Peter i Shuri. Co może pójść nie tak ?
Peter Pov.
Dzisiaj był zdecydowanie jeden z najlepszych dni w moim życiu ! Dzisiaj do wieży przyjeżdża Shuri i Król T'Challa ! Byłem tak podekscytowany, że nie mogłem tego opisać. Tak rzadko widujemy się z Shuri, a w końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi !
Teraz razem z moją rodziną czekaliśmy na ich przyjazd. Skakałem z radości.
-Spokojnie Pete- uspokajał mnie tata.
-Sorki tato, ale naprawdę nie mogę się doczekać- mówiłem.
Nagle drzwi windy, przed którą staliśmy się otworzyły, ale… był tam tylko T'Challa. Nigdzie nie było Shuri. Moja rodzina zaczęła witać się z Królem Wakandy, a ja byłem po prostu zdezorientowany.
-Gdzie jest Shuri ?- zapytałem.
-Nie ma jej tutaj ? Weszła do wieży chwilę przede mną- powiedział T'Challa.
I wtedy zadzwonił mój pajęczy zmysł, a za nim się zorientowałem, już leżałem na ziemi przygwożdżony przez coś… no raczej kogoś.
-Zaskoczony ?- Shuri się śmiała.
-Ta…- mówiłem nie zbyt zadowolony.
-Shuri ! Czy chociaż raz możesz się zachowywać !- zawołał zdenerwowany T'Challa.
Shuri zeszła ze mnie i pomogła mi wstać.
-Spokojnie braciszku. Przecież wiesz jak bardzo lubimy się zaskakiwać- powiedziała i przyciągnęła mnie do uścisku.
Król Wakandy tylko przewrócił oczami na dziecinne zachowanie siostry.
-Jakim cudem tu weszłaś niezauważalnie Shur ?- zapytałem.
-Cóż… magik nigdy nie zdradza swoich tajemnic- Shuri odpowiedziała z uśmieszkiem.
-Dobra nie ważne… musimy iść na ważne spotkanie- powiedziała ciocia Nat.
-Tak i kiedy nas nie będzie w wieży ma panować absolutny porządek zrozumiano !- zarządził tata.
-To się ciebie też tyczy Shuri- dodał T'Challa.
-Tak jest sir- Shuri i ja zasalutowaliśmy.
Avengers opuścili wieżę. Zostaliśmy sami i byliśmy zachwyceni ! Natychmiast pobiegliśmy do salonu i wskoczyliśmy na sofę.
-Jaki numer pani sobie życzy ?- zapytałem.
-Hmmm… poproszę numer 5- odpowiedziała.
-Friday, proszę włącz Imperium Kontratakuje- poprosiłem.
-Oczywiście- odparła sztuczna inteligencja.
Film się włączył, a ja razem z Shuri oglądaliśmy uważnie każdą jego sekundę. Nie szczędziliśmy sobie rozmów.
~~~~~~
-To jest fizycznie niemożliwe, żeby człowiek wytrzymał tak potężny mróz.
-Widocznie Jedi potrafią to zrobić Shuri.
-Luke jeszcze nie jest Jedi !
-Ale będzie !
~~~~~~
-Nie mogę z tej sceny ! Oni są rodzeństwem !
-Ale jeszcze o tym nie wiedzą Shuri. A poza tym Leia zrobiła to tylko dlatego, żeby dopiec Hanowi.
~~~~~~
-Od ich flirtowania chce mi się wymiotować.
-Nie przesadzaj Pete. Nie jest, aż tak źle.
~~~~~~
-Ja od razu bym zrozumiała, że to Yoda.
-Skąd wiesz skoro nigdy nie byłaś w takiej sytuacji ?
~~~~~~
-No w końcu się pocałowali ! Ciągnęło się to w nieskończoność.
-Ochyda.
~~~~~~
-Nawet po śmierci Obi-Wan ukrywa przed Luke'iem prawdę !
-Luke nie może jeszcze poznać prawdy Shuri !
-Lepiej, żeby się dowiedział od niego czy Vadera ?!
~~~~~~
-To było oczywiste, że na Bespin to pułapka.
-Niby skąd to wiesz ?
-Jestem Spider-Manem i wiem kiedy ktoś kłamie i wiedziałem, że Lando coś ukrywa.
~~~~~~
-To takie słodkie, że chce ratować przyjaciół, ale i głupie, że przerywa szkolenie.
-Ja bym zrobił tak samo.
-Wiem Pete.
~~~~~~
-Awww jakie to romantyczne ! Kocham tą scenę.
-Wiem o tym…
~~~~~~
-Jestem twoim ojcem !
-Shuri… nie wyglądasz mi na Tony'ego Starka...
~~~~~~
-Czy to nie jest oczywiste Pete ! Luke skontaktował się z Leią przez Moc, Yoda powiedział, że jest ktoś jeszcze. To było oczywiste, że są rodzeństwem !
-Nie Shuri ! Z tego można wywnioskować, że Leia jest wrażliwa na Moc. Nic nie wskazuje, że są rodzeństwem… przynajmniej ja nic takiego nie widzę…
~~~~~~
-I wyobrażasz sobie, że ludzie musieli czekać 3 lata na Powrót Jedi ?
-W życiu bym tego nie wytrzymał.
~~~~~~
Po obejrzeniu Imperium Kontratakuje, postanowiliśmy zagrać naszą ukochaną scenę.
Zabraliśmy nasze zabawkowe miecze świetlne. Ja niebieski, a Shuri czerwony. Walczyliśmy nimi jak filmie, a potem odegraliśmy kwestie, które doskonale znaliśmy na pamięć. Specjalnie upadłem na ziemię, a Shuri wymierzyła we mnie miecz.
-Jesteś pokonany, dalszy opór nie ma sensu. Nie daj się unicestwić jak Obi-Wan.
Znów podniosłem miecz i wznowiłem walkę. Po chwili Shuri lekko uderzyła mieczem w moją rękę, a ja zacząłem krzyczeć jakby mi ją odcięła. Padłem na kolana. Shuri znów wymierzyła we mnie miecz.
-Nie ma ucieczki, nie zmuszaj mnie bym cię zniszczył.
Powoli przesuwałem się w stronę okna.
-Luke.. nie zdajesz sobie sprawy ze swego znaczenia. Dopiero zaczynasz odkrywać swoją moc. Przyłącz się do mnie… a ukończysz szkolenie. Wspólnymi siłami zakończymy ten wyniszczający konflikt i zaprowadzimy porządek w galaktyce.
Popatrzyłem na Shuri z udawanym gniewem.
-Nie przyłączę się do ciebie !
-Gdybyś tylko znał siłę, Ciemnej Strony. Obi-Wan nie powiedział ci co stało się z twoim ojcem.
-Powiedział mi dosyć ! Że ty go zabiłeś !
-Nie, to ja jestem twoim ojcem.
Pokręciłem głową kilka razy.
-Nie to nie prawda ! To nie możliwe !
-Zawiedź swoim uczuciom, a przekonasz się, że to prawda.
-Nie ! Nie !
-Luke, możesz zniszczyć Imperatora, on to przewidział. To twoje przeznaczenie. Przyłącz się do mnie… razem będziemy rządzić galaktyką jako ojciec i syn. Chodź ze mną, to jedyne wyjście !
Po wypowiedzeniu ostatniej kwestii oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Jesteś świetnym Sithem- powiedziałem
-A ty jeszcze lepszym Jedi- odpowiedziała.
Następne trzy godziny spędziliśmy na oglądaniu kolejnych części Gwiezdnych Wojen.
Tony Pov.
Wróciliśmy ze spotkania prosto do wieży. Jechaliśmy windą zdezorientowani.
-Myślicie, że coś nabroili ?- zapytałem.
-Oby nie- powiedziała Nat.
-Z tą dwójką nigdy nic nie wiadomo- dodał Steve.
-Jeśli Shuri coś nawyprawiała to ma szlaban jak w banku- powiedział T'Challa.
-Dokładnie to samo tyczy się Petera- mówiłem.
Dojechaliśmy windą na miejsce i oczom nie mogliśmy uwierzyć. Salon był w jednym kawałku. Nie było żadnych śladów na ścianach, podłodze, czy meblach. To było aż nieprawdopodobne.
-Zobaczcie szybko !- zawołała cicho Wanda pokazując kanapę.
Wszyscy popatrzyliśmy w tamtym kierunku. Nie zdziwił mnie za bardzo ten widok. Dzieciaki zasnęły na kanapie. Nie powiem… wyglądali uroczo…
-Chyba możemy ich zostawiać samych- stwierdziłem.
-Myślę, że masz rację- powiedział T'Challa.
Może nie za często, ale teraz jesteśmy pewni, że możemy im zaufać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro