Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Problemy.

- Więc..zostaliśmy sami. Kropeczko.-powiedział mi cicho do ucha.
- Kro..kropeczko?-przełknęłam ciężko ślinę.- O co ci chodzi?

Zaczęłam się obawiać, że Adrien dowiedział się, że jestem Biedronką, i że jakoś to wykorzysta przeciwko mnie.

Chłopak patrzył mi w oczy tak, jakby chciał przeczytać mi w myślach. Natomiast ja próbowałam zachować kamienną twarz, chociaż nie wychodziło mi to dobrze..

W końcu prychnął i odsunął się ode mnie. Wziął do ręki paczkę żelek, telefon i usiadł na łóżku.

Byłam zszokowana i nie wiedziałam o co mu chodziło, ani po co to było.

- Będziesz teraz tak tam stać i patrzeć na mnie?-odezwał się i lekko zaśmiał.
- Zaraz..po co to było? W ogóle co to było.?-zapytałam z wyrzutem.
- Przecież nic się nie stało.-wzruszył ramionami.
- Żarty sobie robisz!?
- No nie unoś się tak.-zaśmiał się.
- To co to było?-spytałam spokojniej i podeszłam bliżej niego.

Nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami. Mam ochotę wejść mu do tej głowy i sama sprawdzić o co mu chodziło, ale jak każdy wie tak się nie da.

- Więc..-zaczął, przerywając tym ciszę.-..jak ci minął dzień?
- Myślę, że nie najgorzej. Dzięki, a tobie?
- Jak mógł mi minąć dzień w szpitalu?-udał, że myśli.- Nudno. Wolałbym już wyjść.
- No tak..racja. To kiedy wychodzisz?
- Myślę, że jutro wieczorem już będę w domu.

Nastała cisza. Adrien robił coś na telefonie, więc ja również wzięłam i zaczęłam przeglądać różne social media.

[ADRIEN P.R.W.]

Siedziałem i udawałem, że robię coś na telefonie, a tak naprawdę spoglądałem na Marinette, bo nie powiem, czasami przypomina mi biedronkę.

A jeśli okazało by się że ona nią jest, to z jednej strony bardzo bym się ucieszył, ale zaś z drugiej strony było by mi dziwnie.
W końcu kilka lat wstecz odtrącała mnie, ale w sumie ja ją też..

- Myślisz, że nie czuję na sobie twojego wzroku?-ciemnowłosa przerwała ciszę i moje rozmyślenia.

Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłęm się do niej.

- O co ci chodzi z tą kropeczką?-zapytała znowu i wykręciła oczy na ostatnie słowo.
- Po prostu wiem jak Czarny Kot mówi na Biedronkę, a ty jesteś do niej podobna, a w niektórych momentach na prawdę myślę, że to ty jesteś Biedronką.

[MARINETTE P.R.W.]

Wypowiedź blondyna trochę mnie zszokowała oraz zaniepokoiła, ale nie chciałam, aby cokolwiek zauważył.

Miałam zamiar zacząć jakiś temat, gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić.

Wyciągnęłam go z kieszeni. Na wyświetlaczu wyświetlał się numer Luki.

- Kto dzwoni?
- Nie ważne. Oddzwonię później.
- Może to ważne?
- E tam.-machnęłam ręką.

Po nie całych dwóch minutach znów zaczął dzwonić.

- Odbierz.
- Adrien nie mów mi co mam robić.
- On ci spokoju nie da.

Mój telefon przestał dzwonić, ale za to dostałam trzy wiadomości.

Od: Luka 😎❤️
Marinette gdzie jesteś? Odbierz to ważne!

Od: Luka 😎❤️
Mari to naprawdę bardzo, ale to bardzo ważne! :/

Od: Luka 😎❤️
Mari tu chodzi o NASZE bezpieczeństwo.. odbierz!

Przeczytałam każdą wiadomość dwa razy, po czym ciemnowłosy znów zaczął dzwonić.

- Muszę odebrać.

Powiedziałam do blondyna i zanim zdążyłam wyjść z sali Luka już przestał dzwonić.

Westchnęłam i tak jak myślałam znów niebieskooki zaczął dzwonić.

- Halo? Co jest tak ważnego?
-(Halo? Marinette gdzie jesteś? To sprawa życia i śmierci. W przenośni i dosłownie.)
- Ale jak to? Co się dzieje?
-(Wszystko ci wyjaśnię, ale powiedz mi gdzie jesteś.)
- U Adriena w szpitalu.
-(Będę tam do max 15 minut. Nie ruszaj się stamtąd.)-rozkazał i się rozłączył.

Wróciłam do sali w której leży blondyn i gdy zamknęłam drzwi po prostu się o nie oparłam i przymknęłam oczy.

- Co jest?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?
- Luka powiedział, że wszystko mi wyjaśni i że będę tu do 15 minut.

Zielonooki już się nie odezwał, a Luka jak powiedział tak zrobił. W szpitalu był po niecałych 15 minutach. Gdy napisał mi, że jest na izbie przyjęć, wyszłam z sali.

- Co się dzieje?-zadałam pytanie niebieskookiemu, gdy stałam już obok niego.
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie.. Posłuchaj.. mówiłem ci już że wiszę Geremu 12 tysięcy prawda? No i..eh miałaś rację. Liczy odsetki i naliczył ich tyle że wyszło, że mam oddać 21 tysięcy.
- Co!? Ja pierdole jak? Jak ty to..jak do tego mogłeś dopuścić!?
- Sam nie wiem.-wzruszył ramionami.
- No dobra, ale co JA mam z tym wspólnego?-westchnęłam oraz nacisnęłam na słowo "JA".
- Nie rozumiesz? Może ci coś zrobić przez moje długi..
- Co? Nie,nie,nie. Boże Luka.!
- Wiem co o mnie teraz myślisz, ale dobrze wiesz, że nie chcę aby coś ci zrobił więc..
- Więc co teraz?
- Ucieknijmy.

738 słów..

Rozdział bardzo króciutki..

Czytałam tą książkę od początku i czuję w pewnych momentach taki wielki cringe.., że aż faktycznie się dziwię, że mam tak dużo wyświetleń (nie to że narzekam czy coś 😅)

Słuchajcie..

Ja doskonale o tym wiem, że strasznie zaniedbałam tą książkę (można pomyśleć, że o niej zapomniałam, ale jeszcze NIE xD) ale jakoś motywacji mi brak do większości rzeczy ://

Do zobaczenia 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro