Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bójka.

Gdy wstałem rano za bardzo zmęczenia nie czułem aż się dziwię, ponieważ myślałem że się nie wyśpię. Spojrzałem na telefon i ucieszyłem się że mam jeszcze prawie godzinę. Lekcje mam na 8 a jest 7:10, a ogarnięcie zajmie mi może pół godziny. Nie myśląc dużej poszedłem do szafy zabrałem ciuchy i poszedłem odbyć poranną toaletę. Gdy już byłem w miarę ogarnięty podszedłem do lustra, aby spojrzeć jak wyglądam. Dziś ubrałem jak zwykle czarne dżinsy, szeroką białą koszulkę z różą na plecach a na to nie za grubą, nie za cienką bomberkę. Podszedłem do biurka aby się spakować do szkoły.~No żesz kurwa!~ krzykłem w myślach. Wczoraj zamiast iść do klasy po przemowie dyrektora, poszedłem na szluga. ~fack~ pewnie gdy ja sobie kopciłem szluga, wychowawca rozdawał plan lekcji.. którego ja nie mam zajebiście.

Do: Bro🤞
Nino sprawa jest. Nie mam planu lekcji. Możesz mi napisać jakie mamy dziś lekcje?- miałem nadzieję że szybko odpisze bo zostało 11 minut do lekcji.
Od: Bro🤞
Jasne. Dzisiaj są 2 matmy, chemia, historia też 2 razy zzrzędu, muzykę no i WF.
Do: Bro🤞
Dzięki mordo. Widzimy się w szkole.

Już nie odpisał. Była 7:51 więc szybko spakowałem potrzebne książki i zeszyty do mojej szarej torby. Gdy już to zrobiłem szybko udałem się do garażu, aby być szybciej w szkole, ale coś czułem że czegoś zapomniałem. I tak było. Zapomniałem Plagg'a. Pewnie wszedł do drugiej torby. Wróciłem po niego.

- Plagg! Gdzie ty jesteś!? Chodź bo ja nie chcę się spóźnić!
- Ale i tak się spóźnisz. Jest 7:57.
- Plagg gdzie ty byłeś!?
- No w czarnej torbie! Skąd mogłem wiedzieć że teraz weźmiesz szarą?
- Tyś jest głupi. Wziąłem szarą bo czarna śmierdzi serem.
- Pachnie!!!!
- Śmierdzi.
- Paachniee!
- Dobra właz do kieszeni.

Szybko zszedłem znów do garażu i odjechałem. W szkole byłem o 8:10, nie myśląc dużej szybko zamknąłem samochód i wbiegłem do szkoły a później do klasy.

- Pan Agrest'e.
- Też się nie cieszę że Panią widzę
- Usiądź na wolne miejsce a ja wpisuję ci spóźnienie.

[MARINETTE P.R.W.]

Pierwszy dzień szkoły..dla mnie zawsze najgorszy. Rano wstałam i dość szybko wyszłam z domu. Gdy dotarłam do szkoły miałam jeszcze 20 minut, więc pierwszy raz się nie spóźnię..tak tak w Los Angeles też się spóźniłam haha.
Po dzwonku weszliśmy do klasy. Pierwsza lekcja to oczywiście matematyka..ale wolę ją niż chemię. Chemia to zło! Chciałam usiąść w ławce wraz z Aly'ą ale ona już siedziała z Ninem, więc poszłam na sam koniec klasy i siedziałam sama. Siedziałam sama dopóki Adrien nie wparował nagle do klasy.

- Pan Agrest'e.
- Też się nie cieszę że Panią widzę
- Usiądź na wolne miejsce a ja wpisuję ci spóźnienie.- o nie! Jedno wolne miejsce jest koło mnie szlak!
- Nie.
- O co chodzi Adrien?- zapytała nauczycielka.
- Jedyne wolne miejsce jest koło niej- wskazał na mnie palcem yh.
- Coś w tym złego?
- Nie zamierzam z nią siedzieć!-ja z nim też.
- Albo tam siądziesz albo idziemy załatwić tą sprawę do Pana Dyrektora. Jaką opcje wybierasz?- nie odpowiedział tylko usiadł koło mnie.

Ta lekcja bardzo się dłużyła, tym bardziej że Adrien albo na mnie patrzył albo dawał mi karteczki z różnymi zdaniami. Na przykład "nie potrzebnie wróciłaś." albo "nikt cię tu nie chce" lub "po co wracałaś? Bez ciebie było nam lepiej". Bolało mnie to ale nie dałam poznać tego po sobie. Adriena to denerwowało widziałam to po nim.

- A i zapomniałam..na każdej Matematyce siedzicie tak samo oraz na Fizyce też, ponieważ w tym roku to ja mam z wami te dwa przedmioty.-wypaliła nagle, tak z dupy nauczycielka.
- Współczuję ci.- szepnął mi do ucha Adrien, na co ja mu pokazałam tylko środkowy palec.

Dzwonek! Tak na niego czekałam. Mam całe 10 minut przerwy od tego pajaca. Korzystając z tego poszłam przewietrzyć się przed szkołę ale od razu pożałowałam wyboru. Nie dość że był tam Adrien, to jeszcze z kimś się całował. Nie patrząc na to dłużej wróciłam do szkoły pod klase.

Kolejna nudna Matematyka. Znów siedzę z tym Dupkiem, ale ta lekcja mija szybko, coś za szybko. Gdy do dzwonka zostało nie całe 20 minut poczułam wibracje koło tyłka a potem rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Matematyczka od razu do mnie podeszła.

- Panno Marinette. Mówiłam na początku poprzedniej lekcji aby wyciszyć telefony. Dlaczego tego nie zrobiłaś?
- To nawet nie jest mój telefon!
- Grzeczniej.
- Bo co?- natychmiast zatkałam ręką buzie.
- Do dyrektora! Ale to już!- Fack!

Jak powiedziała tak też zrobiłam. Wzięłam moje rzeczy i szłam w stronę drzwi, gdy nagle ktoś podłożył mi nogę.

- Hahahaha ale niezdara!
- Haha tak tak masz rację Chloe.

Wstając z podłogi widziałam jak większość klasy próbuje nie wybuchnąć śmiechem a szczególnie ten debil Adrien! Nie wiem czemu tak o nim mówię, przecież to nadal mój przyjaciel! Ale w sumie traktuje mnie jak wroga wiec..a sama nie wiem. Nie myśląc dłużej wyszłam z sali, ale nie do dyrektora tylko do łazienki. Przeczekałam do dzwonka a gdy tylko go usłyszałam od razu pobiegłam za szkołę. Wiem że tam palą, ponieważ kiedyś mi Luka mówił.

Będąc już za tą głupią szkołą rozglądałam się czy nikogo nie ma i odpaliłam papierosa, lecz nie zdążyłam się nim nacieszyć gdyż usłyszałam bójkę za drzewami, od razu tam pobiegłam wcześniej gasząc szluge. Jacyś 4 chłopacy. Dwaj stoją i patrzą jak trzeci bije czwartego. ~zaraz,zaraz przecież ten co jest bity to ADRIEN!~ nie myśląc już o niczym wyszłam zza drzewa.

- Hej wy! Zostawcie go! Ale to natychmiast!- przestali go bić ale jeden nadal go trzymał gdyby chciał uciec.
- Haha a jak nie? To co nam zrobisz? Nas jest 3 ty jedna.- przybliżył się do mnie.
- Nie chcesz wiedzieć, a i to że jest was więcej nic nie oznacza. Zawsze mogę iść po jakiegoś nauczyciela.
- Co? Ty chcesz na nas donieść!? O nie nie.- chwycił mnie za kark.
- Zostaw ją!- nie spodziewałam się ale Adrien zaczął, przynajmniej próbował mnie jakoś bronić za co dostał jeszcze z pięści.
- I co teraz?- nieznany typ przywarł mnie do drzewa.
- To- i kopłam go w krocze a później oddałam cios w brzuch.
- Ty szmato!- chciał oddać cios ale umiem się chronić rękami, dzięki temu że jestem Biedronką oraz dzięki temu że trenowałam samoobronę a teraz boks.
- Wolę Marinette. Ładnej brzmi.- znów dostał ciosy. Standardowo: krocze, brzuch i twarz a potem cały czas w twarz.

Gdy tak leżał pół przytomny kopnęłam go jeszcze raz w krocze. Dwaj pozostali nie wiedzieli co robić więc wzięli tego co leżał na ziemi i zabrali się z terenu szkoły. Po tym gdy straciłam ich z mojego punktu widzenia od razu podeszłam do Adriena.

[ADRIEN P.R.W.]

Gdy Mari okładała Gerego (bo tak ma na imię) nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Niby nudna, zwykła i niezdarna dziewczyna a tu takie coś. WOW. Jedno wielkie WOW. Gdy Gery leżał jego pomocnicy wzięli go i poszli a ja dalej nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą widziałem. Chciałem wstać lecz nie mogłem, za bardzo bolą mnie żebra.

- Hej wszystko ok?- podeszła do mnie Mari. ~Jakie ona ma piękne ocz..CO? NIE NIE NIE~ nienawidzę swoich myśli o niej.
- Aa co? A tak tak jasne.
- Pokaż- chwyciła moją twarz. ~ma takie delikatne ręce..STOP!~
- Nie wygląda mi to najlepiej. Boli cię coś jeszcze oprócz twarzy?
- Nie nie i w ogóle zostaw mnie idę do domu.

Jaki wstyd! Żeby laska i do tego która zakręciła ci w głowie ci pomagała. Wstyd! Będąc już w domu poszedłem pod prysznic. Gdy skończyłem się myć opatrzyłem sobie ranę na łuku brwiowym oraz na nosie. Na całe szczęście nie jest złamany ale żebra to już nie wiem.

- Dzieciakuuu?- zaczepił mnie Plagg.
- Czego chcesz?
- A ty w ogóle podziękowałeś tej dziewczynie?
- To Marinette i.. o kurwa masz rację jaa- przybyłem sobie 5 z czołem.
- Wyszedłem na Dupka.
- Masz rację a poza tym jesteś Dupkiem!
- Muszę jej podziękować, a poza tym nie, nie jestem Dupkiem.
- Jesteś! Codziennie inna dziewczyna.
- Nie przesadzaj. Codziennie się z inną liże, a do łóżka biorę tylko te co znam.
- Tak czyli Chloe, Lile, Ashy, Katherine i wiele innych.
- Przesadasz. Dobra lekcje kończę o 15:30, czyli o 15:20 muszę być pod szkołą aby ją przeprosić.

[MARINETTE P.R.W.]

Ja po prostu nie wierzę! Dobra rozumiem Adrien traktuje mnie jak wroga ale mógł mi dać sobie pomóc albo przynajmniej powiedzieć to cholerne "dziękuję". Tak czy siak na lekcjach już nie nie pojawił i w sumie dobrze, bo nauczyciele by zaczęli coś podejrzewać. Dziś lekcję kończę o 15:30, a dopiero jest 12 i siedzę na Historii. Nudy!

*Po lekcjach*

Jest! W końcu koniec lekcji! Aa ten WF był koszmarny! Nie było nauczycielki więc mieliśmy zastępstwo na którym mogliśmy robić co chcemy, więc ja trochę opowiedziałam Aly'i o moim życiu w Los Angeles.  Opowiedziałam jej o tym jak poznałam Gang. O tym jak się zaczęła moja historia z bregdens'em, jazdą na koniach i sportami takie jak piłka nożna, koszykówka czy siatkówka. Opowiedziałam jej też że umiem grać na gitarze a ta od razu że muszę kiedyś jej coś zagrać. Nie mówiłam jej nic że należę do tego Gangu ani że sama też jeżdżę na motorze oraz że biorę udział w wyścigach, ponieważ nie chce by wiedziała za dużo jak na razie.

Gdy szłam na przystanek, ponieważ byłam zmęczona po całym dniu szkoły a z buta mi się nie chciało iść, jakaś postać wciągnęła mnie w zaułek. Oczywiście że się obroniłam i postać w kapturze leżała na ziemi. Gdy zdjęłam jej kaptur omal zawału nie dostałam.

- Adrien!?

1577 słów ❤️😝
Jeśli ktoś czyta i czeka na nowe rozdziały niech zgłosi się w komentarzu 👇💓

(ps. W mediach moje zdjęcie 🚬🤷)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro