Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Peter i Shuri. Co może pójść nie tak ?

Peter Pov.

Dzisiaj był zdecydowanie jeden z najlepszych dni w moim życiu ! Dzisiaj do wieży przyjeżdża Shuri i Król T'Challa ! Byłem tak podekscytowany, że nie mogłem tego opisać. Tak rzadko widujemy się z Shuri, a w końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi !

Teraz razem z moją rodziną czekaliśmy na ich przyjazd. Skakałem z radości.

-Spokojnie Pete- uspokajał mnie tata.

-Sorki tato, ale naprawdę nie mogę się doczekać- mówiłem.

Nagle drzwi windy, przed którą staliśmy się otworzyły, ale… był tam tylko T'Challa. Nigdzie nie było Shuri. Moja rodzina zaczęła witać się z Królem Wakandy, a ja byłem po prostu zdezorientowany.

-Gdzie jest Shuri ?- zapytałem.

-Nie ma jej tutaj ? Weszła do wieży chwilę przede mną- powiedział T'Challa.

I wtedy zadzwonił mój pajęczy zmysł, a za nim się zorientowałem, już leżałem na ziemi przygwożdżony przez coś… no raczej kogoś.

-Zaskoczony ?- Shuri się śmiała.

-Ta…- mówiłem nie zbyt zadowolony.

-Shuri ! Czy chociaż raz możesz się zachowywać !- zawołał zdenerwowany T'Challa.

Shuri zeszła ze mnie i pomogła mi wstać.

-Spokojnie braciszku. Przecież wiesz jak bardzo lubimy się zaskakiwać- powiedziała i przyciągnęła mnie do uścisku.

Król Wakandy tylko przewrócił oczami na dziecinne zachowanie siostry.

-Jakim cudem tu weszłaś niezauważalnie Shur ?- zapytałem.

-Cóż… magik nigdy nie zdradza swoich tajemnic- Shuri odpowiedziała z uśmieszkiem.

-Dobra nie ważne… musimy iść na ważne spotkanie- powiedziała ciocia Nat.

-Tak i kiedy nas nie będzie w wieży ma panować absolutny porządek zrozumiano !- zarządził tata.

-To się ciebie też tyczy Shuri- dodał T'Challa.

-Tak jest sir- Shuri i ja zasalutowaliśmy.

Avengers opuścili wieżę. Zostaliśmy sami i byliśmy zachwyceni ! Natychmiast pobiegliśmy do salonu i wskoczyliśmy na sofę.

-Jaki numer pani sobie życzy ?- zapytałem.

-Hmmm… poproszę numer 5- odpowiedziała.

-Friday, proszę włącz Imperium Kontratakuje- poprosiłem.

-Oczywiście- odparła sztuczna inteligencja.

Film się włączył, a ja razem z Shuri oglądaliśmy uważnie każdą jego sekundę. Nie szczędziliśmy sobie rozmów.

~~~~~~

-To jest fizycznie niemożliwe, żeby człowiek wytrzymał tak potężny mróz.

-Widocznie Jedi potrafią to zrobić Shuri.

-Luke jeszcze nie jest Jedi !

-Ale będzie !

~~~~~~

-Nie mogę z tej sceny ! Oni są rodzeństwem !

-Ale jeszcze o tym nie wiedzą Shuri. A poza tym Leia zrobiła to tylko dlatego, żeby dopiec Hanowi.

~~~~~~

-Od ich flirtowania chce mi się wymiotować.

-Nie przesadzaj Pete. Nie jest, aż tak źle.

~~~~~~

-Ja od razu bym zrozumiała, że to Yoda.

-Skąd wiesz skoro nigdy nie byłaś w takiej sytuacji ?

~~~~~~

-No w końcu się pocałowali ! Ciągnęło się to w nieskończoność.

-Ochyda.

~~~~~~

-Nawet po śmierci Obi-Wan ukrywa przed Luke'iem prawdę !

-Luke nie może jeszcze poznać prawdy Shuri !

-Lepiej, żeby się dowiedział od niego czy Vadera ?!

~~~~~~

-To było oczywiste, że na Bespin to pułapka.

-Niby skąd to wiesz ?

-Jestem Spider-Manem i wiem kiedy ktoś kłamie i wiedziałem, że Lando coś ukrywa.

~~~~~~

-To takie słodkie, że chce ratować przyjaciół, ale i głupie, że przerywa szkolenie.

-Ja bym zrobił tak samo.

-Wiem Pete.

~~~~~~

-Awww jakie to romantyczne ! Kocham tą scenę.

-Wiem o tym…

~~~~~~

-Jestem twoim ojcem !

-Shuri… nie wyglądasz mi na Tony'ego Starka...

~~~~~~

-Czy to nie jest oczywiste Pete ! Luke skontaktował się z Leią przez Moc, Yoda powiedział, że jest ktoś jeszcze. To było oczywiste, że są rodzeństwem !

-Nie Shuri ! Z tego można wywnioskować, że Leia jest wrażliwa na Moc. Nic nie wskazuje, że są rodzeństwem… przynajmniej ja nic takiego nie widzę…

~~~~~~

-I wyobrażasz sobie, że ludzie musieli czekać 3 lata na Powrót Jedi ?

-W życiu bym tego nie wytrzymał.

~~~~~~

Po obejrzeniu Imperium Kontratakuje, postanowiliśmy zagrać naszą ukochaną scenę.

Zabraliśmy nasze zabawkowe miecze świetlne. Ja niebieski, a Shuri czerwony. Walczyliśmy nimi jak filmie, a potem odegraliśmy kwestie, które doskonale znaliśmy na pamięć. Specjalnie upadłem na ziemię, a Shuri wymierzyła we mnie miecz.

-Jesteś pokonany, dalszy opór nie ma sensu. Nie daj się unicestwić jak Obi-Wan.

Znów podniosłem miecz i wznowiłem walkę. Po chwili Shuri lekko uderzyła mieczem w moją rękę, a ja zacząłem krzyczeć jakby mi ją odcięła. Padłem na kolana. Shuri znów wymierzyła we mnie miecz.

-Nie ma ucieczki, nie zmuszaj mnie bym cię zniszczył. 

Powoli przesuwałem się w stronę okna.

-Luke.. nie zdajesz sobie sprawy ze swego znaczenia. Dopiero zaczynasz odkrywać swoją moc. Przyłącz się do mnie… a ukończysz szkolenie. Wspólnymi siłami zakończymy ten wyniszczający konflikt i zaprowadzimy porządek w galaktyce.

Popatrzyłem na Shuri z udawanym gniewem.

-Nie przyłączę się do ciebie !

-Gdybyś tylko znał siłę, Ciemnej Strony. Obi-Wan nie powiedział ci co stało się z twoim ojcem.

-Powiedział mi dosyć ! Że ty go zabiłeś !

-Nie, to ja jestem twoim ojcem.

Pokręciłem głową kilka razy.

-Nie to nie prawda ! To nie możliwe !

-Zawiedź swoim uczuciom, a przekonasz się, że to prawda.

-Nie ! Nie !

-Luke, możesz zniszczyć Imperatora, on to przewidział. To twoje przeznaczenie. Przyłącz się do mnie… razem będziemy rządzić galaktyką jako ojciec i syn. Chodź ze mną, to jedyne wyjście !

Po wypowiedzeniu ostatniej kwestii oboje zaczęliśmy się śmiać.

-Jesteś świetnym Sithem- powiedziałem

-A ty jeszcze lepszym Jedi- odpowiedziała.

Następne trzy godziny spędziliśmy na oglądaniu kolejnych części Gwiezdnych Wojen.

Tony Pov.

Wróciliśmy ze spotkania prosto do wieży. Jechaliśmy windą zdezorientowani.

-Myślicie, że coś nabroili ?- zapytałem.

-Oby nie- powiedziała Nat.

-Z tą dwójką nigdy nic nie wiadomo- dodał Steve.

-Jeśli Shuri coś nawyprawiała to ma szlaban jak w banku- powiedział T'Challa.

-Dokładnie to samo tyczy się Petera- mówiłem.

Dojechaliśmy windą na miejsce i oczom nie mogliśmy uwierzyć. Salon był w jednym kawałku. Nie było żadnych śladów na ścianach, podłodze, czy meblach. To było aż nieprawdopodobne.

-Zobaczcie szybko !- zawołała cicho Wanda pokazując kanapę.

Wszyscy popatrzyliśmy w tamtym kierunku. Nie zdziwił mnie za bardzo ten widok. Dzieciaki zasnęły na kanapie. Nie powiem… wyglądali uroczo…

-Chyba możemy ich zostawiać samych- stwierdziłem.

-Myślę, że masz rację- powiedział T'Challa.

Może nie za często, ale teraz jesteśmy pewni, że możemy im zaufać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro