Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22/12

Po wczorajszej rozmowie nieco mi ulżyło. Powody zerwania w końcu zdawały się jasne i choć pół nocy spędziłem zastanawiając się nad tym co mogłem zrobić, że Baekhyun w którymś momencie uznał, że nie żywię już do niego miłości, to obudziłem się dość rześki. W końcu w swoim pokoju i łóżku, w ulubionym miejscu na ziemi i wśród ważnych dla mnie ludzi.

Z nowo zyskanymi informacjami oraz nowo uświadomionymi sobie faktami, nie wiedziałem co zrobić dalej. Choć czułem się lżej i pewniej, nie wiedziałem co robić. Czułem, że rozdrapałem stare, niezagojone rany swoimi ciągłymi myślami na temat Baekhyuna oraz samą jego obecnością, ale uczucie to było znajome. Uciążliwe, ale znajome. Znów znalazłem się przy ścianę, ponieważ mimo że wciąż zależało mi na Byunie to on był osobą, która podjęła decyzję o zakończeniu naszego związku. Nie zamierzałem na niego naciskać i sam nie byłem pewny tego czy powinienem o ten związek walczyć czy też dać mu umrzeć. Każde zaniedbane uczucie w końcu umiera i nawet jeśli pomyliłem się sądząc, że Baekhyun nie jest już dla mnie ważny, to nie znaczyło to, że nigdy się z niego nie wyleczę. Zaniedbane i to uczucie w końcu umrze.

Ale czy chciałem, aby umarło?

Nie byłem już pewny. Jedyne co wiedziałem to to, że nie chciałem zmarnować czasu, który nam pozostał. Wkrótce mieliśmy wyjechać z zimowego domu i wrócić do swoich żyć. Być może dopiero wtedy okaże się czego możemy się po nich spodziewać.

Mając to w głowie wstałem z łóżka dość wcześnie. Odkąd spaliśmy w łóżku razem w końcu zacząłem się w pełni wysypiać. Sam zapach Baekhyuna i jego ciepło były niczym gruby koc ściśle mnie okrywający. Koił moje myśli i usypiał złudnym uczuciem bezpieczeństwa.

Teraz Baekhyuna nie było obok i chyba ta pustka wybudziła mnie ze snu. Kiedy otworzyłem oczy natychmiast odwróciłem się w stronę miejsca, w którym spodziewałem się go zastać, ale materac był pusty. Nie zdziwiło mnie to zważywszy na to, że zwykle budził się przede mną. Co mnie zaskoczyło, to parujący kubek z małą notatką obok.

Zmarszczyłem brwi i przetarłem oczy, ale przedmiot nie znikł. Przesunąłem się bliżej i sięgnąłem po kubek. W środku znajdowała się nadal ciepła kawa. Uśmiechnąłem się na jej widok, po czym sięgnąłem po kartkę.

Wydawałeś się zmęczony, więc nie budziłem cię na śniadanie. W lodówce są dla ciebie pancakes, które zrobiła rano Seo. Zabrałem babcie na miasto, więc do zobaczenia popołudniu, B.

Wpatrywałem się przez chwilę w pozostawione na papierze słowa. Pismo Baekhyuna było trochę chaotyczne, jakby pisał na szybko. Może tak było, ale jednocześnie wiedziałem, że na co dzień było po prostu podobne do niego. Baekhyun miał w sobie dużo chaotycznej, intensywnej energii, które uspokajały się dopiero przy właściwych, znajomych mu osobach. Byun był osobą, o której mówiło się, że jest jej dużo. Bywał problematyczny, ale był też kimś, kto jeśli kochał, to kochał całym sobą.

Znałem dobrze jego pismo. Nie robiliśmy dużo wspólnych zdjęć, ale moja rodzina zawsze wysyłała nam jakieś po spotkaniach. Kiedyś kupiłem błękitny, prosty album, który przeznaczony był specjalnie na te zdjęcia. Strony były jednostronne, a tył każdego zdjęcia widoczny był przy przekładaniu stron. Nie wiem kiedy to się zaczęło, ale w pewnej chwili Baekhyun zaczął zostawiać na nich małe wiadomości, nie tylko datę, ale i to, co chciał mi powiedzieć czy to co myślał o ujęciu. Czasem pozostawiał też jakieś małe wspomnienie, które dodawało zdjęciu nowej, głębszej historii. Wciąż miałem ten album. Zawinąłem go w przypadkowy materiał, który przyszedł do mnie wraz z którąś nieistotną przesyłką, po czym schowałem go w najczarniejszy, najgłębszy kąt szafy. Nie otwierałem go odkąd się rozstaliśmy.

Upiłem trochę kawy i sięgnąłem po telefon, aby uświadomić sobie, że było już wyjątkowo późno. Wszyscy mieszkańcy z pewnością dawno zjedli śniadanie, dlatego kiedy tylko skończyłem pić napój zabrałem się za przygotowania do wyjścia. Nie śpieszyło mi się za bardzo, ponieważ byłem świadom tego, że Baekhyuna nie ma. Zastanawiałem się gdzie dokładnie poszedł. Byłem rozczarowany, że nie zabrali mnie ze sobą, ale być może chciał spędzić ten czas z babcią.

Kiedy ta myśl przeszła mi przez głowę uświadomiłem sobie, że istnieje pewne prawdopodobieństwo, że kobieta wyzna Baekhyunowi, że chce przepisać mu dom. Baekhyun umiał połączyć fakty. Nie miałem pojęcia jaka mogłaby być jego reakcja i miałem nadzieję, że dowie się wszystkiego kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas.

Nie wiedziałem jednak kiedy będzie odpowiedni i czy kiedykolwiek taki nastanie.

- W końcu się obudziłeś. - Powitał mnie śmiech mamy, kiedy wszedłem do kuchni. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale była zupełnie sama.

- Wcale tak długo nie spałem. - Odparłem, choć wiedzieliśmy, że nie było to prawda. Wyjazd i skacowany Jongin zupełnie mnie wyczerpały. Dodatkowo zasnąłem późno ze względu na wszystkie przemyślenia, które nie opuszczały mojej głowy.

- Jest już popołudnie.

- To znaczy, że Baekhyun niedługo wróci? - Zapytałem otwierając lodówkę. Na jednej z półek leżał okryty talerz, który zabrałem.

- Baekhyun? - Sapnęła jakby zaskoczona. Pytanie nie wydawało mi się dziwne. W końcu w jej oczach Baekhyun miał być moim chłopakiem. - Myślę, że niedługo wróci.

- Poszedł sam z babcią?

- Jongin zabrał się z nimi. - Wyznała i tym razem była to moja kolej do bycia zaskoczonym. - Powiedział, że musi się przejść.

- Może w końcu zaczną się dogadywać. - Mruknąłem, chociaż wiedziałem, że w świetle naszej relacji być może było już za późno, aby brunet zaczął dogadywać się z moim kuzynem.

- Chyba tak. - Przyznała. - A jak między waszą dwójką? Jak Baekhyun się tu czuje?

- Nie słyszałem, żeby narzekał. - Zaśmiałem się. - Jest jak co roku. Lubi tu przyjeżdżać.

- Dlatego babcia chce przepisać mu dom. - Rzuciła i choć nie było to zobowiązujące, a stanowiło jedynie luźną uwagę, postanowiłem pociągnąć temat.

- A co ty o tym sądzisz?

- Hm. - Mruknęła. W dłoni trzymała ciastko, które powoli jadła. Było blisko godziny, w której okolicy robiliśmy obiad, ale nie wyglądało na to, że ktokolwiek zamierzał rozpocząć jego przygotowywanie. Nie wiedziałem jaki mają pomysł wobec posiłku. - Nie przeszkadza mi to. Ona kocha Baekhyuna.

- To prawda.

- Chce o niego zadbać. Ma taką możliwość, bo nie musi się o was martwić. Jeśli chce to zrobić nie widzę żadnych przeciwskazań. - Wyznała. Wciąż miałem wyjątkowo mieszane odczucia co do całej tej sytuacji. - A ty?

- Nie wiem. - Przyznałem szczerze. - To Baekhyun, gdyby był to ktokolwiek inny byłbym przeciwny. Jestem zaskoczony jej decyzją. Wiem, że Baekhyun kocha to miejsce i zadba o nie z największą troską, ale jednocześnie... To nie będzie dużej nasz dom, rozumiesz?

- Rozumiem skarbie. - Odparła. - Ale w pewien sposób dom pozostanie w rodzinie, prawda? - Zapytała, a jej pytanie było podchwytliwe, choć być może nie zdawała sobie z tego sprawy. Jeśli Byun pozostanie w rodzinie to i dom.

- Prawda. - Przytaknąłem wymuszając lekki uśmiech. W końcu chwyciłem za sztućce i podszedłem do drzwi. - Zjem przed telewizorem. - Uprzedziłem, po czym wyszedłem z pomieszczenia odprowadzony uważnym spojrzeniem i komentarzami dotyczącymi wyboru miejsca spożycia śniadania.

Usiadłem na kanapie i włączyłem pierwszy lepszy film. Był typowo świąteczny, ale nie było w tym nic dziwnego. W końcu do świąt pozostały zaledwie dwa dni.

Nie byłem pewny kiedy wrócimy z Baekhyunem do Seul. Ta rozmowa wciąż była przed nami, ale wciąż nie udało mi się zmobilizować do zadania pytania. Chciałem jeszcze pozostać w tym cichym, spokojnym mieście, z rodziną u boku. Lubiłem ten czas w roku. Wszystko zdawało się lepsze i przyjemniejsze.

Przed tą rozmową chciałem się dowiedzieć z jedynego prawdziwego źródła czy naprawdę istnieje ktoś, w kim zakochany jest Baekhyun. Czekałem na odpowiedni moment, ale czułem potrzebę poznania prawdy jak najszybciej.

Kiedy skończyłem posiłek wróciłem do kuchni. Mamy dłużej w niej nie było. Była za to Seoyeon.

- Seo, pyszne śniadanie. - Powiedziałem, kiedy tylko ją zauważyłem. Nastolatka uśmiechnęła się szeroko i przytaknęła. Nie oderwała jednak wzroku od pudełka, które próbowała otworzyć.

Umyłem po sobie naczynia, po czym podszedłem bliżej. Seoyeon nie była zbyt wysoka, więc bez problemu spojrzałem jej przez ramię.

- Co robisz? - Moje spojrzenie padło na szary, zaklejony taśmą karton.

- Próbuję to otworzyć. - Westchnęła. Chwyciłem nóż i ostrożnie rozciąłem zaklejone taśmą boki. W środku znajdowały się kolejne kartony. Te były węższe i czerwono-zielone. - To domki z piernika. - Powiadomiła mnie wyciągając jeden. - Chcesz zrobić z nami?

- Z wami?

- Mną, Haeun i Habinem.

- Pewnie, chętnie. - Zdecydowałem nie widząc dla siebie żadnego lepszego zajęcia. Mogłem poprzebywać z resztą lub zaszyć się w pokoju i czekać aż czas szybciej zleci. Liczyłem na szybki powrót Baekhyuna, który był tu niezastąpioną rozrywką.

Domki były na szczęście upieczone, dlatego nie mieliśmy wiele do roboty. Po zabraniu dekoracji i zrobieniu lukru usiedliśmy w jadalni i zajęliśmy się pracą. Jakiś czas później dołączyli do nas Minseok i Junmyeon, którzy po zabraniu dla siebie domków, zdecydowali stworzyć z zajęcia rywalizację. Cały czas oczekiwałem powrotu Baekhyuna.

Drzwi wejściowe otworzyły się, kiedy próbowałem stworzyć choinkę z polukrowanych ciastek. Słyszałem zamieszane w przedsionku, a przez to, jak blisko się znajdował, zaraz dopadło nas zimne, mroźne powietrze. Rozmowy ucichły dopiero po kilku minutach, a w kuchni przylegającej do jadalni pojawili się dwaj mężczyźni z kilkoma dużymi opakowaniami z jedzeniem na wynos. Siedziałem przodem do nich, dlatego widziałem, jak Baekhyun zaciąga rękawy bluzy na dłonie i oddycha głęboko. Chyba poczuł mój wzrok, ponieważ nagle się odwrócił.

- Jezu! - Palnął łapiąc się na wysokości serca. - Dlaczego siedzicie w ciszy?

- Rywalizacja. - Sapnął Junmyeon polewając dach piernikowego domku białym lukrem. Kątem oka widziałem jak spływa i skapuje na stół, który i tak był już cały poklejony przez dzieciaki.

- Oh. - Rzucił Baekhyun przytakując. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnął się lekko. Jego policzki były zupełnie czerwone, a włosy rozczochrane przez czapkę, którą musiał mieć na sobie. W końcu ruszył ze swojego miejsca, aby podejść bliżej. Obserwowałem jak obchodzi stół, po czym staje tuż obok mnie i choć miejsce po mojej prawej było wolne, nie usiadł na krześle. Zamiast tego zmusił mnie do odsunięcia się od stołu i wpakował prosto na moje uda.

- Jesteś cały zimny. - Mruknąłem pozwalając mu na działania. Od jego skóry i ubrań dochodziło chłodne powietrze.

- Chyba jeszcze nie było tak zimno na dworze.

- Naprawdę?

- Mhm. - Odparł, dłonią dotykając nieukończonej choinki. - Jest strasznie zimne powietrze i pada śnieg.

- Więc po co wyszliście?

- Na spacer. - Wzruszył ramionami. Kiedy opadły ułożyłem na jednym z nich brodę oraz objąłem go na wysokości pasa.

- Mogliście zabrać mnie ze sobą. - Mruknąłem, nosem trącając jego skórę. Baekhyun zaśmiał się upuszczając choinkę.

- Spałeś.

- Mogłeś mnie obudzić.

- Wydawałeś się zmęczony. - Rzucił. Nie odpowiedziałem, obserwując jak zabiera się za dekorowanie dachu. Wpatrywałem się głównie w jego dłonie i długie, szczupłe palce.

- Myślę, że Chanyeol powinien zostać zdyskwalifikowany.

- Niby czemu? - Sapnąłem odwracając się do Minseoka, który z przebiegłym uśmiechem wpatrywał się w działania bruneta.

- Bo masz pomoc.

- Właśnie, Chanyeol, to oszustwo. - Wtrąciła Seoyeon, a ja westchnąłem i opuściłem głowę na małe plecy Baekhyuna, który zdawał się zupełnie nie przejmować ich komentarzami. Wsłuchiwałem się w jego oddech z przymkniętymi powiekami.

Dziwnie się czułem kiedy był obok.

Nie dziwnie, jako źle, a dziwnie, jako niespodziewanie. Czułem się trochę jak wtedy, kiedy jeszcze się spotykaliśmy. Baekhyun przychodził, siadał na moich kolanach i opowiadał mi o swoim dniu lub rozterkach, które zajmowały jego umysł. Chciałem, żeby znów mógł tak robić, żeby ufał mi na tyle, aby czuć się w porządku zwierzając się mi.

Bałem się tego.

- Możecie mnie zdyskwalifikować. - Mruknąłem otrzymując głośny śmiech Baekhyuna. Chciałem go słyszeć częściej. Ten melodyjny dźwięk, który uzdrawiał moją duszę niczym lekarstwo. Przez myśl przeszło mi, że chcę zrobić wszystko, aby słyszeć go jak najczęściej.

A wraz z tą myślą pojawiła się kolejna. To był moment, kiedy przeklinając siebie, swoją głupotę i naiwność uświadomiłem sobie, że wciąż zrobiłbym dla niego wszystko. Że wciąż zrobiłbym wszystko, aby tylko do mnie wrócił.

___________________

Dobry wieczór <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro