Prolog
Szpilki potwornie ją obgryzały. To samo tyczyło się sztywnej sukni, w którą została wciśnięta za kulisami i w której, z obawy przed zniszczeniem, nie mogła się swobodnie poruszać. Miała również wrażenie, że gdy spróbuje zmyć lakier, który w ilościach hurtowych miała na głowie, wypadną jej wszystkie włosy.
Lou nerwowo kręciła się w rządku pozostałych modelek i tylko sekundy dzieliły ją od zwariowania przez to ich głupie szczebiotanie. Gdy była już bliska mordu wszystkich ludzi naokoło, muzyka zadudniła w głośnikach nad nimi. Głosy ucichły i powoli, jedna za drugą, modelki wychodziły na wybieg.
Gdyby Lou modliła się do jakiś bogów, z pewnością teraz na klęczkach klepałaby formułki, ale że była niepoprawną realistką, zdenerwowanie skończyło się tępym czekaniem na swoją kolej. Gdy ta w końcu nadeszła, wywlokła się na wąski, rozświetlony pas i z przerażenia liczyła tempo kroków w myślach. Starała się zachować obojętny, profesjonalny wyraz twarzy, kiedy powoli docierała na koniec wybiegu.
Ponad rzędem kamer o pękatych obiektywach zauważyła błysk. Charakterystyczny uśmiech, który rozpoznałaby choćby w przeciągu ułamka sekundy gdzieś na zatłoczonej ulicy.
G-Dragon przyglądał się jej ze swojego miejsca, oparłszy głowę o dłoń. Był z siebie naprawdę zadowolony.
Lou przystanęła na chwilę... przynajmniej taką miała nadzieję.. że zrobi to rzeczywiście "na chwilę". Coś jednak w jego hipnotyzującym spojrzeniu sprawiło, że nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Wrosła w ziemię, jakby dosłownie przed sekundą zapuściła korzenie, wgryzła się w podłoże. Cała zdrętwiała, do tego miała wrażenie, że serce zatrzymało się w jej piersi.
A on, siedział tam na widowni, zadowolony, że znowu wszystko wywrócił do góry nogami. Że ponownie skomplikował już wcześniej skomplikowaną przez niego rzecz w życiu Lou. Nawet samo to stwierdzenie brzmiało skomplikowanie. I pomimo tego, że w Lou szalało wiele sprzeczny uczuć i najchętniej rozszarpałaby G-Dragona na oczach wszystkich tu zebranych, złapała się na tym, że podobał się jej sposób, w jaki na nią patrzy. Nawet jeśli na początku ją to denerwowało.
=====================================================================================
Jakoś tak się złożyło, że miałam nieodpartą ochotę napisać coś nowego - coś oprócz Capitals i All you've got. Bardzo prawdopodobne, że nieźle wkopałam się w pisanie 3 opowiadań naraz, ale nic nie poradzę na to, że tak dobrze mi się to pisze xD na pytanie dlaczego znowu G-Dragon - hm... chyba po prostu uwielbiam układać historie z bardzo pewnymi siebie, denerwująco kpiącymi postaciami, a tak się składa, że on idealnie pasuje do takiego opisu. Przynajmniej według mnie. Może trochę podobna historia jak w Capitals, ale tutaj nie będę rozpraszana przez miliony wątków pobocznych i na pewno inaczej rozegra się akcja. No cóż... do usłyszenia :'D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro