Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06/12

          Kolejnego dnia obudziłem się wyjątkowo wcześnie. Byłem typem osoby, która potrafiła spać do południa, jeśli tylko było jej to dane. Tym razem obudziły mnie bolące mięśnie, bo choć duży fotel stojący w rogu pokoju był bardzo wygodny, to noc spędzona na nim, dla osoby mojego wzrostu, nie była zbyt udana. W przeciwieństwie do Baekhyuna lubiłem spać rozciągnięty na całe łóżko, nie zwinięty w małą kulkę. Pomyślałem, że to dzień wcześniej powinno być największym argumentem ku temu, aby to mi przypadło łóżko. Niestety dobre pomysły przychodzą do głowy po czasie.

Normalna osoba mogłaby zacząć się zastanawiać dlaczego po prostu nie spaliśmy w jednym łóżku. Kołdry były dwie, poduszek cała masa, a materac na tyle duży, że jeśli zbudowalibyśmy między nami mały fort, nasze ciała nie stykałyby się. Była między nami taka niechęć, że początkowo nawet nie wpadło mi to do głowy. Nasz kontakt był wymuszony, nienaturalny. To co robiłem, robiłem dla dobra większej rzeczy. Za zamkniętymi drzwiami chciałem pozostać jak najdalej od Baekhyuna, nużącego zapachu jego ciała i dłoni, które we śnie zawsze szukały najcieplejszego obiektu w zasięgu.

Ohyda.

To nie tak, że Baekhyun był nieatrakcyjny. On po prostu stał się nieatrakcyjny. Nie chciałem spędzać z nim czasu, jego głos i odzywki mnie denerwowały, a duma, z jaką się nosił była zupełnie nie zrozumiała. Znałem go jak nikt inny i wiedziałem, że nie ma powodów do dumy.

- Wyspałeś się, kochanie? – Usłyszałem głos mamy, kiedy zszedłem na dolne piętro domu. Baekhyuna nie było w naszym pokoju i choć bardzo chciałem położyć się na, w końcu, wolnym łóżku, musiałem się upewnić, że nie szkodzi mi ani moim celom.

- Całkiem, chociaż noc mogłaby być ciut dłuższa. A ty? – Zapytałem posyłając jej uśmiech. Wyglądała swobodnie w długim szlafroku i wysokim koku. Jej oczy wciąż były zaspane, a twarz nieokryta ani gramem makijażu.

- Tak, poszliśmy spać chwilę po was. Wczorajszy dzień był naprawdę męczący. - Zaśmiała się, po czym wcisnęła mi w dłonie dwa kubki, które wcześniej sama trzymała. – Właściwie to dobrze, że cię spotkałam. Szłam do Baekhyuna, ale skoro wstałeś, to ty idź. Jest za zimno dla mnie.

- Gdzie jest Baekhyun? – Zapytałem. Nie chciałem się z nim jeszcze widzieć, ale nie zamierzałem wzbudzać żadnych podejrzeń w umyśle mojej mamy. Kiedy się spotykaliśmy chodziłem za nim krok w krok do tego stopnia, że każdy mnie wyśmiewał widząc to. Pamiętałem to dobrze... Te uczucie, że nic interesującego nie przydarzy się, kiedy nie będę u jego boku. Przy nim wszystko wydawało się bardziej czarujące i warte uwagi.

- Jest na ławce pod oknem. – Odpowiedziała mi. – Nie siedźcie długo, bo się przeziębicie. – Dodała sięgając po koc leżący na oparciu jednego z foteli. Przerzuciła go przez moje ramię, zanim z lekkim klepnięciem w plecy popchnęła mnie w stronę drzwi wejściowych.

- Cholerny Byun Baekhyun. – Szepnąłem pod nosem, kiedy uderzyło we mnie potwornie zimne, poranne powietrze. Parujące herbaty zatrzęsły się wraz z moimi dłońmi, kiedy ruszyłem aby okrążyć część domu. Chodnik był odśnieżony dzięki czemu moje kapcie pozostały suche. W myślach obiecałem sobie, że zawrócę, jeśli przemokną.

Nie przemokły.

Mój były chłopak siedział na niskiej ławce pod oknem rozjaśniającym kuchnię. Miał na sobie piżamę i dużą bluzę. Nie byłem pewny kiedy je założył, ponieważ kiedy zasypiałem, z pewnością miał na sobie dzienne ubrania.

- Hej. – Rzuciłem. Mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok, który dotąd spoczywał na górze pokrytej śniegiem. Przytaknął, nie racząc się ze mną przywitać. Nie spodziewałem się innej reakcji i martwiłem się tym jak potoczą się kolejne dni. Nie chciałem, żeby rodzina dowiedziała się o moim kłamstwie, ale Baekhyun był tragicznym aktorem. Wyglądało na to, że nawet nie próbuje przekonać ich do tego, że nasz związek ma się świetnie. Nie zapowiadało to nic dobrego.

Prawdopodobnie odpowiednim byłoby rozpocząć rozważania na temat przeprosin, jakie będę musiał sprezentować bliskim.

Usiadłem obok bruneta, po czym podałem mu herbatę. Nawet za nią nie podziękował w związku z czym postanowiłem zachować dla siebie cały koc, choć mama prawdopodobnie dała mi go, aby ogrzał nas obu. Trudno.

Baekhyun co ranek był małomówny. Potrzebował czasu, aby otrząsnąć się po śnie. Mimo to w poprzednich latach ta ławka była światkiem wielu naszych głębokich rozmów na temat życia i przyszłości. Przyszłości, która dłużej nie była nasza.

Usiadłem przodem do Baekhyuna, bokiem do ściany budynku i pagórka. Strategiczna pozycja pozwalała mi patrzeć za okno wprost do pomieszczenia. Widziałem, że jest puste. Zakładałem, że nikt nas nie obserwuje.

- Jakie masz plany na dziś? – Zapytałem spoglądając na Baekhyuna. Pomyślałem, że bycie jego chłopakiem być może jest rolą mojego życia. Zależało od niego nie tylko posiadanie przeze mnie zimowego domu, w którym tworzyłem najpiękniejsze wspomnienia, ale i relacja, zaufanie mojej rodziny. Musiałem choć trochę postarać się odegrać to dobrze. Jeśli Baekhyun miał być moim jedynym pionkiem, w porządku. Niech tak będzie.

- Zamknąć się w twoim pokoju i nie wychodzić z niego do kolacji. – Oświadczył. Zastanawiałem się nad tym przez dłuższą chwilę. W poprzednich latach pierwsze dni spędzaliśmy na mieście, spacerując, jedząc pyszne jedzenie i chodząc na malutkie randki, na które na co dzień ciężko było nam znaleźć czas zważywszy na to, że Baekhyun zawsze był zajęty. Ten grudzień nie mógł być tak dobry jak poprzednie, musiał być lepszy. Miał pokazać, że mamy się lepiej niż kiedykolwiek.

- Odpada. – Oznajmiłem ściągając na siebie jego niezadowolone spojrzenie.

- Nie będziesz mówił mi co mam robić. – Warknął z niechęcią wypisaną na twarzy.

- Więc oddaj mi pieniądze.

- Opłaciłem już rachunki. – Odparł cicho z jeszcze bardziej niezadowoloną miną. Nie potrafiłem powstrzymać śmiechu widząc ją.

- Czyli nie możesz się wycofać. – Zauważyłem poprawiając koc. Upiłem nieco herbaty obserwując reakcję mojego byłego chłopaka. Nie wyglądał na wściekłego. – Pójdziemy na spacer po okolicy, a wieczorem zabiorę cię na kolację do miasta. Będziemy we dwoje, więc wszystko dokładnie omówimy. – Powiadomiłem Baekhyuna. Ten przytaknął lekko głową, kuląc się bardziej, kiedy zimne powietrze urosło w sile. – Jeśli ktokolwiek zapyta cię o nasze plany powiedz, że zabieram cię na randkę. – Kolejne przytaknięcie.

Widząc to dopiłem herbatę i wstałem z ławki. Baekhyun pozostał na swoim miejscu obserwując mnie chwilę. W końcu i on dopił napój, po czym podniósł się z miejsca.

- To będzie dziwne jeśli wrócisz sam. – Mruknął cicho. W myślach pochwaliłem go za to, że zaczyna myśleć tym samym torem co ja. Liczyłem na to, że nie wysiwieję przed powrotem do domu.

- Dobra herbata? – Zapytałem w zamian, ponieważ jakakolwiek pochwała w jego kierunku nie przeszłaby mi przez gardło.

- Obrzydliwa. – Odpowiedział natychmiast. Uśmiechnąłem się lekko wiedząc, że i on nie planował jakkolwiek mnie komplementować. 

- Mama ją zrobiła. – Powiadomiłem go. Jego zaróżowione od zimna policzki zdawały się ściemnieć jeszcze bardziej. 

- Była pyszna. – Poprawił się szybko. -Nie wiedziałem, że to nie ty ją zrobiłeś.


   Kiedy wróciliśmy w domu było lekkie zamieszanie. Wyglądało na to, że ktoś postanowił obudzić wszystkie śpiące osoby. Wszyscy zbierali się powoli do dnia. Przed oczami mignęła mi czupryna Minseoka, ale powstrzymałem się przed ruszeniem za nim na piętro. Zajrzałem najpierw do kuchni, gdzie kilka osób szykowało śniadanie.

- Potrzebujecie pomocy? – Zapytałem cicho licząc na odmowę.

- Poradzimy sobie. – Odparła ciocia zabierając kubki po herbacie z moich dłoni. – Lepiej idź się przebrać. - Zasugerowała, co uznałem za dobrą radę. Nie próbując się sprzeciwiać ruszyłem w kierunku schodów.

Pokojów nie było dużo. Nie tak dużo ile byłoby wygodne dla kilkunastu osób. Mimo to ja miałem swój własny pokój, jako jedyne dziecko moich rodziców. Dawniej była tu mała biblioteka, ale babcia zgodziła się, abyśmy wyremontowali te pomieszczenie na pokój.

Na samym początku znajdował się pokój babci. Dalej pokoje jej dzieci i wnuków. W niewielkiej wnęce znajdowało się wejście na strych. Nie był duży, ale rodzice Minseoka wyremontowali go dla niego, w tym samym roku kiedy moi rodzice zainwestowali w mój pokój. Dość często tam bywałem, zwłaszcza gdy byłem młodszy. Strych nie był duży, ale większy niż pokoje, w których wszyscy spaliśmy. Minseok czasem czuł się tam samotnie. Pamiętam, że gdy był młodszy zawsze zabierał tam bezdomne zwierzęta, którymi się opiekował. Kiedy któryś z dorosłych się o tym dowiadywał zwykle wszyscy zaczynali dzwonić do przyjaciół, współpracowników czy sąsiadów dowiadując się, czy ktoś z nich nie znajdzie miejsca dla znajdy. Planem B było schronisko, ale na szczęście plan a zawsze wypalał i ktoś w końcu decydował się na przyjęcie zwierzęcia pod swój dach.

Minseok zawsze był tym dobrym dzieciakiem w naszej rodzinie. Był pierwszy do pomocy w małych i dużych sytuacjach. Kiedy dorosłem uświadomiłem sobie, że wiele osób go wykorzystywało. Zwłaszcza ludzie, których nazywał przyjaciółmi, a którzy śmiało korzystali z tego jak bogata była jego rodzina. Nie miałem pojęcia dlaczego się na to godzi, ale babcia zawsze mówiła, że Minseok boi się zostać sam. Nigdy nie był sam, ale kiedy jego brat znalazł sobie partnera, Minseok chyba uświadomił sobie jak łatwo może zejść na drugi tor.

Wszedłem do mojego pokoju. W świetle dnia zauważyłem, że jest w nim zupełnie czysto, co natychmiast uświadomiło mi, że mama lub babcia musiały się tym zająć. Zawsze to robiły, jeśli przyjeżdżały tu przede mną.

Mój pokój nie był zbyt duży. Sporą jego część zajmowało duże łóżko, które dawniej stało w centrum, ale teraz znajdowało się pod samą ścianą, ponieważ Baekhyun zawsze się o nie potykał. Początkowo nie było to problemem, ale kiedy wylądował na twardej ziemi zdzierając sobie łokieć postanowiłem dokonać w pokoju małego przemeblowania. Teraz wiedziałem, że nie było takiej potrzeby. Te święta były ostatnimi, które miał spędzić z nami Baekhyun.

Na ścianie przy łóżku wisiał telewizor, który kupiliśmy z Byunem kiedy oglądanie naszych ulubionych filmów na laptopie stało się zbyt uciążliwe. Włączyłem go i wybrałem kanał muzyczny.

Spojrzałem za okno. Jeśli mocniej się wysiliłem mogłem dostrzec fundamenty domu, który budowała ciocia. Z tego co widziałem zatrzymała budowę na czas grudnia. Nie zamierzała w nim zamieszkać, dlatego nie śpieszyło jej się z dokończeniem budowy. To miało być pewnego rodzaju zabezpieczenie.

Prawdą było, że wszyscy od kilku lat przygotowywaliśmy się na to co stanie się kiedy umrze babcia. Domek, w którym teraz spędzaliśmy czas należał do niej. Wiedzieliśmy, że po jej śmierci będzie ciężej utrzymać zwyczaj spędzania tu ostatniego miesiąca roku. Już teraz nieraz kłóciliśmy się czy wchodziliśmy sobie pod nogi. Prawie wszyscy byliśmy już dorośli i zwyczajnie przestaliśmy mieścić się w tym domu.

Drzwi pomieszczenia otworzyły się bez żadnego uprzedzenia. Spojrzałem w ich stronę, chociaż dobrze wiedziałem kim jest osoba, która do mnie dołączyła.

Baekhyun usiadł na łóżku i rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie patrzył na mnie. Jego oczy zatrzymały się na świeżym bukiecie kwiatów, które ktoś zostawił na stoliku przy łóżku. Na biurku leżały też dwie butelki wody i opakowanie słodyczy, po które sięgnąłem.

Nigdy nie lubiłem czekolady, więc rzuciłem je Baekhyunowi. Upadło prosto na jego uda, a on spojrzał na nie zaskoczony, zanim odwiązał oplatające pudełko kokardkę.

Przypominało mi to te momenty, kiedy wracałem do domu z prezentami po naszych mniejszych kłótniach, aby złagodzić nieco jego zły humor.

- Dobre? – Zapytałem próbując złapać z nim jakikolwiek kontakt. Myślałem o tym dość długo i choć najłatwiejszym zdawało się niewchodzenie sobie pod nogi i życie obok siebie, musieliśmy się w tym miesiącu jakkolwiek komunikować. 

- Tak. – Odparł krótko po zjedzeniu jasno różowej czekoladki z samego środka bombonierki. Po tym odłożył prezent na bok i położył się na brzuchu, przytulając poduszkę. Zauważyłem, że była to dokładnie ta sama poduszka, w którą wtulony zasnął dzień wcześniej.

Zamierzałem spalić ją po jego wyjeździe.

- Zmęczony?

- Nie. – Powiedział tym razem. Przytaknąłem, rzucając ostatnie spojrzenie na jego przymknięte oczy, zanim zabrałem swoje ubrania i wyszedłem do łazienki. Spędziłem tam dość dużo czasu szykując się na nadchodzący dzień. Kiedy w końcu wyszedłem zastał mnie widok spokojnie śpiącego Baekhyuna, który zupełnie mnie nie zdziwił.

- Baekhyun?

-Hm? – Mruknął od razu. Łatwo zasypiał, ale jego sen zwykle był płytki. 

- Chodźmy na spacer.

- Nie chcę.

- Nie masz wyboru. – Oświadczyłem a mniejszy westchnął i otworzył oczy. Nic nie mówiąc powoli wyczołgał się z łóżka. Potrzebował trochę czasu, aby przygotować się do wyjścia. Nie był chętny do jakichkolwiek interakcji, co widziałem po jego zaciśniętych ustach. Nie chciałem go zaczepiać. Wolałem spędzić ten czas pisząc z Jonginem. Nie miałem pojęcia ile czasu minęło, ale w pewnej chwili Baekhyun posłał mi krótkie spojrzenie, które poczułem na sobie jak milion małych igiełek, po czym wyszedł z pokoju. Natychmiast zerwałem się z łóżka, na którym odpoczywałem. Wyrównałem z nim kroku, kiedy schodził po schodach.

Czułem się obserwowany. Minęliśmy Minseoka, który posłał nam uśmiech mówiąc o meczu, który zamierzał obejrzeć, potem Junmyeona, który rozmawiając przez telefon stał przy dole schodów. W salonie znajdowała się ciocia i moja mama. Dyskutowały o czymś zawzięcie, a ja byłem nieco rozczarowany, że tylko je dwie tam zastaliśmy.

- Gdzie idziecie, chłopcy? – Zapytała moja mama widząc nas przez otwartą futrynę między salonem a przedsionkiem domu.

- Na krótki spacer. – Powiedziałem spoglądając w jej kierunku. Ona też uważnie nas obserwowała.

- Ubierzcie się ciepło, znów ma padać śnieg. – Powiedziała uśmiechając się szeroko. Przytaknąłem, po czym przeniosłem wzrok na Baekhyuna. Wpatrywał się we mnie stojąc obok, a różnica wzrostu, jaka była między nami, sprawiła, że poczułem się pewniej. Zawsze byłem ponad nim. Korzystając z tego poprawiłem jego grzywkę, która wyłaniała się spod wełnianej czapki. Widziałem, jak spina się pod moim dotykiem i miałem nadzieję, że tylko ja byłem tego świadom.

Spacer był porażką. Próbowałem kilkakrotnie rozpocząć rozmowę z Byunem, na tematy, które mieliśmy do omówienia, ale on ani razu mi nie odpowiedział. W zamian założył słuchawki i wyprzedził mnie kierując się w tylko sobie znajomym kierunku. Podążałem więc bez słowa zastanawiając się nad tym jak będzie wyglądał najbliższy miesiąc. Nie zapowiadał się obiecująco.

Kiedy tylko wróciliśmy ze spaceru Baekhyun uciekł do mojej rodziny. Nie wiedziałem o czym rozmawiają. Chciałem wiedzieć, cena tego wyjazdu była tak wysoka, że chciałem mieć nad wszystkim kontrolę.

Zaszyłem się w swoim pokoju, gdzie siedząc na materacu zastanawiałem się na jakich tematach powinienem skupić się na zbliżającym się wyjściu z Baekhyunem. Musiałem zająć się aktualnymi problemami i tym jak nieprzekonujący był. W między czasie Baekhyun wszedł na moment, aby zabrać ulubioną bluzę i uciec z pomieszczenia. Wychodząc rzucił tylko " jestem w salonie" szczędząc mi tym samym późniejszych poszukiwań.

Kiedy i ja wyszedłem z pokoju kilka minut później zastanawiałem się jak Baekhyun zareagowałby na wiadomość, że babcia chce przepisać mu ten dom. Z pewnością byłby bardzo zaskoczony, pewnie też zmieszany. W końcu to nie jego rodzina, a moja.

Najlepszym byłoby, gdyby raz na zawsze zniknął z naszych żyć. Był przecież tylko przeszłością. Mama zawsze powtarzała, że żyjąc przeszłością odbieramy sobie teraźniejszość. Chciałem więc raz na zawsze zakończyć sytuację z moim byłym chłopakiem.

Kiedy tylko skończą się święta, powtarzałem sobie, w lutym lub marcu poinformuję wszystkich o zerwaniu. W idealnym świecie zaakceptują to bez problemu.

Nie rozumiałem dlaczego tak kochali Baekhyuna. Nie byłem zazdrosny, przynajmniej nie sądziłem, że to co czułem można nazwać zazdrością. Ja po prostu nie rozumiałem jakim cudem znalazłem się w sytuacji, gdzie tak wiele zależy od kogoś, kto dawno skreślił się z mojej codzienności.

W salonie przy kominku siedział Baekhyun. Był skulony na ziemi, zaś głowę obierał o fotel, na którym siedziała moja babcia. Poza nimi nie było w pomieszczeniu nikogo więcej. Rozmawiali o czymś cicho, kiedy kobieta długimi palcami gładziła brązowe kosmyki włosów Baekhyuna.

Zastanawiałem się co jest tematem ich rozmowy. Czy rozmawiali o rodzinie Baekhyuna? To wysoce prawdopodobne. Miał bardzo dużą rodzinę. Nie byli jednak zbyt blisko, ponieważ każdy z jego rodzeństwa poszedł w swoją stronę. Kiedy ostatnim razem z nim rozmawiałem jedna z jego sióstr znalazła sobie pierwszego chłopaka, druga próbowała dostać się do wymarzonej szkoły, a trzecia zaczęła siódmą klasę. Jego brat był wtedy na wyjeździe klasowym. Pamiętam, ponieważ zadzwonił do niego. Nie wiedziałem wtedy dlaczego do niego, a nie rodziców, ale Baekhyun mówił, że przeżywają oni drugą młodość i dzieci spadły nieco na dalszy plan. Zresztą, rodzeństwo Byun było dziwne. Uważałem tak nie tylko ja. Baekhyun też zawsze był dziwny. Trochę we własnym świecie, choć jednocześnie twardo stąpał po tym naszym.

Żył trochę inaczej. Śpiewał i tańczył, kiedy był szczęśliwy, lubił spędzać czas z nieznajomymi i zawsze głaskał każde napotkane zwierzę na ulicy, powodując niezręczność właścicieli. Próbował wszystkiego, ale w niczym nie był dobry. Nie miał też perspektyw na przyszłość i żył z dnia na dzień. Jego konto bankowe zawsze było puste, tak samo jak jego śmiech, kiedy ktoś pytał o jego samopoczucie. Spotykaliśmy się przez dwa lata, ale mimo to Baekhyun i dla mnie był dziwny i niezrozumiały.

Zdarzało się, że mu o tym wspominałem, a wtedy on sfrustrowany zaczynał kłótnie.

Był kłótliwym dzieciakiem. Ja też. Pewnie przez to tak ciężko był nam się dogadać. Brakowało w nas spokoju, stabilności i trzeźwego myślenia. Nie było strony, która patrzyłaby na drugą przychylniej, oboje byliśmy jak ogień, a ognia ogniem zwalczyć nie można.

- Chanyeol. - Usłyszałem. Babcia patrzyła na mnie zmęczona. Dłoń zatrzymała na małej głowie Baekhyuna, którego spojrzenie nosiło cień niezadowolenia. Nie ucieszył się na mój widok. - Słyszałam, że zabierasz Baekhyuna na randkę.

- Taki jest plan, babciu. - Odparłem, a ona westchnęła.

- Widzisz, kochanie. - Powiedziała łącząc spojrzenie z tym Baekhyuna. Zarówno jego jak i jej stały się cieplejsze. - Po drugiej stronie ulicy jest kwiaciarnia, a on nawet nie kupił ci bukietu. Jesteś pewny, że to chłopiec dla ciebie? - Zapytała. Baekhyun zaśmiał się, wiedząc coś, o czym ona nie miała pojęcia.

- To Chanyeol, babciu. - Odpowiedział krótko, zanim podniósł się na kolanach, aby krótko przytulić kobietę. Patrzyłem na ten obrazek chłodno, nie rozumiejąc zupełnie ich relacji. Mimo to przez moment wszystko zdawało się być dokładnie takie, jak rok temu, kiedy Baekhyun wciąż należał do naszej rodziny.

- Bawcie się dobrze. - Życzyła starsza, kiedy mężczyzna wstał z ziemi i otrzepał kolana.

- Będziemy. - Zapewnił ostatni raz posyłając jej uśmiech. Kiedy podszedł do mnie ten zdawał się zupełnie zniknąć. Miałem wrażenie, że na jego twarzy pozostał jedynie grymas.

Ubraliśmy się ciepło, zanim wyszliśmy przed budynek. Zewnętrzne światło oświetlało nas, kiedy zakluczyłem za nami dom. Zgasło, kiedy ruszyliśmy w kierunku mojego samochodu.

Wieczór był zimny. Wczorajszy śnieg skrzypiał pod podeszwami naszych butów, a ten dzisiejszy padał prosto w nasze twarze. Kątem oka widziałem jak Baekhyun chowa dłonie do kieszeni. Na szczęście droga do pojazdu nie była długa.

Między nami panowała cisza, kiedy zajęliśmy siedzenia, a ja powoli wyjechałem na drogę.

Nie było dobrze. Nie znosiliśmy siebie nawzajem, a ciężka atmosfera krzyczała wręcz, aby uciekać. Mimo to jechałem prosto przed siebie. Wyjechaliśmy z miasteczka i dopiero kiedy Baekhyun sobie to uświadomił sytuacja ożyła.

- Gdzie mnie wieziesz? - Zapytał zdenerwowany. Oderwał wzrok od widoku na zewnątrz i przeniósł go na mnie. Nie odpowiedziałem wewnętrznie ciesząc się, że w końcu udało mi się wywołać jakąkolwiek reakcję z jego strony. - Dlaczego jedziemy przez las? - Dodał. Faktycznie za oknem widoczne były jedynie drzewa i śnieg.

- Nie mogę zabrać cię do tej restauracji co zawsze. - Spróbowałem go uświadomić. Jego niepewna, nieco przestraszona mina mnie rozbawiła. Być może przeszło mu przez myśl, że zamierzam go skrzywdzić. Nie bał się śmierci. Nie rozumiałem więc jego niepokoju. - Moja rodzina zna właścicieli.

- Twoja rodzina zna wszystkich.

- Nieprawda. - Odparłem, choć w jego słowach istniało ziarenko prawdy. Byliśmy dość znani w okolicy. W związku z tym nie mogłem ryzykować tym, że ktoś usłyszy naszą rozmowę. Na tym etapie każdy ruch powinien być mocno przemyślany.

Baekhyun westchnął. Odchylił się na krześle i skrzyżował ręce na piersi. Nie zamierzał dłużej ze mną rozmawiać. Jego postawa ponownie stała się zupełnie zamknięta na moją osobę.

Po kilkunastu minutach jazdy zajechałem pod popularny fast food.

- McDonald 's. - Rzucił Baekhyun. - Twoja rodzina z pewnością nie jada w takich miejscach.

- Dokładnie. - Powiedziałem wyłączając silnik. Baekhyun wyszedł z samochodu pierwszy prawdopodobnie chcąc ode mnie uciec. Odetchnąłem głęboko, po czym ruszyłem za nim. Wyrównałem kroku z brunetem, który otworzył ciężkie drzwi i wszedł do śmierdzącej olejem sali. Nie kłopotał się podejściem do lady. Zamiast tego zajął najbliższe wyjścia miejscem i spojrzał na mnie ze śmiertelną powagą.

- Chcę truskawkowego shake, frytki z ketchupem i cheeseburgera.

- Coś jeszcze? - Zapytałem odpinając kurtkę. W pomieszczeniu było wyjątkowo ciepło, wręcz duszno, więc odłożyłem ją na siedzenie. Kiedy Baekhyun pokręcił głową ruszyłem zamówić posiłek.

W restauracji nie było wielu osób. Minąłem głośną grupę nastolatków, dwóch mężczyzn i parę dorosłych w ciszy siedzących naprzeciw siebie. Znałem ten ostatni scenariusz. Pamiętałem, kiedy z Baekhyunem zerwaliśmy w restauracji. Pokłóciliśmy się o jego przyjaciela, a cała sala zdawała się nas słuchać. Potem wróciliśmy oddzielnie do mojego apartamentu, a tam pogodziliśmy się pod prysznicem. Nigdy nie umieliśmy się godzić. Nasze kłótnie były głośne i oboje celowaliśmy we wszystkie wzajemne słabości, aby potem fizyczność nas pogodziła. Nie potrafiliśmy przegadać problemu.

Ze względu na to, że byłem jedynym oczekującym klientem, odebrałem tacę z posiłkiem kilka minut później. Zabrałem ją i wróciłem do Byuna. Był niemal przyciśnięty do okna więc i ja zająłem przy nim miejsce. Od szyby dochodziło zimne powietrze, które w tym przypadku było całkiem miłe. Chwyciłem za swoją herbatę i przygotowałem ją obserwując jak Baekhyun sięga po shaka. Był różowy i zdawał się obrzydliwie słodki, ale on uwielbiał takie rzeczy. Przynajmniej lubił je, kiedy się spotykaliśmy.

- O czym chciałeś porozmawiać? - Ku mojemu zaskoczeniu to Baekhyun rozpoczął.

- O całej tej sytuacji.

- Słucham. – Odpowiedział ku mojemu zaskoczeniu. Od naszego ponownego spotkania zdawał się robić wszystko byle tylko nie musieć mnie słuchać. Ta odmiana była przydatna.

- Wiem, że to wszystko jest bardzo pokręcone i niespodziewane. - Zacząłem. - Zerwaliśmy kilka tygodni temu, a teraz nagle poprosiłem cię o wspólny wyjazd do rodziny.

- Mhm.

- Wiesz, że zależy mi na tym, aby ostatnie miesiące z babcią spędzić dobrze. Dlatego cię tu zabrałem. - Wróciłem do starych kłamstw, trzymając się ich za wszelką cenę. – Z dobroci serca pozwoliłem ci się z nią pożegnać. Nie musiałem przecież mówić ci o tym, że umiera, ani tym bardziej zezwolić ci na przyjazd tutaj.

- Do czego zmierzasz?

- Jesteś mało wiarogodny. – Rzuciłem decydując się przejść do sedna. - Wiem, że jesteś dobrym aktorem. To ile razy ty i Sehun-

- Ja i Sehun co? - Warknął. Z różowym napojem w dłoniach i zaróżowionymi policzkami wcale się go nie obawiałem, chociaż wyraz jego twarzy był wyjątkowo ostrzegawczy.

- Kłamaliście. - Powiedziałem, na co Baekhyun przewrócił oczami.

- Najpierw nazywasz to aktorstwem a potem czystym kłamstwem? Zawsze mówisz to co ci wygodnie Park. - Westchnął. Zauważyłem, że kiedy byliśmy tylko we dwoje zupełnie nie używał mojego imienia. Sposób w jaki się do mnie zwracał był oschły i obcy. Odetchnąłem, po czym wymieszałem herbatę.

- Kłamaliście. - Powtórzyłem. - Powinienem od początku nazywać to kłamstwem.

- Zachowujesz się jakbyś nigdy nie kłamał. Nie próbuj się wybielić, znam cię za długo, aby wierzyć w każde twoje słowo.

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli to, że nie powinieneś mnie oceniać. Pamiętasz jak mówiłeś mi, że pracujesz jako hotelarz? Albo jak mówiłeś mi, że wynajmujesz małe mieszkanie z przyjaciółmi? Pamiętasz jak mówiłeś, że jesteś zbyt zajęty żeby się z kimś spotkać po czym wychodziłeś ze znajomymi? Lub kiedy-

- Nie musisz wymieniać mi wszystkich niedopowiedzeń, Baekhyun. - Westchnąłem. Miał rację, choć nie chciałem tego przyznać. Kłamstwa były dla mnie na porządku dziennym, ale zwykle były niewinne i nieszkodliwe, przynajmniej w moich oczach.

- Niedopowiedzeń? Ty nie dopowiadasz a ja kłamię? Hipokryta.

- Okej, starczy. - Rzuciłem w obawie, że mężczyzna bardziej się nakręci i wywoła kolejną kłótnię. - Wróćmy do głównego tematu.

- Tego jak kazałeś mi kłamać na temat naszego związku.

- Tego jak wynająłem cię do odegrania pewnej roli. - Sprostowałem. Baekhyun pokręcił głową jakby nie dowierzając moim słowom, ale tym razem nie pozwoliłem mu zdominować rozmowy. - Miałeś być moim chłopakiem przez ten grudzień.

- Udawać twojego chłopaka. - Wtrącił natychmiast.

- Wcale się do tego nie przykładasz.

- Słucham?

- Nie jest się jak dawniej. - Wytknąłem mu uważnie go obserwując. Baekhyun zmierzył mnie wzrokiem, zanim sięgnął po frytki. Wiedziałem, że w przypływie emocji musiał zająć czymś dłonie. - Nie wyglądasz na zakochanego we mnie. Boję się spędzać czas z tobą i rodziną. Nie chcę, żeby zauważyli co robimy. W związku z tym chciałbym, żebyśmy opracowali plan działania. - Określiłem się. - Co jesteś w stanie zrobić?

Baekhyun prychnął cicho. Nie śpieszył się z odpowiedzią, kiedy pod moim spojrzeniem uśmiechnął się lekko, kpiąco.

- Prawda jest taka, że mogę zrobić naprawdę wiele. Biorę pod uwagę to, że złapiesz mnie za rękę czy pocałujesz. Nie musisz się obawiać, że cię odtrącę na oczach twojej rodziny. - Powiedział, a ja odczułem natychmiastową ulgę. - Ale Chanyeol. - Dodał, a jego chłodne spojrzenie sprawiło, że zadrżałem. - Mogę zrobić wszystko, ale nigdy nie będę wyglądał na zakochanego w tobie. Mogę udawać, kłamać i grać, ale prawda jest taka, że nie będzie jak dawniej. Nigdy nie będzie między nami jak dawniej. Ani przed związkiem ani w jego trakcie.

___________________

Dobry wieczór💖

Jak minęły wam mikołajki?🎅
Ja właśnie skończyłam oglądać Kinnporsche the series, widzieliście? Bardzo mi się podobało 🤭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro