Ocalił was
Ned Pov.
Od pstryknięcia minęły dwa tygodnie. Wszystko już wróciło do normy. Wróciłem do szkoły, jednak nie zastałem tam Petera. Nie odpowiada na moje telefony ani SMS-y. Bardzo się o niego martwię. Nie widziałem go odkąd wróciłem. Naprawdę się boję, że coś mu się stało.
Kiedy siedzieliśmy na lekcji, pan Harrington miał ważne ogłoszenie.
-Klaso proszę posłuchać. Otrzymaliśmy wielki zaszczyt pojechania na wycieczkę do Stark Tower !
Cała klasa wiwatowała. Ucieszyłem się, że tam jedziemy. Miałem ogromną nadzieję, że spotkam tam Petera.
Następnego dnia…
Ja i moja klasa siedzieliśmy w autobusie. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani. Kiedy już weszliśmy do budynku powitała nas nasza przewodniczka.
-Witaj Midtown, nazywam się Emma i będę was oprowadzać.
Rozdała wszystkim przepustki.
-Dobrze, czy są jakieś pytania ?- zapytała.
Kilku uczniów podniosło rękę.
-Czy spotkamy pana Starka ?- zapytał jeden.
-Niestety nie. Ostatnie wydarzenia bardzo źle wpłynęły na pana Starka i całą drużynę Avengers.
Zaczęła nas oprowadzać. Wszyscy uważnie słuchali. Ja też starałem się słuchać, ale nie mogłem się skupić. Cały czas myślałem o Peterze.
Po jakiś dwóch godzinach oprowadzania, trafiliśmy na dziwne piętro pełnego sal szpitalnych.
-To tu właśnie, Avengers trafiają po poważnych kontuzjach. Nazywamy to centrum medycznym. Możecie się rozejrzeć, ale nie wchodźcie do sal- powiedziała Emma.
Wszyscy przytaknęli i zaczęli się rozglądać. Po jakiś dziesięciu minutach usłyszeliśmy krzyk.
-Co do cholery !- krzyczał Flash.
Wszyscy pobiegliśmy pod salę, przy której stał. Przez okno zobaczyliśmy… Petera. Był owinięty bandażami i miał… metalowe ramię ! Najbardziej szokujące było to, że obok jego łóżka siedział Tony Stark. Po jego minie widać było, że jest zrozpaczony. Wszyscy byli w takim szoku, że nie mogli nic powiedzieć. Niestety Flash będąc kompletnym idiotą, mimo zakazów Emmy wbiegł do sali.
-Skąd tu penis Parker ! Przecież on nie żyje ! I dlaczego Tony Stark przy nim siedzi !- wykrzyczał wymachując dziko rękami.
Tony Stark podniósł się z krzesła. Jego mina zwiastowała tylko jedno. Flash nie żyje.
-Jak ty nazwałeś mojego syna !
Flash zbladł, a ja ucieszyłem się, że dostaje nauczkę za to jak traktuje Petera.
Pan Stark podszedł bliżej Flasha z czystym szaleństwem oczach.
-Chyba nie zdajesz sobie sprawy co zrobił. Wy wszyscy uważacie, go za zwykłego głupiego nastolatka, ale to brednie. Peter uratował wam wszystkim życie. Gdyby nie on, znowu wszyscy by zginęli w pstryknięciu. Radzę ci, żebyś nawet do niego nie zbliżał, bo inaczej zabiję cię bez litości. To mój syn uratował was wszystkich, a teraz nie wiadomo czy się obudzi.
Nagle usłyszałem jakieś ciche jęki. Spojrzałem na Petera. Jego oczy były lekko uchylone.
-Panie Stark ! Peter się obudził- powiedziałem.
Ten natychmiast odwrócił się od Flasha i podbiegł do jego łóżka.
-Tata ?- powiedział cicho.
-Tak, Peter to ja.
Tony Pov.
Nareszcie się obudził, czekałem na to całe dwa tygodnie. Moje dziecko będzie żyć.
-Tato, gdzie Thanos ?- powiedział wyraźnie przerażony.
-Spokojnie Peter, pokonałeś go. Thanosa już nie ma.
Wtedy jego zmartwiona miną zmieniła się w uśmiech. Jednak kiedy spojrzał na swoją klasę był w niemałym szoku.
-Cześć Ned, cześć wszystkim- powiedział.
-Hej- powiedzieli wszyscy.
-Tato ?- zapytał mnie.
-Tak ?
-Nie chcę być niegrzeczny, ale czy mogą wyjść ?- powiedział słodko jak zawsze.
-Oczywiście, słyszeliście mojego syna. Wycieczka jest zakończona. Proszę natychmiast wyjść.
Klasa Petera zaczęła wychodzić, ale dotarło do mnie, że o czymś zapomniałem.
-Hej Flash !- krzyknąłem, a ten szczur się odwrócił.
-Bądź pewien, że zastraszanie Petera przez tyle lat nie ujdzie ci na sucho. No i przestań pisać podania o staż, bo nie masz co o nim marzyć- powiedziałem z wściekłością.
Flash kiwnął głową i wyszedł z klasą.
Kiedy już zostałem sam z Peterem, lekko go objąłem, żeby go nie bolało. Nawet nie próbowałem powstrzymać łez.
-Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz umierał- wyszeptałem.
Jednak dostałem odpowiedź, której się spodziewałem.
-Dla ciebie, mogę umrzeć nawet milion razy.
Miesiąc później…
Peter Pov.
Już w pełni wyzdrowiałem. Nieco trudno mi z metalowym ramieniem, ale dla mnie jest niesamowite. Dzisiaj wracam do szkoły. Po tym dniu, w którym moja klasa wybrała się na wycieczkę, jestem poważnie przerażony.
Teraz siedzimy z tatą w samochodzie, a ja nie umiem się uspokoić.
-Hej spokojnie. Twoja klasa podpisała umowę o zachowaniu poufności, więc cała szkoła o tym nie wie.
-A co z moim ramieniem ?
-Nie martw się, nauczyciele nie będą zadawali żadnych pytań.
To mnie nieco uspokoiło, ale bałem się, że Ned i MJ będą wściekli, że nie powiedziałem im o Wojnie o Ziemię. Jak też o tym, że prawie zginąłem ratując wszechświat przed ponownym pstryknięciem.
Pożegnałem się z tatą, a kiedy otworzyłem drzwi szkoły od razu poczułem na sobie wzrok wszystkich. Nie miałem pewności czy wiedzą o wszystkim, czy z powodu mojej długiej nieobecności. Nie zwracałem na nich uwagi. Kiedy doszedłem do szafki, zobaczyłem Neda.
-Stary, masz mi natychmiast powiedzieć co się stało. Nieważ się kłamać- powiedział poważnym głosem.
-Przyjdź dzisiaj do wieży to ci powiem, bo to bardzo długa historia.
Nagle, jakby znikąd pojawiła się MJ.
-Ja też rządam wyjaśnień- zagroziła.
-Mówiłem. Chcecie wyjaśnień to przyjdźcie dziś do wieży.
MJ tylko kiwnęła głową, a Ned wręcz odpłynął na myśl o spotkaniu Avengers.
Następne lekcję były prawie normalne. No z wyjątkiem tego, że wszyscy łącznie z nauczycielem nie spuszczali ze mnie wzroku. Na ostatniej lekcji miałem wf, więc teraz wszyscy dokładnie mogli zobaczyć moje metalowe ramię. Kiedy wszedłem na salę, szczęki uczniów dosłownie dotknęły podłogi. Większość uczniów zadawała mi pytania, czy naprawdę jest prawdziwe lub czy mnie boli. Odpowiedziałem na nie, żeby dali mi spokój.
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, wyszedłem ze szkoły, pożegnałem się z Nedem i poszedłem w stronę samochodu taty. Niestety doszło do tego, czego bałem się cały dzień.
-Hej Parker !- Flash krzyknął i podbiegł do mnie.
I wtedy pierwszy raz w moim życiu nie zamierzałem siedzieć cicho.
-Czego chcesz Flash ?- powiedziałem chcąc wyjść na zirytowanego.
-Posłuchaj, chciałem przeprosić za te wszystkie lata z kiedy cię obrażałem i biłem. Jest mi naprawdę przykro. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi.
I ja mam się na to nabrać ! Zachciało mu się udawania, to ja też się w to pobawię.
-Jasne Flash- powiedziałem sarkastycznie, wiedząc że ten głąb tego nie skuma.
-To świetnie ! Możesz poprosić swojego tatę, żeby odwołał pozew ? O i przyjdę dzisiaj do ciebie do domu, żeby poznać twoich rodziców.
Lekko się zaśmiałem. Czy on naprawdę uważa mnie za tak naiwnego ?
-1. Żaden pozew nie zostanie odwołany. 2. Nawet nie marz o tym, że poznasz moich rodziców, Avengers, czy tym bardziej o tym, że dostaniesz staż. 3. Naprawdę myślisz, że po tych wszystkich latach znęcania, to ja od tak ci wybaczę. 4. To śmieszne, że przez cały czas uważałeś mnie za frajera, a kiedy wiesz o tym, że jestem synem Tony'ego Starka nagle chcesz się ze mną przyjaźnić, błagam. 5. Ocaliłem ci życie, więc proszę cię okaż trochę wdzięczności i więcej nie zbliżaj się do mnie, do Neda i MJ. I wreszcie 6. Zejdź mi z oczu.
Flash pobiegł, aż się za nim kurzyło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro