Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Lexi...

Albo byłam kompletnie nawalona, albo właśnie stałam w zupełnie pustym VIP roomie, na piętrze klubu 'Silver'. W dłoni ściskałam swój nowy telefon i choć wiedziałam, że jest cholernie wypasiony, to raczej funkcji paralizatora w nim nie ma.

Jezu Chryste! Czy ja właśnie czekałam na zupełnie obcego faceta? Faceta, który tam na dole, samymi sprośnymi wiadomościami, prawie doprowadził mnie do orgazmu na oczach setek ludzi, bawiących się za szklaną ścianą oddzielającą naszą lożę od tłumu. Czekam na faceta, który ma mnie przelecieć..

Lexi, ty fujaro! Przecież facet może być jakimś zboczeńcem! Naćpa cię i przeleci, a może i sprzeda gdzieś do burdelu w Meksyku. Do końca życia będziesz leżała na plecach, a twoi przyjaciele nigdy cię nie odnajdą...

Odwróciłam się gwałtownie, gotowa wybiec z tego pokoju i dla bezpieczeństwa mojego libido, wyrzucić telefon do kanału ściekowego, gdy aparat w mojej dłoni zawibrował. Stanęłam, czując, jak zimny pot oblewa moje rozgrzane ciało.

- Nie radzę, aniołku...

Rozejrzałam się, czując jak ze strachu nie mogę przełknąć. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę, w jak luksusowym wnętrzu się znalazłam.

Ściany mienią się głęboką czernią, jakby zostały obsypane pokruszonym na pył szkłem. W jednej części ustawiono w kształcie litery C olbrzymie skórzane kanapy, w kolorze starego srebra, na których bez problemu pomieściłaby się drużyna futbolowa. Łącznie ze sztabem szkoleniowym. Pomiędzy nimi stoi niski stół ze szklanym blatem. Zaraz za jedną z sof, na całej długości ściany, znajdował się bar i to światło z podświetlonych półek rozpraszało mrok w pomieszczeniu.

Po drugiej stronie znajdowały się niewielkie loże, jakby w kontraście do wielkich kanap i zbiorowego pijaństwa, właściciele tego klubu chcieli zaproponować gościom odrobinę prywatności. Zaraz za mną stała samotnie jeszcze jedna kanapa. Ustawiona w taki sposób, żeby osoba siedząca na niej miała doskonały widok na to, co dzieje się na dole.

Mój telefon znowu zawibrował. Ocknęłam się, mając nieprzeparte wrażenie, że ten mężczyzna mnie widzi...

- Wróć pod okno, maleńka. Na podłodze jest coś dla ciebie. Założysz jak ci powiem...

- Chyba popełniłam błąd – napisałam trzęsącymi się palcami.

- Nie, skarbie. Błędem będzie, gdy wyjdziesz. Ten wymoczek, który wbijał ci swojego fiutka w pośladki, nie da ci tego, czego potrzebujesz...

- A ty może mi dasz? – parsknęłam, bo z tego co pamiętam, wspomniany blondyn miał czym się pochwalić.

Dobra, tak między nami. Faceci to jednak dziwne istoty. Nie to, że lejąc w kiblach jeden drugiemu zerka przez ręce i porównuje wielkość swojego fiuta do fiuta sąsiada, ale za każdym razem, gdy walczą o przywództwo w stadzie, pierwszym argumentem jest wielkość ich penisów. Jakby każdy centymetr miał odbicie w ilorazie inteligencji i ich męskość.

Totalnie tego nie pojmuję, bo jak to często powtarza Holly...

Może mały, ale wariat!

- Nie przekonasz się, jeżeli wyjdziesz. A za impertynencję możesz zostać ukarana. Wróć pod okno.

Zagryzłam usta, mierząc odległość do drzwi. Skoro mnie widzi, to znaczy, że były tutaj kamery. Mało tego, widział mnie już wcześniej, a to oznacza, że albo facet miał, dostęp do monitoringu w klubie, albo...

- Alexio...

Poderwałam głowę słysząc ochrypły szept wypełniający pokój. Wciąż byłam tu zupełnie sama, pomijając oczywiście czerwone migające światełko nad drzwiami. Kamera... Widział mnie przez cały czas...

Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka, a nabrzmiałe piersi ocierały się o materiał sukienki. Kurczę, jeżeli ten facet ma tak seksowny głos, to nic dziwnego, że jego ego wypycha nawet powietrze. Nie, zmieniłam zdanie... Jego ego właśnie mnie pieprzyło...

Cholera, to jest naprawdę podniecające...

- Im dłużej zwlekasz, tym ja dłużej będę odmawiał tobie... - ten szept, to jak działa na mnie...

Zacisnęłam mięśnie ud, czując intensywne pulsowanie pomiędzy nogami. Odwracając się na pięcie pomaszerowałam do okna. Dokładnie tak, jak tego chciał tajemniczy Dev, zerkając z ciekawością na to, co zostawił dla mnie. Słuchawki? Spodziewałabym się jakiś seks gadżetów, czy nawet opaski na oczy, ale słuchawki?

Stanęłam wyprostowana przed ciemną szybą. To wrażenie... Ta pewność, że w każdej sekundzie jego pałające spojrzenie zawłaszcza moje ciało. Jakby podpisywał się na mnie. Skóra płonęła pod rozpalonym spojrzeniem, zabierając mi resztki swobodnego oddechu. Płonęłam razem z nią... Stawała się zbyt ciasna, zbyt szorstka dla mnie. Wszystkie mojej zakończenia nerwowe błagały o ulgę, a ja nie wiedziałam, co mam zrobić, żeby ulżyć sobie w tej torturze. W tym oczekiwaniu...

Wiem, dlaczego to robił. To kara. Kara za to, że się zawahałam, za to, że nie spełniłam od razu polecenia. Za to, że chciałam wyjść. Mój ciężki oddech osiadł na szybie, gnany jeszcze cięższym zapachem pożądania, wypełniającym pokój. Byłam rozpalona, jakby trawiła mnie gorączka.

Przymknęłam oczy, opierając rozpalone czoło o chłodną powierzchnię szyby. Czułam jej delikatne, miarowe drżenie. To muzyka... Otworzyłam oczy, bezwiednie dociskając ciało do drgającej powierzchni. Prawie jęknęłam, czując jak rozchodziło się po moim wrażliwym na wszelkie bodźce ciele.

Byłam tak skoncentrowana na tym co czuję, że nie usłyszałam, gdy do pomieszczenia ktoś wszedł. Drgnęłam gwałtownie, gdy poczułam na karku gorący oddech. Otoczył mnie zapach czystej wody i nikły zapach perfum. Cudowny, ledwo wyczuwalny aromat, który podsycił szalejące we mnie pożądanie. Szarpnęłam głową, chcąc odwrócić się, ale ciężka dłoń opadła na mój kark, unieruchamiając mnie. Dotyk szorstkich palców wywołał drżenie mojego ciała. Jęknęłam, dociskając brzuch do szyby.

- Zamknij oczy – kolejny szept, gdzieś na odsłoniętym karku.

Zanim to zrobiłam, mężczyzna położył jedną rękę na szybie i przez chwilę widziałam opartą obok dłoń. Dużą, silną i opaloną dłoń. Na dwóch palcach miał założone sygnety, ale nie zdążyłam przyjrzeć im się dokładniej, gdy pociągnięciem za włosy przypomniał mi, co miałam zrobić.

Otoczyła mnie ciemność, w której wszystkie bodźce z zewnątrz atakowały moje zmysły. Delikatne jak muśnięcie ocieranie się ust o wrażliwą skórę... Jego zapach, to jak za każdym razem, gdy muskał moje ciało, mój oddech zamierał na sekundę, by po chwili przyspieszyć... Dotykał mnie... Sunął palcami wzdłuż boków, zaciskając je co chwilę na moim ciele. Był taki ciepły. Czułam seksualną energię, która rozgrzewała jego krew. Przepływała przeze mnie opadając z grzmiącym hukiem, jak wodospad. Zaczęłam drżeć i chwiać się na miękkich nogach, dociskając czoło do szyby. Moje palce, zaciśnięte na telefonie drżały i nawet nie poczułam, jak upuściłam urządzenie.

- Drżysz, aniołku – szepnął w moje włosy. – Czy tak się czułaś, gdy ten frajer dobierał się do ciebie? Czy twoje piersi pragnęły jego dotyku?

- Nie – wyszeptałam czując, jak mój puls szaleje.

Druga dłoń zaborczo uchwyciła moją pierś, ściskając ją i trącając palcami twardy jak kamień sutek. Jęknęłam, dociskając pośladki do stojącego za mną mężczyzny.

- Niegrzeczna dziewczynka...

- Cholera!

Twarde biodra wbiły się w moje pośladki dociskając mnie do szklanej ściany. Czując pulsującego nad moimi pośladkami fiuta i drżenie szyby na brzuchu, zagryzłam usta. Zdecydowanie facet wiedział, jak prowadzić cholernie podniecającą grę wstępną. Jego głos sprawiał, że przestałam logicznie myśleć i zachowywałam się, jak niewyżyta seksualnie suka, ale spróbujcie oprzeć się takiemu mężczyźnie i to po wielu miesiącach totalnej posuchy.

- Chcesz wyjść?

Byłam w takim stanie, że szept mężczyzny dotarł do mnie jak z oddali. Moje tętno szalało rozsadzając mi bębenki, a oddech rwwał się za każdym razem, gdy starałam się nabrać więcej powietrza.

Magia... Ten zapach i obecność mężczyzny sprawiły, że znalazłam się w jakiejś pajęczynie, z której nie mogłam się już wyplątać. Trzymała mnie tak mocno, oplatając cienkimi więzami, dokładnie, jakby chciała przykuć mnie do tego mężczyzny.

- Nie...

- Jesteś pewna?

- Tak...

Ochrypły śmiech musnął moją rozgrzaną skórę. Zacisnęłam mięśnie, czując pulsowanie w dole brzucha. Chryste! Byłam tak cholernie podniecona, że naprawdę niewiele brakowało, żebym doszła. Chciałam, żeby mnie dotknął. Chciałam poczuć dotyk jego skóry, to jak ociera się o moje ciało, wprawiając mnie w drżenie. Poza dotykiem palców na szyi, nie dotknął mnie. Nawet dłoń zaciśnięta na mojej piersi dotykała mnie przez materiał sukienki. Zacisnęłam usta, tłumiąc jęk.

Nie będę błagać...

- Nie otwieraj oczu – ostrzegł mnie tym swoim ochrypłym głosem i po chwili poczułam, jak odsunął się ode mnie.

Chciałam krzyczeć, że zostawia mnie w takim stanie i błagać, żeby tego nie robił, ale zagryzłam usta, opierając czoło o szybę. Oddychałam urywanie, próbując uspokoić rozszalałe zmysły. Był cały czas za mną, czułam jego oddech, ciepło umięśnionego ciała, jego oszałamiający zapach. Bolało mnie całe ciało, ale na Boga, facet naprawdę był dobry w te klocki. Wcale nie musiałam widzieć jego twarzy. Niech czyni swoją magię, która przeniosła mnie w inny wymiar...

Drgnęłam, czując jak klęknął za mną, przesuwając opuszkami po moich biodrach i nogach. Tak cholernie delikatnie, jakby w ogóle mnie nie dotykał. To działało na mnie. Wszystkie moje receptory od razu nastawiły się na czucie... Na uchwycenie każdego, nawet tak delikatnego, jak muśnięcie piórkiem dotyku.

- Jesteś mokra – odrzuciłam głowę do tyłu, czując pierwsze delikatne muśnięcie między nogami. Mokra? Pieprzone niedopowiedzenie roku, pomyślałam, napierając pośladkami na jego dłoń. – I kurewsko niecierpliwa – parsknął, po czym odsunął na bok przemoczony strzępek bielizny. – Zajebiście mokra...

Trzęsłam się jak w delirium, gdy w cholernie wolnym tempie przesuwał palcem po mojej cipce. Drań, doskonale wiedział, że ledwo nad sobą panuję. Dysząc wcisnęłam piersi w szybę, kręcą biodrami. Jestem tak cholernie blisko...

- O nie, maleńka – pisnęłam, czując szarpnięcie i zaciśnięte na biodrze palce, które przytrzymały mnie w miejscu, z dala od szyby. – Nic z tego, skarbie. Nie dojdziesz na pieprzonej szybie – warknął wsuwając we mnie jednocześnie palec.

Krzyknęłam, zaciskając się na nim. Nie miałam czego się przytrzymać. Spocone dłonie ślizgały się po szybie, nogi tak drżały, że w każdej chwili mogłam upaść na podłogę, a klęczący za mną mężczyzna zaczął mnie właśnie torturować powolnymi ruchami. Za każdym razem muskał ten najwrażliwszy punkt w moim wnętrzu, wysyłając impuls moim mięśniom. Tak blisko... Tak cholernie blisko...

Kurwa! Facet wie do czego służy punk G!

- Proszę... – wyjęczałam chwiejąc się na obcasach.

- Kurwa mać! – jęknął chrapliwie, gdy mięśnie mojej cipki zacisnęły się, potęgując tarcie. Uczucie, gdy wsunął we mnie drugi palec było oszałamiające. Tak blisko... - Zaraz dojdziesz...

- Nie przestawaj – wyjęczałam napierając na poruszające się we mnie palce.

- Dojdziesz dla mnie, mała – warknął zaczynając poruszać palcami. Gdy kciukiem nacisnął na łechtaczkę, krzyknęłam czując zbliżający się orgazm. – Teraz!

Rozerwało mnie... Niesamowita fala płonącego ognia rozlała się w moim ciele pochłaniają po drodze wszystko. Moje mięśnie zacisnęły się, podczas gdy mężczyzna pieprzył mnie bez opamiętania palcami. Ochrypłe warknięcie i gorący oddech, który czułam na pośladku dodatkowo potęgował mój ogień.

- Słodka... Tak cholernie słodka...

Oparłam się czołem o szybę łapiąc łapczywie powietrze. To było... Brak mi cholernych słów! Bolało mnie całe ciało. Wciąż niegasnące skurcze w dole brzucha podtrzymywały podniecenie. Chwiałam się na nogach i gdyby nie klęczący za mną mężczyzna, który jedną ręką zaciśniętą na moim biodrze przytrzymywał mnie w jednej pozycji, osunęłabym się na podłogę.

Poczułam, jak podnosi się prostując swoje ciało. Przylgnął do moich pleców i pośladków wbijając w dół pleców biodra.

- Czujesz? – wyszeptał dotykając ustami mojej skroni, a wilgotne włosy mężczyzny muskały moje policzki i szyję.

Ocierał się o moje pośladki i cholera, znowu to poczułam... Ten cholerny dreszcz, ten ogień. Ten mężczyzna działał na mnie, jak żaden wcześniej. Podniecał mnie jego ochrypły szept, to jak dotykał mnie praktycznie wcale nie dotykając, jak reagowały na niego wszystkie moje zmysły. Łaknęłam go...

Ten jeden raz chciałam wyrwać życiu kawałek Nieba dla siebie...

- Teraz zatańczysz ze mną.

Zanim się zorientowałam, nałożył mi na uszy słuchawki. Po chwili poczułam na oczach dotyk chłodnego materiału i delikatne szarpnięcie, gdy wplątał palce w moje włosy, wiążąc materiał.

Złapał mnie za włosy na karku i pociągając wyprostował odrywając od szyby. Czułam jego szybki oddech, to jak twarde mięśnie poruszają się, gdy wciąż ocierając się o mnie biodrami, wprawił moje ciało w ruch. W słuchawkach zabrzmiała znajomy kawałek Ashera, Yeah!

Ja pieprzę! Pozwoliłam się prowadzić w tym cholernie zmysłowym rytmie. Nie wiem jak to zrobił, ale ścieżka dźwiękowa wybijała się na pierwsze miejsce, podczas gdy słowa stanowiły zaledwie cień utworu. Wiem, dlaczego wybrał ten utwór. To do tej piosenki tańczyłam z tym blondynem i to do niego nawiązał wcześniej w swoich sprośnych wiadomościach. Powiem jedno... Rzeczywiście miał prawo do takiego porównania, bo to co właśnie wbijało się w moje plecy... Jezu! Na samą myśl o tym, że coś tak wielkiego może zaraz znaleźć się we mnie, jęknęłam dociskając do niego pośladki.

Bardziej poczułam niż usłyszałam, że Dev zaśmiał się, poruszając oddechem włosy przy mojej skroni. Jego oddech pachniał whisky, a długie włosy muskające moją twarz sprawiały wrażenie wciąż mokrych po prysznicu. Pachniał tak grzesznie dobrze...

Pozbawiona wzroku i w jakiś sposób słuchu, bo przez słuchawki rozbrzmiewała we mnie tylko muzyka, skupiłam się tylko na uczuciu, które we mnie narastało. Każdy dotyk, każdy ruch wywoływał we mnie drżenie. Przylgnęłam do silnego ciała i podjęłam grę...

Świst powietrza, z jakim wciągnął oddech i nagłe drgnięcie umięśnionej klatki piersiowej, do której mnie przyciskał, wywołał mój uśmiech. Tak jak tajemniczy Dev działał na mnie, tak zdecydowanie ja działałam na niego. Czułam jak drży, przyciskając mnie do siebie. Jego palce wciskały się w moje ciało i założę się, że będę miała w tych miejscach siniaki.

- Niegrzeczna dziewczynka – wymruczał mi do ucha, odsuwając odrobinę słuchawkę z jednego ucha. – Powinienem teraz przetrzepać ci ten seksowny tyłeczek, a potem porządnie zerżnąć.

O Chryste! Ten mężczyzna doskonale wiedział, co i kiedy powiedzieć, żeby dziewczyna miała ochotę krzyknąć tak, zrób to teraz! Do tego ten ochrypły szept... Przez sekundę pojawiła się w mojej głowie twarz mężczyzny i aż zachłysnęłam się powietrzem...

Czy prawdziwa? Czy to ten mężczyzna stojący za mną swoim wyglądem przypomina upadłego anioła? Cudownie piękna męska twarz i błyszczące zielone oczy... Obraz zniknął tak szybko, jak się pojawił i nie miałam pewności, czy był rzeczywistym wspomnieniem, czy tylko wytworem wyobraźni.

Muzyka wciąż od nowa rozbrzmiewa w słuchawkach, gdy Dev położył dłoń na moim biodrze i szarpnięciem przysunął do siebie. Jęknął gardłowo, na co zareagowały moje mięśnie ściskając się boleśnie.

- Znowu tylko dużo mówisz – wysapałam.

Do cholery, byłam więcej niż gotowa na to co ma się stać, a ten tylko pieprzy językiem, zamiast użyć do tego twardego fiuta. To nie kółko dyskusyjne, na litość boską! Chociaż, gdyby się nad tym zastanowić, skoro miał taką wprawę w ćwiczeniach językowych i ciągle gadał, to może i potrafił nim coś więcej?

- Doprawdy? – Dev zacisnął palce na moich włosach, a jego usta dotknęły mojej szyi, skubiąc skórę. Jezu Chryste, ten facet doprowadzał, mnie do szaleństwa! – Oj, grabisz sobie, aniele... Chciałem się z tobą trochę pobawić, ale widzę, że niecierpliwa z ciebie istota.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo...

Tym razem nie tylko poczułam jego śmiech. Ten gardłowy dźwięk dotarł do każdego zakamarka mojego ciała. Wyprawiał ze mną niestworzone rzeczy, a to tylko śmiech, do licha. Zanim zdążyłam zareagować, moje ciało zostało przyciśnięte do szyby. Podmuch chłodnego powietrza na rozgrzanych plecach wywołał gęsią skórkę na całym ciele. Muzyka rozbrzmiewała wciąż od nowa, zapętlona na jednym utworze wprawiając mnie w nieustanne drżenie.

- Nie ruszaj się...

Ostrzeżenie wyszeptane tym ochrypłym głosem ledwo do mnie dotarło. Poczułam, jak Dev przesunął swoimi dużymi dłońmi po moich biodrach i nagle jednym szarpnięciem odwrócił mnie w taki sposób, że teraz opieram się plecami o szybę. Czułam na twarzy jego ciepły oddech, gdy muskał nosem moje policzki, składając lekkie jak piórko pocałunki. Przesunął się w dół, przez szyję, odsuwając materiał zakrywający moje piersi. Prawie jęknęłam w ekstazie, gdy poczułam na nich jego usta.

Kurwa! Całował mnie przez materiał sukienki, nie dotykając skóry. Przesuwanie się tkaniny po twardych sutkach to była istna tortura dla moich przeciążonych zmysłów. Wciągnęłam z sykiem powietrze, gdy mokry materiał przesunął się po piersiach. To za dużo... Za dużo bodźców z zewnątrz, które atakowały mnie z każdej strony.

Schodził pocałunkami coraz niżej, wciąż odmawiając mi swojego dotyku. Nie wiem, dlaczego to robi, ale chciałam błagać go o to. O uczucie, gdy szorstkie palce suną po naprężonej skórze, gdy szczypią twarde brodawki, gdy miękkie usta zostawiają mokry ślad pocałunków...

- Dev, proszę...

Musnął mnie pomiędzy nogami, przesuwając nosem i zaciągając się zapachem mojego podniecenia. Nogi tak mi drżały, że ledwo stałam, wciąż błagając o dotyk. Podciągnął materiał sukienki obnażając moje nogi, aż do bioder.

- O co prosisz, mała? – jęknęłam, czując jak parzy moją napiętą skórę w okolicy pachwin.

Dlaczego mnie nie dotyka?! Kurwa, potrzebowałam tego...

- Dotknij mnie – wyszeptałam jęcząc, gdy chwycił ustami moją opuchniętą łechtaczkę. – Jezu!

Zacisnął zęby, wciągają ją w usta. Ja pieprzę, zdecydowanie potrafi coś więcej niż gadać, bo jego język właśnie doprowadził mnie na skraj kolejnego orgazmu, tańcząc na mojej łechtaczce. Wiłam się na szybie, pozbawiona zmysłu wzroku, wplatając palce w wilgotne włosy klęczącego przede mną mężczyzny.

- Zajebiście smakujesz, aniele. Chcę usłyszeć, jak krzyczysz...

Odrzuciłam głowę uderzając w szybę, gdy dwoma palcami wtargnął bez ostrzeżenia w moją pulsującą cipkę, od razu narzucając szybki, agresywny rytm. Pieprzył mnie bez wytchnienia, dopóki moje mięśnie nie zacisnęły się na jego palcach, a orgazm nie wydusił ze mnie przeszywającego krzyku.

- O cholera! Dev!

- Kurwa, mała – jęknął ochrypłym głosem prostując się.

Poczułam szarpnięcie, gdy zrywał z moich uszu słuchawki, pozostawiając opaskę. Szelest odzieży i głośny oddech docierał do mnie, jak przez tunel. Nerwowym ruchem zdjął ze mnie zupełnie przemoczoną bieliznę. O Chryste! Wstrzymałam oddech, gdy usłyszałam dźwięk rozrywanej folii i coraz szybszy oddech mężczyzny. Po tym, co już mi zaserwował mogę się tylko domyślać, że za chwilę przeżyję najlepszy seks w moim życiu.

- Gdybym miał więcej czasu, mała, przeleciałby twoje usta – wyszeptał zaciskając palce na moich biodrach, unosząc mnie w górę. – Obejmij mnie nogami, a te seksowne usteczka przelecę następnym razem.

Oplotłam jego biodra, czując na udach szorstki materiał i nerwowe ruchy, gdy Dev opuszczał niżej spodnie. Muśnięcie lateksu na udzie poderwało mnie kilka centymetrów w górę. Jezu, jeżeli to, co przed chwilą poczułam to jego fiut, to...

- Co jest, mała? Boisz się, że cię rozerwę? – zaśmiał się odczytując z mojej twarzy targające mną wątpliwości, ale na litość boską... Każda normalna dziewczyna by je miała. Tym bardziej ja, bo od wielu miesięcy nie uprawiałam seksu... - Spokojnie, aniele... Będzie ci dobrze, obiecuję...

- Przestań pieprzyć językiem i zacznij używać fiuta – warknęłam, ocierając się o główkę jego fiuta muskającą mnie między nogami.

- Naprawdę, kiedyś się doigrasz, aniele – warknął zaciskając palce na moich biodrach.

- Jezu! – krzyknęłam, gdy bez ostrzeżenia jednym ruchem wbił się we mnie aż po nasadę.

- Kurwa, mała!

Matko jedyna... Pulsujący ból pozbawił mnie tchu. Uczucie rozciągania i pieczenie w miejscu, gdzie wbił się we mnie było obezwładniające. Dysząc zagryzłam usta, powstrzymując się przed kolejnym krzykiem, gdy ze śmiechem wysunął się ze mnie.

- Jakoś nie słyszę twojego pyskowania, mała – mruknął dysząc w moją szyję i wbijając się we mnie podjął stały rytm. – Krzycz, aniele – warknął przesuwając zębami po moim obojczyku. – Krzycz!

Krzyczałam... Nie potrafiłam powstrzymać wydobywającego się z mojego gardła krzyku. Dev pieprzył mnie z zaciekłością, coraz szybciej wbijając we mnie twarde biodra. Dyszał, ale ani na chwilę nie zwolnił szybkich ruchów. Ból, jaki jeszcze przed chwilą czułam, zupełnie przestał mieć znaczenie w obliczu tego, co właśnie działa się ze mną. Twarde, ostre ruchy i wulgarne słowa szeptane w moją szyję sprawiały, że wiłam się krzycząc i wbijając paznokcie w twarde mięśnie ramion i pleców.

Nie przerywając szturmujących ruchów, zmienił kąt penetracji. Jego fiut idealnie uderzał teraz w mój najczulszy punkt.

- O tak... Tego właśnie szukałem...

- Dev, o Boże!

- Wystarczy Dev – wysapał ze śmiechem.

Tym razem orgazm dosłownie wycisnął ze mnie ostatni strzęp powietrza. Przerażająca w jasności fala oślepiających błysków pojawiła się pod moimi powiekami, a pulsujące mięśnie uwięziły w moim wnętrzu pieprzącego mnie fiuta. Tarcie, jakie wywoływał unosiło mnie wciąż na fali niegasnącego orgazmu.

- Ja pierdolę, aniele... No dalej, mała... Ściśnij mnie jeszcze mocniej... O słodki... Tak, kurwa! – Dev zamarł we mnie, pulsując i zaciskając palce na moich biodrach. Jęczał wlewając we mnie swój orgazm i spokojnym ruchem bioder doprowadził nas, aż do samego brzegu.

Wyczerpana oparłam głowę o szybę za mną, pozwalając mężczyźnie zsunąć moje wiotkie ciało. Przytrzymał mnie, gdy zachwiałam się na nogach. Uniosłam ramiona, chcąc pozbyć się opaski, ale kolejny raz moje nadgarstki znalazły się w stalowym uścisku.

- Nie zdejmuj, aniele – ostrzegł mrocznym tonem. – Dopiero, jak wyjdę.

- Ale...

- Powiedziałem. Jak wyjdę, zrozumiałaś?

- Tak – warknęłam.

Jakby to powiedzieć... Raczej źle reagowałam na rozkazy, a ten facet, poza tym, że właśnie wypieprzył mnie porządnie, nie miał prawa mówić do mnie w taki sposób. W sumie... Wzruszyłam ramionami, opierając się bez słowa o szybę. Wcale nie muszę wiedzieć, jak wygląda. Skoro wyraźnie sobie tego nie życzy, nie ma sprawy...

- Grzeczna dziewczynka – pochwalił mnie i gdyby nie sytuacja, zapewne właśnie parsknęłabym śmiechem. – Ubierz majteczki i wracaj do koleżanek. Pamiętaj, aniele... Obserwuję cię i raczej nie będę zadowolony, gdy pozwolisz się dotykać innemu, zrozumiałaś?

- Jasne...

- Te twoje pyskate usta... Zaczynam naprawdę żałować, że ich nie zerżnąłem. Ale następnym razem nie będę się wahał...

Po chwili usłyszałam cichy trzask zamykanych drzwi. Jeszcze przez kilka sekund trwałam w bezruchu, starając się uspokoić oddech i dopiero wówczas zsunęłam z oczy opaskę, rozglądając się dookoła.

Zarozumiałego dupka już nie było. Nic się nie zmieniło. To wciąż był ten sam VIP room, do którego trafiłam. W powietrzu unosił się zapach seksu i słabnący zapach męskich perfum. Uniosłam w górę kawałek czarnego materiału, który trzymałam w palcach. Pasek od szlafroka? Rozluźniłam uścisk i z uśmiechem patrzyłam, jak leci w dół...

Następnym razem...

Podniosłam z miękkiej wykładziny telefon i nie oglądając się ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzymałam się na chwilę i unosząc wzrok spojrzałam w czerwone migające światełko kamery umieszczonej nad drzwiami.

Uniosłam w górę jedną brew i mając nadzieję, że jeżeli nie teraz, to za jakiś czas, Dev obejrzy nagranie, podniosłam dłoń, salutując środkowym palcem, na którym zawiesiłam swoje koronkowe stringi.

Następnym razem? Żebyś się nie zdziwił, dupku!

Śmiejąc się wyszłam na korytarz i tą samą drogą co poprzednio zeszłam na niższy poziom. Przepchnęłam się pomiędzy ochroniarzami stojącymi przy drzwiach, nie zwracając uwagi na ich warknięcia.

Ja pieprzę... Czy żałuję? Zapytajcie mnie jutro, jak zupełnie wytrzeźwieję i nabiorę dystansu. Teraz miałam wszystko totalnie w dupie. Facet naprawdę wie, jak sprawić, żeby dziewczyna trafiła na jego fiucie prosto do Nieba, ale jego samego tam bym nie zabrała. Nie wiem czemu, ale na myśl przyszedł mi mój wredny szef i jego jeszcze wredniejszy charakter. Tych dwóch zdecydowanie mogłoby przybić sobie piątkę. Najlepiej cegłówką prosto w czerep. Dev, poza tym, że wypieprzył mnie, jak nikt wcześniej, był zarozumiałym sukinsynem. To jego następnym razem wciąż krążyło w mojej głowie przez kolejne godziny, gdy dołączyłam do dziewczyn na parkiecie.

Po ich minach wiedziałam, że zauważyły moją nieobecność, a na widok wrednych ogników w oczach Holly, uniosłam tylko kciuk w górę. Zaśmiała się, jak wariatka. Przecież nie będę kłamała, prawda? W końcu po to między innymi wyszłyśmy do klubu. Spotkać się, napić i dać się przelecieć.

Zrealizowane w stu procentach... A zarozumiały Dev? Jeszcze się zdziwi...

***

Sebastiano...

Było dobrze po pierwszej w nocy, gdy w końcu oderwałem się od szyby, przez którą obserwowałem bawiącą się w moim klubie Alexię. Mogłem odwołać moich ludzi, którzy pilnowali jej bezpieczeństwa, ale wolałem nie ryzykować, że jakiś kutas się do niej zbliży. Może pić, może tańczyć, choć w tej szmatce, którą ma na sobie wolałbym, żeby siedziała w pierdolonej loży, a nie wywijała tyłkiem na parkiecie. Kurwa! Jak ta kobieta się rusza! Od samego patrzenia na jej tyłeczek w tej krótkiej sukience i tego, jak kołysze się na tych zajebiście długich nogach, dostawałem jebanego pierdolca.

Kurwa mać! Ta kobieta robi z mojego mózgu jebaną sieczkę! Nigdy wcześniej żadna kobieta nie działała na mnie jak Alexia. Czy ją widzę, czy nie, myślę jedynie o tym, że chciałbym z niej, kurwa, nie wychodzić!

Lepiej będzie, jeżeli skupię się na pracy, a nie na porządnym dobraniu się do jej cipki, pomyślałem idąc korytarzem do części biurowej. Zdążyłem wejść do biura i nalać sobie drinka, gdy w progu pojawił się Sant. Jedno spojrzenie na jego wkurwioną twarz i wiedziałem, że ta noc tak szybko się nie skończy.

Tak jak szybko załatwiliśmy sprawy z MacKenną, na koniec serwując sobie dobrą obsługę moich najlepszych dziewczyn, ściągniętych do klubu specjalnie na to spotkanie, tak cała reszta już nie wygląda tak zajebiście.

Usiadłem w skórzanym fotelu i kładąc nogi na błyszczącej powierzchni blatu upiłem łyk whisky. Odetchnąłem, czując, jak powoli zaczynam się uspokajać.

To wkurwienie i podenerwowanie nie opuszczało mnie już od jakiegoś czasu. Wciąż biłem się z własnymi myślami, ale do chuja jasnego! Nie miałem zamiaru czekać, aż D'Angelo złoży wypowiedzenie. Czułem, że dobrowolnie tego nie zrobi, a pracować z nią, gdy w myślach wypieprzyłem ją na wszystkie znane mi sposoby i to po tysiąc razy, to jebane piekło. Zamiast myśleć o tym, po prostu to zrobię. Miałem czas, żeby nasycić się nią, zanim nałożę obrączkę na palec Melindy.

Tak, podjąłem również decyzję o ślubie z nią. Oczywiście nie jutro ani nie za miesiąc. Na razie miałem na celowniku pyskatą blondynkę, którą najpierw mam zamiar dobrze wypieprzyć, a dopiero potem wezmę się za planowanie ślubu. Może z czasem przestanę wzdrygać się za każdym razem, gdy pomyślę o nadchodzących latach, które spędzę z wiecznie jazgoczącą Melindą. Najważniejsze, żeby jak najszybciej zaszła w ciążę. Potem się zobaczy...

- Nie rozsiadaj się – warknął Sant wchodząc do środka. – Mamy mały problem.

Stanął przed biurkiem z założonymi ramionami. Tak jak i ja wziął prysznic po zabawie z dziwkami, ale jak na rasowego bywalca Hollywood wciąż wyglądał, jakby właśnie wyszedł z pokazu mody.

- Załatw to sam – westchnąłem osuszając drinka.

Byłem tak kurewsko zmęczony, że najchętniej zakopałbym się we własnej sypialni i nie wychodził z niej przez klika dni. Oczywiście pod warunkiem, że towarzystwa w nim dotrzymałaby mi pyskata D'Angelo. Na samą myśl o tym, co bym z nią zrobił, mój kutas robił mi burdel ze spodniami. Kurwa! Chyba zacznę chodzić w spodniach dresowych, bo ból, jaki czułem w kroku, wywoływał moje wkurwienie.

Poprawiłem kutasa, starając się wyrzucić z głowy obraz Alexi taki, jaki zapamiętałem, gdy widziałem ją po raz ostatni.

- Uwierz mi, że chciałbym, ale potem rozjebałbyś mnie bez zadawania pytań.

Uniosłem brwi, nie mając pojęcia, o czym Santino teraz pierdoli. Zawsze wszystkim się dzieliliśmy. Zaczynając od kobiet, a skończywszy ma... Kobietach. Co moje, to i jego. Nie było wyjątków.

Dopóki nie pojawiła się w moim życiu pewna pyskata blondynka...

Zacisnąłem palce na kryształowej szklance, czując jak zaczyna budzić się moja wściekłość. Ja pierdolę! Jeżeli dała się wymacać, a już, kurwa, nie daj Boże, przelecieć jakiemuś jebańcowi, to przysięgam! Tak ją spiorę, że przez miesiąc nie usiądzie na jebanym krześle! Zamknę ją, kurwa, w moim domu i będę pieprzył tak długo, aż nie zrozumie, że jej tyłek i cała ona, należą do mnie!

- Mów! – warknąłem podnosząc się z miejsca i opierając ramiona na blacie, pochyliłem się w stronę Santa.

- Posłuchaj... Tylko, kurwa, nie demoluj biura – syknął cofając się o krok do tyłu. – Chłopcy złapali frajera, który dosypywał dziewczynom prochy do drinków.

Przez chwilę nie docierało do mnie co powiedział. Kurwa! W moich klubach nie działy się takie rzeczy. Każda z dziewczyn pracuje albo dobrowolnie, albo spłaca długi. Innej opcji nie ma. Nie musiałem podawać kobietom narkotyków, żeby ściągnąć je do swoich klubów. Tak po prawdzie, to Santino ma całą jebaną listę chętnych, które chciałyby dla nas pracować. Nie zmuszaliśmy ich do uprawiania seksu, robiły to całkowicie bez przymusu i dostawały za to niezłą kasę. To co zarobiły ekstra, to nie nasza sprawa. Swoją dolę dostawaliśmy i biznes się kręcił.

Jednak kilka miesięcy temu ktoś zaczął w naszych klubach nocnych jebaną samowolkę. Wiemy o trzech przypadkach, gdy dziewczynom dosypano piguły do drinków, a potem zgwałcono je na terenie klubu. Cztery inne zaginęły. Wyszły z klubu i ślad po nich urwał się na ulicy. Skurwiel, który to zrobił doskonale wiedział, gdzie nie docierał obraz z kamer. Nie było świadków, nie było nagrań...

Była za to pierdolona pewność, że to jebane ruskie mendy odpowiadają za to. Wprawdzie jeszcze nie udało nam się złapać nikogo na gorącym uczynku, ale na moim terenie nikt inny nie odważyłby się wystąpić przeciwko Cosa Nostrze. Tylko jebana Brać. Przysięgam, kurwa! Jak dorwę w swoje ręce pierdolonego pakhana, zmiotę całe pokolenia ruskich psów! Wybiję ich do ostatniego żyjącego potomka, choćbym miał pozabijać małe dzieci!

- Gdzie? – warknąłem.

- Chłopcy trzymają go w piwnicy. Chyba poczuł się zbyt pewny siebie, bo specjalnie się nie krył z tym, co robił.

Zaciskając pięści minąłem Santino i wyszedłem na korytarz zatrzaskując za sobą drzwi.

To jest właśnie to, pomyślałem słuchając, jak po korytarzu niesie się odgłos naszych kroków. Tego właśnie było mi trzeba, żeby uspokoić to wielkie bydlę we mnie. Uśmiechnąłem się, gdy dotarliśmy na tyły klubu, gdzie wejścia do piwnic strzegło dwóch ochroniarzy. Nazwijmy rzecz po imieniu. To moi żołnierze. Na jedno moje słowom rozjebaliby to miasto w pył...

Chyba nigdy wcześniej nie było tak zajebiście zgranego zespołu. Razem z Santino osobiście dopilnowaliśmy szkolenia każdego jednego żołnierza. To, że zajmowali dzisiaj taką, a nie inną pozycję zawdzięczali swojej lojalności i ciężkiej pracy. Ale równie szybko mogli wylądować na samym dole, bo jeden błąd, to w moim świecie o jeden za dużo.

Minąłem ich bez słowa i schodząc schodami w dół starałem się uspokoić na tyle, żeby od wejścia nie rozpierdolić gnoja. Szczególnie dzisiaj trudno mi było opanować wściekłość. Dlaczego? Kurewsko proste wyjaśnienie, do którego nigdy w życiu bym się nie przyznał. Alexia i jej seksowny tyłek! Tej skurwiel polował w moim klubie i to w tym samym czasie, w którym ona tutaj była. Miał skurwysyn szczęście, że nie położył na niej swoich łap, bo zajebałbym go bez mrugnięcia okiem.

To kolejny dowód na to, że łamiąc własne zasady postępuję słusznie. Tylko wtedy będę mógł zapewnić tej kobiecie bezpieczeństwo. Skończą się wyjścia do nocnych klubów i świecenie tyłkiem przed oczami napalonych skurwieli, którzy tylko marzyli o tym, żeby dobrać się do tego co moje.

Zapach wilgotnych kamieni i wody wypełnił moje płuca. Mógłbym poruszać się tutaj z zawiązanymi oczami. Znałem na pamięć każdy kamień i każdy korytarz. We wszystkich naszych klubach, zarówno w tych nocnych, jak 'Silver', jak i w burdelach, podziemne korytarze były przystosowane tylko do dwóch celów.

Po pierwsze, mieliśmy w nich zapas wszelkiej broni wystarczający, żeby rozpętać piekło na powierzchni. W każdym klubie znajdował się magazyn, wypełniony po sam sufit. Wszystko tylko czeka na wizytę sowieckich tovarishchey*.

Po drugie... Moja ulubiona rozrywka...

Uśmiechnąłem się wyczuwając w powietrzu zapach krwi i strachu. Chłopcy chyba zdążyli się już nieco zabawić, obijając gnojowi mordę. Doskonale wiedzą, że bez rozkazu, tylko na to mogą sobie pozwolić.

Stanąłem w progu dużego pomieszczenia i opierając się barkiem o kamienne wejście przyglądałem się, jak kilku naszych tłucze siedzącego na krześle mężczyznę. Nie widziałem jego mordy i pewnie już nigdy nie przekonam się, jak skurwiel wyglądał zanim trafił do naszej piwnicy. Żywy stąd nie wyjdzie, to pewne.

Santino stanął obok mnie, chowając ręce do kieszeni spodni. Bujając się na piętach, z uśmiechem patrzył na to, co wyprawiają nasi ludzie.

- Możesz mi powiedzieć, gdzie zniknąłeś po imprezie?

Oderwałem na chwilę wzrok od sceny przede mną, obrzucając Santa spojrzeniem. Razem z MacKenną był zajęty pieprzeniem się z dziewczynami, a jednak zauważył, jak wyszedłem. To kolejna jego cecha. Widział wszystko. Może nie dosłownie, ale niewiele mu brakowało do jebanej perfekcji. Dlatego był moim najbardziej zaufanym człowiekiem i jedynym przyjacielem.

Wzruszyłem ramionami, nie mając ochoty na tłumaczenie i znudzony oderwałem się od ściany.

- Basta*! – warknąłem podchodząc bliżej.

Czterech mężczyzn z naszej najbliższej ochrony wyprostowało się. Ich szerokie ramiona wciąż poruszały się, podczas gdy oni ciężko oddychając zaczęli odwracać się w moją stronę. Po chwili rozstąpili się i zobaczyłem...

- Kurwa mać!

Zacisnąłem pięści widząc siedzącego przede mną mężczyznę. Miał tak zmasakrowany ryj, że chyba tylko matka rozpoznałaby go na zdjęciach. A może i nie... Jednak to był ten sam skurwiel, który dobierał się do Alexi na parkiecie! To jemu dała się, kurwa, wymacać i gdybym nie czuwał nad nią, to jej dosypałby jebanych prochów!

- Witaj, skurwielu – wyszeptałem łapiąc gnoja za brodę i unosząc jego zmasakrowaną mordę do góry.

Gotowała się we mnie krew na jego widok. W tej chwili było bez znaczenia, dla kogo skurwiel pracuje. Miał jebany czelność dotknąć Alexi. Dotykał jej tymi parszywymi łapami, którymi potem dosypał jebanych prochów do drinka. To mogła być ona! Ja pierdolę! Gdyby to nie wydarzyło się w moim klubie, kto wie, czy właśnie teraz nie byłaby gwałcona gdzieś w jakiejś norze? Może nawet byłaby już w drodze do burdelu? Nie pamiętam, abym był kiedykolwiek tak wkurwiony. Gdybym nie dowiedział się o tym jej melanżu, poszłaby do jakiegoś podrzędnego klubu, gdzie takich skurwieli jak ten jest pełno i tylko liczą na to, że uda mi się zaliczyć jakąś laskę. Pies jebał, że muszą ją najpierw naćpać, ważne, że będą mogli ją wyruchać.

- Znasz tego śmiecia? – zapytał Sant zza moich pleców.

- Powiedzmy, że miałem wątpliwą przyjemność widzieć jebańca – wyjaśniłem puszczając jego brodę.

W głowie wciąż miałem obraz Alexi i tego, jak skurwiel dotykał jej ciała. Uśmiechnąłem się i wycierając z palców krew odwróciłem się w stronę stojącego pod ścianą długiego stołu.

- Ludzie, czego wy chcecie? – wyjęczał facet, usiłując otworzyć jedno oko. Drugie niestety miał tak opuchnięte, że nie miał na to żadnych szans. – Przyszedłem się tylko zabawić... Nic nie zrobiłem...

Stojąc do niego tyłem założyłem rękawiczki. Za chuja nie lubiłem tego gówna, ale prowadząc podwójne życie musiałem niestety pilnować takich drobiazgów. Rozwalone dłonie za bardzo zwracały uwagę, a tym bardziej teraz, gdy za asystentkę miałem pyskatą Alexię D'Angelo.

Słodką, zmysłową bestyjkę...

Tej kobiecie nic nie umknie, o czym zdążyłem się już przekonać. Słowo daję, ten jej niewyparzony język wpędzi ją kiedyś w pieprzone kłopoty. A wtedy mogę się naprawdę mocno wkurwić...

- Dla kogo pracujesz? – zapytałem zbliżając się powoli. Miałem czas. Miałem od chuja czasu, żeby rozjebać gnoja, bo za cholerę nie mogłem usunąć z głowy obrazu, gdy dotykał mojej własności. – Nie lubię się powtarzać, skurwielu – ostrzegłem waląc go w szczękę.

Jęknął jak miękka pizda, wypluwając na ziemię zęby. Krew lała się z jego ust, jak z kranu. Chyba powinienem najpierw wyjaśnić pewne proste rzeczy, pomyślałem przysuwając sobie krzesło. Chłopcy stanęli za gnojem i na mój znak jeden z nich złapał go za blond czuprynę, szarpnięciem odchylając mu głowę do tyłu. Zaczął się krztusić, gdy krew zalała mu usta i gardło.

- Posłuchaj... To nasze pierwsze spotkanie i chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę, gdzie się znajdujesz i kim jestem. Ja nie bawię się w powtarzanie. Zapytam cię raz i oczekuję, że od razu uzyskam odpowiedź. Jeżeli nie, będę po kolei pozbawiał cię członków, a zacznę od palców. Możesz mi wierzyć, że gdy dojdę do kutasa, będziesz przypominał kawał zdychającego mięsa. To jak będzie? Pobawimy się w pytanie i odpowiedź, czy od razu mam ci odjebać całą dłoń? – warknąłem unosząc w górę maczetę.

Mam kurewską nadzieję, że skurwiel jest wytrzymały na ból. Chciałem wyładować na nim pierdoloną wściekłość, w przeciwnym wypadku gotowy byłem wrócić na górę, odszukać tę cholerną kobietę i wbić jej choć trochę rozumu do tej blond głowy za pomocą mojego kutasa i ręki. Przez tydzień nie wypuściłby jej z własnego łóżka, aż byłbym pewien, że zrozumiała i nigdy więcej nie postąpi tak lekkomyślnie i nie da się wymacać jakiemuś jebańcowi.

Kuszące jak sam skurwysyn, muszę przyznać...

Ignorując twardą erekcję, pochyliłem się i po raz pierwszy skurwiel miał szansę zobaczyć mnie z bliska. Do tej pory moja twarz pozostawała w cieniu. Widział tylko zarys mojego ciała i słyszał głos.

- Kim ty, kurwa, jesteś? – wybełkotał parskając krwią.

- Nie przedstawiłem się? - udałem zdziwienie, na co Sant i chłopaki ryknęli śmiechem. Oni już wiedzą, że kutas nie wyjdzie stąd żywy. – Gdzież moje maniery. Jestem Devil – posłałem mu uśmiech.

Rozszerzone źrenice i wyraźny strach, który pojawił się na jego poobijanej mordzie był jedyną wskazówką, że skurwiel doskonale orientuje się, kim jestem. A to oznacza, że nie jest pierwszym lepszym kutasem, który dla zabawy chciał naćpać i zgwałcić jakąś laskę. To, że wybrał moją własność to jebana wisienka na torcie. Kutas i tak zdechłby w męczarniach za to, że odważył się na taki krok w lokalu należącym do Cosa Nostry. Do mnie...

Pamiętam go doskonale. Stałem w oknie obserwując Alexię i widziałem, że oparty o bar śledził wzrokiem tańczących. Szukał swojej ofiary i dopiero, gdy ona wyszła na parkiet zaczął działać. Zwinąłem dłoń w pięść i biorąc zamach uderzyłem w twarz. Miły dla ucha trzask pękającej kości policzkowej sprawił, że wyszczerzyłem się jak sam diabeł. Pochylając się nad moją ofiarą, spojrzałem mu prosto w oczy. Poczekałem, aż zobaczył w nich zimny zielony płomień, wypełniony słodką obietnicą śmierci w jebanych cierpieniach.

- Ale możesz mówić do mnie Dev...


Tovarishchey* (ros.) – towarzyszy (rzeczownik).

Basta* (wło.) – wystarczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro