Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót..

-Córeczko wstawaj zaraz lądujemy- usłyszałam troskliwy głos mojej rodzicielki.
-Już już mamo spokojnie- uśmiechałam się do niej miło,a nie robiłam tego dość często.

Gdy samolot wylądował już na lotnisku byłam tak cholernie szczęśliwa a zarazem bałam się reakcji moich przyjaciół. Gdy wraz z rodzicami wyszliśmy z samolotu od razu poczułam ten charakterystyczny zapach mojego rodzinnego miasta. Brakowało mi tego.

-Tom mamy wszystko?- zapytała moja mama mojego taty. Ona to zawsze nie jest pewna czy wszystko ma.
-Tak kochanie wydaje..nie. Na 100% mamy wszystko.- powiedział bardzo spokojnym głosem, co u niego rzadko się zdarzało.
-Możemy już jechać do naszego domu!?- zapytałam. Z tego co pamiętam to od zawsze byłam niecierpliwym dzieckiem.
-Już już dziecko.- mój tata zawsze musi mnie trzymać w niecierpliwości.

Gdy w końcu ruszyliśmy patrzyłam przez okno obawiając się że coś się zmieniło. Na moje szczęście nie. Nagle zauważyłam że przejechaliśmy koło naszego dawnego domu, czyli koło piekarni.

-Mamoo?- specjalnie przeciągnęła literę ,,O" żeby spojrzała na mnie.
-O co chodzi córeczko?- uśmiechała się do mnie na co ja  wywróciłam oczami.
-Czy my czasem nie mieszkaliśmy tutaj? W sensie w piekarni?- zapytałam ze sarkazmem.
-Tak. Dobrze pamiętasz a coś się stało?- Moja rodzicielka zrobiła dziwną minę.
-No nie.. to znaczy w sumie tak. No przejechaliśmy już dawno piekarnię...nie będziemy już tam mieszkać?-zrobiło mi się trochę smutno,bo już znałam odpowiedź patrząc na jej oczy.
-Eh Marinette.. zapomniałam ci powiedzieć że będziemy mieszkać koło lasu. Wiesz...tata znalazł tam dom i..- nie dane było jej skończyć ponieważ Tatuś jej przerwał.
-Już jesteśmy kochani.

Wyjrzałem przez okno i zobaczyłam nawet duży dom chociaż w Los Angeles mieliśmy większy..no ale nie narzekam, cieszę się że wróciłam do Paryża.
Kiedy tatulek zaparkował już samochód,wyszłam i od razu przyglądałam się bardziej mojemu nowemu domowi, który zresztą wygląda tak:

Przed domem jest nawet duży ogród w którym jest 6 jak nie więcej rodzai kwiatów. Na przeciwko garażu jest małe oczko wodne a po drugiej stronie jest mała altanka. Postanowiłam że tam pójdę i obejrzę ją dokładnie. Altana była średniej wielkości, biała i miała coś w sobie co ciągnęło mnie do niej.

Gdy weszłam do środka już wiedziałam gdzie będę spędzać wolny czas. Popatrzyłam jeszcze chwilę a następnie poszłam obejść cały dom dookoła. Z tyłu domu zauważyłam duży taras a nad nim spory balkon. Nie mając nic więcej do roboty wróciłam do samochodu po moje rzeczy.

-O Marinette w końcu dziecko! Pomożesz mi?- zapytała moja rodzicielka z błagalnym wzrokiem.
-Jasne Mamo. A powiedz mi gdzie tata?
-Już jest w domu sprawdza czy wszystko jest tak jak powinno być i spokojnie wziął aż 3 walizki więc ty weźmiesz tą..-pokazała na niebieską walizkę, która jak podejrzewam jest jej- i oczywiście nie zapomnij o tej- pokazała na moją zieloną walizkę.
-Mamo a ty co zabierasz?
-Walizkę z naszymi kosmetykami i dodatkami oraz walizkę w której są twoje rzeczy.- odpowiedziała szybko.
-Zaraz zaraz jakie moje rzeczy!?- moja rodzicielka się tylko zaśmiała z mojej miny zapewne.
- No już przestań myślisz że nie wiem co ty robisz jak cię w domu nie ma?- O FACK! Oby tylko to nie było to o czym myślę.
- Cco takiego niby?- uśmiechałam się sztucznie i spojrzałam w niebo.
- No już przestań wiem że grasz na gitarze,flecie bocznym i pianinie. Aha córeczko zapomniałam...w bagażniku jest twoja gitara ale wzięłam tylko klasyczną ponieważ nie lubię dźwięku elektrycznej gitary.- jak to powiedziała to serce aż mi stanęło. Prawda Fakt. Cieszyłam się że chociaż mi taką wzięła ale wolałabym elektryczną.
-A co zrobiłaś z tą Elektryczną!?
-Zaniosłam ją do Jake a co? Boisz się że ją sprzedałam lub spaliłam?- zaczęła się głośno śmiać.
- Mamo! Ja już jej nie odzyskam- udałam obrażoną.
-Odzyskasz a jak nie to kupię ci nową ale nie teraz. Dobrze córciu ja idę to zanieść choć, chyba że wolisz tu stać i czekać na zbawienie.-znów ten jej śmiech.
-Idę idę noo.

Po chwili byliśmy już w holu, który był w jasnych barwach. Ściany miał białe z czarnymi rysunkami. Na przeciwko drzwi którymi weszłam wraz z moją mamą znajdowały się schody prowadzące na górę. Właśnie nimi moja mama poszła i skręciła w prawo a ja postanowiłam rozejrzeć się na dole.

Z holu można było przejść od razu do garażu korzystając z drzwi po prawej stronie, natomiast po lewej znajdował się tak jakby salon? Sama nie wiem jak to ocenić ale był bardzo przyjemny. Już po chwili znalazłam się na czarnej skórzanej kanapie. Była nawet wygodna. Przed kanapą stał telewizor a do niego była podpięta jakaś konsola. Po obu stronach telewizora stały głośniki z JBL, naprawdę lubię tą firmę. Siedząc tak zauważyłam kolejne drzwi, podeszłam do nich i otworzyłam. Przypominało to kuchnię, więc to na 100% musi być ona. Od razu spodobało mi się jak jest urządzona.

Poszłam sprawdzić czy jest coś w lodówce i na moje szczęście była pełna od góry do dołu. Zauważyłam truskawki i zabrałam kilka do ręki i wróciłam do moich bagaży, które zostały w holu.

Będąc już w holu zauważyłam że nie ma moich bagaży. Rozejrzałam się i na schodach zauważyłam Ojczulka który był zapatrzony w jakieś papiery.

-Tato gdzie moje bagaże? Wziąłeś je?- zapytałam a on spojrzał na mnie wzrokiem jakby nie wiedział o co chodzi.
-Chodź za mną córko. Zaprowadzę cię do twojego pokoju a ty się tam rozpakujesz, bo dobrze wiesz że ja nie grzebie w twoich rzeczach i nie mam takiego zamiaru, a teraz zapraszam za mną córko.- powiedział a ja zrobiłam to co mi kazał. Poszłam za nim.

Po chwili stanęliśmy przed jakimiś ciemnobrązowymi drzwiami. Ojczulek spojrzał na mnie z uśmiechem i po chwili się oddalił. Nie pewnie weszłam do środka pokoju i zaczęłam się rozglądać. Na przeciwko drzwi jest okno, które ma duży parapet, na którym jest kilka poduszek. Obok okna (po lewej) znajduje się komoda a obok tej komody są schody w górę. Postanowiłam to obczaić później. Wracając. Łóżko jest na lewo od komody a obok łóżka jest szafka nocna, na której położyłam telefon. Na przeciwko łóżka jest duża jasnoszara szafa z dużym lustrem na drzwiach. Gdy myślałam że to wszystko zauważyłam jeszcze drzwi po prawej stronie łóżka. Postanowiłam tam wejść i to zrobiłam. Gdy już byłam w środku nie wierzyłam. Mam własną łazienkę! Tak w Los Angeles też miałam ale małą a ta? Ta to jest nie dość że duża to jeszcze ładnie urządzona.

Gdy się do niej weszło w prawym rogu na końcu pomieszczenia był nawet duży prysznic i od razu zauważyłam że jest z hydromasażem. Podeszłam bliżej o okazało się że można też słuchać muzyki podczas kąpieli.
Po lewej stronie natomiast znajdowała się umywalka nad którą z lewej strony był kaloryfer łazienkowy. Oczywiście nie mogło zabraknąć też lustra nad umywalką oraz dwóch małych lampek nad lustrem. Nagle dostrzegłam że coś odbija się w drzwiach kabiny prysznicowej. Wyjrzałam głową. Tam jeszcze było takie małe wgłębienie w którym znajdowała się wanna. Gdy chciałam już wychodzić zauważyłam że pod umywalką są trzy szuflady a naprzeciwko tego jest oczywiście toaleta. Gdy wyszłam już z łazienki, zamkłam drzwi i zgasiłam światło. Gasząc światło zauważyłam jeszcze że w moim pokoju znajduje się miękki i szary dywan oraz biała toaletka. Była godzina 17:23 więc postanowiłam że rozpakuje się potem a teraz muszę jechać do galerii.

Przebrałam się i wyszłam z domu zabierając ze sobą klucze, telefon i portfel. Poszłam do garażu oczywiście rodziców nie było.
- Dopiero przyjechaliśmy a już mnie zostawili- zaśmiałam się pod nosem biorąc rower.

W centrum miasta (tak to nazywałam z Aly'ą ponieważ tu jest duży ruch) byłam po 30 minutach do galerii zostało mi nie całe 15 min. Przejeżdżałam koło piekarni..trochę smutno. Następnie koło domu Aly'i. ,,Jeszcze tu dziś wrócę" pomyślałam i pojechałam dalej.

Jest już 18 a ja jak na razie mam tylko 4 rzeczy yh. Nie wiem co jeszcze jej kupić. Na razie kupiłam jej 2 bluzki, bluzę i bransoletkę. Postanowiłam że jeszcze jej coś do kupie chociaż dobrze wiem że żadna rzecz nie zastąpi straconych 2 lat, a tym bardziej jak się dowie że mogłam zostać...

O 18:34 miałam już 7 torb z różnymi rzeczami nie myśląc dalej wyszłam z galerii i kierowałam się w stronę domu mojej przyjaciółki. Po nie całych 20 minutach byłam już na miejscu.

A co jeśli ma mi za złe że wyjechałam?
Co jeśli mnie nienawidzi?
Może zapomniała już o mnie??

Moja głowa wybuchała od takich myśli, lecz ja postanowiłam zadzwonić do drzwi wcześniej zakrywając judasza. Usłyszałam jak Alya pyta ,,Kto tam!?" ale nie odpowiedziałam tylko zapukałam jeszcze raz zakładając przy tym kaptur na głowę. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stała mulatka. Nic się nie zmieniła oprócz tego że trochę urosła, dojrzała i wyładniała.

-Em kim jesteś? Co to za torby?- zapytała a ja się tylko uśmiechałam.
-No dla ciebie...Alya- wypowiadając jej imię ściągłam kaptur. Ją chyba zamurowało bo przez chwilę nie kontaktowała.
-Ma..Ma.. MARINETTE!?- krzykła i się na mnie rzuciła.
-Jezu Mari to naprawdę ty!? Jezu to na prawdę ty!!- zaczęła płakać a ja ją tylko do siebie przytulałam.
-Tak Alya. To ja. Marinette.- dziewczyna wstała ze mnie cała we łzach.
-Alya czemu płaczesz!?- do końca nie wiedziałam czy się cieszy że jestem czy nie bo zaczęła się śmiać a zaraz później znów płakać.
-Ma..Mari- znów się do mnie przytuliła i teraz to ja zaczęłam płakać. -Jesteś tu. Naprawdę tu jesteś boże jak się cieszę co u ciebie? Chcesz wejść?- zapytała.
-Jeśli to nie problem- wzruszyłam ramionami.
-No co ty gadasz wchodź a nie a i pomóż mi zabrać te torby i w ogóle nie wiem po co mi je kupiłaś ale dziękuję.- powiedziała.

Gdy przekroczyłam próg jej domu od razu się wtuliła we mnie a ja w nią. Zaczęliśmy krzyczeć i skakać ze szczęścia, aż nagle ktoś mam przerwał...

-Matko Boska! Alya nie krzycz tak! Głowa mnie boli po wcześniejszym wieczorze.-Nino chyba mnie nie zauważył bo poszedł i usiadł przed telewizorem.
-Ekhem.- Alya udawała że kaszle i w tym momencie Nino się obrócił w naszą stronę.
-O hej Marinette..zaraz! MARINETTE?!- krzyknął i zrobił oczy jak 5-cio złotówki.
-No tak. Ja. Marinette.- uśmiechnęłam się a ten do mnie przyleciał i się przytulił. Odwzajemniłam gest. Po czym spojrzał na moją przyjaciółkę.
-Coś nie tak?- zapytał a ja wraz z Aly'ą zaczęłyśmy się śmiać. Gdy w końcu Alya się trochę uspokoiła popatrzyła na bruneta spod byka.
- Kochanie bądź tak miły i idź się ubierz.- dała mu buzi w polik.
-A no tak haha no to ten...ja zaraz wracam!- i pobiegł do pokoju.
Razem z Aly'ą wywróciłyśmy oczami i poszłyśmy do kuchni.

Alya zrobiła mi herbaty i zaczęła wypytywać jak tam w Los Angeles i czy fajnie.
-No opowiadaj kochanie. Jak tam podobało ci się? Poznałaś kogoś fajnego? Może jakiegoś przystojniaka? Ile tu będziesz? Będziesz chodzić z nami do szkoły? Masz swojego boya? Boże! Mam tak dużo pytań!!- powiedziała wszystko na 1-nym wdechu a ja się zaśmiałam.
- Powiem tak. Jest fajnie, widoki są spoko, poznałam wielu ludzi ale zadawałam się tylko z grupką chłopaków których było w sumie 7 to znaczy było więcej ale tylko ze 7-ma miałam taki mega kontakt. A jeśli ci chodzi o przystojniaka to tam było ich mnóstwo! I zostaję nie wiem na pewno ten rok i tak wracam do naszej klasy! Cieszysz się?- zapytałam.
-Jasne że się cieszę! Kurwa dziewczyno mamy tyle do nadrobienia..- rozmażyła się a w tej chwili wszedł już ubrany Nino.

Siedziałam u Aly'i aż do 21 i gadaliśmy na każdy temat. Gdy zauważyłam że Alya ziewa i chce to ukryć zaśmiałam się.
- Dobra Alya. Dziękuję za gościnę ja już będę lecieć a ty do spania bo ziewasz co 5 minut.
- Zostań! Zostań na noc no plisk- chwyciła mnie za rękę i zrobiła oczy zbitego psa.
- Nie mogę Alya...nie mam nic na przebranie - Alya przybiła piątkę ze swoim czołem, na co ja się tylko zaśmiałam.
-Przecież ci dam debilu- wywarczała na mnie.
- Dobrze kretynko.-obie zaczęłyśmy się śmiać, ja z niej ona ze mnie.
- Jesteście pojebane!- krzykną Nino a chwilę później też zaczął się śmiać.

Postanowiłam że napiszę do mamy że śpię u Aly'i zanim pójdę się myć w razie czego gdyby się nie zgodziła.

Do: Mamee❤️❤️
Mamuś ja nocuje u Aly'i , ponieważ się stęskniła i poprosiła żebym została na noc.

Od: Mamee❤️❤️
Dobrze kochanie. Pamiętaj grzecznie i mam nadzieję że mnie nie okłamujesz żeby iść sobie na impreze. Kocham cie, bądź bezpieczna.

Już jej nie odpisałam. Poczekałam aż Alya wyjdzie z łazienki żeby iść się umyć zaraz po niej. Niestety Alya to taki typ człowieka który lubi długo być pod wodą i się myć, więc postanowiłam że zamówię pizze.
Stałam w kuchni i już chciałam wciskać zieloną słuchawkę żeby zadzwonić do pizzerii, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Możesz otworzyć? Bo ja trochę zajęty jestem.!- Nino krzyknął mi z salonu. Chcąc nie chcąc zostawiłam telefon i poszłam otworzyć drzwi. W drzwiach stał wysoki mężczyzna. Przypominał mi Luke...zaraz! To przecież on!
-Luka!?- spytałam nie pewnie.
-Tak. Wpuścisz mnie czy mam dzwonić do Nina Alya?- chłopak nie odrywał wzroku od swojej komórki.
- Jasne wejdź Luka ale wiesz że nie jestem Aly'ą?!- zapytałam zaczynając się śmiać. W końcu na mnie spojrzał.
-Kim ty?... MARINETTE!!?- wrzasnął że chyba nawet sąsiedzi słyszeli.
-Tak tak a teraz cicho i właź.!- wciągam go do środka a ten się do mnie szybko przytulił.
-Jezus! To naprawdę ty!! O Boże Tęskniłem...- przestał się przytulać i spojrzał mi w oczy. Aż mi się ciepło zrobiło jak powiedział że tęsknił.
- Wystarczy Marinette naprawdę. Nie trzeba ,,Jezu"- zaśmiałam się a ten chwilę potem ze mną.

Gdy już zaczynałam iść do kuchni Luka złapał mnie w tali i obrócił do siebie.
-Marinette... ale ja na prawdę tęskniłem..- powiedział patrząc mi w oczy.
-Wiem Luka ja też i..-nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ jego usta przyległy do moich.
Na początku nie oddawałam pocałunku ale gdy przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp to go dostał. Całował powoli lecz namiętnie. W jego pocałunku dało się wyczuć strach, spięcie, radość, szczęście oraz tęsknotę. Gdy oderwał się ode mnie spojrzał mi w oczy a zaraz po tym mocno mnie przytulił.
-Ekhem! Nie przeszkadzam wam?- odezwał się mulat a za nim stała moja przyjaciółka. Nikt z nas się nie odezwał tylko ja spojrzałam na moje stopy a Luka złapał się za kark i się uśmiechnął.
-Nino daj im chwilę- odezwała się Alya.- Nie widzisz że przerywasz im powitanie?- uśmiechała się do mnie a ja zabiłam ją wzrokiem na co się zaśmiała.
-Dobra to ja idę pod prysznic- przerwałam tą niezręczną cisze.
-Okej. A my- Nino podszedł do Luki- idziemy grać na konsoli.

Jak powiedział tak też zrobił. Alya naszykowała mi ciuchy w których miałam spać i po chwili już byłam w łazience a Alya ze mną.

-Co to było!?- uśmiechała się i poruszyła znacząco brwiami, na co ja prychłam.
-Nic Alya. Dasz mi się umyć?- zapytałam z sarkazmem.
-Jasne. Ale i tak mi wszystko później opowiesz.-nie zapytała tylko stwierdziła.

Po 20 minutach już byłam pod prysznicem i się myłam. Myłam się tak może z 40 minut. Gdy wyszłam ubrałam się w ciuchy które przygotowała dla mnie Alya. Dała mi czarną, długą i za dużą bluzkę która zakrywa połowę moich ud, a do tego szare krótkie spodenki. Przed wyjściem umyłam jeszcze zęby palcem bo skąd mogłam wiedzieć że zostanę u tej kretynki na noc!? Gdy wyszłam Alya była w pokoju do którego się udałam po umyciu się.
-Masz mi coś do powiedzenia?- zapytała i od razu się uśmiechnęła.
-Ja!? Nie. Co niby?
-Może to co się stało na dole?- znów poruszyła znacząco brwiami.
-Alya nie dziś proszę. Jestem zmęczona. Gdzie mam spać?
-Tutaj. Ze mną- obróciła głowę- no chyba że chcesz sama. To już twój wybór.
-Nie no spoko mogę spać z moją kretynką nic mi się chyba nie stanie.- uśmiechnęłam się i położyłam na łóżku na którym siedzi Mulatka.
-Chyba?!- krzykła.
-A co jeśli mnie zgwałcisz albo udusisz w nocy?- zaśmiałam się a ona udała obrażoną.
- Dobra ja idę do chłopaków. Idziesz?- zapytała wstając z łóżka
-Nie ide. Jestem zmęczona i chyba zaraz zasnę.-powiedziałam szczerze.
-No okej. Jak tam chcesz. Dobranoc mój najważniejszy debilu.
- Dobranoc moja najważniejsza kretynko!- odpowiedziałam tym samym.

Gdy Alya wyszła ja postanowiłam sprawdzić wszystkie social media. Pierwsze sprawdziłam Instagram. Pod moim nowym zdjęciem było mnóstwo komentarzy typu: ,, Brał bym" , ,,Śliczna" lub ,,Słodka" albo ,,Popiszemy na priv?" naprawdę nie lubię takich komentarzy. Westchnęłam patrząc jeszcze raz na zdjęcie,a było ono takie:

To nie jest mój chłopak tylko przyjaciel. Jake. Poznałam go w Los Angeles na wyścigach motocyklowych ale o tym kiedy indziej. Nie myśląc już nad niczym położyłam telefon na stoliku nocnym i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro