Rozdział 16
Sebastiano...
Zapach ciała tej kobiety doprowadzał mnie do jakiegoś pieprzonego szaleństwa! Za cholerę nie mogłem przestać o niej myśleć. Kurwa! Miałem kochanki piękniejsze od niej. Kobiety, które doskonale potrafiły zaspokoić mój głód, dla których moja seksualność była wyzwaniem. Każda z nich chciała sprawić, żebym pragnął tylko jej. I żadnej do tej pory się to nie udało. Mam dziwki, które doskonale wiedzą, czego oczekuję od nich i dają mi to z uśmiechem na ustach, marząc o tym, żeby być dla mnie kimś więcej niż kolejną cipką do wyruchania.
Alexia D'Angelo, z tym ciętym językiem, który chciałem poczuć na swoim kutasie, z tym doskonałym ciałem, którego pragnąłem i długimi nogami, które wciąż czułem owinięte dookoła moich bioder sprawiła, że nie potrafiłem o niej zapomnieć. Ona jedna!
Najbardziej nieodpowiednia kobieta na tej pieprzonej planecie!
Ale czy to mnie powstrzymało przed wzięciem jej? Nie, kurwa! Zerżnąłem ją, choć ona nie zdaje sobie z tego sprawy i wciąż chcę więcej. Chcę rozłożyć jej nagie ciało na moim pieprzonym biurku i w świetle dnia, wbić się w jej ciasną cipkę. Kurwa! Wciąż czuję, jak zaciskała się na mnie, jak obejmowała mnie każdym delikatnym mięśniem. Jak szczytowałem w jej napiętym ciele! Doszedłem po raz pierwszy w kobiecie i chciałem to robić bez przerwy, w niej! To było kurewskie Niebo!
Przez cały weekend myślałem o tej nocy w klubie. To miał być tylko jednorazowy numerek z gorącą laską. Nawet nie wie, że to byłem ja i tak miało to pozostać. Sant miał rację. Chciałem powiedzieć mu, że ogarnę to wszystko i wrócę na właściwe tory, gdzie jedna zajebista cipka nie przesłoni mi tego, kim jestem i do czego zmierzam.
Plan był tak kurewsko prosty. Dopóki nie przekonałem się, że ta mała wredna kokietka ignoruje moje telefony i wiadomości. Chciałem ją jeszcze trochę podręczyć, a przy okazji samego siebie. Przygotować grunt, bo czego bym nie powiedział sobie, czy Santino, prawda była taka, że odjebało mi na punkcie tej kobiety. Najpierw wysłałem kilka niegrzecznych smsów, licząc na to, że odpowie mi w swoim zadziornym stylu, co da mi podstawę do kolejnych kroków.
To mogło się, kurwa, udać! W końcu od lat żyję w dwóch światach i radzę sobie zajebiście. Może zabrzmi to kurewsko źle, ale inne słowa nie przychodzą mi do głowy, jednak Alexia D'Angelo mogłaby być idealną kochanką. Wiem... Zaraz zacznie się biczowanie, że za to samo nienawidzę ojca. Jednak jest jedna zasadnicza różnica między mną, a moim starym. Ja nie mam jeszcze żony, a nawet jeżeli faktycznie ożenię się z Melindą, to do tego czasu zdążę ugasić to pierdolone pragnienie posiadania Alexi na własność.
Ale nie ona... Nic z tą kobietą nie było tak, kurwa, proste jak się wydaje. Nie odpisała na żadną wiadomość. Nie odebrała ani razu, gdy dzwoniłem ze swojego nowojorskiego numeru. W końcu nie wytrzymałem i zadzwoniłem do Ignacio. Musiałem wiedzieć, czy nic jej nie jest i dlaczego nie odbierała telefonów.
Czy spotkałem się kiedykolwiek z czymś takim? Nigdy! Nigdy wcześniej żadna kobieta nie lekceważyła ani mnie, ani tego, kim jestem. Nie prosiłem, nie groziłem... Nawet, kurwa, o nich nie myślałem! Kończył się seks, kończyło się wszystko. Do następnego razu nawet przez myśl mi nie przyszło myśleć o tym, co laska teraz robi i z kim.
A o niej myślę. Od jebanego tygodnia nie wyłazi z mojej głowy. Wkurwia mnie tym niemiłosiernie, bo nie mogę się na niczym innym skupić, tylko na tej wyszczekanej cholerze.
Dario i Arturo na zmianę koczują pod jej apartamentem. Nie było żadnej możliwości wejść do środka i zamontować kamer, bo dziewczyna przez cały weekend nie opuściła mieszkania. Dałem Santino czas na załatwienie sprawy z Rogersem, ale jak się nie pośpieszy, osobiście odstrzelę tego aktorzynę. Po prostu nie mogę zdzierżyć, że wciąż jest blisko niej, a ja za chuja nie wiem, co robią.
To zaczyna przypominać jakąś jebaną obsesję...
Ile ją znałem? Pieprzony tydzień, dziesięć dni? I od samego początku kurewsko działała mi na nerwy. Działała mi również na zmysły, a to jest coś, z czym wcześniej nie miałem do czynienia. Każdy zdrowy i seksualnie ogarnięty facet miał swoje potrzeby. Ja swoje od lat załatwiałem bez żadnych problemów z dziwkami, albo z kobietami, które pieprzę, tak jak Melindę. Od kiedy zacząłem się systematycznie pieprzyć, nigdy nie chodziłem z twardym kutasem, bo było to coś, co się nie zdarzało. Żadnej nigdy nie pragnąłem, na widok żadnej z nich nie stawał mi jak jebany maszt. Jeżeli suczki chciały się pieprzyć, musiały wziąć się najpierw do roboty i postarać.
Jednak ta cholerna kobieta... Ja pierdolę! Od jebanego przyjęcia u Santa wiecznie chodzę podniecony. Wystarczyła jedna chwila, gdy przywołałem w pamięci jej twarz, albo zmysłowe ciało i od razu miałem kurewski bałagan w spodniach. Jest gorzej... Ba! Jest kurewsko źle od chwili, gdy to właśnie ją zobaczyłem w swoim biurze. Zamiast pracować, myślę tylko o tym, jak ją mam zerżnąć na własnym biurku. To jest pojebane!
Pierdolenie! Potrafię przecież zapanować nad własnym kutasem!
Jasne... Powtarzanie sobie tych bredni nie powstrzymało mnie przed wpadnięciem w szał, gdy bezczelnie ignorowała moje wiadomości i telefony. Jednak do kurwicy doprowadziło mnie to, czego dowiedziałem się od tych patałachów z IT. Ta mała kusicielka zablokowała mój numer! Kurwa! Wyobrażacie to sobie?! Bez problemu ponownie uzyskałbym dostęp do jej komórki, ale wtedy zorientowałaby się, że facet z klubu, z którym pieprzyła się w piątkową noc to ja...
To dlatego wpadłem w szał... Moje słynne opanowanie i zimna krew jest pierdoloną mrzonką przy tej kobiecie. To kolejny znak, że przy niej jestem słaby. Kurewski Sant ma rację. Muszę wybić sobie ją z głowy, w przeciwnym wypadku zrobię coś, czego będę kurewsko żałował... Ponieważ druga i ostatnia opcja to usunięcie jej z mojego życia. Definitywnie i ostatecznie, w razie, gdyby jebana obsesja okazała się czymś groźniejszym. Martwa D'Angelo nie bedzie mnie kusiła. Żywa, nawet mieszkająca w zapadłej wiosce na Uralu, wciąż będzie stanowiła dla mnie zagrożenie.
Dokładnie tak jak teraz, gdy siedząc przede mną, zaczęła się ze mną kłócić o te jebane teczki, które kazałem jej ogarnąć jakiś czas temu. Noż kurwa! Mogłem je podrzeć, czy przepuścić przez niszczarkę a i tak musiałaby zrobić to, co do niej należy i poskładać do kupy.
- Chyba mnie nie zrozumiałaś, D'Angelo – powiedziałem patrząc przez szkła przyciemnianych okularów na Alexię.
Jej pyskowanie wciąż nie poprawia sytuacji. Nie przywykłem do tego, że ludzie odzywają się do mnie w taki sposób. Od dziecka każdy, nawet służba, traktowała mnie jak kurewskiego dziedzica. A teraz, ta mała pyskata blondynka trzaska we mnie swoim ostrym języczkiem. Ja pierdolę! Tyle bym z nią zrobił... Tyle chciałbym z nią zrobić... Czując napierającego na zamek twardego kutasa poczułem rodzącą się we mnie wściekłość.
- Ja mogę wszystko. Mogę tak uprzykrzyć ci życie, że ze łzami w oczach i na kolanach będziesz mnie błagała, żebym podpisał twoją rezygnację. Mogę stać się twoim najgorszym koszmarem. Nie obchodzi mnie, z kim sypiasz, D'Angelo. Nie jestem moim ojcem i nie dam ogłupić się jakiejś blond cizi, bo dobrze się pieprzy. Takich jak ty mam na pęczki. Masz pracować. Mam widzieć cię każdego pieprzonego dnia za twoim biurkiem i masz, do kurwy nędzy, robić to, co ja ci każę. Weź te kurewskie papiery i wynocha z mojego gabinetu! – krzyknąłem zrywając się z fotela.
Kurwa! Dlaczego ta mała suka tak mnie kurewsko prowokowała?! Nie potrafiłem jej zabić, ale z chęcią udusiłbym ją za zniewagi, którymi mnie obrzucała. Dusiłbym ją i pieprzył do zatracenia. Patrzyłem wkurwiony jak nigdy wcześniej, jak kręcąc tym kurewskim tyłkiem zagarnia dokumenty i wychodzi z mojego gabinetu. Ja pierdolę! Co ja odpierdalam?!
Oparłem się o biurko i ze zwieszoną głową starałem się uspokoić. Tak nie może być... Nie może rządzić mną jebana żądza i jedna kurewsko doskonała cipka! Biorąc kolejny oddech poczułem zapach jej perfum... Z głuchym warknięciem uniosłem głowę, czując się jak w jebanym potrzasku. Moje spojrzenie spoczęło na tym pierdolonym gównie, które za każdym razem targa do mojego gabinetu.
Chwyciłem fotel i wypchnąłem przed siebie przez otarte drzwi. Alexia poderwała głowę patrząc w moją stronę.
- Zabieraj to cholerstwo – warknąłem popychając z całej siły w jej kierunku.
Zerknąłem w dół na jej nogi, gdy na jej twarzy pojawił się przelotny grymas bólu, ale wściekłość nie pozwoliła mi okazać żadnych emocji. Ta cholerna dziewczyna była moim przekleństwem!
- Sebastiano?
Słysząc swoje imię wypowiedziane tym pieprzonym drżącym głosem, zimny dreszcz przesunął się wzdłuż mojego kręgosłupa. Kurwa! Jeszcze jej tu brakowało. Jedna mnie dręczy, a druga wkurwia! Spojrzałem na stojącą w progu Melindę. Miała być do końca tygodnia w Londynie. Po jaki chuj przyleciała wcześniej?
Przyjrzałem się jej. Krótka sukienka, którą miała na sobie ledwo zakrywała jej piersi i tyłek, wystawiając na widok opalone i szczupłe uda. Idealny makijaż sprawiał, że wyglądała jak słodka porcelanowa laleczka, z twarzą bez jednej skazy. Chyba tylko ja i Sant wiedzieliśmy, że za tą porcelanową perfekcją kryła się zgniła od szpiku kość suka, która pieprzyła się z kim popadnie.
Ale chwila moment... Miałem plany co do Melindy. Plany uwzględniające Santa. Kątem oka zauważyłem, jak Alexia przygląda się tej scenie. Byłem kurewsko ciekawy, co myśli... Już chyba całkiem mi odjebało, pomyślałem wyprowadzony z równowagi. Kim ona niby jest, żebym się tym przejmował?
Ignorując dziewczynę, w trzech krokach dopadłem do Melindy i łapiąc za włosy wpiłem się ustami w jej wargi. Poczułem jak sapnęła zaskoczona moim zachowaniem, bo to jest pierwszy raz, od kiedy się pieprzymy, gdy zrobiłem coś takiego. Ja nikogo nie całuję. Ja tylko się pieprzę. Chcesz dziewczyno tych wszystkich jebanych czułości, pocałunków i trzymania się za rączkę? Idź do jebanej biblioteki i znajdź odpowiedniego faceta. Dla mnie takie gesty nie istniały. Ja mogłem przykuć do łóżka i tak zerżnąć, że krzyczałaby, aż do ochrypnięcia.
Przez cały czas patrzyłem na Alexię, ale na jej twarzy nie pojawił się żaden grymas. Stała patrząc na mnie, jakbym dla mniej nie istniał. Kurwa mać!
- Chciałeś coś powiedzieć, D'Angelo? – warknąłem, gdy na jej twarzy pojawił się kurewsko ironiczny uśmieszek.
- Absolutnie nie, signor Rivas.
- Bierz się do roboty. Do lunchu masz się nie ruszać z tego miejsca.
Położyłem dłoń na pośladku Melindy, popychając ją w stronę mojego gabinetu i zamknąłem za nami drzwi. Za szklaną szybą widziałem tylko zarys postaci Alexi, co doprowadzało mnie do jebanej kurwicy. Miałem ochotę rozjebać dzielącą nas szybę i gdyby nie była kuloodporna, opróżniłbym cały magazynek rozbijając to kurestwo.
- Kochanie, nie spodziewałam się takiego powitania – wymruczała Melinda podchodząc do mnie i kładąc dłoń na moim twardym fiucie. – Oj, widzę, że ktoś bardzo za mną tęsknił.
Złapałem Melindę za włosy i szarpnięciem oderwałem od swojego ciała, gdy poczułem jak przysuwa usta do mojej twarzy.
- Co ty, kurwa, robisz? – syknąłem zdejmując drugą ręką okulary. Widząc wkurwienie w moich oczach, próbowała się uśmiechnąć. – Odpowiedz, kurwa!
Obecność Melindy może mi się przydać, pomyślałem. Byłem porządnie wkurwiony i musiałem gdzieś wyładować wściekłość, a najlepiej gdy zrobię to, pieprząc się z tą wywłoką. Co prawda złamała kilka zasad, ale zaraz to naprostuję, żeby suka nie myślała sobie Bóg wie co.
- Po co tutaj przyszłaś? – zapytałem odpychając ją od siebie, bo kurewsko drażnił mnie zapach jej perfum. – Doskonale znasz zasady. Masz się trzymać z daleka od mojego biura, czy to jest jasne?!
- Kochanie, nie denerwuj się tak. Wróciłam wcześniej z Londynu dla ciebie. Tatuś powiedział, że z nim rozmawiałeś – uśmiechnęła się, jakbym już miał założyć jej na palec pierdoloną obrączkę.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wystukałem szybką wiadomość do Santa. Jeżeli Melinda myśli, że od tej pory będę się pieprzył tylko z nią, to muszę jak najszybciej wybić jej to z tej pustej głowy. Wciąż obowiązują moje zasady, a w chwili, gdy dam jej pierścionek, to jej świat ograniczy się tylko i wyłącznie do mojego kutasa. Dodatkowo, jak mnie wkurwi, to aż do ślubu będzie sama się zaspokajać. Przyda jej się dieta, a przede wszystkim badania, bo za chuja nie wsadzę w nią kutasa bez prezerwatywy, jeżeli nie będę miał pewności, że niczego nie załapała. Doskonale wie, że nie będę tolerował zdrady i każdy jej dotychczasowy kochanek, nawet ten, z którym pieprzyła się w kiblu na lotnisku zaraz po przylocie do Los Angeles, jest już jebanym trupem. Każdy, poza Santem.
- Dołączy do nas Sant – rzuciłem telefon na biurko rozsiadając się w swoim fotelu, skąd miałem idealny widok na siedzącą po drugiej stronie szklanej ściany Alexię. – Na kolana...
Na twarzy Melindy pojawił się grymas, ale po chwili wykonała polecenie. Pokazałem palcem, że ma się do mnie zbliżyć. Patrząc mi w oczy i oblizując usta, przemieszczała się w moją stronę. Powinienem być przynajmniej podekscytowany widokiem jej dużych cycków, które wyskoczyły z głębokiego dekoltu. Pieprzyłem je nie raz i nie dwa, ale oddałbym, kurwa, cały majątek, żeby choć jeden raz poczuć twarde piersi Alexi otulające mojego kutasa. Miałem przed sobą klęcząca piękność, gotową połknąć mojego całego fiuta i spełnić każdą moją zachciankę, tymczasem ten skurwiel nawet nie zareagował, a to, że wciąż jest twardy jak skurwysyn, to wina tej wrednej baby i jej jebanych perfum...
Ja pierdolę, D'Angelo, ale bym cię, kurwa, zerżnął!
- Bierz się do roboty – warknąłem pokazując na swoje biodra. – Zanim przyjedzie Sant trochę się napracujesz tymi ustami.
- A nie możemy być sami, kochanie? Czy w tej sytuacji wypada, żeby pieprzył się razem z nami?
Uniosłem brew patrząc na nią z góry. Tak jak mówiłem. Już suka czuje ciężar obrączki i smakuje na języku moje nazwisko. Trochę się, kurwa mać, pospieszyła, prawda?
- Posłuchaj mnie uważnie – warknąłem pochylając się nad Melindą. – To, że rozmawiałem z twoim ojcem nie oznacza, że ożenię się z tobą. Takich jak ty mam pod dostatkiem i radzę ci nie trzepać językiem po próżnicy, rozumiesz? Jeszcze nie masz obrączki na palcu, nawet pierdolonego pierścionka, więc nie zachowuj się, jak moja jebana żona!
- Skarbie, nie unoś się – jęknęła oblizując usta.
Usadowiła się pomiędzy moimi udami przesuwając paznokciami po moim kutasie. Suka stara się chyba skierować moje myśli na pieprzenie, ale nie uda jej się to. Żadnej się nie udało. Mógłbym pieprzyć się i w głowie układać sprawy, którymi zajmę się, gdy tylko się spuszczę.
- Pomyślałam po prostu, że skoro rozmawiałeś z mio papà*, nie będziesz chciał, żebym robiła to z kimś innym.
- I do tych wniosków doszłaś przed, czy po tym, jak dałaś się wypieprzyć na lotnisku? – parsknąłem śmiechem na widok strachu w jej oczach. – Jesteś taka głupia, czy tylko udajesz? Wiem o każdym kutasie, który cię pieprzył i chyba zapomniałaś o zasadach, moja droga. W chwili, gdy przyjmiesz ode mnie pierścionek, każdy z nich ma już wyrok śmierci. Także, dobrze się zastanów następnym razem, gdy będziesz chciała dać dupy kolejnemu frajerowi – pokiwała gwałtownie głową. Zbyt szybko się na to zgodziła, więc należało ostudzić jej zapał. – Oczywiście, o ile to tobie dam pierścionek. Równie dobrze może go dostać Natalia...
Słysząc imię swojej najgroźniejszej rywalki w wyścigu do mojego łóżka i nazwiska, zacisnęła szczękę. Ciekawiło mnie, czy potrafiłaby zacisnąć mięśnie tak, żeby jej gardło było ciasne jak cipka Alexi... Kurwa!
- A teraz bierz się do roboty – warknąłem wkurwiony na głupie myśli. – Zdecydowanie lepiej używasz ust do obciągania niż do gadania.
Zamknąłem oczy odgradzając się od widoku czarnych włosów na moich udach. Drgnąłem gwałtownie, czując na kutasie dotyk jej ust i języka. Coś zawiązało się w mojej piersi, zaciskając gwałtownie w węzeł nie pozwalający swobodnie oddychać. Ignorując niespodziewane uczucie, chwyciłem Melindę za włosy na karku i wyrzucając biodra, wbiłem się w jej gardło, aż po same jaja. Pieprzyłem ją dociskając jej twarz i za każdym razem zagłębiając się w jej gardło do samego końca. Drapała mnie paznokciami starając się nie udusić, ale jej krztuszenie się podniecało mnie jeszcze bardziej. Zacisnąłem powieki i przeklinając pod nosem doszedłem głęboko w jej gardle, mając przed oczami turkusowe tęczówki...
Ja pierdolę, kurwa mać! Wyjebię ją z mojej głowy, choćbym miał wyruchać wszystkie dziwki w moich klubach! Szarpnięciem oderwałem od swoich bioder twarz Melindy, wyjmując z jej gardła wciąż twardego kutasa. Perfekcyjny makijaż spływał z jej twarzy, zostawiając brzydkie smugi na jasnej skórze. Widząc jej zaczerwienione policzki i opuchnięte usta pomyślałem o innych. Tych, o których marzyłem każdej jebanej nocy od ponad tygodnia. Kurwa! Dlaczego nie zerżnąłem tych kurewskich ust?!
- Możesz wziąć swoją zabaweczkę – głową wskazałem na jej torebkę, wiedząc, że zawsze nosi przy sobie jakiś mały wibrator. Jest jebaną niewyżytą dziwką, którą nie powstrzyma ani miejsce, ani czas. – Baw się, dopóki nie przyjdzie Sant.
Wstałem i bez słowa podszedłem do kamiennej ściany. Mijając po drodze szklaną przegrodę zerknąłem w jej kierunku, aby upewnić się, czy tyłek Alexi jest tam, gdzie powinien być. Poprawka... Ten tyłek powinien być teraz wypięty w moją stronę, a nie grzać jebany fotel!
Drgnąłem, gdy za plecami usłyszałem jęk Melindy. Nie musiałem się oglądać. Wiedziałem, że musi sobie teraz przeorać niewyżytą cipkę, bo tylko narobiłem jej ochoty na seks, nie dając nic w zamian. Jest uzależniona od niego i kiedyś to właśnie mi w niej odpowiadało. Uwielbiała się pieprzyć, była otwarta na wszelkie propozycje i nie miała żadnych moralnych blokad.
Naciskiem dłoni otworzyłem zamkniętą dotychczas przestrzeń. Z cichym szumem cała ściana odsłoniła znajdujący się za nią sporej wielkości apartament. Minąłem salon i kierując się w stronę sypialni zacząłem rozpinać koszulę, opróżniłem kieszenie rzucając wszystko na pościel w sypialni. Wszedłem nagi pod prysznic, zmywając z siebie zapach ciężkich perfum Melindy i jej dotyk. Jak pieprzony klej...
Zapach perfum Alexi zupełnie inaczej na mnie działał. Jęknąłem, czując jak mój kutas znowu reaguje na jej wspomnienie. Pierdolona heroina! Za każdym razem jest coraz gorzej... Złapałem kutasa, zaciskając na nim palce. Odrzucając głowę do tyłu pozwoliłem gorącej wodzie chłostać moje ciało, podczas gdy narzucając ostry rytm poruszałem dłonią doprowadzając się po chwili do kurewsko mocnego orgazmu. Zagryzłem usta, powstrzymując się przed rykiem czystej ekstazy...
- Kurwa, D'Angelo – wysapałem opierając się czołem o szybę kabiny prysznicowej. Wciąż poruszałem dłonią, a mój kutas nie miał chyba zamiaru opaść. – Szlag!
Po kolejnym orgazmie, z wciąż widoczną erekcją, ubrałem się w czyste ubrania, wkładając do kieszeni wszystkie duperele, które rzuciłem wcześniej na łóżko. Miałem podły nastrój, więc nic dziwnego, że patrząc na siebie w lustrze czułem, jak moja dusza nabiera równie czarnej barwy, jak moje ubrania. Wkładając prawą rękę do kieszeni poczułem w niej dwa sygnety. Zacisnąłem na nich palce... To też przez cholerną pyskatą blondynkę, pomyślałem. Gdyby nie okoliczności, nie musiałbym zdejmować pierścieni, które każdemu w naszym świecie mówiły, kim dokładnie jestem. Następcą dwóch kurewsko potężnych mafijnych rodzin. Dwa klejnoty, jeden należący do rodziny Rivas, a drugi do rodziny Riina.
Dwa największe i najpotężniejsze mafijne rody w Stanach. Kolejne dwa otrzymam w dniu, w którym zostanę głową wszystkich rodzin. Pierdolonym bossem. Dokładnie takie same pierścienie dostanie ode mnie moja przyszła żona. Zacisnąłem szczękę, ignorując nagły sprzeciw, jaki poczułem. Wybrałem. Może i mogłem poświęcić czas i poszukać jakiejś innej, może nawet dziewicy wśród pozostałych rodzin. Tylko po jaki chuj? Miałbym użerać się z rozhisteryzowaną nastolatką, która na mój widok dostawałaby jebanej paniki? Nie mam cierpliwości do bawienia się z takimi dziewczynami, a tym bardziej nie okażę jej nigdy w łóżku. Miałem swoje potrzeby i chciałem, żeby kobieta spełniała je wtedy, gdy miałem na to ochotę. Uwielbiałem ostry seks i dokładnie tego samego oczekiwałem od swojej przyszłej żony. W końcu jakoś muszę ją zapłodnić.
Dlatego Melinda mi odpowiada pod tym względem. Oparłem się ramieniem o ścianę patrząc, jak ta mała wywłoka leży rozkraczona na moim biurku. Jej dłoń co i rusz znikała pomiędzy udami i założę się, że pieprzy się wyobrażając sobie, jak rżniemy ją z Santino.
- Pozwoliłem ci robić to na moim biurku? – warknąłem idąc w jej stronę i z całej siły powstrzymując się przed spojrzeniem w stronę Alexi. Muszę być silniejszy niż to jebane uzależnienie. W tej chwili rządził mój kutas, a na to nie mogłem sobie pozwolić. – Niewyżyta suka...
- Sebastiano... - wysapała poruszając coraz szybciej dłonią. – Może mi pomożesz?
- Pojebało cię? – parsknąłem śmiechem siadając na fotelu i odsuwając się od biurka i pieprzącej się na nim Melindy. – Radź sobie sama. Dopiero brałem prysznic.
Jęknęła odrzucając głowę do tyłu. Chyba zapomniała, że znajduje się w moim biurze, a nie w sypialni i nie powstrzymywała się przed głośnymi jękami. Z drugiej strony... Niech ta mała pyskata baba wie, że mogę robić wszystko. Nawet z nią... Kurwa! Znowu o tym myślę, warknąłem na siebie, kładąc dłoń na twardym fiucie. Jebana heroina...
Patrząc jak Melinda po raz kolejny doprowadza się do orgazmu, rozpiąłem spodnie, wyjmując twardego fiuta. Nie myślałem o czarnowłosej kobiecie pieprzącej się przede mną. Miałem przed oczami twarz Alexi w chwili, gdy nabiłem ją na swojego kutasa. Zamknąłem oczy, delektując się wspomnieniem. Zacisnąłem palce poruszając dłonią coraz szybciej. Ta cholernie ciasna cipka zaciskająca się na moim kutasie, jej paznokcie drapiące moje ramiona, cholernie długie nogi... D'Angelo, szlag by cię trafił!
Jęknąłem czując, jak gorąca sperma zalewa mój brzuch. Ja pierdolę! Kolejny raz zwaliłem sobie myśląc o niej... Zerwałem się z miejsca i ze wzrokiem wbitym w przejście do apartamentu wpadłem do łazienki. Oparty o marmurowy blat spojrzałem na siebie w kryształowym lustrze.
Wyglądałem, kurwa, jak naćpany! Jebany ogień uzależnienia płonący w moich oczach tak mnie wkurwił, że bez namysłu pięścią roztrzaskałem lustro. Nie wiem co się, kurwa, ze mną dzieje! Muszę skierować wszystkie myśli na coś innego, bo przysięgam, zrobię dzisiaj coś kurewsko głupiego!
Myśl, do chuja... Kto wkurwiał cię na tyle, że skupisz się na czymś innym?
Melinda... Tak, to bezpieczniejsza opcja.
Ale jak Sant się nie pośpieszy, to nie ręczę za siebie. Melinda na dłuższą metę jest, kurwa, nie do zniesienia. Najlepiej, żeby miała zapchane usta i to kutasem, przynajmniej dźwięki, jakie wtedy wydaje nie kuszą mnie przed wyciągnięciem giwery i wystrzeleniem w jej łeb całego magazynka. Świetna reklama na przyszłość, prawda? Czeka mnie zajebiście doskonałe małżeństwo, psia mać!
W kieszeni zawibrował mi telefon. Pewnie ten skurwiel. Zazgrzytałem zębami czytając wiadomość.
- Wypadło mi coś pilnego. Widzimy się u ciebie.
No chyba sobie, kurwa, żartuje! To co ja mam teraz zrobić z tą napaloną suką?
- Masz być u mnie o piątej – wysłałem mu wiadomość.
Kurwa! Właśnie minęła dwunasta, a to oznacza, że D'Angelo dopiero co wyszła na lunch.
Teraz muszę pozbyć się z biura Melindy i czekać, aż wróci z przerwy pyskata Alexia. Trochę ją jeszcze powkurwiam, żeby miała o czym myśleć, a ja przed pieprzeniem Melindy będę mógł skupić się na czymś, co mnie kurewsko podnieca. W takich chwilach chciałbym mieć do niej nieograniczony dostęp, choćby tylko na wizji. Jak najszybciej muszę się pozbyć jebanego Rogersa z miasta, bo kutas siedział w domu i za cholerę moi ludzie nie mogli zamontować kamer.
Doprowadziłem się do porządku, ponownie zmieniając ubranie. Nawet nie chcę myśleć o tym dlaczego, bo chuj mnie wtedy strzeli. Czas zająć się interesami.
- Dobra. Wracaj teraz do siebie, moja ochrona zawiezie cię do twojego mieszkania. Santino coś wypadło i przyjedzie do mnie wieczorem – powiedziałem wchodząc po chwili do biura. – Przyjedź o siódmej.
Nie miałem zamiaru znosić obecności Melindy dłużej niż to konieczne. Zarówno teraz, jak i wieczorem po tym, jak skończymy z Santino ją pieprzyć. Po wszystkim Ignacio odwiezie ją do jej apartamentu. Jeszcze nie miała prawa zostawać w moim łóżku na noc. Zdawałem sobie sprawę, że najchętniej już teraz wprowadziłaby się do mnie, a nawet zleciła remont całego apartamentu w centrum, a potem mojej posiadłości. Lepiej, a raczej bezpieczniej dla niej będzie, jeżeli powstrzyma swoje zapędy dekoratorskie. Sama myśl, że będzie przebywała w tej samej przestrzeni co ja, dłużej niż to konieczne, jest już teraz kurewsko nieznośna.
- Ale, kochanie... No chodź... Wypieprz mnie na swoim biurku. Zawsze o tym marzyłam, skarbie.
- Czego, do chuja, nie zrozumiałaś w słowach przyjedź o siódmej? – syknąłem ściągając jej nagie dupsko z mojego biurka. Niby jak mam na nim teraz pracować? – Wiesz co? Następnym razem, gdy wpadnie ci do tego pustego łba zabawiać się na moim biurku, to pamiętaj, żeby przynieść ze sobą chusteczki antybakteryjne.
- Chyba przesadzasz, Sebastiano – fuknęła obciągając krótką kieckę na biodrach. - Sam powiedziałeś...
- Ale nie na moim jebanym biurku! - ryknąłem.
- To niby gdzie?
- Wszędzie, kurwa, nawet na podłodze, ale nie na moim biurku, Melinda. Powinnaś teraz uprzątnąć ten burdel - wskazałem na plamy widoczne na drewnianej powierzchni.
Kurwa! Tak lubiłem to biurko, a teraz jest do wyjebania. Cholerna niewyżyta wywłoka!
– Od tego masz personel sprzątający, a jak nie, to niech to zrobi to blond czupiradło. Tak na marginesie, dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz nową sekretarkę?
Chwila moment... Chyba się przesłyszałem...
Potrząsnąłem głową i podchodząc do Melindy z rękami schowanymi w kieszeniach spodni, spojrzałem na nią z góry. Nawet na tych szczudłach, które ma na stopach była sporo ode mnie niższa. Nie zatrzymałem się zmuszając ją do cofania się, aż pod szklaną szybę.
- Mogłabyś powtórzyć? – poprosiłem kurewsko miękkim głosem, gdy uderzyła głową w szkło.
W oczach Melindy pojawiło się przerażenie. Dzięki ci, kurwa, Panie! Przynajmniej jedna wie, kiedy ma przejebane. Ta druga za chuja nie przejmuje się tym, że za każdym razem, gdy otwiera te kurewskie usta, coraz bardziej napręża cienką nitkę mojej samokontroli. Nie byłem raptusem, który wkurwiony będzie latał i strzelał do ludzi, bo ma zły dzień. Nie zaszedłbym daleko w moim świecie, gdybym nie potrafił być zimnokrwistym skurwielem. Ale ta dziewczyna jak nikt inny potrafiła wyprowadzić mnie z równowagi...
Nie, nie... Lepiej, żebym skupił się na Melindzie, bo kurewsko szybko zaczęła mieć jakieś debilne pomysły.
- Kochanie... Ja żartowałam... Haha...
Jeżeli tak będzie się śmiała przez następne kilkadziesiąt lat w mojej obecności, to nie wiem, co z nią zrobię... Chyba żywcem zakopię na pustyni! Najlepiej, kurwa, w noc poślubną.
Ja pierdolę, chyba jednak nie dam rady! Muszę przemyśleć kilka spraw, bo właśnie wpadło mi do głowy, że skoro, jako nowe pokolenie, ustanawiamy nowe prawa, to równie dobrze mogę sobie zagwarantować całkowitą swobodę w małżeństwie. Przecież w luźnym związku pieprzenie się z inną kobietą to nie zdrada, prawda? Oczywiście to nie będzie obowiązywało Melindy. Może i jestem skurwielem, ale to będzie matka moich dzieci i za chuja nie pozwolę, żeby pieprzyła się z innymi...
Moja ręka wystrzelił do przodu z szybkością atakującego węża. Zacisnąłem palce na chudej szyi Melindy, naciskając kciukiem na tchawicę. W przerażonych oczach pojawiła się śmiertelna panika. Po policzkach spływały łzy, gdy walczyła o kolejny oddech, który jej zabrałem. Poluźniłem nacisk, pozwalając Melindzie na dwa szybkie chaotyczne wdechy, podczas gdy mój kciuk w czułej pieszczocie masował skórę na jej szyi.
- Wypierdalaj stąd i nigdy więcej nie waż się przychodzić do mnie do biura, czy to jasne? Powtarzam... Jeszcze nie masz na palcu pierścionka i szczerze mówiąc zastanawiam się, czy kiedykolwiek go ode mnie dostaniesz. Swoim ujadaniem, jak wściekła suka tylko mnie wkurwiasz, więc po prostu wypierdalaj i staw się u mnie wieczorem - na chwilę wbiłem palec w tchawicę, po czym cofnąłem się wkładając rękę do kieszeni. - Teraz!
Zignorowałem jęczącą przeprosiny Melindę i dzwoniąc do Ignacio, kazałem ochronie odwieźć ją do jej apartamentu. Założę się, że zagarnie po drodze tego napakowanego byczka z recepcji w budynku, gdzie mieszka i zaciągnie go do łóżka. Robiła to już wcześniej, chłystek sam się do tego przyznał i od tej pory donosi mi, kto i kiedy odwiedza Melindę w mieszkaniu. W ramach zapłaty, poza gotówką, którą dostaje za każdą informację, przymykam oko na to, że regularnie rżnie Melindę. No cóż, chyba zapomniałem mu powiedzieć, że i tak go rozjebią moi ludzie, gdy zacznę robić czystkę w łóżku tej wywłoki.
Nie byłem zazdrosny. Kurwa, gdybym był, już dawno trup ścieliłby się gęsto i to na całym jebanym świecie, bo za chuja nie pozwoliłbym jej tak się łajdaczyć. Chce się pieprzyć znając doskonale konsekwencje, to jej sprawa. Może nie wierzyła, gdy jakiś czas temu powiedziałem, że zanim wezmę moją żonę do łóżka, rozpierdolę każdego, kto miał na tyle wielkie jaja, żeby zamoczyć w jej cipce swojego kutasa.
Jeżeli chodzi o Melindę, jej cipka mnie nie interesuje. Nie w tym sensie, o którym teraz mówimy. Jest jedną z niewielu kobiet, które pieprzę, a nie tylko każę sobie obciągnąć. Od tego mam dziwki. Patrząc na nią widzę tylko kobietę, która może kiedyś urodzi mojego syna. Nic więcej. Będzie siedziała w domu, a jedyną ekscytującą i podniecającą w jej życiu rzeczą będzie karta kredytowa.
Usiadłem w fotelu nawet nie zbliżając się do biurka. Dobrze chociaż, że nie pieprzyła się siedząc na moim laptopie, pomyślałem kładąc urządzenie na kolanach. Zerknąłem z ciekawością na zegarek. Minęło dopiero niespełna dwadzieścia minut... Gdzie ta kobieta polazła? Nie może zabierać ze sobą żarcia z domu? Siedziałaby tam, gdzie będę ją widział i nie musiałbym się teraz zastanawiać, z kim jest i co robi.
Wkurwił mnie Sant. Wie, że nienawidzę, gdy coś nie działa zgodnie z tym, co sobie zaplanowałem. Umawialiśmy się na trójkąt i był kurewsko napalony. Pies jebał, że chciałem ściągnąć drania do siebie w porze lunchu, gdy za drzwiami siedzi D'Angelo, a na piętrze pracuje co najmniej setka innych osób. W zasadzie sam pomysł, że słyszałaby co robimy był kurewsko podniecający. Z drugiej strony... Lepiej trzymać tego hollywoodzkiego kutasa jak najdalej od dziewczyny. Po chuj miałem go teraz zabijać?
Po kolejnych dwudziestu minutach nie wytrzymałem i zacząłem krążyć po biurze jak wściekły byk. Gdzie ona się szlaja, do kurwy nędzy? Ileż można jeść, ja się pytam? Będę musiał na nowo ustalić z nią jej przerwy, a najlepiej, żeby wychodziła na nie ze mną.
Tak, kurwa! Dlaczego nie pomyślałem o tym od razu? Ja pierdolę! Przecież mogę śledzić jej telefon służbowy!
- Ignacio, namierz mi telefon Alexi D'Angelo i od dzisiaj informuj mnie na bieżąco, gdzie jest, gdy wychodzi z biurowca. Chcę wiedzieć, gdzie jest teraz i z kim. Jak będziesz ją miał, wyślij za nią ludzi.
- Szafie... Dario zameldował, że nie wychodziła z budynku.
- Chwila, moment. Jak to nie wychodziła? - zerwałem się z miejsca. – Poszła na lunch. Może pojechała swoim autem?
- Nie ma takiej możliwości, szefie. Jej auto służbowe wciąż stoi na parkingu w One Plaza i ani razu z niego nie korzystała.
- Czy mogliście ją przeoczyć?
- Niemożliwe. Stoimy przy samym wjeździe na parking. Przed dwunastą przyjechał pan Brassi, ale wyjechał kilka minut później i od tego czasu nikt inny nie korzystał z parkingu.
- Był w budynku? Jesteś tego pewny?
- Oczywiście, szefie. Nawet machnął nam, jak szedł do windy.
- Namierz mi jej telefon. I sprawdź, gdzie jest teraz Santino -warknąłem rozłączając się.
Nie wiem co się właśnie odpierdala, ale przeczucie mi mówi, że tych dwoje jest teraz razem.
Co ty odpierdalasz, Sant?
mio papà* (z włos.) – mój tata.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro