Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie Spodziwany Gość..

[ADRIEN P.RW.]

~Nie wierzę. Po prostu nie wierzę, Marinette wróciła! Moja Marinette wróciła!~ odkąd zobaczyłem ją pod szkołą z Aly'ą i Ninem tylko moje myśli znów są wokół niej. Zanim wyjechała bardzo mi się podobała, nawet bardziej niż biedronka..żałuje tylko że nie zauważyłem tego wcześniej..ale już czasu nie cofnę.
To trochę dla mnie dziwne że Marinette wyjechała pół roku po zniknięciu Biedronki a teraz obie się znów pojawiły ale nie mi to tu teraz o tym myśleć. Jest 20. Godzina patrolu z Biedronką,ale źle ją potraktowałem ostatnio..czy teraz będzie? A może jak mnie zobaczy to ucieknie? Nie wiem i nie dowiem się tego póki nie zobaczę.

- Plagg!- zawołałem kwami.
- Plagg do cholery!!- nadal nic
- Co jest? Czeeemu niee pozwalaasz mi się wyspać?- zapytał zaspany latający kot.
- Mamy patrol. ,,Plagg wysuwaj pazury!"- i po chwili byłem Kotem.

Najpierw obczaiłem czy Biedronki nie ma na naszym dachu i jej tam nie było. Po chwili znalazłem ją na dachu koło wieży Eiffla, ja schowałem się aby mnie nie zauważyła.

[Marinette P.O.W]

Siedziałam sobie na dachu obok wieży Eiffla przy okazji ją podziwiając. Jest taka ładna wieczorami gdy już powoli się zapala. Miałam na nią polecieć siąść gdy nagle zauważyłam jak jakiś bandzior chce odebrać starszej pani torebkę. Musiałam zaaragować.

- Hej ty!- krzykłam na co bandzior szarpnął mocniej torebkę i rzucił się w ucieczkę.
- Proszę cię. Uratuj moją torebkę.
- Już się robi.- starsza pani tylko kiwnęła głową a ja rzuciłam się za bandziorem, którego dorwałam już po chwili.

Szkoczyłam na niego a on wypóścił ze swoich rąk torebkę. Ja szybko korzystając z okazji wzięłam średniej wielkości torebkę i poszłam oddać starszej pani jej własność, lecz gdy miałam zamiar zabrać kobietę gdzieś w bezpieczne miejsce biorąc ją na ręce, bandzior szarpnął mnie za nogę w wyniku czego wypuściłam z rąk kobietę.
Szybko obroniłam się i zaczęłam składać bandziora. Pierwsze dostał w twarz, później w brzuch aż na końcu w krocze. Gdy wstał z chodnika zaczął uciekać, natomiast ja obróciłam się zobaczyć co z kobietą. To co zobaczyłam zamurowało mnie... kobieta rozmawiała z.. CZARNYM KOTEM!! Szczerze myślałam że już nie będzie przychodził na patrole.

- Dzięki Kotku- podziękowałam za uratowanie babeczki.

[ADRIEN P.R.W]

Na początku Biedronka sobie radziła więc nie chciałem się ujawniać, lecz gdy ten typ ją chwycił za nogę a ona wypuściła tą starszą panią z rąk wyrwałem się z kryjówki i uratowałem kobietę przed upadkiem, podczas gdy Biedronka okładała typa ciosami.. WOW nigdy bym nie pomyślał że Moja Pani umie się tak dobrze bić.

- Dziękuję ci młody człowieku.- staruszka około 65/67 lat podziękowała mi.
- Nie ma za co pani dziękować to mój obowiązek ratować innych.

Nagle bandzior zaczął uciekać a Biedronka się odwróciła. Najwidoczniej była zaszokowana że mnie widzi.

- Dzięki Kotku.- powiedziała
- Drobiask Moja Pani.- popatrzyła na mnie dziwnie.
- Nie jesteś już zły?- zapytała z nadzieją.
- Moja Pani.. nie ważne czy jestem zły czy nie po prostu to jest mój obowiązek ratowa..- przerwała mi.
- Ale ja się serio pytam- spuściła głowę.
- Jestem jeszcze tak troszeczkę- skłamałem. Ja nie umiem się długo gniewać.
- Dziękuję Kotku- uśmiechnęła się i mnie przytuliła.

Po tej całej akcji poszliśmy jeszcze na chwilę pogadać na nasz dach. Gdy się rozeszliśmy ja wcale nie chciałem iść do domu, więc poszedłem do parku siąść na jakieś drzewo. Po chwili zauważyłem jakaś postać siadającą na ławce.

[MARINETTE P.R.W.]

Z Kotem rozmawiało mi się super! Tak jak przed wyjazdem. Może w końcu mi wybaczy.. eh przed wyjazdem zaczęłam do niego coś czuć jako Marinette ale czy on czuł coś do mnie? Prawda spędziliśmy sporo czasu razem, flirtowaliśmy ale czy to było na serio? Nie wiem. Po przemianie nie chciałam wracać do domu więc poszłam się przejść do parku. Kiedy byłam już na miejscu postawiłam siąść na ławce, i tak też zrobiłam. Wyciągam telefon i słuchawki i zaczęłam słuchać TKM'u. Zaczęłam tego słuchać przez gang hah. Siedziałam tak przez chwilę aż zaczęły łzy spływać po moich policzkach. Wspomnienia wróciły i dziś jeszcze ten Adrien! Jest koło 22 a ja nadal nie chce wracać do domu. Zamknęłam oczy wsłuchując się w rytm i słowa piosenki, lecz po chwili już nie wytrzymałam i wyciągam żyletkę.. zastanawiałam się czy jej użyć ale w końcu doszłam do wniosku że nie będę do tego wracać. Wyrzuciłam żyletkę przed siebie a po chwili zadzwonił telefon. Tak to Jake.

- Halo?- odezwałam się starając aby nie usłyszał że właśnie skończyłam płakać.
-(Halo? Marinette? To ty?)
- Nie kurwa Janusz miło mi. Co tam Pinokio?
-(Eee czy ty płakałas jednorożcu Stefanie?)- przeklnęłam w myślach.
- Nie!?- usłyszałam że coś się poruszyło w drzewie nade mną.
-(Marinette! Coś się stało? Ktoś cię skrzywdził? Mam przyjechać? Halo! Jednorożcu Stefanie!)
- Spokojnie.- mówiąc to wstałam.
-(Marinette co jest powiesz mi?)
- Za chwilę- mówiąc to szybko weszłam na drzewo na którym był jak się okazało Czarny kot.
- Jake ja kończę, zadzwonię jutro i ci wszystko wyjaśnię obiecuję papa- i się rozłączyłam. A kot szybko zszedł ale zdążyłam go złapać za ogon.

- Ładnie to tak podglądywać?
- Em ja... Ja wcale cię nie podglądałem!
- Ta jasne. Czemu w domu nie jesteś?
- Mógł bym ci zadać to samo pytanie.
- Jakoś nie chce być w domu a ty?
- To samo. A wiesz że jest 23:46?
- O kurwa! Fuck! Ja pierdole!
- Co haha?
- Nic daj mi zadzwonić!

Kota bawiła ta cała sytuacja ale mnie nie. Jak rodzice są w domu a mnie nie ma to będę miała niezły przypał. Dzwonię do naszego szofera. Odebrał po 3 sygnale.

-(Słucham Panienko)
- Witaj Wiktor możesz po mnie przyjechać do parku? Wyjaśnię po drodze co tu robię, jestem trzeźwa.
-(Oczywiście. Do 10 minut będę. Do zobaczenia)
- Ty masz szofera?!- zapytał Kot.
- Tak a co?
- Nie nic. Za czekam na niego z tobą i sam pójdę do domu.

*10 minut później*

- O już jedzie.- i w tym momencie biały Mercedes-Benz GLC podjechał.
- Witaj Panienko.
- Hej Wiktor.
- Czy Pański towarzysz jedzie z nami?- zaszokowało mnie to pytanie i Kota chyba też.
- Myślę że Czarny Kot musi już wracać.
- Wcale nie! Jeśli tylko mogę to chętnie się z wami wybiorę heh.

[ADRIEN P.R.W.]

Nie wierzę. Jadę z Marinette do jej domu, co prawda że jako Czarny Kot ale jednak!
Na miejscu byliśmy po 15 minutach. Jej dom robił na mnie wrażenie. Był cały biały z 3 balkonami i dużym tarasem. W ogrodzie była średniej wielkości altana zapewnie też biała. Tak widzę to ponieważ jako Czarny Kot mam bardzo dobry i wyraźny wzrok oraz słuch. Gdy weszliśmy do jej domu nie miałem zbytnio czasu aby się rozglądnąć, ponieważ Mari od razu pociągła mnie za rękę zapewnie do jej pokoju. Tak jak myślałem. Jej pokój był ładnie urządzony oraz nie za duży.

- Co to miało być!?- oho ktoś się wkurzył.
- O co ci chodzi księżniczko?
- Nie mów tak do mnie! I o to co ty zrobiłeś! Teraz pewnie Wiktor myśli że jesteś moim CHŁOPAKIEM!- ajć czemu nacisnęła na słowo "chłopak" ja nie wiem.
- Nie przesadzaj, a poza tym dobrze że tak myśli.- Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co powiedziałem.
- Cco?
- Nie nic, nie ważne. Zapomnij.

Jest 24:30 a ja jestem u Marinette i bardzo dobrze nam się rozmawia, tak jakby w ogóle nie wyjechała, tak jakby nic się nie zmieniło. Naszą miłą rozmowę przerwał telefon. Jej telefon. Ktoś do niej dzwonił ale jaki dzban dzwoni o tej godzinie?

- Halo?- odebrała po czym wyszła z pokoju.

Zostawiła mnie samego, lecz po 10 może 7 minutach wróciła.

- Em Kocie?
- Tak księżniczko?
- Przepraszam że cię tak zostawiłam. Dzwonił Jake on po prostu się martwi o mnie i..- nie dane było jej skończyć.
- Kto to JAKE?- wykrzywiłem się wypowiadając to imię.

[MARINETTE P.R.W.]

Gdy zobaczyłam że dzwoni Jake wyszłam z pokoju aby kot nie podsłuchiwał. Gdy wróciłam on siedział i dziwenie na mnie patrzył.

- Em Kocie?- odezwałam się w końcu.
- Tak księżniczko?
- Przepraszam że cię tak zostawiłam. Dzwonił Jake on po prostu się martwi o mnie i..- nie dane było mi skończyć.
- Kto to JAKE?- czemu on się skrzywił wypowiadając imię?
- To mój przyjaciel z Los Angeles. Oto on..- znów przerwał ale pokazałam mu zdjęcie Jake'a.

- Podoba ci się? Czyli to znaczy że Adrien już nie jest twoim przyjacielem?
- Kocie! Jake to tylko przyjaciel, a przyjaciół mogę mieć kilku! A co do Adriena to.. nie chcę o nim mówić.. traktuje go nadal jako przyjaciela ale on.. eh on mnie już nie. On mnie teraz traktuje jak wroga!

Chwilę jeszcze pogadaliśmy po czym Kot zawiną się do domu a ja poszłam pod prysznic. Kiedy spod niego wyszłam umyłam zęby i poszłam leżeć i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

[ADRIEN P.R.W.]

Będąc u Mari fajnie spędziło mi się czas, dopóki nie opowiedziała mi o jakimś Jake'u i nie pokazała mi jego zdjęcia. Nie wiem czemu ale poczułem się lekko zazdrosny. Tak może to dziwnie zabrzmi ale ja nadal coś do niej czuję..gdy wyjechała włączałem na mojej plazmie jej zdjęcie i upijając się do niego pytając "dlaczego mnie zostawiłaś?". Gdy już przyszedł czas że muszę wracać do domu trochę mi źle z tym było ale jednak jutro szkoła więc muszę się chociaż trochę wyspać. Na razie nie będę dla niej miły jako Adrien ponieważ mogła by się czegoś domyślić a tego nie chcę.

- ,,Plagg chowaj pazury"- i znów byłem Adrienem w swoim pokoju.
- Jak tam randka dziecku?- ten to zawsze musi mi dogryzać.
- A dobrze dobrze.- odpowiedziałem tym samym- a jeśli pozwolisz to ja teraz pójdę się umyć.

Gdy wyszedłem z łazienki była prawie 2 ~no ładnie..tylko 5h snu eh czego nie robi się dla Marinette?~ myśląc tak położyłem się na łóżku i od razu odpłynąłem w krainę snu.

1577 słów 🤗❤️

Możecie pisać z kim shipujesz naszą Marinette..
- Z Adrienem 😏
- Z Luką 😏
- Z Jake'm 😏
- Z Czarnym Kotem 😏
- Z kimś kto pojawi się później w rozdziałach 😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro