Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mały Avenger

Peter Pov.

Mój dzień zaczął się tak jak zwykle. Pobudka o 7:00, prysznic, śniadanie z Avengers i do szkoły. Tata zawsze chciał mnie podwozić, ale nie chciałem jeszcze ujawniać o tym kim teraz jestem. Nie to, że się wstydziłem, wręcz kocham moją nową rodzinę. Po prostu wiem, że będzie tak samo jak wtedy gdy powiedziałem o stażu, nikt mi nie uwierzy, nawet nauczyciele mi nie wierzyli. Kiedy wszedłem do szkoły spotkałem Neda i razem poszliśmy na lekcję. Nasz nauczyciel Pan Dicklenburg przypomniał o wycieczce do naszej wieży. Całkowicie o tym zapomniałem, ale dobrze, że się nie zapisałem, bałem się, że Avengers na pewno nie będą trzymać języka za zębami w sprawie mojej adopcji. A ponieważ cała klasa miała jechać, ja postanowiłem nie iść jutro do szkoły. Oczywiście Ned był zdruzgotany, nie chciał siedzieć na wycieczce sam.

Kiedy wróciłem do domu, od razu poszedłem do salonu, gdzie siedzieli wszyscy Avengers. Bucky i Steve przygotowywali obiad, a mój tata i reszta pili kawę. Gdy tylko mnie zobaczyli od razu się ucieszyli.

-Hej Peter, jak tam w szkole ?- zapytała Natasha.

-W porządku ciociu. Tato jutro jest wycieczka, na którą jedzie cała klasa oprócz mnie. Mogę zostać w domu ?

-Jasne, że tak, ale dlaczego nie chcesz jechać ?

-Nie mam ochoty, po za tym chciałem spędzić z wami super dzień.

-To super !- krzyknęła szczęśliwa Wanda.

-Co powiecie na trening ?- zapytał wujek Steve.

-Tak !- wszyscy odpowiedzieliśmy jednocześnie.

Następnego dnia, obudziłem się około 8:00. Razem z Avengers spotkaliśmy się przed salą treningową dziesięć minut później. Dobraliśmy się w pary i rozpoczęliśmy sparing. Oczywiście jak zwykle walczyłem z wujkiem Steve'em i położyłem go w kilka chwil. Po czym wszyscy zaczęli się śmiać. Kapitan zawsze mówił, że daje mi fory, ponieważ nie chciał przyznać, że dziecko go pokonało.

Po godzinie byłem tak zmęczony, że opuściłem trening na moment, żeby wziąć prysznic i chwilę odpocząć a reszta została i dalej trenowała. Gdy już wszystko załatwiłem udałem się do windy. Niestety stało się to czego się najbardziej obawiałem. Z windy wyszła moja klasa razem z panem Dicklenburgiem i przewodniczką. Stanęli i patrzyli się na mnie ze zdziwieniem. Krótką ciszę przerwał Flash.

-Skąd się wziąłeś Penis Parker !- wykrzyczał.

Po jego słowach wszyscy zaczęli szeptać i śmiać się. Nagle wtrącił się wściekły nauczyciel, który nigdy mnie nie lubił, oczywiście z wzajemnością.

-Peter Parker ! Nie możesz przychodzić na wycieczkę, powinieneś być w szkole ! Kiedy tylko wrócimy do szkoły dostaniesz karę !

W środku byłem pełen wściekłości, ale starałem się ją ukryć. Postanowiłem wyznać prawdę.

-Panie Dicklenburg, ja tu mieszkam.

Wtedy krzyknął Flash.

-Ta Penis ! Bo ci uwierzymy, że mieszkasz w wieży Starka ! Może nam jeszcze powiesz, że Avengersi to twoja rodzina !

-To prawda ! Dlaczego nie chcecie mi uwierzyć !- wybuchłem.

Wtrącił się nauczyciel.

-Dość tego ! Najpierw kłamiesz o swoim stażu, a teraz o tym, że tu mieszkasz nie bądź dzieckiem Parker !

Dicklenburg miał już złapać mnie za ramię i wyprowadzić na zewnątrz, ale jego ręka została zatrzymana przez czerwoną moc. Odwróciłem się, a z tyłu stała Scarlet Witch. Podeszła do mnie.

-Nic ci nie jest Peter- zapytała.

-Wszystko w porządku- odpowiedziałem.

Wszyscy stanęli jak wryci, a Wanda mordowała wzrokiem nauczyciela.

-Nie zły numer Parker, ile jej zapłaciłeś !

Wanda już chciała podejść do Flasha i nieźle go skopać, ale ja ją powstrzymałem.

-Nie Wanda, on nie jest tego wart- powiedziałem cicho.

Przekonałem ją i wzięła komunikator.

-Halo Tony, mamy problem.

-Już wiemy Wanda, prawie jesteśmy.

Stało się jak mówił tata. Po chwili cały zespół Avengers stał na korytarzu. Nauczyciel był wyraźnie wściekły, nadal mi nie wierzył.

-Wybaczcie za mojego ucznia. Przyszedł do wieży i wymyśla głupoty- mówił jakbym był przestępcą.

Zobaczyłem na twarzy taty ogromną wściekłość. Złapałem go za rękę i starałem się uspokoić.

-Coś ty powiedział ?- zapytał ledwo powstrzymując krzyk.

Flash wyszedł przed szereg.

-Penis Parker wymyślił jakiś czas temu, że ma tu staż, a teraz mówi, że tu mieszka !

Spojrzał na mnie z okrutnym uśmiechem.

-I teraz wreszcie dostaniesz za swoje Penis. Ty żałosna i bezwartościowa sieroto.

Zobaczyłem jak tata i pozostali trzęsą się ze złości. Wtedy byłem wręcz zdruzgotany. Oni widzą mnie w towarzystwie broniących mnie Avengersów.. I nadal mi nie wierzą ? Nawet nie wiedziałem kiedy po mojej twarzy spłynęło kilka łez, wtuliłem się w ramię taty. Kiedy wujek Steve to zobaczył od razu podszedł do Flasha i powiedział.

-Jak ty nazwałeś mojego bratanka ?!

Flash zbladł.

-W tej chwili powtórz !- krzyknął

-P-penis Parker…- mówił głosem jakby miał zaraz zemdleć.

Ciocia Natasha podeszła do nich.

-Jeśli jeszcze raz spróbujesz w jakiś sposób skrzywdzić mojego Petera, nie ręczę za siebie.

-Jeśli jeszcze raz go tkniesz mój młot zaznajomi się z twoją czaszką- powiedział wujek Thor.

-Jeśli kiedykolwiek będzie przez ciebie płakał, skieruje na ciebie mój łuk- dodał wujek Clint.

-Jeśli spróbujesz go w jakikolwiek sposób obrazić, zmiażdżę cię moją mocą- powiedziała Wanda.

-Jeśli kiedykolwiek będziesz mu groził, Hulk cię rozwali- dodał wujek Bruce.

-Jeśli spróbujesz źle na niego spojrzeć, poznasz bliżej moje metalowe ramię- powiedział wujek Bucky.

Nagle odezwał się zdezorientowany nauczyciel.

-Nie możecie grozić mojemu uczniowi !

Tata podszedł do niego z wymalowaną na twarzy wściekłością.

-My mu nie grozimy. My tylko go ostrzegamy. Nikt nie będzie się znęcał nad Peterem ! Rozumiesz, nikt ! A i tak dla waszej wiadomości. Pete jest moim synem. Nazywa się Peter Stark. Mieszka w tej wieży. Jest jednym z nas. My, Avengers jesteśmy jego rodziną, a on jest naszą. Jest najmilszym, najmądrzejszym, najodważniejszym chłopakiem na świecie. Nigdy w żaden sposób, nikogo nie okłamał. Jeżeli ktoś w to nie wierzy, może to powiedzieć teraz !

Wszyscy milczeli.

-No, tak właśnie myślałem.

Mój tata spojrzał w stronę przewodniczki.

-Zaprowadź ich do wyjścia. Friday pamiętaj żeby nigdy nie wpuszczać do wieży Eugena Thompsona i pana Dicklenburga.

-Oczywiście szefie- odpowiedziała SI.

Cała klasa wyszła z wieży. Wtedy podbiegłem do taty i przytuliłem go z całej siły.

-Dziękuje- powiedziałem

-Nie ma za co synku. Pamiętaj, że jesteś dla nas najważniejszy.

-Jesteśmy rodziną- powiedział wujek Steve.

-A rodzina musi się wspierać- dodała ciocia Natasha.

-Jesteś naszym małym Avengerem- powiedział wujek Clint.

-Zawsze będziemy cię chronić- dodała Wanda.

Wtedy wszyscy mnie przytulili.

-Kocham was- wyszeptałem.

-My też cię kochamy- szepnęli wszyscy jednocześnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro