórko, lecące w dal, jak ptak, którego jedynym celem stało się samotne przemierzanie zakłamanego świata.
Nic już się nie liczyło, bo, gdy ponownie zamykałam oczy, widziałam w nim jego twarz. Jego usta, jego dłonie, jego ciało... Tak usilnie, jak nigdy przedtem. Starałam się z całych sił, aby zapomnieć o tej miłości, lecz to nigdy się nie stało. Do końca trwałam przy tym uczuciu, które zniszczyło moje życie, a mimo wszystko paradoksalnie uczyniło je szczęśliwszym.
Bo ja tak naprawdę już nie żyłam.
****
Kiedy przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze, zobaczyłam przed sobą zmęczoną kobietę, która za wszelką cenę próbowała pomóc. Już tak długo nie mogliśmy uratować Emilie, że nasza nadzieja z każdym dniem malała, jednak jakby na przekór temu, co zawsze podpowiadały nam serca, zyskaliśmy upragnioną nadzieję. Projektant pragnął uzyskać odpowiedzi na wiele pytań; mając w zanadrzu informacje rozszyfrowane przez Strażnika, stałby się panem życia oraz śmierci z nieograniczoną mocą, lecz zanim by do tego doszło musiał poświęcić jeszcze ogromną ilość czasu na przygotowania swojego zawiłego planu odzyskania szkatułki. Dlatego nocami czytaliśmy niezwykłe formułki oraz pradawne obrazy na starych kartach.
Gabriel zajęty swoimi sprawami nie miał w planach, aby kolejny raz odwiedzić moją sypialnię. Cieszyłam się, że zaniechał naszych nocnych eskapad, bo, wtedy mogłam w spokoju pomyśleć nad tym, co tak naprawdę wytworzyło się między nami przez te kilka miesięcy. W głębi serca brakowało mi ponownego zanurzenia się w jego ramionach, wdychając znajomy zapach, jednak, gdy w grę wchodziła jego małżonka - nie było dla mnie ratunku. Pozostawałam jako ta druga; nagroda pocieszenia.
Dawno temu uzgodniliśmy, że krótka chwila oddechu należała nam się, lecz i te momenty zdarzały się nader rzadko, bo teraz postanowiliśmy skupić swoją uwagę na jutrzejszym dniu, który miał za zadanie przemienić małżeństwo Bourgeois.
Dlatego, gdy usłyszałam pukanie w drzwi, a w progu mojego pokoju stanął Gabriel, oniemiałam, gdyż minęły dwa tygodnie odkąd dobrowolnie znaleźliśmy się sami w tym pomieszczeniu.
- Czy coś się stało? - Zapytałam, kiedy przekręcił klucz w zamku i szybkimi krokami pojawił się nagle przy moim boku, a ja poczułam, jak odległość między nami z każdą chwilą zaczęła się zmniejszać. W jego oczach zobaczyłam pożądanie oraz nieokreśloną potrzebę uczucia, gdy z nieodgadnionym wyrazem na twarzy zbliżył się do mnie.
- Poczekaj... - zaprotestowałam, kiedy poczułam jego zwinne dłonie wślizgujące się pod czerwony golf, dotykając powoli nagiej skóry. Wiedziałam, co chciał zrobić, a mimo to nie posłuchał sprzeciwu, ponownie, rozpoczynając swoją wędrówkę po moich plecach.
W jednej chwili pozbył się mej górnej części stroju, by poprowadzić w stronę łóżka, a, wtedy z siłą wpił się w moje usta. Nie potrafiłam określić tego, co się właśnie stało i, dlaczego przyszedł tutaj w środku dnia, wiedząc, że to była najgorsza pora na takie zachowanie. Oczywiście, że zawsze chciałam tylko ukoić jego ból, ale nie w taki sposób, gdy czułam na sobie gorący smak pocałunków, nie mogąc zrozumieć, jaka myśl kazała mu zapoczątkować to zbliżenie.
Gabriel przewrócił mnie na brzuch i zdejmując mój biustonosz, palcami kierował się w dół. Nie byłam mu dłużna, więc, gdy za sekundę mocował się z guzikami swojej koszuli, ja tym razem przejęłam inicjatywę. Rzucając nim na swoją, własną pościel, usiadłam okrakiem na jego nogach w odpowiedzi, czując mocny ucisk na pośladkach. Poczułam męski oddech tuż obok swego ucha, a on uwolnił moje włosy z ciasnego koka, całując szyję. Chciałam zareagować, powiedzieć mu, że nie powinien tak się mną bawić, lecz jedyne, co zdołałam odpowiedzieć, to cichy jęk rozkoszy nad, którym nie mogłam zapanować, a, który zachęcił mężczyznę do dalszego działania.
Światło słoneczne wpadało przez niewielkie okno w mojej sypialni, sprawiając, że dokładnie zobaczyłam każdą zmarszczkę oraz strużki potu na twarzy projektanta; jego bliskość nadal zapierała mi dech w piersiach, dając do zrozumienia jedną rzecz. Mimo kilku, wspólnych nocy, ja dalej zatracałam się w tym uczuciu, jakby dopiero, co rozkwitło, paraliżując mnie od środka.
- Mam nadzieję, że nie zakłóciłem ci harmonogramu dnia, Nathalie - Wymruczał, składając namiętny pocałunek, nieświadomie, przesuwając swe palce na moje podbrzusze. Poczułam dreszcze, gdy zaczął je masować, schodząc coraz niżej i niżej, aż niespodziewanie rozchylił mi uda, zdejmując spodnie. Okrzyk zaskoczenia wydobył się z mego gardła, by zamroczonym wzrokiem zobaczyć przed sobą nachylającego się Gabriela, który zdążył już pozbyć się swoich ubrań, zostając wyłącznie w bokserkach.
- Nie, jeśli uznać to za część pracy. - Odpowiedziałam zaczepnie, tracąc kontrolę nad własnym ciałem. Ponownie krzyknęłam, lecz zostałam uciszona kolejnym gorącym połączeniem się naszych ust. Znów poczułam, jak masował moje ciało tym razem, skupiając się na piersiach, ściskając je, a później przytrzymał mi ręce nad głową, znów kierując się w stronę dolnej części bielizny, którą bez zbędnych przedłużeń po prostu zdjął.
Wygięłam się w łuk wraz z jego dotykiem, a, gdy uwolniłam własne dłonie z uścisku, objęłam mu twarz, gryząc jeden z płatków ucha, co wywołało męski pomruk zadowolenia. Przewróciliśmy się oboje na łóżku, całując każdy zakamarek ciała drugiej osoby, pieściliśmy się, nie znając końca, by - tym razem już bez żadnych ubrań - dojść do spełnienia, czując się nawzajem w sobie. Wpiłam się paznokciami w jego plecy, nie mogąc wytrzymać z emocji, a przy tym, zostawiając na męskim ciele niewielkie czerwone pręgi. Jednocześnie krzyknęliśmy, próbując pohamować swoje, własne emocje oraz kolejną falę przyjemności, jednak nie było to zbyt łatwe, wiedząc, że na swój sposób oboje tego pragnęliśmy.
Jakie to w ogóle miało znaczenie teraz, gdy tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co nas łączyło?
I Boże, czy on musiał być taki idealny?
Kochaliśmy się jeszcze przez chwilę, co spotęgowało tylko moją ciekawość na to całe zajście. Potrzebowałam odpowiedzi, lecz Gabriel, jakby przewidując moje wahanie, uciszył wszystkie me myśli długim i pełnym niezrozumienia pocałunkiem, próbując tym coś zagłuszyć: swoje wyrzuty sumienia, a może uczucia? Niestety nie znalazłam odpowiedzi na te pytania.
Kilka minut później; zmęczeni oraz zaskoczeni, leżeliśmy obok siebie, wsłuchując się we własne bicie serca. Wędrowałam palcem po jego brzuchu, rysując nieokreślone linie, a po chwili spojrzałam mu w oczy.
- Czy odpowiesz mi wreszcie, co takiego zmusiło cię, aby tutaj przyjść?
Odpowiedział dopiero, wtedy, kiedy ponowiłam pytanie. Wodził wzrokiem wszędzie tylko nie w moją stronę, pewnie, bojąc się reakcji na to, co chciał mi wyznać.
- Nie wiem. - szepnął tylko w przestrzeń, a ja złapałam go za dłoń.
- Potrzebowałeś bliskości, musiałeś rozładować stres albo zamknąć pewien rozdział w życiu. Wybierz sobie, co ci lepiej odpowiada, Gabrielu. - Odpowiedziałam beznamiętnie, lecz w głowie miałam inne przemyślenia, dotyczące jego osoby, a w nich wszystkich byłam tylko chwilowym wytchnieniem. I chociaż mężczyzna nigdy nie powiedziałby tego na głos, to mimo najszczerszych chęci tak właśnie się czułam.
Jak nagroda pocieszenia; wiecznie w cieniu Emilie. Bo inaczej nie potrafiłam funkcjonować.
- Tak. Masz rację.
Nie zdziwiłam się, słysząc te słowa, ponieważ nie mogliśmy nawet myśleć o nas w kategorii miłości, bo gdybyśmy, to zrobili cały plan rozsypałby się na kawałki. A tego nigdy byśmy nie chcieli, wiedząc, że jesteśmy już tak blisko, a nadal za daleko, by się od siebie oddalić.
I właśnie, wtedy poczułam, jak Gabriel odsunął się ode mnie, kryjąc za fasadą wyuczonego spojrzenia oraz maski bez, której całe jego dotychczasowe życie byłoby już dawno zakończone.
****
Obudziłam się zlana potem, a mój desperacki krzyk wypełnił pomieszczenie. Z trudem otworzyłam oczy, widząc przed sobą wyłącznie ciemność, bo znajdowałam się we własnym łóżku. Był środek nocy, ponieważ przez okno zobaczyłam gwiaździste niebo.
Oddychałam ciężko, mając w świadomości obraz minionego zdarzenia; gdzie główną niewiadomą stał się sam Gabriel. Dlatego próbowałam się uspokoić, bo na swej twarzy poczułam świeże łzy, znikające na poduszce. Moje ciało przeszły dreszcze, kiedy kolejny napad kaszlu sprawił, że odwróciłam się na bok, niwelując ten stan, aby nikt mnie nie usłyszał. Niestety wraz z niespodziewaną reakcją mojego organizmu ze strachem uświadomiłam sobie, że nagle na poduszce znalazło się kilka kropel krwi. Ponownie krzyknęłam, lecz zakryłam usta dłonią, by nie obudzić reszty domowników, gdyż nie chciałam zwracać uwagi swoim zdrowiem.
Nie mogłam w to uwierzyć, czyżby miraculum Pawia, które mimo wszystko jeszcze nie zostało naprawione, niszczyło mój organizm?
Przecież od przyjęcia z okazji dwudziestolecia małżeństwa Bourgeois minął już tydzień, więc, dlaczego ja nadal czułam skutki mocy Duusu?
Co się takiego wydarzyło?
Zamknęłam oczy, próbując zlikwidować wszelki ból, jednak, kiedy desperacko ściskałam pościel w dłoniach i zaciskałam zęby, poczułam, że mimo wszystko musiałam poprosić o pomoc Gabriela, chociaż od wczorajszego wyznania nie chciałam z nim rozmawiać. Jednak tylko on dzięki rozszyfrowanej księdze potrafił odnaleźć potrzebne informacje do zniwelowania mojej choroby, która raz znikała, a raz nękała mnie swoimi objawami. Musiałam mu o tym powiedzieć, bo, gdybym zwlekała jeszcze dłużej, to możliwe, że nigdy nie wcieliłabym w życie pewnego planu. Dlatego ociężale wstałam z łóżka wolno, narzucając na siebie szlafrok leżący na fotelu, po czym ostrożnymi krokami skierowałam się do pokoju projektanta. Miałam nadzieję, że po tym, co mu powiedziałam i po tym, co sobie wyznaliśmy nie będzie sprawiał problemu z decyzją, którą podjęłam w środku nocy. Bezszelestnie podeszłam do drzwi, przy okazji, zakrywając usta, bo kolejny napad kaszlu mógłby sprawić zamieszanie w posiadłości, robiąc hałas. Kiedy ponownie wyrównałam oddech, zapukałam cicho drżącymi dłońmi w dębowe wejście, a po chwili usłyszałam stłumiony dźwięk, dochodzący ze środka pomieszczenia.
- Nathalie, co tutaj robisz?! Coś się stało? – Przerażenie Gabriela na moment odebrało mi mowę, bo nie spodziewałam się po nim takiej reakcji, tym bardziej po tym, co się stało wcześniej. Spojrzał na mnie, widząc wyłącznie bladość na twarzy oraz łzy. – Wejdź do środka.
Posłusznie przekroczyłam próg jego pokoju, czując, że traciłam siły z każdym kolejnym krokiem, a moje oczy zamykały się ze zmęczenia. Jednak przyszłam tutaj w jednym celu.
- Czy mogłabym zobaczyć księgę? – Zapytałam, kaszląc.
- Teraz? Powinnaś odpoczywać! Przecież powiedziałem ci, że znajdę sposób, aby cię wyleczyć. Dotrzymam słowa! – Poprawił okulary na nosie, a Nooroo wychylił się spod jego szlafroka, podfruwając w moją stronę i delikatnie dotknął mojego policzka, co zmusiło Gabriela do złowrogiego spojrzenia w kierunku kwami.
- Chciałabym ją teraz zobaczyć . – Nie dałam za wygraną. Mężczyzna spojrzał odruchowo na wspomnianą księgę, która leżała na szafce nocnej, lecz nie ruszył się z miejsca, aby mi ją podać. – Potrzebuję jej... – Zawołałam, jednak w tym samym momencie poczułam, że znów tracę panowanie nad własnym ciałem, a mężczyzna w ostatniej chwili przytrzymał mnie przed upadkiem.
- Ledwo trzymasz się na nogach. Zostajesz tutaj. – Szepnął, kierując się w stronę łóżka ze mną w ramionach, po czym westchnął. – Dlaczego musisz wszystko utrudniać, Nathalie?
- Bo ty mi tego nie ułatwiasz – odpowiedziałam szybko, gdy przykrył mnie kołdrą, a ja ponownie doznałam dysonansu poznawczego, nie mając nawet siły, by przerwać te niezrozumiałe zajście. – Ciesz się, że moja niedyspozycja utrudnia mi wszelkie ruchy.
- I dlatego dziękuję, że nie potrafisz się bronić przed moją decyzją.
- To już jest naruszenie mojej prywatności. – Zauważyłam, siląc się na swobodny ton głosu. - Nie prosiłam się o kolejną noc spędzoną w twojej sypialni.
- Sama tutaj przyszłaś, więc to nawet nie była moja zasługa. Wina leży po twojej stronie. – Ujrzałam, jak na jego ustach zawitał uśmiech triumfu, bo jak zwykle wygrał naszą słowną potyczkę.
- Potrzebowałam pomocy...
- Więc ja ci ją dałem, a teraz uspokój się, bo chciałbym ponownie położyć się do łóżka. – Zaśmiał się cicho. – W porównaniu do ciebie, nie będę cały dzień odpoczywać – Rzekł, ponownie, przykrywając się kołdrą, lecz tym razem miał nieoczekiwane towarzystwo. – Jutro zajmiemy się księgą. Dobranoc.
Westchnęłam.
- Dobranoc, Gabrielu. – Szepnęłam w ciemność, odwracając się w drugą stronę, bo mimo tego, że pragnęłam jego bliskości, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Zwłaszcza po wczorajszej rozmowie; tak było właściwiej oraz etyczniej niż świadomość swojej obecności w tak dobrze mi znanym pomieszczeniu.
****
Gdy ponownie otworzyłam oczy pierwsze, co zobaczyłam to niewielkie zdjęcie Emilie, stojące na szafce przy łóżku. Była piękna tak, jak zawsze, a kobiecy, radosny wzrok wypalał mi serce, wiedząc, że w pewien sposób zajęłam jej miejsce.
Odwróciłam się niezgrabnie, sprawdzając, czy Gabriel już się nie obudził, bo z korytarza usłyszałam odgłos zegara, który oznajmił, że właśnie wybiła godzina siódma rano. Dlatego, kiedy spojrzałam w stronę projektanta spostrzegłam, jak z zaciekawieniem studiował zawartość tabletu Strażnika nadal, półleżąc pod kołdrą.
- Znalazłeś coś interesującego? – Zapytałam, budząc go z własnych przemyśleń, a przy okazji i cicho, kaszląc.
- Dzień dobry, Nathalie. – Uśmiechnął się do mnie. – Dowiedziałem się, że wszystkie miracula mają dodatkowe moce, co już kilka razy udowodniła nam sama Biedronka oraz Czarny Kot. Ten starzec rozszyfrował również znaczenie poszczególnych kwami oraz, jak naprawić miraculum Pawia. W księdze jest też wiele informacji o pradawnych mnichach w Tybecie, a nawet poszczególne fazy uzyskania potęgi absolutnej. – Zawahał się na moment, lecz, gdy odłożył na bok bezcenne urządzenie, kontynuował dalej. – Jest tutaj wszystko, czego od dawna pragnęliśmy, wszystko, co może nam się przydać do zgładzenia bohaterów raz na zawsze.
- Więc nie czekajmy ani chwili dłużej i wreszcie zakończmy ten koszmar – zawołałam, podnosząc się, jednak uniemożliwił mi to, zaciskając swe dłonie na moim ramieniu. Spojrzałam na niego pytająco.
- Ty zostajesz! Nigdzie się nie ruszasz! – krzyknął, kiedy próbowałam oswobodzić się z jego uścisku.
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić! To nie ty decydujesz o moim życiu!
- Będę, bo widzę, że sama nie potrafisz racjonalnie myśleć. – Zacisnął usta w wąską linię, a gniew wypełnił zimne oczy. - Jeśli nie zmienisz swojego zachowania, to prędzej czy później... nastanie taki dzień, że nie uratuję cię na czas. – nagle przybliżył swoją twarz do mojej.
- A może ja nie chcę, abyś za każdym razem mnie ratował... - odpowiedziałam, wpatrując się wyzywająco w męskie oczy, szukając reakcji na te słowa, lecz on tylko nieświadomie mocniej wbił się paznokciami w moje ramię.
- Bardzo śmieszne, Nathalie, ale wcale tak nie myślisz.
Spuściłam wzrok, bo mimo tego, że chciałam, by zaznał odrobiny bólu tym, co mu powiedziałam, to nie dałam rady. Nie potrafiłam uświadomić go, że tak naprawdę od dłuższego czasu wiedziałam, jaki los przyniesie mi własne przeznaczenie. Niosłam brzemię, z którym każdego dnia umierałam kawałek po kawałku; bo nawet, znając właściwą drogę błąkałam się wśród cieni.
Z jednej strony pragnęłam jego szczęścia u boku Emilie, a z drugiej to ja chciałam być tą jedyną. Dlatego ta myśl mnie osłabiała, dodając do moich odpowiedzi wyłącznie więcej niewyjaśnionych pytań.
- Przyszłość nie jest wykuta w kamieniu, Gabrielu. – Rzekłam cicho, czując delikatny dotyk dłoni na policzku.
****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro