Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13/12

- Musisz powiedzieć o wszystkim Minseokowi. - Oświadczył Baekhyun, kiedy tylko zostaliśmy sami. Spojrzałem na niego krótko, wzrokiem śledząc linie ciała w nieco bardziej obcisłych ubraniach niż miał na sobie zwykle. Wróciliśmy właśnie z rodzinnego obiadu, który minął spokojnie i bez żadnych spięć. Zauważyłem, że Jongin i Baekhyun nie rozmawiają ze sobą, ale nie stanowiło to problem. Atmosfera nie była zła. Pierwszy raz od przyjazdu nie starałem się jak najszybciej wrócić do pokoju, ale w końcu i ten czas nastał. Za zamkniętymi drzwiami słyszałem śmiech Jongina i Junmyeona, którzy wybierali się do pokoju tego drugiego. Oparłem się o nie, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni.

- Dlaczego? - Zapytałem, bo choć taki pomysł przeszedł mi wcześniej przez głowę, odrzuciłem go zbyt zaniepokojony ewentualnymi konsekwencjami. Nie byłem pewny jakiej reakcji starszego mogę się spodziewać. Poza tym sekret należało chronić, a nie udostępniać każdemu.

- To niesprawiedliwe, że trzymamy to w ukryciu przed nim. Zawsze nas wspierał, powinien wiedzieć. - Wyznał, siedząc na łóżku oparty o ramiona. Miał rację. Minseok był jedynym z moich kuzynów, który naprawdę wierzył w nasz związek. Uważał, że nie ważne co się stanie, przy odrobinie szczerej komunikacji da nam się to rozwiązać. Może właśnie tego między nami zabrakło. Komunikacji. - Po sytuacji z Jonginem był na ciebie wściekły, wiesz?

- Serio? - Rzuciłem nie kryjąc zaskoczenia. Nie podobało mi się, że zostałem wciągnięty w sytuację, która tak naprawdę mnie nie dotyczyła. - Nie rozmawiałem z nim wczoraj w cztery oczy, ale nie wydawał się wściekły.

- Za chwilę święta, pewnie nie chce się z tobą kłócić. - Westchnął, po czym położył się plecami na łóżku, nie odrywając stóp od ziemi. Rozwarł ramiona na boki, wpatrując się w sufit. - Powiedział, że nie mogę na tobie polegać i powinienem cię zostawić, że jest tobą rozczarowany i nie rozumie jak możesz biegać za mną, po to, aby później postawić kogoś innego na pierwszym miejscu. Musiałem cię bronić.

- Nie musiałeś... – Rzuciłem cicho, bo sytuacja uderzyła mnie tym jak podobna była do prawdziwego powodu naszego zerwania. Jedynym wyjątkiem było to, że nasze role się zamieniły.

- Jestem twoim chłopakiem, pamiętasz? - Zapytał. Znajome określenie złudnie rozgrzało moje serce. Było coś intymnego w słyszeniu takiego określenia. Kiedy jeszcze uczucie między nami było prawdziwe Baekhyun często nazywał mnie swoim chłopakiem wiedząc jak czułe jest to określenie dla mnie.

- Masz rację, przepraszam.

- Nie przepraszaj mnie. - Zaśmiał się. Jego śmiech wciąż był w pewien sposób słodki. Baekhyun był okropnie denerwujący, ale jeśli podzielić go na czynniki pierwsze-

- Ah, oszaleję. - Mruknąłem do siebie i ignorując mniejszego wyszedłem z pokoju. Zamknąłem drzwi, na moment pozostając obok. Podświadomie chciałem wiedzieć co brunet robi kiedy nie ma mnie obok. Z pomieszczenia nie dobiegał żaden dźwięk, więc spodziewałem się, że pozostał w niezmienionej pozycji.

Gdyby podzielić Baekhyuna na czynniki pierwsze, odjąć złośliwość, odjąć przemądrzałe zaczepki, cięty język, te pewne siebie miny, zdjąć tę dziwną maskę, którą nosił przy innych i zostawić samego Baekhyuna... Może nie był tak zły i może trochę rozumiałem tego 20letniego Chanyeola, który zdecydował, że to osoba, której nie chce wypuścić ze swoich ramion.

20letni Chanyeol był zakochany. Na same wspomnienie było mi odrobinę wstyd, ponieważ nie ukrywał tego ani odrobinę. Kiedy tylko zobaczyłem Baekhyuna wiedziałem jak specjalny jest, mimo tego jak bardzo próbował nie dopuścić mnie do siebie. Poznaliśmy się na uniwersytecie. Nasze pierwsze spotkanie odbyło się na targach, gdzie Baekhyun pomagał przyjacielowi chcącemu zdobyć dodatkową ocenę, w sprzedaży napojów. Kupiłem wtedy kawę i była to najbardziej obrzydliwa kawa jaką kiedykolwiek wypiłem. Nie omieszkałem się to skomentować, na co otrzymałem krzywe spojrzenie i złośliwe „ jeśli ci się nie podoba to idź gdzieś indziej".

Nie chodziliśmy na ten sam kierunek, ale jestem pewny, że cała szkoła wiedziała, że Byun Baekhyun, chłopak z wydziału filologicznego, jest moim crushem. Na początku nie byłem tego świadom, ale kiedy wykładowca prawa karnego z chytrym uśmiechem zauważył Baekhyuna za oknem i przy całej grupie wyznał, że słyszał plotkę o tym, że ktoś z naszego wydziału jest w nim zakochany, wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Nie były nienawistne, ale rozbawione, a ja zrozumiałem jak widoczne jest moje zainteresowanie.

Odsunąłem się od drzwi i ruszyłem do pokoju Minseoka. Nie znajdował się daleko. Bez zawahania zapukałem, po czym nie czekając na reakcję nacisnąłem klamkę. Pokój nie był zamknięty, więc po chwili moje spojrzenie spotkało się z tym Miseoka.

Kim siedział przy biurku i grał w jedną z internetowych gier z otartym światem. Spojrzał na mnie krótko, a ja wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Usiadłem na pościelonym łóżku i czekałem bez słowa.

- Znikam na jakiś czas.- Oświadczył po kilku minutach do mikrofonu. Potem zdjął słuchawki, zmienił tryb komputera na uśpiony i odwrócił się do mnie na obrotowym krześle. Jego mimika nie mówiła nic, choć prawdopodobnie nie spodziewał się moich odwiedzin. - Co jest?

- Chciałem z tobą porozmawiać.

- Czy to takie ważne, że nie może poczekać? - Parsknął. - Niedługo kolacja.

- To... Bardzo ważne. - Mruknąłem, a jego spojrzenie spoważniało. Zmarszczone brwi dawały mi sygnał do pogłębienia tematu. - To coś, co musi zostać tylko między nami.

- Tajemnice?

- Dokładnie. - Minseok słysząc to zagryzł dolną wargę, westchnął głęboko i wstał. Upewnił się, że drzwi są zamknięte, po czym podszedł do łóżka. Usiadł ze skrzyżowanymi nogami u góry materaca. Przez myśl przeszło mi, że Baekhyun powinien być przy tej rozmowie i w niej uczestniczyć, ale było już za późno, aby go zawołać.

- Co masz mi do powiedzenia? - Dopytywał mężczyzna czekając na wspomniany sekret. Potrzebowałem momentu, aby upewnić się, że zdradzając go podejmuję dobrą decyzję. Miałem nadzieję, że w kuzynie zdobędę sojusznika, a nie przeciwnika.

- Tylko mi nie przerywaj. - Poprosiłem, a kiedy przytaknął zacząłem historię. Nie było już ucieczki. - Wszystko zaczęło się dwa miesiące temu. - Rozpocząłem cofając się myślami do tego czasu, najczarniejszego czasu w moim życiu. - Między mną i Baekhyunem wywiązała się kolejna kłótni i zerwaliśmy. Sądziłem, że do siebie wrócimy, jak zawsze, ale tym razem... Potoczyło się inaczej i nie wróciliśmy do siebie. - Kontynuowałem, a Minseok ze zmieszaną twarzą próbował zrozumieć moją historię. W końcu Baekhyun był tu z nami. - Zerwaliśmy tak, wiesz, naprawdę. Nie wróciliśmy do siebie, wręcz przeciwnie, zaczęliśmy żywić do siebie głównie negatywne uczucia.

- Ale Baekhyun-

- Baekhyun jest tutaj, ponieważ go o to poprosiłem. Przez te dwa miesiące nie potrafiłem wam wszystkim powiedzieć o tym, że nie udało mi się go zatrzymać. Wiem, że wszyscy go uwielbiacie, a te rozstanie było okropnie ciężkie. Dużo czasu potrzebowałem, żeby się po nim pozbierać. – Wyznałem. Na samą myśl o tym dniu czułem żal i smutek. Nigdy się do niego nie przygotowałem, więc zerwanie było nagłe i przytłaczające. Pozostawiło po sobie przede wszystkim pustkę i odczucie ogromnej straty.

- Powinienem być wtedy przy tobie. – Mruknął cicho starszy. Nie kwestionował mojego wyznania, nie zareagował złością. Zdawał się przejmować moim samopoczuciem.

- Chciałem najpierw sam się z tym pogodzić.

- A pogodziłeś? - Zapytał, a ja nie spodziewając się tego pytania wzruszyłem ramionami. Choć starałem się ułożyć sobie życie na nowo czułem pustkę, ból. Czasem, kiedy wieczorem zostawałem zupełnie sam, wręcz masochistycznie wracałem do dni, kiedy był przy mnie Baekhyun. Wspominałem ciepło jego ciała, jego głos, uśmiech. Byłem niczym nałogowiec pozbawiony narkotyku. Nie chciałem mówić tego na głos, ale chyba wciąż potrzebowałem czasu, aby nauczyć się żyć bez Baekhyuna. - Co on tu robi, Chanyeol?

- Nie chciałem was rozczarować. - Westchnąłem, nie mówiąc mu pełnej prawdy. Oczywiście, nie chciałem zasmucić ich brakiem Baekhyuna, ale pełną prawdą była obawa przed stratą ukochanego domu. - Babci przede wszystkim. Nie chciałem zniszczyć jej świąt i kilka dni przed powiedzieć, że zerwałem z jej ukochanym Baekhyunem.

- To ty z nim zerwałeś?

- Teoretycznie tak, ale to bardziej poplątane.

- Co się stało? Tego dnia, kiedy zerwaliście, co się stało?

- Pokłóciliśmy się o jego przyjaciela. Pożyczył mu moje pieniądze i wiesz, że pieniądze nie są problemem, ale on pożyczył je facetowi, który od lat próbuje dostać się do spodni Baekhyuna. Poza tym ciągnie go na dno, co weekend zabiera na imprezy, do klubu, do znajomych. Robi wszystko, żeby być ponad mną, wiesz? - Mówiłem coraz to bardziej zdenerwowany. - To on powiedział Baekhyunowi, że powinien rzucić studia, zamiast pozwolić mi je opłacić, rozumiesz? Bo przecież " nie może na mnie polegać", jakby sam z tych pieniędzy nie próbował skorzystać. Nie ma pracy, nie ma kontaktu z rodziną i ciągle wmawia Baekhyunowi, że powinien znaleźć kogoś lepszego. - Parsknąłem, intensywnie gestykulując dłońmi dla podkreślenia moich słów. - Lepszego ode mnie, Minseok! Nikt nigdy nie da rady zająć mojego miejsca! Tylko Sehun złudnie myśli, że może dać mu więcej. - Kontynuowałem, a moje emocje ze złości przerodziły się w rozpacz i niedowierzanie. - I temu dupkowi dał moje pieniądze!

- I co było dalej?

- Kiedy się dowiedziałem pojechałem do niego, wiedziałem gdzie mieszka, w końcu to najlepszy przyjaciel Baeka, co nie? Zabrałem stamtąd Baekhyuna i pojechaliśmy do domu.

- Twojego apartamentu?

- Tak. Tam pokłóciliśmy się o to i - i powiedziałem coś, czego nigdy nie powinienem był powiedzieć- powiedziałem, że jeśli wyjdzie i wróci do Sehuna to to koniec i nie chcę więcej jego miłości.

- A on na to? - Dopytywał wyraźnie poruszony.

- A on - Przerwałem, aby wziąć głęboki, drżący oddech. - Wyszedł. - Zakończyłem cicho. Przez chwilę panowała cisza. Minseok wyraźnie próbował przetrawić nowe informacje, kiedy ja starałem się powstrzymać trzęsące się dłonie. - Wyszedł. - Powtórzyłem, czując jakby samo to słowo odbierało mi oddech.

- Nie próbowaliście tego naprawić? Chanyeol, przecież wy szaleliście na swoim punkcie.

- Chciałem to naprawić. - Wyznałem odwracając wzrok od poruszonej twarzy Minseoka. Nie mogłem na nią patrzeć, jeśli chciałem powstrzymać swoje emocje.

Szaleliśmy na swoim punkcie. To dobre określenie. W naszej relacji było dużo szaleństwa i obsesji. Baekhyun był tym, który zwykle powodował kłótnie, ale to ja byłem tym, który chciał go od siebie uzależnić. Chciałem zrobić wszystko, aby myślał o mnie budząc się i zasypiając. Zasypywałem go prezentami, zabierałem na wycieczki, ale jednocześnie starałem się zrobić wszystko, aby nie czuł potrzeby wychodzenia z mojego apartamentu. Chciałem być jego całym światem. Nie chciałem w tym świecie nikogo innego. Miał widzieć tylko mnie.

Chciałem, żeby należał do mnie.

- Kontaktowałeś się z nim?

- Starałem, ale zablokował mnie dosłownie wszędzie. Nigdy wcześniej mnie nie zablokował. Nie ważne jak intensywne nasze kłótnie były, zawsze zostawiał otwartą furtkę do tego, abym mógł się z nim skontaktować. Teraz mnie zablokował. Wysłał Sehuna po swoje rzeczy i, Jezu Minseok, przysięgam, jak zobaczyłem go w drzwiach mojego domu byłem gotów go rozszarpać. - Zacisnąłem pięści. - Gdyby nie Jongin... Minseok, ja chyba bym go zabił. - Powiedziałem, a z ostatnimi słowami podniosłem wzrok na starszego. Byłem wręcz obrzydzony tym jak prawdziwe one były. Gdyby nie Jongin nie wiem czy tego dnia Oh Sehun wróciłby do domu.

Minseok odetchnął, po czym schował twarz w dłoniach.

- A potem?

- Kilka dni po przyjeździe Sehuna pojechałem do jego mieszkania, ale okazało się, że już tam nie mieszkał. Zdecydowałem się dać mu przestrzeń i wybór, ale Baekhyun nigdy więcej się do mnie nie odezwał. Po prostu zniknął. Nie chciałem nachodzić go w pracy czy jechać do jego rodziny. Nie upadłbym tak nisko. Czekałem, aż Baekhyun będzie gotów wszystko naprawić, ale on nie chciał już nic naprawić. - Zakończyłem. Ucichłem zupełnie czekając na reakcję Minseoka, który rozumiejąc, że dobiegliśmy końca historii i kręcąc głową podszedł do okna. Przez chwilę spoglądał na zewnątrz, a kiedy usłyszałem śmiech byłego chłopaka, dochodzący z ogrodu, zapragnąłem do niego dołączyć. Zrobiłem to, aby po chwili ujrzeć Baekhyuna lepiącego bałwana z najmłodszymi. Patrzyłem jak zdejmuje szalik z szyi i zawiązuje go na nieistniejącej szyi bałwana. Moja mama zaraz krzycząc, prawdopodobnie z okna, skrytykowała go za to i zapewniła, że rozchoruje się przez swoją decyzję.

- Nie ukrywam, że zauważyłem, że coś jest nie tak.

- Baekhyun mówił, że widziałeś jego Instagram.

- To prawda, ale w ostatnich dniach odniosłem wrażenie, że jesteście bardziej zamknięci i małomówni.

- Ciężko nam znaleźć wspólny język po tym wszystkim.

- Nie dziwię się. - Westchnął. Widziałem, że waży swoje kolejne słowa, kiedy obrócił się, aby na mnie spojrzeć. - Wciąż patrzycie na siebie w ten sam sposób. - Rzucił, a ja zastygłem. Nie słyszałem wcześniej takiej opinii.

- Co masz na myśli? - Dopytywałem, ale Minseok pokręcił głową i odepchnął mnie od okna, aby zaraz poprowadzić mnie w kierunku drzwi.

- To co powiedziałem. Wciąż patrzycie na siebie w taki sam sposób, dlatego przestałem podejrzewać, że coś jest nie tak. - Dodał wypychając mnie za drzwi. - Nic więcej nie powiem.

- Tylko nikomu nie mów o naszej rozmowie. Tylko Jongin wie.

- W porządku. - Westchnął, po czym rozejrzał się po przedpokoju, upewniając się, że nikt nie może nas usłyszeć. - Chanyeol... Nie zrańcie się bardziej, niż już to zrobiliście, okej? Oboje gracie silnych i pogodzonych ze wszystkim, ale zarówno ty jak i ja wiemy, że tak nie jest. Kiedy wyjedziemy zróbcie porządek z tym co jest między wami. Nie można ruszyć do przodu, kiedy coś, lub ktoś, trzyma cię w miejscu. - Po tych słowach Minseok z trzaskiem zamknął drzwi i o ile w przypadku Bakehyuna nie słyszałem nic, teraz mogłem usłyszeć jak mężczyzna bierze kilka głębokich oddechów i klnąc odchodzi od drzwi. Starszy nigdy nie był bardzo emocjonalną osobą, był raczej opanowany, ale teraz kiedy chodząc po pokoju próbował opanować nerwy i poukładać sobie te sytuację, zrozumiałem jak bardzo przejął się nią przejął.

Tego chciałem uniknąć. Wiedziałem, że reakcja reszty mojej rodziny może być tylko gorsza.

- Chanyeol? - Spojrzałem w stronę schodów. Jongin stał przy nich ze zmarszczonymi brwiami. - Co jest?

- Powiedziałem Minseokowi. - Rzuciłem, ale zanim zdążył to skomentować minąłem go i przyśpieszonym krokiem uciekłem do swojego pokoju. Nie chciałem teraz rozmawiać. Nie, kiedy moje serce gnało niebezpiecznym tempem. Zamknąłem za sobą drzwi i położyłem się na łóżko, chowając twarz w poduszkach. Nie chciałem płakać, przepłakałem przez Baekhyuna o wiele więcej nocy niż powinienem, ale nie potrafiłem znaleźć innego sposobu, aby dać upust emocjom.

Wiedziałem dobrze co Minseok miał na myśli mówiąc, że patrzymy na siebie tak samo. Chciałem nie wiedzieć, chciałem udawać, że tego nie zauważyłem, ale to nie było prawdą.

W moim sercu wciąż istniało małe, malutkie, ciemne i opustoszałe miejsce, które oczekiwało na powrót Baekhyuna.

- Tylko nie to. - Powiedziałem czując palące, pozbawiające oddechu uczucie. - Tylko nie to. - Powtórzyłem. - Nie bądź taki głupi, Chanyeol.

Nie ważne co, nie mogłem wciąż kochać Baekhyuna.

___________________

Dobry wieczór! 💚❤️

Chciałabym się wam pochwalić, że ubrałam dziś choinkę🎄 Jest urocza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro