Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog


Iruka obudził się czując kojące ciepełko na plecach. Rozmemłanym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu. Było inne niż te do tej pory i na pewno nie było szpitalem. Odwrócił się i zobaczył, że to Kakashi śpi przytulając się do jego pleców. Znał jego obawę jak swoją własną. Zupełnie jakby mieli ją ta samą. Jakby dzielili lęki między sobą. Wtulił się w niego i objął łapkami. Zamknął oczy. Gdziekolwiek są jest bezpiecznie, póki on jest przy nim. Poczuł jeszcze jak ręce Kakashiego go obejmują i usłyszał senne mruknięcie: moje.
Chciał być jego. Zasnął.

Było przed południem, kiedy do sypialni cicho wszedł nieproszony gość. Iruka wzdrygnął się przez sen jakby wyczuwał intruza, co zaalarmowało śpiącego Hatake. Otworzył oko i zobaczył, że Tsunade z tą swoją walizą się wprosiła. Widząc uroczy widoczek chciała im zrobić zdjęcie, ale powstrzymało ją warknięcie białowłosego.

- Nawet się nie waż.

- Och, no weź. Tylko jedno. Tak uroczo wyglądacie.

- To idź do Shizune po odbitkę. Jestem pewien, że zrobiła nam w jaskini na postoju.

- Normalnie instynkt wilczycy się w tobie odezwał.- zaśmiała się widząc jak broni bruneta śpiącego w jego ramionach.

- Nazywaj to jak chcesz. Musisz nas nękać w domu? Powiedziałem, że przyjdziemy.

- Sądzę, że domowe warunki są mniej stresujące niż szpital, hmm?

- Pf...

Nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż ta dość nerwowa rozmowa obudziła jednak Irukę.

- Szo się dzieje?- zapytał rozmemłanym głosem

- Tsunade przyszła cię zbadać. Sama się musi przekonać.

- Właśnie teraz? Miałem taki przyjemny sen.- miauknął

- Teraz, teraz, bo żyć nie da i sobie nie pójdzie.

- Geeeez.....- westchnął cierpiętniczo i i usiadł trąc zaspane oczy.

- Bądź grzeczny. Idę kawy nam zrobić.

Iruka tylko pokiwa głową, że się zgadza i siedział wciąż jeszcze zaspany na łóżku. Tsunade zbadała go dokładnie i pobrała próbkę krwi do badania.

- jak się czujesz?

- Ogólnie dobrze. Czuję, że nawet poziom energii wrócił mi do normy. Będę mógł wrócić do pracy?- zapytał niepewnie

- Tak, ale nie wcześniej niż 1 września. Rozumiemy się?

- Umrę z nudów.

- Nawet tak nie żartuj. Trzeci nie cofnął ci pozwolenia na stare rulony, wiesz?

- Naprawdę?!- ożywił się nagle i rozpromieniał radością

- Naprawdę mały molu.- zaśmiała się

- No bardzo śmieszne.- bąknął

- Oszczędzaj się, pij dużo płynów i drzemki dalej cię obowiązują.- pogroziła mu jeszcze palcem i wyszła.

Po drodze zahaczyła o kuchnię i to samo powiedziała " jego opiekunce". Wróciła do szpitala i zniknęła w laboratorium.

Iruka zszedł na dół i poszedł za zapachem kawy do kuchni. Zaraz też dostał w łapki swój kubek.

- I co powiedziała?

- Że dalej mam się oszczędzać i nie mogę wrócić do pracy przed początkiem roku, ale mogę kopać w archiwum.

- Bardziej przydałby ci się trening. Wciąż jesteś żałośnie słaby fizycznie.

- Ty to wiesz jak sobie wziąć wyzwanie.- westchnął ciężko i siorbał swój napój.

- Trenowałem siódmą, to i ciebie na ludzi wyprowadzę.

- Czym ty mi, dzikusie, grozisz?- zaśmiał się

- Katorżniczym treningiem ponad twoje marne siły i egzaminem na wyższą rangę, niezdaro.- odpowiedział siląc się na poważny ton głosu

- Ojoj. Teraz to się zacząłem ciebie bać.

Kakashi miał coś powiedzieć, ale ostatecznie obaj się roześmiali. Po pobudzającej kawie nie było już mowy o drzemaniu, więc wypuścili się na spacerek i małe zakupy. W końcu cały miesiąc ich nie było, a nie tylko w lodówce hulały zaledwie wiry powietrza.

Szli tak samo pełni obaw i nadziei, co będzie jak choroba całkiem się wycofa i ślad po niej będzie tylko w medycznej kartotece Iruki. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro