9
Sebastiano...
- A teraz, D'Angelo, porozmawiamy o facetach, ich cholernych samochodach i twoim tyłku...
Przez chwilę w jej oczach wciąż był ślad niedawnego orgazmu. Ja pieprzę! Widok jej rozmarzonej twarzy i opuchniętych ust robił mi jebaną sieczkę z mózgu. W takich chwilach, gdy miała w oczach ten cholerny błysk, który stawiał mojego fiuta na baczność, nie myślałem o niczym innym niż o zatopieniu się w jej miękkim ciele.
Po chwili turkusowe tęczówki błysnęły wesołością. Zmarszczyłem brwi, nie mając cholernego pojęcia, dlaczego Alexi jest tak wesoło, że zaczęła się chichrać. Potrząsnęła głową, a chichot zmienił się w śmiech. Widząc moją minę, zgięła się w pół, zanosząc tym cholernym śmiechem, a ja stałem jak idiota, nie mając pojęcia, o co jej chodzi.
Cofnąłem się odrobinę, patrząc z góry na śmiejącą się dziewczynę. Założyłem ramiona na piersi, czekając, aż ta wesołość jej przejdzie. Ja pierdolę! Gdyby ktoś zobaczył, co ta kobieta ze mną robi, to byłbym skończony... Parodia mafiosa, który daje sobie wejść na głowę takiej małej blondynce. Zakręciła mną, mój horyzont jest w jakiejś dziwnej pozycji, ale już mam na to wywalone. Pierdolę horyzonty, układy, pałętających się pod nogami Sycylijczyków... Poradzę sobie ze wszystkim. Mam ją. Gdy jest przy mnie, całe to bujanie przestaje mieć znaczenie, bo to jest cholerna Alexia D'Angelo. Mój słaby punkt.
Ale na Boga żywego! Nie pokażę jej, jak łatwo owinęła mnie dookoła palca. W moim świece kobiety mają swoje miejsce i nie jest nią głowa ich faceta, kurwa!
- Skończyłaś? – warknąłem wyprowadzony z równowagi, tym bardziej, że nie miałem pojęcia, dlaczego się śmieje.
- Poczekaj... - sapnęła prostując się i wycierając mokre policzki. Poprawiła spódniczkę, zawiązała koszulę i dalej wyglądała jak pieprzona pokusa. Ta cholerna kiecka oblepiała biodra Alexi jak druga skóra, a przez brak guzików w koszuli, widziałem cudne cycuszki w koronkowym staniku. Takie kuszące, takie... Kurwa, wyglądała tak, że najchętniej znowu bym ją zerżnął... - Chcesz porozmawiać o samochodach i moim tyłku, zgadza się?
- O facetach, samochodach i twoim tyłku – uściśliłem.
- Chcesz zlać mi tyłek za przestrzeloną oponę? – błysnęła w moją stronę uśmiechem, a ja po raz kolejny stanąłem jak jełop, zapatrzony w te cholerne oczy. – Pytam, bo nie wiem, jak poważnie mam brać to co powiesz.
- D'Angelo, znowu sobie grabisz – syknąłem zastanawiając się, dlaczego, do chuja, ta dziewczyna się mnie nie boi?
- Przepraszam cię bardzo, ale sam na moim miejscu zastanawiałbyś się, czy facet, który stoi przed tobą z gołym fiutem i spodniami opuszczonymi do kostek, mówi poważnie, czy nie.
Co, kurwa? Szarpnąłem głową i spojrzałem w dół... Ja pierdolę! Ma rację, do cholery!
Ze złością ściągnąłem z fiuta prezerwatywę rzucając ją na podłogę. W pierwszej chwili miałem zamiar doprowadzić się do porządku, ale skoro ta mała złośnica sama o tym wspomniała...
Powoli uniosłem głowę, patrząc z uśmiechem, jak wesołość na twarzy Alexi ustępuje miejsca wykalkulowanej ostrożności. Tym razem, to mi się chciało śmiać, gdy zaczęła strzelać oczami na boki, zapewne zastanawiając się nad najlepszą drogą ucieczki. Wolno i z rozmysłem zacząłem odpinać koszulę. Rzuciłem materiał na podłogę mając w dupie prawie tysiąc dolców, jakie za nią zapłaciłem. Kolejne były buty, a dalej spodnie i bokserki. Na koniec odpiąłem zegarek rzucając go na stertę ciuchów, która teraz była warta niezły samochód sportowy.
Jest taka pocieszna, pomyślałem widząc, jak zaczyna się cofać, zasłaniając dłońmi pośladki. Nie, nie miałem zamiaru przetrzepać jej tyłka za cholerną oponę, choć gdy już o tym wspomniała, to całkiem podniecił mnie ten pomysł, co widać na załączonym obrazku w postaci mojego stojącego fiuta.
Za każdym razem strasząc ją przetrzepaniem tyłka, nie miałem na myśli fizycznej kary, jako takiej, a raczej wstęp do niezłego pieprzenia. Kurwa! Marzę o tym od ponad miesiąca, a tyłek Alexi, nie dość, że zaczął mi się, kurwa, śnić, to za każdym razem, gdy była w pracy walił mnie w krok swoim zajebistym kształtem. Mam na punkcie tego tyłka lekką obsesję. Może jak zajmę się nim odpowiednio i raz, albo i sto razy przelecę, to mi przejdzie, choć raczej wątpię.
Zrobiłem krok w stronę Alexi, podążając za cofającą się dziewczyną. Nie wiem, czy zdaje sobie sprawę, ale kieruje się dokładnie tam, gdzie chciałem się znaleźć.
- Ja żartowałam – wysapała wpadając na ścianę i macając ręką za plecami, nacisnęła klamkę otwierając znajdujące się obok drzwi. Weszła do pomieszczenia, a ja za nią. – Przecież to było dawno... Powinieneś zapomnieć i wiesz... - zamachała dłonią w powietrzu.
- W lewo – wyszeptałem.
- Nie możesz być aż taki pamiętliwy, Sebastiano. To była tylko mała oponka. Taka tyci- tyci. Nikt nie chowa urazy tak długo. No wiesz... To niezdrowe. Ponoć dokładają się wtedy jakieś toksyny...
Była tak skupiona na tym, żeby przemówić mi do rozsądku swoimi dziwnymi argumentami, że posłuchała mojego głosu, kierując się w lewą stronę. Minęła łóżko, na które nawet nie zwróciła uwagi, choć miało wielkość boiska i w końcu weszła tam, gdzie chciałem. Światło zapaliło się automatycznie w chwili, gdy przestąpiła próg łazienki. Zamrugała powiekami, gdy odbiło się w złoconych ramach kryształowych luster i armatury.
- Wyskakuj z tych ciuszków, D'Angelo – mój ochrypły głos odbił się od ścian wyłożonych marmurową mozaiką. – Pamiętasz, co ci mówiłem?
- A dokładniej? – wyszeptała oblizując usta. Swoje rozpalone ogniem oczy skupiła na mnie, zerkając co chwila na mojego fiuta. – Zazwyczaj dużo mówisz...
- Naprawdę? – przechyliłem głowę i wyciągając prawą rękę przesunąłem palcami po rozgrzanym policzku. – A mi się wydawało, że zawsze był jeden temat przewodni. Obiecałem ci, że cię zerżnę.
Jęknęła chwytając pomiędzy usta mój palec. Dotknęła go językiem i zaczęła ssać. Ja pierdolę! Jakbym dostał kopa prosto w kutasa! Co ta kobieta za mną wyprawia? Jakim cudem dałem sobie tak napierdolić we łbie? Jezu! Przecież mam cipek na wyciągnięcie ręki. Jak nie ta, to następna. Zasada była jedna, tylko z nielicznymi się pieprzyłem. Jak już wspominałem, nigdy nie wsadziłem kutasa w żadną dziwkę. Pierwszorzędne obciąganko i to tyle.
Ale Alexia D'Angelo, z tymi cholernymi oczami, w których, co tu dużo mówić, utonąłem w chwili, gdy w nie spojrzałem, z tym obłędnym ciałem i pyskatym charakterem tak najebała mi w głowie i w życiu, że chyba... Potrząsnąłem głową, wyrzucając z niej jakieś pierdoły. Chyba za bardzo przejąłem się rolą i pilnowaniem tego jej seksownego tyłka. Tak, to musi być przyczyna tego, że mam coraz częściej dziwne przeczucie, że wraz z tą pyskatą cholerą skończyło się moje jebane Eldorado, jakie miałem, jako wolny facet.
Czy warto?
Nie miałem czasu się nad tym zastanawiać, do cholery. Nie wtedy, gdy te obłędne usta tak diabelnie mnie kusiły.
Zmusiłem Alexię do wejścia pod prysznic. Wciąż w tych cholernych ciuchach, które kazałem jej ściągnąć. Miała szansę, z której nie skorzystała. Uśmiechając się do niej, wyciągnąłem ramię i włączyłem prysznic. W sekundę obydwoje byliśmy przemoczeni do suchej nitki, a Alexia piszcząc wcisnęła się w moją klatkę piersiową, jakbym miał się stać jej ochroną przez zimną wodą.
- Oszalałeś? – uderzyła mnie tą swoją małą piąstką w ramię, łypiąc wściekłym wzrokiem poprzez ścianę wody lejącej się na nas z kilku deszczownic. – Jestem mokra!
No kurwa! Ależ ona pocieszna...
- Dopiero będziesz mokra – wymruczałem pochylając się nad nią.
Miałem chyba kolejną obsesję, a są nią oczy tej kobiety. Te pieprzone turkusowe otchłanie, skrzące się teraz płomieniami, w których chciałbym spłonąć, jak Feniks. Odrodzić się w popiołach i ponownie dać się im pochłonąć. Gdy z nią jestem... Nie ma pieprzonej mafii, świata wypełnionego krwią i przemocą, nie ma bossa, jestem tylko ja i ona. Mężczyzna i kobieta. Moja kobieta... Ten głos we mnie wciąż powtarza te słowa moja kobieta i za każdym razem czuję, że są właściwe.
Alexia D'Angelo należy do mnie, a ja... Kurwa, chciałbym należeć do niej!
Zmierzyłem wzrokiem mokre ciało, marząc o tym, żeby zlizać z niej każdą cholerną kroplę wody i zazdroszcząc, że ta pieprzona woda może więcej niż ja. Była wszędzie na niej, podczas gdy ja nie miałem takich możliwości.
Przez przylegającą do piersi porwaną koszulę prześwitywała koronka stanika. Całkiem, kurwa, seksownego z tego co pamiętam. Zagryzłem na chwilę język, powstrzymując się przed wybuchem wściekłości. Zdaje się, że ten pieprzony komplet bielizny, który ma na sobie, a z którego został tylko stanik, kupiła w tym samym sklepie, gdzie jebaną czerwoną bieliznę! Ja jej dam, kurwa, koronki!
Przymrużyłem oczy, rozwiązując zawiązaną koszulę, pochłaniając wzrokiem te dwie cudności przed moimi oczami. Szkoda, że woda nie jest już zimna, bo widok jej twardych sutków to coś, na co z chęcią bym teraz popatrzył, zanim na dobre się do niej dorwę.
- Nie podoba mi się – wysyczałem rozrywając delikatne ramiączka. – To też – stwierdziłem zrywając z niej pieprzoną spódnicę i bluzkę, odrzucając za siebie na podłogę.
- Niszczysz mi bieliznę – wysapała przesuwając dłonią po moim brzuchu.
- Kupię ci nową – wydyszałem, patrząc na jej prawie nagie ciało. Prawie, bo wciąż miała na stopach te kurewskie sandały na obcasie.
Czując jak mnie dotyka, spiąłem każdy mięsień, powstrzymując się przed jęczeniem z przyjemności. Położyłem dłoń na małej rączce Alexi i patrząc jej w oczy, przesunąłem po każdym zagłębieniu na brzuchu, mrucząc z przyjemności i kierując się w stronę mojego twardego fiuta. Zwinne paluszki otoczyły moją męskość, ściskając delikatnie.
Zagryzłem usta, opierając się dłońmi o mokrą szybę za plecami Alexi. Ja pieprzę! Nogi trzęsły mi się, jakbym przebiegł cały maraton. Dyszałem ogarnięty nieopisaną przyjemnością, błagając Alexię w myślach, żeby mocniej mnie ścisnęła.
- Kurwa! – ryknąłem, czując, jak przesunęła paznokciem po główce, muskając sam czubek. Tak słodko... Tak, kurwa, idealnie... - Nie... – udało mi się wychrypieć, widząc, jak Alexia chciała się osunąć na podłogę. – Nie, nie ty...
Marzyłem, aby znaleźć się w tych obłędnych ustach. Kurwa, w tej chwili oddałbym wszystko co mam, łącznie z jebanym tytułem bossa tylko, żeby poczuć, jakie to uczucie, gdy te miękkie usta przesuwają się po moim kutasie, a potem jak zatapiam się w niej cały. Ale nie tak! Nie chciałem, żeby klęczała przede mną jak setki innych. Nie była taka jak one. Nigdy nie pozwolę jej uklęknąć!
Kciukiem dotknąłem ust Alexi, przesuwając po pełnej dolnej wardze. Turkus już dawno zmienił kolor na kolor burzowych chmur, ciemnoniebieskich, mrocznych, wypełnionych pożądaniem... Idealna...
Pochyliłem się, ramionami osłaniając Alexię przed uderzeniami wody i dotknąłem tych obłędnych ust. Zacisnęła dłoń na moim fiucie, poruszając nią w górę i w dół, za każdym razem muskając sam czubek. Ogień płonął pod moją skórą, jak fala lawy sunąc wzdłuż kręgosłupa do bioder. Wsunąłem język do wnętrza ust Alexi, przechwytując jej jęk. Smakowała jak pieprzone Niebo! Pochłaniałem ją, każdy urwany jęk i każde westchnięcie. Po raz pierwszy w życiu naprawdę całowałem kobietę, bo tego jednego razu z Melindą w moim biurze nie liczę, i nie mogłem się od niej oderwać. Od miękkiego języczka, który splatał się z moim, igrał przesuwając się we wnętrzu moich ust.
Wstrząsnął mną dreszcz zwiastujący orgazm. Otworzyłem szerzej usta i zacząłem pieprzyć jej usta tak, jak chciałbym pieprzyć jej ciasną cipkę. Mocno, agresywnie... Czułem, że Alexia drży w moich ramionach, jej paluszki ścisnęły mnie jeszcze mocniej i...
- O, kurwa, jak dobrze... – wyjęczałem, czując, jak zaczynam tryskać gorącym strumieniem spermy na jej dłoń i miękki brzuch. – Mocniej...
Docisnąłem Alexię do szyby, poruszając biodrami, podczas gdy jej mała dłoń zaciśnięta na moim fiucie sprawiała mi kurewsko wielką przyjemność. Pochyliłem się, dotykając ustami mokrego czoła dziewczyny i z zaciśniętymi powiekami próbowałem opanować szalejącą we mnie burzę. Serce waliło w mojej piersi, jak dziki organ, próbujący wydostać się na zewnątrz, a to cholernie ciepłe i takie łaskoczące uczucie, rozlewało się w mojej duszy. Pieprzone uzależnienie!
Palcami uniosłem twarz Alexi w górę, uśmiechając się na widok roziskrzonych turkusowych oczu i opuchniętych ust.
- Moja kolej – wymruczałem muskając wargami kącik ust.
Uśmiechnąłem się, czując, jak zadrżała w moich ramionach. Wyciągnąłem ramię, zmniejszając ciśnienie w deszczownicach. Przyjemny teraz ciepły deszczyk opadał na nasze ciała. Odsunąłem się mierząc wzrokiem mokre i kurewsko seksowne ciało Alexi. Ja pieprzę! Chodząca doskonałość, pomyślałem przesuwając prawą dłoń wzdłuż ramienia i łapiąc od dołu za pierś, zacisnąłem na niej palce, kciukiem przesuwając po twardym różowym sutku.
- Sebastiano – wydyszała uderzając głową o szybę za nią.
Tym razem moje usta pochłonęły różową doskonałość. Poprzez szum wody słyszałem, jak Alexia jęczy za każdym razem, gdy mocniej wessałem w usta lub zacisnąłem na sutku zęby. Ugniatałem palcami drugą pierś, szczypiąc za różowy szczyt. Te jej zwinne palce, którymi niedawno sprawiła mi rozkosz, wplątała w moje mokre włosy, pociągając za kosmyki. Kurwa! Znowu byłem twardy, gotowy pieprzyć się z nią, aż do utraty tchu.
Wyznaczyłem ślad od piersi, ciesząc się jak idiota na widok czerwonych znaków, jakie zostawiły na nich moje usta i zęby. Klęknąłem sunąc dłońmi wzdłuż długich nóg i chwytając za kostkę odpiąłem te cholerne buty, które doprowadzały mnie do obłędu, wydłużając i tak długie nogi Alexi. Złożyłem pocałunek nad pępkiem, pod nim i kładąc dłonie na biodrach dziewczyny, docisnąłem ją do szyby, podczas gdy moje usta odnalazły pulsującą łechtaczkę.
Przesunąłem językiem, uśmiechając się, gdy zadygotała, szarpiąc mnie za włosy. Działałem instynktownie, bo mówiąc szczerze, nie mam jebanego pojęcia jak sprawić ustami przyjemność kobiecie. Chcecie wiedzieć, jak zerżnąć ostro? Dam wam takie rady, że wasze kobiety będą was po czymś takim nosić na rękach. Ale zapytajcie mnie, jak pieścić kobietę, jak jej dotykać, żeby odchodziła od zmysłów i błagała o więcej... Ja pierdolę! Okazuje się, że przekraczam kolejną granicę. Po raz kolejny właśnie z tą kobietą.
- Proszę... Sebastiano...
Mój fiut, gdyby mógł się wypowiadać, zapewne już dawno zjebałby mnie za opieszałość. Mówiąc szczerze, kurewsko się podniecałem, widząc jak Alexia reaguje na najlżejszy dotyk, na muśnięcie językiem. Chciałbym słuchać jej ochrypłych jęków i krzyków przez całą wieczność. Chwyciłem ją za udo i unosząc w górę założyłem na swój bark. Odsłoniła się... Taka pulsująca i założę się, że kurewsko mokra. Przesunąłem palcami po wewnętrznej stronie tych obłędnych nóg, docierając do wilgotnych fałdek jej cipki. Trochę opuchniętych po naszym poprzednim numerku, ale nic mnie nie powstrzyma przed posmakowaniem jej całej.
- Sebastiano...
- Powiedz, czyja jesteś? – wyszeptałem chłodząc oddechem rozpaloną i pulsującą łechtaczkę.
Nic nie poradzę na to, że lubiłem tego słuchać. Tych jęków, tych ochrypłych okrzyków. Ale było coś, czego chciałem od tej dziewczyny. Czegoś, czego nigdy wcześniej nie potrzebowałem, nawet o tym nie myślałem. Te wszystkie słowne przepychanki między nami od początku prowadziły właśnie do tego. Do tej chwili, gdy jest cała dla mnie, gdy jest cała moja. Chcę to usłyszeć. Chcę być pewien, że od tej chwili, Alexia D'Angelo jest tylko i wyłącznie moja i przysięgam, zajebię każdego, kto będzie chciał mi ją odebrać!
- Powiedz – warknąłem wsuwając do jej rozpalonego wnętrza dwa palce.
- Boże!
- Powiedz, Alexia – powtarzałem pieprząc jej cipkę i za każdym razem pocierając palcami najwrażliwszy punkt.
Doprowadziłem ją na sam skraj... Dyszała ciągną mnie za włosy i dociskając miednicę do mojej twarzy. Czułem, jak zaciska się na mnie coraz mocniej i wiedziałem, że jeszcze chwila, a dojdzie, ujeżdżając moje palce. Wyczułem ten moment, gdy spięła uda gotowa wybuchnąć i wysunąłem z niej palce, pozwalając opaść podnieceniu. Krzyknęła uderzając głową w szybę. Co za uparta baba, pomyślałem łapiąc między usta łechtaczkę.
- Sebastiano, Jezu!
- Czyja jesteś? – warknąłem, liżąc mokre fałdki i zatapiając w jej pulsującym wnętrzu czubek języka. – Powiedz, D'Angelo.
- Twoja! – krzyknęła – Jestem twoja!
Dumny jak sam skurwysyn, zatonęłam językiem w słodyczy jej cipki. Ujeżdżała moją twarz dociskając się i kręcąc chaotycznie biodrami. Ja pieprzę! Te małe paluszki oprócz tego, że potrafiły zdziałać cuda z moim twardym teraz, jak stal kutasem, to maiały taki uścisk, że chyba wyrwała mi włosy.
Poczekałem, aż osłabną ostatnie skurcze i prostując się przytrzymałem dziewczynę za biodra, pomagając utrzymać równowagę. Bez tych cholernych butów sięgała mi zaledwie do ramienia. Wykrzywiłem usta w uśmiechu, gdy przypomniałem sobie, jak ta kruszyna stawia mi się za każdym razem. Nie pierdoli się i mówi co jej ślina na język przyniesie. Obraża mnie, krzyczy, gdy ma na to ochotę i wciąż kusi tym swoim zmysłowym ciałem. Do kurwicy doprowadzały mnie te jej ucieczki i trzymanie się z dala ode mnie. Ni chuja! Nie pozwolę na to nigdy więcej. Gdzie ja, tam i tyłek tej kobiety.
- D'Angelo?
Zamrugała powiekami otwierając oczy. Ja pierdolę! Znowu te oczy i ich płonące tęczówki, które mnie tak pochłaniają. Nie ma szans, żebym zapomniał o tej małej złośnicy i tych czarownych oczach. Uwielbiałem na nie patrzeć, uwielbiałem być przyczyną pojawiania się w nich tych wszystkich emocji, które zmieniały ich kolor. Złości, radości, pożądania. Nawet tych jej babskich fochów, które bawiły mnie, jak cholera.
Kurwa! Nie powtarzajcie tego nikomu, bo zabiję! Ja pierdolę! Boss Cosa Nostry i mała blondynka, która najebała mu w głowie... Po czymś takim, to nawet uliczni kieszonkowcy wezmą mnie za frajera. W którymś momencie będę musiał postawić jakąś granicę. Wyznaczyć wyraźne miejsce dla tej kobiety.
Ale jeszcze nie teraz... Pomyślę o tym później, jak o wszystkim, co ma z nią związek.
Unosząc ręce, odgarnąłem palcami mokre włosy z twarzy Alexi, uśmiechając się na widok rozmarzenia w jej oczach. Pisnęła, wtulając się w moją klatkę piersiową, gdy uniosłem ją w górę, składając pocałunek na każdym mokrym skrawku skóry, do którego miałem teraz dostęp. Owinęła nogi na moich biodrach i musiałem z całych sił powstrzymywać się przed wbiciem się w jej gorącą cipeczkę, która teraz znalazła się nad moim twardym fiutem.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem - wyszeptałem gdzieś z ustami w zagłębieniu jej szyi, jedną ręką trzymając na jej karku, a drugą na udzie. – Uprzedzam... Zajeżdżę cię dzisiaj, D'Angelo.
- Jak na razie, to tylko dużo mówisz – wyjęczała kręcąc tym seksownym tyłkiem, czym doprowadzała mnie do pieprzonego szaleństwa.
- Doigrałaś się, mała – warknąłem wychodząc z łazienki do sypialni.
Rzuciłem Alexię na łóżko, nie dbając o to, że cała pościel od razu nasiąknęła wodą. Jak z nią skończę i tak będzie mokra, pomyślałem z dzikim uśmiechem, zbliżając się do niej. Jeżeli myśli, że zdąży mi uciec, to gratuluję pomysłu. Złapałem ją za kostkę, gdy jednak chciała dać dyla, po czym opadła ze śmiechem na plecy. Odwróciłem głowę, patrząc na stolik nocny i coś, co zostawiłem specjalnie na tę noc. Wyciągnąłem rękę chwytając pudełko. Oczy Alexi zalśniły, jak cholerne gwiazdy...
- Mam zamiar zużyć wszystkie – powiedziałem ochrypłym głosem, wyrzucając z pudełka prezerwatywy. – Chciałbym to robić z tobą bez tych cholernych gumek, Alexia – wyszeptałem pochylając się nad nią i całując brzuch, piąłem się w górę, zatrzymując się dłużej na ślicznych cycuszkach. Jęczała, podczas gdy moje usta na nowo składały hołd ich doskonałości. – Chcę poczuć cię całą. Zrobię badania, udowodnię ci, że jestem w porządku i wtedy poproszę cię o to.
- Sebastiano...
Widziałem obawę w jej oczach. Kurwa!
- Alexia... - oparłem się na łokciach, patrząc na nią z góry. Kciukami delikatnie przesuwałem po kościach policzkowych. - Zawsze robiłem to w prezerwatywie. Nigdy, ani jednego cholernego razu, nie uprawiałem seksu bez tego cholerstwa. Nie jestem napalonym gówniarzem, który bzyka, gdy mu się zachce i nie dba o konsekwencje. Badam się regularnie, co miesiąc. Wiem, co o mnie myślisz. Powiedziałaś mi to bardzo wyraźnie. Jednak prawda jest taka, że do tego co zazwyczaj robiłem, nie potrzebowałem gumek, rozumiesz?
Kiwnęła głową, ale wciąż w jej oczach był ten strach. Nie dziwię się, ale nie zmienię swojej przeszłości.
- Poproszę cię. Nie zrobię nic bez twojej zgody - obiecałem. - Masz na to moje słowo.
- Dobrze. Porozmawiamy o tym.
Mógłbym zachować się jak chuj i wiedząc, że Alexia jest czysta, zrobić to bez pytania o zgodę. Mówiłem prawdę. Jestem zdrowy. Badałem się regularnie, dla swojego spokoju, a nie dlatego, że mimo wszystko bałem się zarazić jakimś gównem od dziwek. One też przechodzą regularne badania. W tym biznesie to podstawa. Nie narażamy naszych dziewczyn. Jak jakiś fiut chce pobzykać bez gumki, od razu jest usuwany z klubu, bez możliwości powrotu. Zarabiamy pieniądze na seksie, a nie wydajemy na dotacje dla firm farmaceutycznych, które potem leczą te wszystkie zarazy.
Jednak za bardzo szanowałem tę moją małą cholerę, żeby w tak ważnej sprawie jak zaufanie w seksie, ryzykować, że pośle mnie do diabła. Poza tym... Miałem znacznie większe oczekiwania niż takie bzykanko. Chciałem z nią wypróbować wszystkiego, spełnić każdą moją fantazję i każde jedno marzenie Alexi.
Złapałem pierwszą z brzegu srebrną paczuszkę i przytrzymując w zębach otworzyłem, wyciągając z niej zwinięty lateksowy krążek. Przez cały czas patrzyłem na Alexię. Nic nie przeszło niezauważone. To, jak zacisnęła mięśnie ud, jak jej oddech zaczął przyspieszać i rwać się, jak zagryzła dolną wargę obserwując, jak zakładam gumkę na twardego fiuta.
Przesunąłem dłońmi po długich nogach Alexi, z rozkoszą słuchając, jak zaczyna jęczeć. Łapiąc za kolana rozszerzyłem jej nogi, patrząc z góry na wilgoć u zbiegu.
- Jesteś, kurwa, idealna – warknąłem i jednym ruchem przerzuciłem ją na brzuch.
- Riina, do cholery! – wysapała patrząc na mnie przez gęstwinę tych złotorudych włosów. Teraz mokrych, przez co wyglądała zajebiście seksownie.
- Milcz, D'Angelo – ostrzegłem przesuwając dłońmi wzdłuż jej nóg.
Chciało mi się śmiać, gdy zastygła czując, jak docieram do zbiegu ud, a mój palec wsunął się pomiędzy nogi. Dołożyłem drugi, wsuwając w cipkę i podejmując leniwy ruch. Drugą dłoń położyłem na wysokości krzyża, powstrzymując Alexię przed podniesieniem się wyżej. Jęknęła, tym razem z frustracją, wypinając swoją słodką pupcię.
- Jesteś gotowa? – mruknąłem pochylając się i składając soczyste pocałunki na obydwu pośladkach. Mam jakiegoś pierdolca na punkcie całowania Alexi.
- Jestem...
Uśmiechnąłem się. Tym cholernie dzikim uśmiechem, z którym miałem zamiar zaraz posłać ją w pieprzone gwiazdy. Dobrze, że mnie nie widzi... Zabrałem palce przesuwając je w stronę jej tyłeczka, na co wyraźnie spięła wszystkie mięśnie, zastygając pode mną ze wstrzymanym oddechem. Delikatnie dotknąłem palcami zaciśniętego otworu, krążąc palcem dookoła i rozprowadzając w tym miejscu jej wilgoć. Alexia tym razem aż zadygotała, z głową schowaną w pościeli.
- Sebastiano – wysapała wyraźnie.
Szarpnąłem ją za biodra, tak że klęknęła z wypiętym w moją stronę tyłkiem. Ja pieprzę... Jest doskonały, w każdym jednym, jebanym szczególe, pomyślałem.
- Jezu! – krzyknęła, gdy przytrzymując jedną ręką biodro Alexi, wbiłem się w nią z całych sił. – Sebastiano!
- Cicho!
Pociemniało mi w oczach... Zacisnęła się na moim fiucie tak cholernie mocno... Jęknąłem przez zaciśnięte zęby, starając się powstrzymać ten pieprzony ogień sunący wprost do mojego krocza. Jakim cudem, kurwa? Mogłem się pieprzyć cholernie długo, wszystko zależało od tego, jaki miałem nastrój i ochotę. A teraz? Doszedłem prawie w chwili, gdy w nią wszedłem. Tak jest ciasna, tak zajebiście doskonała. Jakby stwórca odlał ją specjalnie dla mnie. Filigranowa, a jednak dopasowana do mnie w każdym najmniejszym szczególe.
- Pamiętasz, o czym mieliśmy porozmawiać? – warknąłem, gdy byłem już wstanie zacząć w miarę swobodnie oddychać. Lewą ręką złapałem ją za włosy na karku i owijając mokre kosmyki na nadgarstku pociągnąłem. – Alexia?
- Samochody... - wydyszała napierając na mnie biodrami. – Mieliśmy porozmawiać o samochodach.
Jest cudowna! Nawet w chwili, gdy jej seksowny tyłek jest nagi i przytwierdzony moim kutasem do moich bioder, nawet wtedy mi się stawia. Wysunąłem się z jej cipki, już tęskniąc za tą wilgocią. Wyplątałem palce z włosów Alexi i przesunąłem w powolnej pieszczocie wzdłuż kręgosłupa. Drżała pod moim dotykiem, jęcząc cichutko.
- Między innymi – wymruczałem pieszcząc ją między nogami, od czasu do czasu przesuwając palce w stronę odbytu. Prawie jęknąłem, gdy pomyślałem, jak cholernie będzie tam ciasna, gdy w nią wejdę. Wsunąłem palec odrobinę głębiej przełamując ciasną barierę mięśni, na co zadrżała oddychając urywanie. Nie wiem, jakim cudem jestem w stanie zachować pieprzoną kontrolę... - Ale samochód, Alexia... To pierdolona... relikwia... Nigdy... więcej... nie... będziesz... strzelała... do... mojego... pierdolonego... samochodu...
Warknąłem wycofując biodra do końca, po czym z kolejnym warknięciem wbiłem się w jej ciasne wnętrze. Chwyciłem ją ponownie za włosy, szarpnięciem zmuszając ją do oparcia się na rękach. Chciałem słyszeć każdy krzyk i każdy jęk, jaki wydostanie się z tych obłędnych ust. Bez wytchnienia uderzałem biodrami wbijają się w nią z całych sił przy każdym wypowiedzianym słowie. Uniosłem dłoń i bez ostrzeżenia wymierzyłem siarczystego klapsa w wystający pośladek.
- Kurwa! Sebastiano!
- Nigdy więcej ode mnie nie uciekniesz!
Powtórzyłem uderzenie i jak przy pierwszym razie, tak i teraz, jej krzyk wypełnił sypialnię. Warcząc przez zaciśnięte zęby poderwałem Alexię w górę, dociskając jej spocone plecy do swojej piersi. Schowałem twarz w zagłębieniu szyi, szczypiąc zębami delikatną skórę. Wolną ręką przycisnąłem ją do siebie i sunąc w dół nacisnąłem palcami na łechtaczkę, zataczając małe kółka. Czułem, że jestem cholernie blisko. Kutas pulsował w jej ciasnej cipce, z każdym krzykiem Alexi zbliżając mnie do orgazmu. Uwielbiałem jej krzyk, podniecało mnie to jak nie wiem co.
- Dobrze ci? – wydyszałem przyciskając twarz do wilgotnych włosów. – Dobrze, Alexia?
- Sebastiano... Jezu! Ja zaraz...
- Dobrze ci? – warknąłem karząc ją agresywnym ruchem bioder.
- Tak, do cholery! – wyjęczała wbijając mi paznokcie w biodra. - Mocniej!
- Kurwa! – syknąłem pod wpływem ukąszenia bólu. Złapałem ją za prawą pierś, zaciskając na niej palce i skręcając pomiędzy nimi twardą sutkę. – Dojdź... Teraz...
- Sebastiano!
Ryknąłem zamierając na ułamek sekundy, zanurzony w gorącym wnętrzu. Zacisnęła na mnie swoje delikatne mięśnie, krzycząc moje imię. Warcząc wtuliłem usta w spoconą skórę Alexi i falując za nią biodrami przeprowadziłem przez szalejący w nas orgazm, aż do ostatnich skurczów i cichych pojękiwań.
Opadłem na materac, ciągnąc prawie bezwładne ciało Alexi za sobą. Ułożyłem ją na swojej piersi i odgarniając włosy, pocałowałem ciepły policzek. Moje ramiona jak kajdany oplotły kobiece ciało, przyciskając ją do mojego boku. Odetchnąłem głęboko, zaciągając się zapachem spełnienia, seksu i tej wyjątkowej kobiety.
- Twój tyłek należ do mnie, tak jak i ty, D'Angelo – powiedziałem patrząc z uśmiechem, jak turkus zalewa mnie swoim niepowtarzalnym ogniem. – Moja...
***
Obudziłem się, gdy tylko usłyszałem dobiegający z salonu przyciszony głos. To zapewne Ignacio, nikt inny nie miał prawa zakłócać mi spokoju. Wysunąłem ramię spod głowy Alexi, uśmiechając się, gdy wymruczała coś wtulając się w poduszkę. Przez chwilę leżałem na boku, patrząc na rozsypane złotorude włosy i śliczną twarz. Wyglądała tak spokojnie i tak cholernie kusząco, że zerwałem się z łóżka, bo jeszcze chwila, a Ignacio stałby się mimowolnym świadkiem tego, jak pieprzę się z nią, a jakoś niespecjalnie uśmiechało mi się szukanie nowego kapitana. Każdy jęk i krzyk tej kobiety to moja własność. Dokładnie tak, jak ona.
Podniosłem z podłogi ręcznik, który zrzuciłem z siebie po prysznicu w środku nocy i owijając się nim w biodrach, podszedłem do drzwi i cicho wymknąłem się do salonu. Nie miałem pieprzonego pojęcia, która może być godzina, ale sądząc z bijącego w szyby słońca dzień już dawno się zaczął.
Tak jak się spodziewałem, w salonie krążył Ignacio, rozmawiając z kimś przez telefon. Na mój widok uniósł w górę brwi i widziałem, jak w ciemnych oczach mojego kapitana zapaliło się światełko. Wiem, że na początku Alexia nadepnęła mu na odcisk, spieprzając kiedy się dało. Dla takiego gościa jak on, był to zdecydowanie bolesny policzek. Szczególnie po tej akcji, gdy rozjebała mi oponę, a jego ludzie stali jak te jełopy, pozwalając jej spierdolić i to z Santino na muszce. Mam tak samo patrząc na nią, ale nie będę podawał siebie za przykład. Wkurwiłem się wtedy, obiłem kilka twarzy, żeby zapamiętali podstawowe zasady bezpieczeństwa. Tych pasikoników spod bramy, którzy podskakiwali w panice jak popieprzeni, gdy rozwaliła im zasilanie, spotkał podobny los.
- Co jest? – zapytałem przechylając głowę na boki, a on bez słowa podał mi telefon. – No jestem, o co chodzi? – stęknąłem w słuchawkę.
Pokazując na migi, żeby Ignacio zamówił kawę, poszedłem do drugiej sypialni i w łazience znalazłem nową szczoteczkę do zębów i pastę. Wziąłem na głośnik i szybko umyłem przynajmniej zęby.
- Mam MacKennę na drugiej linii – odezwał się Sant. – Jest teraz w Sam Francisco na spotkaniu ze swoimi ludźmi i chce się spotkać. Sprawa dotyczy Mironova.
- Też mówię ci dzień dobry – mruknąłem, żeby tylko go wkurwić.
- Bardzo zabawne, kurwa – warknął i usłyszałem trzask, czyli Sant topi smutki. - Ty sobie wyjebałeś do Nowego Yorku i znając cię, pieprzyłeś się całą noc. A ja tu mam jebaną infolinię, bo ty, sukinsynu, nie odbierałeś pieprzonego telefonu.
-Dla ścisłości, pieprzyłem się całe popołudnie, wieczór i całą noc – odparowałem ze śmiechem wracając do salonu i oparłem się tyłkiem o oparcie kanapy.
- Mam nadzieję, że ze swoją laleczką, a nie z jakąś nowojorską wywłoką – mruknął. – Jak było?
No pierdolony! Mam mu może w szczegółach opowiedzieć, jak brałem Alexię? Po tym numerku na łóżku, gdy zaznajomiłem jej tyłek z moją ręką, pieprzyliśmy się tyle razy, że dopiero nad ranem pozwoliłem dziewczynie zasnąć. Jestem z niej cholernie dumny, bo dotrzymywała mi kroku.
- Kurwa – syknąłem poprawiając ręcznik.
- Co? Stanął maszt? – parsknął śmiechem Sant.
- Żeby tobie nie stanął – warknąłem. – Mów, co sie dzieje.
Słuchałem jak pieprzy coś od rzeczy, kompletnie wyłączając się już na początku. Znając Santa, musi się wygadać, a ja może w tym czasie dostanę pieprzoną kawę, żeby się obudzić.
- Słuchaj, mam spotkanie w sprawie budowy hotelu o drugiej. Nie sądzę, żeby trwało dłużej niż do czwartej, więc na piątą powiem, żeby przygotowali odrzutowiec. Umów spotkanie z MacKenną na dziewiątą wieczorem i zawiadom Glooma.
- Tam, gdzie ostatnio?
Zastygłem z telefonem przy uchu, gdy zobaczyłem stojącą w drzwiach do sypialni Alexię. Zaschło mi w ustach na widok jej nóg wystających spod kąpielowego ręcznika i wciąż wilgotnych ramion. Musiała wziąć prysznic, zanim postanowiła przetestować moją samokontrolę.
- Riina, do cholery! Przestań myśleć kutasem – warknął Sant.
Alexia parsknęła śmiechem opierając się ramieniem o futrynę i zaplotła ręce pod biustem. Dwie złociste półkule uniosły się w górę. Hymm... Chyba będę musiał nieco ubrudzić tę małą kusicielkę, pomyślałem.
- Tak – rzuciłem do słuchawki i rozłączając, odrzuciłem telefon na kanapę.
Gdzieś nad ranem zabrakło już pieprzonych gumek i jak dzieciaki na pierwszych macankowych randkach, pieściliśmy się nawzajem. Doszedłem na każdym skrawku tego zmysłowego ciała. Poza cholernymi piersiami. Jakim cudem je ominąłem? Przesuwając kciukiem po dolnej wardze, spojrzałem w lśniący pożądaniem turkus. Kurwa! Jest idealna!
- Wiesz, co właśnie sobie uzmysłowiłem? – zapytałem ochrypłym głosem odpychając się od kanapy, idąc wolno w jej stronę. Nawet nie drgnęła, za to jej oczy jarzyły się, jak gwiazdy. – Nie przeleciałem twoich cycuszków, D'Angelo.
- Oczywiście – parsknęła, ale zauważyłem, jak zacisnęła mięśnie ud. – I chcesz to zrobić właśnie teraz – stwierdziła.
- A po co czekać?
Stanąłem tak blisko niej, że czułem ciepło jej ciała zawiniętego w ten cholerny ręcznik. Kurwa! Byłem zazdrosny o jebany kawałek szmaty, tylko dlatego, że dotykał tego idealnego ciała.
Nieodwołalnie, niezaprzeczalnie, mam najebane w głowie...
- Może najpierw ogarniemy się przed spotkaniem?
Przymknąłem powieki, mieląc w ustach cicho przekleństwa. Czyli nici z seksu. Czy świat nie mógłby być mniej skomplikowany, pomyślałem ze złością, bo za cholerę nie podobało mi się, że tych dwóch sukinkotów będzie wlepiało swoje pożądliwe ślepia w moją Alexię. Szczególnie ten blondyn. Jakby mógł, to wylizałby ją od stóp do głów.
To w gruncie rzeczy też jej wina, bo poszła na spotkanie ubrana w tę cholerą obcisłą spódnicę i prawie przeźroczystą bluzkę. Byłoby bezpieczniej, szczególnie dla naszych potencjalnych partnerów biznesowych, żeby została dzisiaj w hotelu, a ja po spotkaniu zgarnąłbym ją i wrócilibyśmy do Los Angeles. Ten pieprzony Nowy York za bardzo cuchnie ruskim śmieciem.
Najchętniej zostawiłbym ją w hotelu, ale miałem tylko kilku swoich ludzi, a miasto było podzielone, pomiędzy nas, a Bratvę i nie zaryzykuję tego, że te skurwiele dorwą Alexię, podczas gdy ja będę na spotkaniu. To kolejna rzecz, o której muszę z nią porozmawiać. Do tej upartej kobiety wciąż nie dociera, w jak wielkim niebezpieczeństwie się znalazła i że nieświadomie albo i świadomie, bezustannie naraża się na ryzyko. Jak mam ją chronić, skoro ona sama lekceważy zagrożenie?
Wczoraj, że tak powiem, byłem zbyt zajęty, ale zdecydowanie ta rozmowa znajdzie swój finał w odrzutowcu. Wzdychając odpuściłem sprawę i postanowiłem skupić się na czekającym nas spotkaniu.
Byle jak najszybciej opuścić to cholerne miasto.
***
O dziwo, spotkanie przebiegło bez większych zgrzytów, czyli nie rozwaliłem żadnego z nich. Zarówno ja, jak i oni, jako firma, która potrzebuje terenów należących do mnie, w tej chwili tylko badamy swoje możliwości. Sprawdziłem ich już wcześniej, łącznie z ich poprzednimi budowami. Na Wschodnim Wybrzeżu nie mają sobie równych. Nie kantują na materiałach, dotrzymują umów i zdecydowanie idą w ekologię. Mogę na co dzień nosić za paskiem spodni czterdziestkę czwórkę, ale nie oznacza to, że nie obchodzi mnie los tej cholernej planety.
Sugestie Alexi były naprawdę pomocne. Taka wydawałoby się głupia sprawa, jak przejście z hotelu do SPA. Nie wiem, czy ja sam od razu zwróciłbym na to uwagę. Nie korzystam z tych cudeniek, nie to co kobiety. One mają większe rozeznanie i rzeczywiście, w Nowym Yorku zimą temperatura spada nawet do kilku stopni na minusie, więc spacery w szlafroku, raczej niespecjalnie będą zachęcać gości do korzystania z uroków masaży, czy sauny. Teraz, dzięki uwagom Alexi, ma powstać nie tylko przejście, ale duża oranżeria, z barem sałatkowym i fit produktami.
- Chciałbym zobaczyć zmiany, o których rozmawialiśmy naniesione na plan i wizualizację przestrzenną. Prześlijcie mi wszystko, razem z nowym kosztorysem – spojrzałem na zegarek na lewym nadgarstku. - Na dzisiaj to wszystko. Ważne sprawy w Los Angeles zmuszają nas do powrotu.
- Szkoda – odezwał się Roth Jackson, żegnając się ze mną uściskiem ręki. Ten cały Gabe zrobił to samo, ale raczej niechętnie. Chyba skurwiel zorientował się, że zauważyłem jego zainteresowanie Alexią. – Mieliśmy nadzieję, że dacie się zaprosić na kolację, ale może następnym race, co? - zapytał rzucając spojrzenie na milczącego wspólnika.
Jak chuj! Wkurwiało mnie to, jak ten blondyn patrzył się na Alexię.
Ignacio czekał na nas z jednym tylko dodatkowym żołnierzem. Większa grupa niestety wzbudzała zainteresowanie, a już wczoraj dałem niezły pokaz. W milczeniu zjechaliśmy na parter, gdzie dołączyło kolejnych dwóch. Samochody czekały przy krawężniku i bez przeszkód zajęliśmy miejsce w klimatyzowanym wnętrzu.
- Nie było tak źle – stwierdziła Alexia sięgając do lodówki po butelkę wody. – Chcesz?
- Musimy porozmawiać, Alexia – mruknąłem kładąc ramię na oparcie i obejmując palcami jej kark.
Mruknęła jak kotek czując pieszczotę, a ja uśmiechnąłem się mimo coraz gorszego humoru. Miałem cholernie dziwne wrażenie, że coś się szykuje. Nie miałem pojęcia, z czym związane, ale im bliżej znajdowaliśmy się lotniska, tym wszystko we mnie zamierało, zmieniając się w lód. Ja pierdolę! To chyba to przeklęte miasto tak na mnie działa. Miasto i obecność w nim Alexi.
Ten skurwiel gdzieś tutaj jest... Ja pieprzę, mam wrażenie, że czuję jego smród pełzający po wszystkich ulicach Nowego Yorku. Po chuj siedzi tak długo w Stanach? Nie mogę tego zrozumieć. Wygląda na to, że chce dorwać Alexię pod moim nosem, żeby pokazać, jak wielkim skurwielem jest, bo uda mu się niemożliwe.
- Teraz? – zamrugała powiekami.
Przyciągnąłem ją do siebie i posadziłem na kolanach. Sapnęła cicho, poprawiając na sobie spódniczkę. Dzięki Bogu, tym razem nie była obcisła, ale i tak rozpieprzała moje opanowanie. Położyłem prawą dłoń na jej kolanie, sunąc w górę uda. Pod palcami czułem, jak Alexia naprężyła mięśnie, zerkając jednocześnie na siedzących na przednich siedzeniach moich ludzi. Pociągnąłem za blond włosy, przybliżając jej twarz do swojej.
- W samolocie – wyszeptałem, muskając wargami jej wciąż opuchnięte po ostatniej nocy usta. Moje palce dotarły właśnie do kolejnej cholernej koronki, muskając ją przez materiał. – Jak chcesz zachować bieliznę, to radzę ci jak najszybciej się jej pozbyć.
- Chyba zaryzykuję – odpowiedziała przesuwając językiem po swoich ustach. Kurwa! Już była mokra. Zagryzłem wargę, starając się powstrzymać. Gdyby nie to, że już dojeżdżaliśmy do lotniska... - Przecież nie pozwolisz, żeby ktoś mnie zobaczył bez majtek.
Oparłem głowę o zagłówek, patrząc z niedowierzaniem na tę małą prowokatorkę. Jezu! Wyobraziłem sobie, jak wychodzi z odrzutowca i jej kiecka podwiewa do góry... Kurwa, rozjebałbym każdego, kto tylko zerknąłby w jej stronę. Muszę zapamiętać, żeby nie rwać na niej kurewskich majtek, gdy nie jesteśmy w sypialni. Jak ją znam, naprawdę byłaby gotowa wyjść bez bielizny. Tylko po to, żeby utrzeć mi nosa.
Wjechaliśmy na teren lotniska, gdzie stały prywatne odrzutowce. Mój był już gotowy do lotu. Tuż obok, właśnie zatrzymał się kolejny, a po schodkach schodzili pasażerowie. Uśmiechnąłem się do Alexi, widząc podekscytowanie w jej oczach. Zapewne myśli teraz o tym, co z nią zrobię w czasie długiego lotu. Ponad pięć godzin jebanych możliwości. Pozwoliłem jej zsunąć się z moich kolan i sięgając do skrytki w podłodze, wyjąłem z niej zabezpieczoną giwerę. Wsunąłem broń za pasek spodni na plecach i założyłem marynarkę. Nie ma co wystawiać się, w końcu to międzynarodowe lotnisko. Ignacio otworzył nam drzwi, dając naszym żołnierzom znać, żeby zachowali czujność.
Wysiadłem na zewnątrz i podając Alexi rękę, pomogłem stanąć na nogach. Ignacio szedł po mojej prawej stronie, trzech innych zabezpieczało nas z pozostałych trzech stron. Zerknąłem na uśmiechniętą dziewczynę i chciałem zapytać o powód jej radości, gdy coś kazało mi spojrzeć w bok. Szarpnąłem głową, gdy ponad ramieniem Ignacio zauważyłem zbliżającą się w naszą stronę grupę mężczyzn i twarz starca idącego w środku.
- Kurwa! – syknąłem chowając za siebie dziewczynę, a drugą wyciągając broń.
W tej samej chwili zareagowali moi ludzie, biorąc nas w ciasny krąg. Pozostali stojący do tej pory przy odrzutowcu, doskoczyli do nas z wyciągniętymi spluwami.
W jednej chwili temperatura spadła o kilkanaście stopni. Ja pierdolę! Nie spodziewałem się tego. Byłem przekonany, że skurwiel zabunkrował się gdzieś w mieście, czekając na chuj wie co, a ten właśnie przyleciał. Czy to o tym chce gadać MacKenna? O wycieczkach ruskiego psa?
Zamiast przejść obok, na rozkaz starca jego grupa zatrzymała się obok. Przecisnął się przez swoich ludzi i stanął patrząc na mnie z wyraźną nienawiścią. Jebany pakhan! Car Moskwy, jak lubi o sobie mówić. Zacisnąłem szczękę i popychając Alexię do tyłu, wyszedłem przed swojego kapitana. Moi ludzi zasłonili ją własnymi ciałami. Widziałem, z jakim natężeniem skurwiel stara się dojrzeć jej twarz. Czy wie, że to Alexia?
Na mój ruch, ochrona Mironova przeładowała broń stając za nim zwartym murem. Za nim, nie obok niego, a za nim. Ciekawe... Moi ludzie zrobili to, czego od nich w takiej sytuacji oczekiwałem. Chronią własnym ciałem moją kobietę. Przesunąłem spojrzeniem po ich twarzach zastanawiając się, czy wśród nich jest ten wnuk widmo, który przejął po starym biznes. Jednak żaden z nich nie wyglądał na takiego. Ich twarze to tylko tępe mordy ruskich żołdaków.
- Chyba nie masz zamiaru urządzić tu strzelaniny, Mironov – odezwałem się i z lekceważeniem schowałem swoją spluwę. – To nie jebana mat' Rossiya – rzuciłem z ironią, patrząc na starca z góry.
- Jakie nieuprzejme powitanie, mal'chik – skrzywiłem się, słysząc, jak silnym akcentem miażdży angielskie wyrazy.
- Nie zapraszałem cię, starcze, więc nie mam zamiaru składać ci pokłonów. Idź w swoją stronę. Nie potrzebny nam rozlew krwi.
Mironov przechylił swoją mordę szakala w prawo, wciąż usilnie starając się zobaczyć, kogo osłaniają moi żołnierze.
- Czy to ta twoja... - cmoknął ustami, przesuwając jęzorem po ustach. Wstrząsnął mną dreszcz odrazy. – Nietykalna? Tak ją nazywasz, Riina?
Miałem ochotę rozjebać mu twarz za to, co zobaczyłem w jego wrednych ślepiach. Kurwa! Starzec miał grubo po sześćdziesiątce, a w jego ślepiach błyszczała żądza. Nie pożądanie, gdy widzisz seksowną laskę i masz ochotę ją przelecieć, ale wściekła, zwierzęca żądza. Ja pierdolę, ten człowiek jest naprawdę chorym skurwielem.
- Chuj ci do tego, starcze – odpowiedziałem spokojnie, dając stojącym za mną ludziom znać, żeby odprowadzili Alexię do samolotu. – Wpierdalasz się na mój teren, Mironov. Ty i ten twój diabelski pomiot. Radzę wam trzymać się z daleka od mojego miasta.
- To się jeszcze okaże, Riina – warknął odprowadzając wzrokiem moich ludzi.
Nie pierdoląc się z nim więcej, odwróciłem się do starca plecami i ruszyłem spokojnie w stronę odrzutowca. Doszedłem do moich ludzi i złapałem Alexię za rękę popychając przez sobą. Weszliśmy po schodkach do środka i od razu kazałem pilotom startować.
Nie ma co zwlekać. Ten pies musi w końcu zdechnąć...
***
Greenwich Village, Nowy York...
Stary pakhan wszedł do salonu, jakby wszystko, co się w nim znajdowało należało do niego. Tak jak i mężczyzna, który stał przed wysokim oknem, patrząc na panoramę miasta o zmierzchu. Wykrzywił usta żałując, że tylko on mu został. Najbardziej wkurwiało starca to, że nie miał nad nim kontroli. Teraz naprawdę żałował, że pozwolił bękartowi mieszkać w tym kraju, gdzie nie nauczył się niczego, poza okazywaniem braku szacunku. W Rosji za coś takiego zapłaciłby życiem, albo zostałby wychłostany. Kazałby swoim ludziom obedrzeć mu skórę na plecach.
Tak... Miał tylko jego, ale może mieć znacznie więcej. Młokos się stawia, widocznie wędzidło w pysku jest zbyt luźne. Już on się postara, żeby zacisnąć odpowiednio mocno. Aż do krwi. Napawać się jej zapachem, czuć na języku jej metaliczny smak i nurzać się w ciepłej brei...
Zdecydowanie zbyt długo odmawiał sobie swojej ulubionej rozrywki. Kurwa! Chciałby mieć w swoich lochach kolejnego skurwiela, któremu wydaje się, że jest lepszy od Wora Moskwy. Ten włoski gnojek, Sebastiano Riina, powinien zdechnąć w jego lochach, a nie łazić, jak pieprzony król, patrząc na wszystkich z góry. Na wspomnienie dzisiejszego spotkania na lotnisku, wciąż od nowa budziła się w nim nienawiść.
Ten skurwiel ma coś, co pakhan chce mieć. Kurwa! Jedno spojrzenie na tę małą dziwkę, a jakby... Przesunął językiem po mięsistych wargach, dłonią dotykając powiększonego fiuta. Tak, będzie naprawdę uroczą nagrodą za te wszystkie lata. Własną krwią i krzykiem zapłaci za grzechy matki, ten podłej suki. Zabrała mu wszystko, więc on, pakhan Sołcewskiej Bratvy, odbierze jej wszystko. Jeżeli będzie miał szczęście, będzie robił to wszystko na oczach włoskiego skurwiela. Czyż to nie cudowna zemsta?
- Nie powiedziałeś mi, że jest w Nowym Yorku – warknął Mironov wbijając wzrok przepełniony nienawiścią w plecy młodego mężczyzny.
Nienawidził go. Za to, że ten mieszaniec żył, a jego syn został zabity przez tę sukę na usługach Cosa Nostry. Nie miał wyjścia. Musiał znosić jego obecność, dziękując Bogu, w którego tak naprawdę nie wierzył, że przynajmniej bękart nie nosi jego nazwiska. Dumny ród Mironov nie zostanie skażony wizerunkiem takiego śmiecia.
- Nie musiałem – rozległ się ochrypły głos, ale mężczyzna dalej stał nie patrząc w oczy starcowi. – To nie Rosja, a ty nie jesteś na swoim terenie.
- Posmotrim*... - warknął Mironov, wychodząc.
Mat' Rossiya (z ros.) – mateczka Rosja
Mal'czik (z ros.) – chłopcze
Posmotrim (z ros.) – jeszcze zobaczymy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro