Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zdrada.

- No wiesz...ja..
- Tyyyy?-przeciągnęłam "y" dając mu znak że się niecierpliwię.
- Mam bardzo dobry kontakt z Adrienem. Zadzwonił do mnie eem no bo wiedział że ee tamten Kot jest fałszywy.-zaśmiał się nerwowo.
- Czy ty mnie kłamiesz?-przymrużłam oczy.
- Ja? Haha niee. Ja nigdy bym cię nie okłamał.
- Powiedzmy że ci wierzę.-przekręciłam oczami.

[CZARNY KOT P.R.W.]

- Powiedzmy że ci wierzę.-ciemnowłosa przekręciła oczami.

Westchnąłem w duchu. To kłamstwo nie wyszło mi najlepiej, ale nie jestem jeszcze gotowy, aby się jej ujawnić.

- Dziś nie idę do szkoły, ale od następnego tygodnia nie opuszczam ani jednego dnia szkoły.
- Też tak sobie mówię, a wychodzi różnie.
- Taa, ale ja nie jestem tobą Kotku.
- Czy ty miałaś zamiar mnie obrazić?-zażartowałem.
- Ja? Nigdy, a teraz idę się ogarnąć. Wiesz ubrać i tak dalej.
- Dla mnie możesz chodzić naga.
- Wiesz że zabrzmiałeś jak Agrest'e?-zaśmiała się.
- Naprawdę?
- Tak. Wczoraj wyjechał mi z podobnym tekstem.
- Doprawdy?
- Kiciusiu a może to ty, jesteś Adrienem?-spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Ja? To nie prawda.
- Przecież żartuje. Co tak te mięśnie spinasz?-zaśmiała się.
- Wcale nie spinam.
- Jasne.-spojrzała na telefon.- Albo wiesz co? Idę do szkoły.
- Jak już nie zdążysz.
- Na pierwszą lekcję, natomiast na drugą już tak.
- Rób jak uważasz Księżniczko.

Przekręciła oczami, podeszła do szafy, wyjęła jakieś ciuchy i zniknęła za drzwiami do łazienki.

- Książniczko to ja pójdę już. Zobaczymy się potem?-podszedłem bliżej drzwi, za którymi zanikła Marinette.
- Oczywiście Kotku.
- Okej. Pamiętaj że cię kocham.
- Pamiętam. Ja ciebie też.

Jak zawsze wyszedłem przez okno z uśmiechem na twarzy i wróciłem do mojego pokoju.

Dziś robię sobie wolne.

[MARINETTE P.R.W.]

W łazience spędziłam krótki czas, bo tylko ubrałam się i lekko pomalowałam.

Dziś postanowiłam na zwykłe białe jeansy, ciemną jak niebo nocą koszulkę, a do tego bluzę z Adidasa koloru podobnego do koszulki. Natomiast mój makijaż składał się z podkładu, korektoru, tuszu do rzęs, kresek eyelinerem i jasnego błyszczyku.
Rozczesane włosy związałam w jeden kucyk.

Wyszłam z łazienki i od razu podeszłam do telefonu sprawdzić godzinę. Jest 8:23. Jeżeli teraz wyjdę zdążę jeszcze przed dzwonkiem.

Myślałam nad tym co wsiąść do szkoły. Plecak czy torbę. Postawiłam na torbę.

- Marinette..
- Coś się stało Tikki?
- Mam złe przeczucie.
- Odnośnie czego?
- Dzisiejszego dnia...-odparła krótko i lekko smutna.
- Nic się nie wydarzy, bo co miało by się stać?
- Mam nadzieję że masz rację i że te przeczucie to przez ciastka które wcześniej zjadłam.
- Ej to nie moja wina że mi się do sklepu nie chce chodzić. Skąd wzięłaś te ciastka?
- No...od Adriena...
- Widział cię!?-wystraszyłam się.
- Nie. Coś ty zgłupiała?
- Mam nadzieję. Pamiętasz co było..
- Tak, pamiętam. Ale to jest większości wina Plagga. Nie wypominaj mi już tego. To było kilka lat temu.
- Dobrze Tikki. Przepraszam...
- Dobra idź do szkoły bo nie zdążysz.
- Racja.

Tikki schowała się w mojej torbie, a ja szybko chwyciłam telefon do ręki i wyszłam z pokoju.

Szłam szybkim krokiem, przez co przed szkołą byłam o 8:46. Zdążyłam jeszcze na przerwę.

Wchodząc do szkoły szukałam wzrokiem Aly'i. Znalazłam ją. Stała przed biblioteką i rozmawiała z Rose. Zaczęłam iść w jej stronę, gdy na drodze stanął mi Luka.

- Hej Mariś.
- Cześć Luka. Nie mów tak do mnie, ja tak nie lubię.
- Okej złotko.
- Tak też nie.-wyminęłam go.
- Ej gdzie ty idziesz?-chwycił mnie za nadgarstek.
- No do Aly'i.
- Czekaj chce ci zadać pytanie.-w jego oczach zauważyłam iskierki.
- Dobra ale szybko.
- Dziś jest piątek tak?
- No tak.
- Czyli jutro weekend taaak?-zapytał jakby to była niezwykła rzecz.
- No tak. Luka szybko gadaj o co chodzi, a nie.
- Idziesz na melanż?
- Nie.
- No Marinette nie daj się prosić.
- Nie.-trzymałam swojego.
- Możliwe że Alya pójdzie.
- To co? Boże Luka daj mi spokój z takimi rzeczami.
- Wow kobieto co cię ugryzło?
- Wąż.
- Czyżby Viperion?-poruszył brwiami.
- A kto to?
- Marinette ranisz bohaterów Paryża.
- Ojoj. Dobra ja lecę do Aly'i. Pa.
- Na razie.

Nie wiem dlaczego zrobiłam się taka oschła dla Luki. Może to przez tą misję? A może przez tą propozycje? Nie wiem. Po prostu.

- Hej Alya!-przytuliłam mulatkę na przywitanie, kiedy byłam już obok niej.
- Siema.
- Cześć Marinette.
- Hejka Rose. Co wy tu tak stoicie?
- A takie tam pogaduchy.
- A tak naprawdę?
- Alya chce znaleźć tego nowego chłopaka na Facebooku.
- Rose!-wraz z Rose zaśmialiśmy się z brązowookiej.
- Jaki nowy chłopak?
- Tamten.-Rose pokazała dyskretnie na blondyna przy biurku, w bibliotece.
- Ja go kojarzę.

Dzwonek. Czyli pewnie dziewczyny tego nie usłyszały. W sumie to dobrze.

- Alya dlaczego chcesz się dowiedzieć kto to jest, skoro masz Nina?-zadałam pytanie mojej przyjaciółce, kiedy szliśmy już pod klasę.
- Wiesz że jestem ciekawska, a poza tym jestem młodą dziennikarką więc..-przerwałam jej.
- Dobra nie kończ.
- Witaj nasza ukochana lekcjo chemii.
- Zaraz, zaraz. Jak to? Chemię mamy?
- Taa. Zastępstwo.
- Kurwa.

Ja w ogóle nie rozumiem tego przedmiotu, tak samo nie rozumiem, dlaczego mamy się go uczyć. Przecież to się nam w życiu nie przyda.

*Po szkole*

Zabrzmiał dzwonek na którego tak bardzo, ale to bardzo czekałam. Wraz z Aly'ą jako pierwsze wyszliśmy z sali.

- Stara masz jakieś plany na dziś?
- Nie młoda. A ty?
- Może pójdę z Nino na melanż. Zabierzesz się z nami?
- Nie Alya. Ja się w takie coś nie bawię.-jasne,jasne mogę sobie wmawiać.
- Nie wal w chuja. Idziesz i nie pierdol.
- Nie..
- Marinette!-spojrzałam za siebie.

Kurwa każdy tylko nie ona. Już wolała bym Chloe, Ashley czy nawet akumę. Tylko nie ją!

- Czego chcesz Lila?-Alya odezwała się jako pierwsza.
- Nie wolałam ciebie okularnico.
- No to czego chcesz?-zadałam pytanie z wielkim zażenowaniem.
- Możemy pogadać w cztery oczy? Zajmę ci tylko 2 lub 3 minutki.-aż pokazała na palcach ile.
- Wow umiesz liczyć na palcach Lila. Coś pięknego.
- W przeciwieństwie do ciebie Alya, ja się uczę. A teraz porywam ci przyjaciółkę na chwilę.-pociągnęła mnie za rękę.

Suka.

- No to czego chcesz?-zapytałam ponownie, kiedy byliśmy już kilka kroków od Aly'i.
- Słyszałam że jesteś w związku z Czarnym Kotem.
- A co cię to interesuje?
- To że chyba jesteś dla niego zabawką.
- Tiaa coś jeszcze?

Zaczepki tej suki mnie nie interesują. Ja wiem że ona po prostu chce mnie upokorzyć i zniszczyć życie, ale jestem na nią odporna. Tak jak większość ludzi.

- Czyżbyś mi nie wierzyła?
- Tak, tak wierzę ci Lila.-ciekawe czy wyczuła sarkazm.
- Przecież widzę że mi nie wierzysz.-najwidoczniej wyczuła.
- Nie no serio ci wierzę.-po chuju jej uwierzę.
- Twój Kotek cię zdradza.-rzekła kiedy już odchodziłam.
-

Kłamiesz!
- Nie.
- Kłamiesz!!
- Chodź i sama się przekonaj.

Zastanawiam się przez chwilę czy iść z nią czy nie. Spojrzałam na czekającą na mnie Aly'ę.

- Pójdę, ale Alya idzie z nami.
- Skoro tak sobie życzysz.
- Alya!-krzknęłam,a gestem ręki pokazałam aby do nas przyszła.
- Czego?
- No skoro Alya już jest to co? Idziemy?
- Gdzie wy chcecie iść?-zapytała moja przyjaciółka.
- Wyjaśnię ci wszystko później.-rzuciłam szybko.

Ruszyliśmy za Lilą, która zaprowadziła nas za szkołę. A mianowicie tam, gdzie jarają szlugi.

- Teraz każda z nas, a szczególnie Marinette, wychili trochę głowę.

Zrobiłam to co nam powiedziała, a zaraz po mnie Alya i na końcu Lila.

Na palarni,bo tak to można nazwać, była jakaś rudowłosa i Czarny Kot. Pytanie zasadnicze:
Czy to mój Czarny Kot?, bo przecież były dwa.

- To nie jest prawdziwy Czarny Kot.-rzekłam do Lili.
- Jak nie prawdziwy?
- Dziś rano były dwa Czarne Koty, więc to jest ten fałszywy. Widzę po nim.
- A nie widzisz że tam są właśnie dwa Czarne Koty?

Spojrzałam jeszcze raz. Był jeden, który przytulał się z rudą. Już miałam powtórzyć Lili, że jest jeden, a do tego fałszywy Czarny Kot, kiedy nagle zza zaułku wyłonił się drugi Czarny Kot.

- Ej a ty nie masz swojej Marinette?-zapytał ten fałszywy.
- Mam i co z tego? Nie dowie się że takie cyrki odstawiam. Już nie raz tak robiłem.
- Wiesz że to jej szkoła?-odezwała się ruda.
- Wiem Klera, ale ona już skończyła lekcje.
- Mm to może pójdziemy wszyscy do mnie?-oblizała usta.

FUJJ.

- Z wielką przyjemnością. Ta żałosna Marinette jeszcze nie wie że jest moją zabawką. Śliczna i nic nie wiadoma nastolatka.
- A zaliczyłeś?-ruda odpaliła cienkiego papierosa.
- Nie raz.

Poczułam łzy. Tego już za wiele. Jak on mógł mi to zrobić? Ufałam mu, a poza tym my się nigdy nie kochaliśmy!

- Widzisz Marinette. Ja bym cię nigdy nie okłamała w takiej sprawie.
- Zamknij się szmato!

Krzyknęłam i zaczęłam biec. Biegłam przed siebie zadając sobie pytanie "dlaczego".

- Marinette czekaj!!-usłyszałam za sobą głos mojej przyjaciółki.

Stanęłam w miejscu, po czym po prostu siadłam na chodnik.

- Ej Marinette spokojnie. Spokojnie.-dobiegła do mnie mulatka i zaczęła uspakajać.
- Dlaczego on mi to zrobił..?
- Nie płacz kochanie.-przytuliła mnie.- Przecież wiesz że nie warto ufać Lili.
- Ale sama to widziałaś!!
- Shh spokojnie. Chodź, wstawaj.-wyciągnęła do mnie rękę.

Złapałam za nią, a Alya pomogła mi wstać. Stojąc już na nogach mulatka rzuciła się na mnie i mnie przytuliła.

- Faceci to dupki.-stwierdziłam przyjaciółce w ucho.
- Tak... Kot się okazał skurwysynem. No już spokojnie. Jestem przy tobie.
- Alya idziemy na imprezę.-postanowiłam po chwili.
- Marinette jesteś pewna? Nie rób nic na siłę ani pod wpływem emocji.
- Idziemy!
- Dobrze, ale najpierw chodź do ciebie.
- Spakuje od razu moje rzeczy.
- Co?
- Rodzice wrócili...
- Jakoś nie widzę szczęścia na twojej twarzy z tego powodu.
- Chodźmy. Po drodze ci opowiem.

Zaczęłam jej opowiadać, a skończyłam prawie przed domem Adriena. Aly'ę chyba zatkało, bo po raz pierwszy nie skomentowała mojej historii.

Weszliśmy na posesję. Westchnęłam ciężko, po czym znów się rozpłakałam.

To tak boli...

W holu jak zwykle była cisza i nikogo nie było, a jedyny dźwięk jaki przerywał spokojną ciszę był mój płacz.

- Co się dzieje?-spojrzałam na schody.
- Adrien bo..-przerwałam wypowiedź Aly'i.

Adrien nie musi nic wiedzieć. Prawda?

- Źle się czuję i tyle. Prawda Alya?-spojrzałam na nią ostrzegawczym wzrokiem.
- Ee tak jasne.
- Możesz wracać do siebie Adrien. Ja przyszłam się tylko spakować...
- Gdzie spakować?
- No do domu. Moi rodzice już wrócili...

Pociągnęłam Aly'ę za rękę i ruszyliśmy do mojego pokoju spakować moje ciuchy.

- Kurwa.-jebłam w biurko, gdy już znajdowaliśmy się w pomieszczeniu.
- Marinette spokojnie. Ty idź się położyć, a ja cię spakuje, albo nie. Idź umyj twarz.
- Okej.

[ADRIEN P.R.W.]

Leżałem sobie spokojnie, gdy nagle usłyszałem płacz. Od razu wstałem z łóżka i ruszyłem na hol.

- Co się dzieje?

Na holu znajdowała się Marinette z Aly'ą. Kiedy moja Księżniczka spojrzała na mnie dostrzegłem w jej oczach łzy. Zresztą nie tylko w oczach, ponieważ na policzkach też.

- Adrien bo..-Marinette przerwała wypowiedź mulatki.
- Źle się czuję i tyle. Prawda Alya?
- Ee tak jasne.
- Możesz wracać do siebie Adrien. Ja przyszłam się tylko spakować...-co ona pierdoli?
- Gdzie spakować?
- Do domu. Moi rodzice już wrócili...

Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, ponieważ Marinette pociągnęła przyjaciółkę, które pokierowały się do pokoju ciemnowłosej.

Gdy dziewczyny zniknęły za drzwiami, ruszyłem za nimi. Usłyszałem jak coś jebło.

- Marinette spokojnie. Ty idź się położyć, a ja cię spakuje, albo nie. Idź umyj twarz.
- Okej.

Tyle usłyszałem będąc za drzwiami, a kiedy do moich uczu dobiegł dźwięk zamykania drzwi do łazienki, wszedłem do środka pokoju Marinette.

- Alya co się stało?

Nie odpowiedziała.

- Ej Alya.-podszedłem do niej.
- Nic idź stąd.
- Ale..-nie dała mi dokończyć.
- Kurwa idź.
- Alya co ty tak...się dresz...-Marinette wyszła z łazienki.

Jej oczy tylko potwierdzały to co widziałem. Płakała i to bardzo.

Ale dlaczego?

- Marinette co się stało?
- Nic.
- Jak nic? Mi nie powiesz? Twojemu pięknemu, zabawnemu, mądremu, najlepszemu przyjacielowi?

Dziewczyna zaśmiała się krótko, po czym otarła łzę.

- Ja jestem jej najlepszą przyjaciółką.-wtrąciła Alya.- Nie ty Agrest'e.
- No i kolejna po nazwisku. Kurwa zmienię sobie je na inne.-powiedziałem żartobliwie.
- A to na jakie?
- Kebab.

Mulatka zaczęła się śmiać na cały głos, natomiast Marinette śmieszkowała pod nosem.

- Kebab? Serio Agrest'e? Hahaha.
- Tak. Od dziś proszę mi mówić Adrien Kebab.
- Dobrze Adrienie Kebab.

Obie dziewczyny zaczęły się śmiać, przez co ja sam też.

- Dobra koniec bo mnie już brzuch boli.-nakazała dziewczyna w okularach.
- Okej. Poza tym miałyśmy mnie pakować.-odpowiedziała Marinette.
- Spakowałam już ci mniejszą połowę, więc w sumie można to zostawić na potem.
- Albo jutro.-dodałem.
- Alya ale..-mulatka przerwała przyjaciółce.
- Idź się umyj i ubierz odpowiednio na imprezę. Następnie pójdziemy do mnie.
- Jesteś pewna? Może ten wypad to zły pomysł?
- Zaraz jaki wypad?-wtrąciłem.
- No Marinette chciała się rozerwać, ale niestety chyba jej przechodzi.
- Jak rozerwać? Idąc na jakąś tam imprezę? To nonsens.
- Tak myślisz Agrest'e? A co byś zrobił, gdybyś przyłapał swoją dziewczynę na zdradzie?-brązowowłosa natychmiast zamknęła swoje usta ręką.
- Alya!
- Marinette ale i tak by się dowiedział.
- O czym bo nie czaję do końca.
- Czarny Kot zdradził Marinette.-mulatka westchnęła.
- Co!? To nie możliwe. Przecież Czarny Kot kocha Marinette najbardziej na świecie.
- Skąd możesz to wiedzieć Adrien? Poza tym jakby ją kochał to by jej nie zdradził.

No wiesz Alya ja jestem Czarnym Kotem i chyba wiem co robię i co mówię.

Przecież nie mogę jej tak odpowiedzieć.

- Jestem pewny, że Czarny Kot nigdy by tak nie zrobił.
- A jednak.-Marinette usiadła na łóżku.
- Widziałyśmy to na własne oczy.-dodała Alya.
- Przecież to mógł być fałszywy Czarny Kot.
- Adrien ale tam były dwa Czarne Koty!-krzyknęła Mari.
- Gdzie?
- Za szkołą. Obmacywali jakąś rudą pizdę.
- A może ktoś go wrabia?
- Adrien co ty tak go bronisz?
- Znam go i wiem jaki jest. To tyle.

[MARINETTE P.R.W.]

- Znam go i wiem jaki jest. To tyle.

Miałam już wszystkiego dość. Emocje mną teraz żądzą. W każdej chwili mogę wybuchnąć płaczem, lub agresją, albo jeszcze czymś innym.

- Adrien idź do siebie, chce ogarnąć się na wyjście.-nakazałam mu.
- Ale..
- Idź!

Chłopak westchnął, ale wyszedł. Kiedy tylko drzwi zamknęły się, od razu podeszłam do szafy wyciągając parę ciuchów i pokazując je Aly'i.

- Co ubrać?

Mulatka podeszła do mnie i zabrała wszystkie ciuchy, które trzymałam w rękach.

- To nie, bo to jest jak na stypę. To też nie, ponieważ jest za krótkie. To zaś nie nadaje się w ogóle.-zaczęła komentować.
- Alya jak się nie nadaje?
- Ty masz wyglądać jak sexi bomba, a nie jak jakiś mocher.

Zaśmiałam się z jej wypowiedzi. Zostały tylko trzy sukienki, a ta idiotka mierzyła wzrokiem wszystkie po kolei.

- Nie wiem. Ubierz to.-podała mi granatową sukienkę.
- Alya jesteś pewna?
- Jak będziesz źle wyglądać, to założysz inną.
- No okej.

Ruszyłam do łazienki przebrać się w sukienkę, którą zaproponowała mi Alya.

Już przebrana spojrzałam w lustro.~nie jest źle~stwierdziłam w myślach.

- I jak?-zapytałam wchodząc do pokoju.
- Za grzeczna. Wyglądasz jakbyś szła na randkę, a nie na imprezę.
- No dobra. Dawaj następną.

Tym razem przyjaciółka podała mi trochę jaśniejszą sukienkę, od poprzedniej.

Wróciłam do łazienki. Zdjęłam tą kreację co miałam na sobie, po czym szybko założyłam drugą.

Ta mniej mi się podobała. Była zdecydowanie za krótka, a rękawy miała długie. Cóż.. zobaczymy co powie Alya.

- Ta raczej nie. Prawda?-nawet nie wchodziłam spowrotem do pokoju, tylko stanęłam w drzwiach.
- Tą to można okna umyć.
- Uwielbiam twoją szczerość.
- Wiem.
- A ja nawet nie wiem co ona u mnie robi.
- Może wyrosła. Wiesz skoro ma tyle kwiatków.
- Jasne, a ty jesteś moją matką.
- Siostrą jak już.-puściła mi oczko.
- Dobra daj następną.
- Masz.-podała mi.

Znów to samo. Przebranie się. Teraz zrobiłam to tak leniwie, że aż Alya zapytała po jakimś czasie czy żyje.

Ubrana już nie popatrzyłam w lustro. Po prostu coraz bardziej odechciewa mi się w ogóle gdzieś wychodzić.

Wyszłam z łazienki, wcześniej gasząc światło. Nie odezwałam się tylko patrzyłam na swoje stopy.

- Marinette prosto głowa, ale to już.

Westchnęłam i podniosłam głowę, przerzucając wzrok z stup na Aly'ę.

Alya badała mnie wzrokiem, po czym zatrzymała się na mojej twarzy. Z niewiadomych powodów jej oczy błysnęły.

- Marinette wyglądasz jak milion dolarów!-odezwała się w końcu.
- Przecież to jest zwykła czarna sukienka.
- Tak, ale idealnie pasuje do twojej figury!-zachwyciła się.
- Taa.
- Co ty taka zniechęcona? Chodź do łazienki zrobię ci zajebisty makijaż.
- Umiem sama sobie zrobić.
- Ale dziś ja ci zrobię.

Co poradzić? Kłótnia z Aly'ą to tak jakbym chciała utopić wodę, lub podpalić ogień.

- Nie możemy tego zrobić u ciebie?-zapytałam przyjaciółki.
- Można. To ubieraj buty weź tą dużą i głęboką torbę i ruszamy.
- Ubieram Vansy.
- Dobra, ale weź sobie czarne szpilki jeśli masz.
- Mam. Wezmę je do ręki.

[ALYA P.R.W.]

Moja najukochańsza przyjaciółka zabrała to co potrzebne i wsadziła do torby. Na nogi założyła czarne Vansy, a do ręki zabrała szpilki. Tak jak mówiła.

Wyszliśmy z jej pokoju zostawiając tam mały bałagan.

- To będzie wyjście życia!-poinformowałam ciemnowłosą.

2699 słów! 😗♥️

Mam nadzieję że rozdział się spodobał 😝❤️

Ten rozdział uważam za bardziej udany niż poprzedni i mam nadzieję że się dobrze przyjmie.

Teraz zacznę pisać next, ale nie wiem kiedy go skończę. Mam "mega pomysł" na niego, ale nie wiem czy uda mi się go dziś napisać do końca.

A teraz przyznać się. Kto przeczytał notatkę do końca? 🤣

Napisz w komentarzu. 👉💬

⭐=motywacja
💬=motywacja
WY=motywacja

Do następnego 😎❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro