Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20/12

- Ale nudy. - Westchnął Jongin. Spojrzałem w jego stronę i zmierzyłem wzrokiem siedzącą na ziemi sylwetkę. W dłoniach trzymał telefon, ale nie pisał z nikim. Przeglądał jeden z portali społecznościowych nie wyglądając na szczególnie zainteresowanego zajęciem.

- Okropne. - Poparł go Minseok. On z kolei leżał na moim łóżku i opierając brodę o rękę przeglądał świąteczny magazyn. Tuż obok leżał Baekhyun, w przeciwieństwie do niego na plecach, z opartymi o ścianę nogami. Brunet miał zamknięte oczy, ale byłem pewny, że nas słucha.

Był już wieczór, niezbyt późny, ale wieczór. Za oknem było ciemno, ale padał śnieg nieco rozjaśniając krajobraz. Z dolnego piętra dobiegały świąteczne piosenki, których miałem już dość. Repertuar nie był zbyt rozbudowany, dlatego często się powtarzały, co doprowadzało mnie do irytacji.

- Chodźmy gdzieś. - Zasugerował najmłodszy.

- Gdzie? - Mój głos brzmiał dość głośno w cichym pomieszczeniu. Poprawiłem się na fotelu i otuliłem kocem Baekhyuna. I tak nie mógł zauważyć tego ze swojej pozycji.

- Na spacer? Chcecie iść do lasu? - Minseok podniósł na nas swoje spojrzenie. Gazeta zaszeleściła, kiedy gwałtownie ją zamknął.

- Jest zimno. To nie ma sensu, wrócilibyśmy za dwadzieścia minut.

- Więc gdzie?

- Chodźmy do baru. - Rzucił Jongin. Nie znałem żadnego baru w okolicy. Była ona zupełnie spokojna, a społeczność niewielka. Nie było więc potrzeby żadnego otworzyć. Podejrzewałem, że nawet by się nie utrzymał.

- Chcesz siedzieć przy stole i się upijać? - Westchnął starszy, nieprzekonany. Spojrzeniem przeskakiwałem od jednego do drugiego, nie włączając się za bardzo do rozmowy. Sam nie miałem pojęcia, gdzie możemy pójść, choć wyjście z domu było samo w sobie zdawało mi się dobrym pomysłem. Potrzebowaliśmy nieco więcej powietrza.

- To do klubu. - Powiedział drugi, a ja widziałem, jak przenosi wzrok na mojego byłego chłopaka. - Baekhyun będzie mógł potańczyć. - Dodał szukając w nim poparcia. Ja również oczekiwałem reakcji zupełnie niezainteresowanego rozmową mężczyzny.

- Zawsze mówicie, że Baek za często chodzi do takich miejsc. - Mruknął pod nosem, a ja uniosłem brwi zaskoczony. Miał rację. Kiedy jeszcze spotykałem się z Byunem często zamykałem się u Jongina, pod nieobecność mniejszego, gdzie spędzaliśmy wieczór narzekając na jego nawyki, ciągłe wyjścia i zabawy. Zawsze mi to przeszkadzało. To nie tak, że brunet dał mi kiedykolwiek powód do nienawiści skierowanej do tych aktywności. Zawsze wracał z nich roześmiany i z dobrym humorem. Czasem tańczył w nocy w salonie albo zachowywał się jak dziecko, prosząc, aby we wszystkim go wyręczać, co było całkiem zabawne. Po prostu nie lubiłem chodzić do takich miejsc. Nie lubiłem tańczyć w tłumie czy upijać się do nieprzytomności, dlatego musiałem nauczyć się wypuszczać go samego. Nie cierpiałem tego, że takie wyjścia oznaczały godziny spędzone osobno.

- Ale ostatnio ładnie się zachowuje, więc trzeba go nagrodzić. - Odparł Jongin. Baekhyun parsknął słysząc to. W końcu otworzył oczy i przewrócił się na brzuch, aby móc na nas spojrzeć. Mój wzrok powędrował na opuszczony dekolt jego bluzki, który odsłonił szczupłe obojczyki bruneta. Zatrzymałem na nich spojrzenie na zaledwie kilka sekund, po czym podniosłem je wyżej, aby uświadomić sobie, że zostałem przyłapany na gorącym uczynku. Baekhyun uśmiechnął się zaczepnie, kącikiem ust.

- Nie ma w okolicy wielu klubów. - Wtrącił do rozmowy. Nie przyznał tego, ale zdawał się zainteresowany ewentualnym wyjściem.

- Półtora godziny stąd jest duże miasto.

- To szmat drogi! - Minseok posłał mu niedowierzające spojrzenie. Sam nie skomentowałem tych słów.

- Jest tam pełno młodych ludzi, klubów, dobrej muzyki. - Wymieniał najmłodszy, pokazując na szczupłych palcach każdy z argumentów. - Będziemy się świetnie bawić! - Zapewnił na koniec. Przez kilka sekund panowała cisza. Wszyscy zdawali się rozważać jego propozycję.

- Jestem za. - Ogłosił w końcu Baekhyun, wygrzebując się jako pierwszy z łóżka. Miał na sobie dresy i dużą bluzkę. Nic wyjściowego.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Westchnął Minseok, na co przytaknąłem.

- Też nie jestem przekonany. Sama jazda zajmie nam pełno czasu. - Mruknąłem. Ku mojemu zaskoczeniu Baekhyun zdawał się zupełnie przekonany pomysłem Jongina. Przeciągnął się mocno, a bluzka odsłoniła fragment jego szczupłego biodra. Kiedy to zrobił zmierzył spojrzeniem całe pomieszczenie i podszedł do Jongina. Choć jego kroki były małe i spokojne, wyglądał niczym predator.

- W takim razie pojadę z Jonginem. - Oświadczył. Młodszy uniósł wyżej brwi, po czym sprężyście podniósł się z ziemi.

- Możemy pojechać w dwójkę.

- Nie potrzebujemy tych nudziarzy. - Odpowiedział mu mniejszy a ja musiałem powstrzymać śmiech na tę interakcję. Dziwnie było widzieć tę dwójkę tak blisko. Przeważnie już skakaliby sobie do gardeł. Było w tym jednak coś odświeżającego.

Widząc ich entuzjazm wymieniłem spojrzenia z Minseokiem. Ten przewrócił oczyma i podniósł się z materaca. Uznałem to za znak do działania i zdecydowałem się również podnieść.

- Za godzinę na dole? - Zapytał, a kiedy wszyscy się zgodzili wyszedł z pokoju, nakazując to samo Jonginowi.

Zostaliśmy sami.

Baekhyun od razu zabrał się za wybieranie stroju, a widząc to zrobiłem to samo. Nie miałem zbyt dużej ochoty wyjeżdżania tak daleko, ale jeśli miało go to uszczęśliwić i nieco rozluźnić, byłem w stanie zaakceptować taki rozwój sytuacji.

Niedługo później wyszedłem z pokoju decydując się powiadomić resztę o naszym wyjściu. Zapytałem również Junmyeona czy nie chcę się z nami zabrać, ale zbyt mnie machnięciem ręki. Rozumiałem go. Był już na takim etapie życia, że próbował znaleźć sobie drugą połówkę i się ustatkować. Sam czułem podobnie, ale mój były chłopak był kimś kto chyba zbyt intensywnie nie myślał o ustatkowaniu się.

Nigdy go o to nie zapytałem, zdałem sobie sprawę. Od początku naciskałem na związek między nami, nie myśląc o tym ile on potrwa, ponieważ ze swojej strony czułem, że może potrwać i całe życie. Potem nigdy nie wpadłem na pomysł, aby zapytać Baekhyuna czego on tak właściwie szuka. Czy czegokolwiek szuka? Może patrzy na to w sposób jeśli jest to jest jeśli nie ma to nie ma. To z pewnością by do niego pasowało. W końcu losowi oddał całe swoje życie.

W końcu przy wejściu pojawili się moi towarzysze. Jongin zdawał się bardzo podekscytowany, a Minseok nieco pewniejszy samego wyjścia. Baekhyun pojawił się ostatni, nic zaskakującego. Wyglądał niesamowicie. Oczywiście, Baekhyun zawsze wyglądał bardzo dobrze, ale jednocześnie inaczej. Na co dzień wyglądał uroczo i niewinnie, podczas gdy wychodząc stawiał na mocniejszy image. Jego oczy były podkreślone, ubrania bardziej przyległe do ciała, a włosy ułożone w sposób bardziej przemyślany niż na co dzień.

Oderwałem od niego wzrok i otworzyłem drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz i zdecydowaliśmy się jechać moim samochodem, korzystając z tego, że w tym roku zdecydowałem się zabrać go ze sobą.

Usiadłem za kierownicą z uśmiechem. Znajoma przestrzeń była pocieszająca. Uświadomiła mi również jak niewiele czasu pozostało do dnia, kiedy wrócimy do naszych codziennych żyć.

Starałem się nie skupiać na myśleniu o tym co będzie później, ponieważ to co było teraz było intensywne i skomplikowane. Nie zastanawiałem się dużo nad tym co zrobię po powrocie do Seul. Prawdopodobnie nasze drogi, moja i Baekhyuna, rozejdą się raz na zawsze. Nie spotkam go więcej.

Westchnąłem.

- Masz jakieś skargi co do pasażera? - Padło pytanie dochodzące z siedzenia obok. Zaśmiałem się i kręcąc głową spojrzałem na Baekhyuna. Ten rozpiął nieco kurtkę i wciągnął jedną nogę na fotel, aby móc usiąść twarzą do mnie zamiast do drogi.

- Oczywiście, że nie. - Zapewniłem, po czym spojrzałem w lusterko i uruchomiłem silnik.

W samochodzie było ciszej niż w domu. Wszyscy rozmawiali zniżonymi głosami, próbując znaleźć w Internecie jakieś ciekawe, polecane miejsce. Ulica była właściwie pusta. Oświetlały ją głównie światła mojego samochodu. Droga sama w sobie nie była zła, nie padał śnieg, a ulica nie była śliska. Mimo późnej godziny czułem się dobrze za kierownicą.

- Kyungsoo też lubi takie wyjścia? - Zapytał w pewnej chwili Baekhyun. Jego pytanie było zupełnie niewinne, tak, jakby naprawdę interesowało go życie mojego kuzynka.

- Nie, niekoniecznie. - Zaśmiał się młodszy. - Kyungsoo jest zupełnym introwertykiem. Nie cierpi zapełnionych ludźmi miejsc.

- Naprawdę? Nie jest nudny? Nie lubisz introwertyków. - Zauważył. Przytaknąłem lekko na jego słowa zaskoczony pamięcią. - Zawsze powtarzałeś, że są totalnymi ciotami. - Roześmiał się. Widziałem w lusterku nieco zawstydzoną twarz młodszego.

- Ludzie się zmieniają. - Odparł.

- Miłość zawsze zmienia. - Dodał Minseok, opierając policzek o zimną szybę pojazdu. - Chanyeol też się zmienił.

- Nieprawda. - Wtrąciłem zupełnie pewny swoich słów.

- Prawda. - Ocenił Jongin ze śmiechem. - Nigdy nie wierzyłeś w drugą szansę.

- Ani trzecią czy czwartą. - Sprostował najstarszy. Nie mogłem im zaprzeczyć, mieli rację. Przed poznaniem Baekhyuna sądziłem, że jeśli coś nie wyjdzie za pierwszym razem, trzeba porzucić starania. Dotyczyło to większości aspektów mojego życia.

- Po prostu nauczyłem się cierpliwości. - Mruknąłem cicho. Baekhyun spojrzał na mnie krótko. Czułem jego intensywny wzrok podróżujący po mojej twarzy i odsłoniętych dłoniach. Twarz nie zdradzała co chodzi po jego głowie.

- Czyli teraz lubisz introwertyków. - Powiedział wracając do głównego tematu. Nachylał się nieco nad sprzęgłem, aby móc swobodnie patrzeć na tylne siedzenia.

- Teraz ich lepiej rozumiem.

- Więc to tak. - Sapnął. - A Taekwoon?

- Podobnie.

- Gdzie takich znajdujecie. - Zaśmiał się, kładąc głowę na oparcie.

- Chanyeol też nie jest największym imprezowiczem. - Przypomniał Jongin. Miał rację.

- Ale Chanyeol wszędzie za mną pójdzie. - Roześmiał się Baekhyun. Jego śmiech nie był jednak długi. Zaraz przerwał go i zmarszczył brwi. Spojrzałem na niego, odrywając wzrok od ulicy na zaledwie kilka sekund. W końcu mniejszy potrząsnął lekko głową. - Chodził, już tego nie robi. - Sprostował. Nikt mu nie odpowiedział. Sam nie wiedziałem jak mógłbym skomentować te słowa. Były bolesną prawdą. Nasza relacja była już przeszłością. - W każdym razie fajnie, że znaleźliście sobie kogoś. - Ocenił w końcu, po dłuższej chwili ciszy. - Życie w związku jest łatwiejsze.

- Prawda. - Westchnął Minseok, kiedy ja zastanawiałem się nad słowami Baekhyuna. Dla mnie życie w związku nie było łatwiejsze, ale z pewnością dużo przyjemniejsze i warte starania się. Bardziej barwne i mniej samotne. - Kiedy wrócimy do Seul przedstawię ci mojego chłopaka.

- Nie musisz. - Nie byłem pewny co kryje się za tymi słowami. Kilka chwil zajęło mi zrozumienie, że skoro ja nie widuję się już z Baekhyunem, Minseok i Jongin też tego nie robią. Ich znajomości również dobiegły końca.

- Ej.- Sapnął. - To, że nie jesteś już chłopakiem Chanyeola nie znaczy, że nie możemy się przyjaźnić.

Słowa Minseoka były czymś co przyjąłem z lekką radością. Był dobrym i spokojnym człowiekiem. Kimś, kto z pewnością nie skrzywdziłby Baekhyuna. Młodszy potrzebował ludzi, przy których potrafił się wyciszyć i opanować. Nie takich, którzy nakłaniali go do głupich rzeczy lub nakręcali do bójek.

Na miejsce dojechaliśmy kilka minut przed zakładanym czasem. Wybrany klub znajdował się w centrum miasta i oświetlał neonami całą okolicę. Na ulicach było pełno ludzi i było to miłą odmianą. Tęskniłem już za Seul. Nie tak, abym chciał tam natychmiast wrócić, ale tak, że nie miałbym nic przeciwko.

Miasto tętniło życiem. Ludzie krzyczeli, śmiali się i śpiewali. Natychmiast poczułem wstępującą we mnie, nową energię. Moi towarzysze również wyglądali na zadowolonych, kiedy w końcu wyszliśmy z samochodu. Baekhyun ruszył do klubu w podskokach, zupełnie nas wyprzedzając. Zaraz zniknął za ciemnymi drzwiami, ale nie próbowaliśmy go dogonić.

Ze środka dobiegała głośna muzyka i choć dużej ilości osób nie było kolejki przed wejściem.

- Mam nadzieję, że Baekhyun na nas gdzieś czeka. - Rzucił Jongin, kiedy minęliśmy szatnię. Klub był duży i dwupiętrowy. Znalezienie go mogłoby stanowić problem, dlatego żywiłem podobną nadzieję.

- Nawet jeśli nam ucieknie, pozwólcie mu. - Powiedział Minseok, z trudem przebijając się przez głośną muzykę. Korytarz się skończył, a naszym oczom ukazała się główna sala. - Niech się wybawi. - Dodał. Mimo jego słów rozejrzałem się dokładnie, licząc na to, że mniejszy czeka na nas przy jednej ze ścian lub stoliku. Niestety nie udało mi się go wyłapać w tłumie ludzi.

- Chodźmy najpierw do baru. - Zarządził Jongin, a my bez żadnego słowa podążyliśmy za nim, licząc, że wie jak tam dotrzeć.

Już z daleka widziałem małą sylwetkę Baekhyuna. Nie dało się go nie zauważyć. Rzucał się w oczy, mając na sobie całą uwagę barmana, który śmiał się z czegoś, co mówił. Zastanawiałem się nad czym rozmawiają. Mina Baekhyuna była przyjazna. Nic nie wskazywało na to, że robi cokolwiek dziwnego, ale mimo to poczułem pewnego rodzaju zazdrość, której towarzyszyły obawy. Lubił flirtować z ludźmi. Uwielbiał ich uwagę na sobie, oraz to jak zainteresowani nim się zdawali. Nie chciałem wyciągać pochopnych wniosków, ale myśli raz po raz przechodziły przez moją głowę.

W końcu dotarliśmy.

- Na co macie ochotę? - Zapytał Jongin stając za Baekhyunem. Ten podskoczył zaskoczony i odwrócił się do nas, kładąc dłoń na wysokości serca.

- Jongin! - Rzucił. - Nie strasz mnie!

- Nie chciałem. - Zapewnił unosząc dłonie do góry. Baekhyun westchnął, a jego spojrzenie uniosło się na mnie. Wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Na twarzy pojawił się lekki uśmiech, a oczy rozbłysły. Choć wiedziałem, że to prawdopodobnie wina tańczących po pomieszczeniu świateł, chciałem wierzyć, że ucieszył się na mój widok.

Noc przebiegała cudownie. Wszyscy bawiliśmy się świetnie pijąc niezliczoną ilość alkoholu i tańcząc do najpopularniejszych hitów. Trafiliśmy na dobry dzień, kiedy muzyka była odpowiednia do zabawy, a tłum ludzi spokojny i rozbawiony. Nikt się nie kłócił czy awanturował, wszyscy skupieni byli na zabawie.

Wszystko zdawało się idealne.

Dopóki takie nie było.

- Chanyeol. - Rzucił Jongin, kiedy stojąc przy barze piliśmy kolejną szklankę wybranego przez niego alkoholu. Był zimny, a pomieszczenie było gorące i duszne. Przez to pozwoliliśmy sobie wypić więcej niż normalnie byśmy to zrobili. - Nie denerwuj się.

- Co jest? - Zapytałem marszcząc brwi. Nie byłem zdenerwowany. Dobrze się bawiłem i korzystałem z ostatniej godziny przed zamknięciem lokalu na tyle, na ile mogłem.

- Nie rób scen. - Dodał, a słysząc to natychmiast pomyślałem o Baekhyunie i Minseoku, którzy zostali w samym centrum tańczącego tłumu, głośno wykrzykując słowa piosenki. Pomyślałem, że Baekhyun musi się z kimś kłócić. To było pierwszym, co przyszło mi do głowy. Był jak tykająca bomba, dlatego trzeba było cały czas mieć na niego oko. Ja w tym momencie zostawiłem go z mężczyzną, który uciekał, kiedy rozmowy robiły się zbyt intensywne.

Odwróciłem się plecami do baru, twarzą do tańczących ludzi i skierowałem wzrok w miejsce, w którym ostatni raz widziałem Baekhyuna, a było to zaledwie piętnaście minut temu. Teraz tańczyły tam trzy młode dziewczyny.

- Po prawej. - Usłyszałem głos obok. Przesunąłem wzrok i natychmiast odnalazłem Baekhyuna. Nie widziałem przy nim Minseoka. Byun został sam, ale to nie znaczyło, że nikt się do niego nie przyłączył. Tańczył z nim wysoki mężczyzna, którego dłoń spoczywała niebezpiecznie nisko na plecach mniejszego. Skrzywiłem się widząc to. Nie cierpiałem, kiedy ktoś dotrzymywał mu towarzystwa zamiast mnie. Nienawidziłem widzieć go z innymi ludźmi.

Dłoń Baekhyuna spoczęła na torsie mężczyzny, kiedy ten nachylił się, aby coś do niego powiedzieć. Nie miałem pojęcia o czym rozmawiają, ale potwornie chciałem się dowiedzieć.

Odłożyłem alkohol na bar i nie odwracając się w kierunku młodszego, ruszyłem w tłum. Minąłem Minseoka, który prawdopodobnie szedł do nas dołączyć. W kilku krokach znalazłem się tuż za Baekhyunem. Niewiele myśląc chwyciłem jego wolną dłoń.

- Ej. - Sapnął obracając się do mnie. Odsunął się przez to od nieznajomego, co wyjątkowo mnie usatysfakcjonowało, mimo głównie negatywnych emocji w moim ciele. - Oh, Chanyeol.

- Wracamy już. - Powiedziałem, podchodząc jeszcze bliżej, aby mieć pewność, że mnie usłyszy.

- Już? - Westchnął wyraźnie niezadowolony. Wzruszyłem ramionami, a kiedy szybko pożegnał się z mierzącym mnie wzrokiem mężczyzną, natychmiast pociągnąłem go w kierunku baru.

- Jesteś jak dziecko. - Narzekałem nie puszczając go. - Nie można spuścić z ciebie wzroku, bo zaraz coś odwalasz.

- Przecież nic nie zrobiłem. - Mruknął, próbując strzepać moja dłoń. Nie udało mu się. - Bawiłem się.

- Kim był ten facet? - Zapytałem, ale w odpowiedzi usłyszałem śmiech. Zastygłem w miejscu i odwróciłem się w kierunku mniejszego.

- Jesteś zazdrosny? - Chciałem odpowiedzieć negatywnie pytanie. Nie chciałem dłużej kłamać, ale wyznanie prawdy zdawało mi się w tym momencie zbyt ciężkie. To jakbym przyznał, że wciąż mi na nim zależy. Nie chciałem, żeby wiedział o moich rozterkach. Nie byłem gotów je zdradzić.

- Zazdrosny? - Parsknąłem patrząc na jego zanikający uśmiech. - Nie jestem zazdrosny. Nie mam powodu. - Odpowiedziałem. Twarz mniejszego spięła się lekko. Wydawał się rozczarowany moją odpowiedzią, uświadomiłem sobie natychmiast.

Baekhyun chciał usłyszeć, że jestem o niego zazdrosny. Nie miałem co do tego wątpliwości. Ale dlaczego? Co nim kierowało?

Byun westchnął cicho, po czym wyminął mnie i szybkim krokiem dołączył do Jongina i Minseoka.

Ja pozostałem w tym samym miejscu, próbując pozbyć się z głowy jego zawiedzionej, może nawet zranionej miny.

Nie chciałem być naiwny, robić sobie nadziei czy wmawiać sobie istnienie otwartej furtki, ale zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno, serce, które miałem w całości nie należało już do mnie w żadnym ułamku. 

_____________
Dobry wieczór kochani 💓
Jak się dziś macie?
Ja znów trochę gorzej się czuję:( mam nadzieję, że wyzdrowieję do świąt ..  😭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro