Ładne imię
Czułam, że moje nogi drżą, a dźwięk fali jest coraz bliżej mnie. Zatkałam swój nos i zeskoczyłam z deski.
Poczułam, że w momencie, w którym miałam skakać w wodę, fala spycha mnie z przedmiotu i stara się pchnąć na dno oceanu. Dławię się wodą i panicznie macham rękami, próbując utrzymać się na powierzchni. Staram się otworzyć oczy, by odzyskać widoczność, ale tym ruchem tylko pogarszam swoją sytuację.
Spojówki pieką mnie niemiłosiernie od soli, co jeszcze bardziej mnie stresuje. Niespodziewanie, fala przykrywa mnie całą, a ja, jestem pod jej powierzchnią.
W momencie, w którym jestem już cała przykryta wodą, czuje ból od uderzenia na mojej głowie. Przeszywający ból, który czuję powoduje, że tracę świadomość.
Dryfuje po wodzie, z zamkniętymi oczami. Jedyną rzeczą, która nie pozwala mi oddalić się od deski, jest specjalna opaska, którą przed każdym surfingiem zakładam na swoją nogę. Jestem nieprzytomna, a twarz jest cała mokra.
Na plaży nie ma nikogo.
Nikt, nie jest w stanie mi pomóc.
***
Otwieram gwałtownie oczy, krztusząc się wodą. Siadam powoli i rozglądam się wokoło. Jestem na plaży, a moja deska jest wbita w piach.
– Halo? – powiedziałam cicho.
Kto mógł mnie wyciągnąć? Przecież byłam sama.
– Jest tu kto?
– Tak ja. – odezwał się ktoś. Obróciłam się gwałtownie w stronę dźwięku i ujrzałam chłopaka. Był blondynem, z niebieskimi tęczówki i nieco skośnymi oczami. Siedział na piasku, w pewnej odległości ode mnie, wpatrując się w ocean.
– Dziękuję. – powiedziałam.
Uśmiechnął się do mnie lekko i poprawił swoje włosy.
– Jak na imię, ma mój wybawiciel?
– Olivier. – odpowiedział śmiejąc się cicho.
– Ja jestem Mia, jeśli cię to interesuje.
– Ładne imię. – powiedział wstając i otrzepując swoje spodnie z piasku.
– Dzięki.
– Mia?! Gdzie jesteś?! – usłyszałam.
To chyba był mój brat. Faktycznie, nie było mnie dosyć długo i może zaczęli się martwić.
– Idę! – krzyknęłam również podnosząc się z ziemi. – to było miłe spotkanie, jeszcze raz dzięki za uratowanie życia. – powiedziałam, zabierając deskę.
Olivier jedynie pokiwał głową i czekał, aż pobiegnę do domu, po czym sam udał się w innym kierunku. Wydawał się naprawdę bardzo fajny i może godny mojej uwagi?
Odstawiłam deskę na miejsce i podeszłam do brata, który czekał na mnie przy schodach.
– Gdzieś ty była? – zapytał surowym tonem.
– Na treningu.
– Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo matka była wkurzona. I jeszcze ten chłopak. Pogięło cię już do reszty?!
– Charlie, ten chłopak uratował mi życie! Gdyby nie on, już bym prawdopodobnie nie żyła. – odpowiedziałam z irytacją w głosie.
– Nie interesuje mnie to! To ja dostałem opieprz, że nie umiem cię naprostować i wskazać godzin treningów. Ciesz się, że nie widziała cię z tym blondynem.
– No jestem bardzo wdzięczna, że żaden z was, łaskawie nie pofatygował się na plażę, by nie dopuścić, żeby stało mi się coś złego. Tylko trening, trening, trening, a może ja nie lubię tego pieprzonego surfingu?! Może ja nie chcę tego robić?! Liczy się tu w ogóle moje zdanie?! – mówiłam gestykulując przy tym.
– Nie. – odpowiedział chłodno. – Nie masz prawa, mieć swojego zdania. Inaczej mama będzie zła i nie będzie dobrze.
– No oczywiście. – powiedziałam, odpychając brata od siebie i wchodząc do pokoju.
– Może kiedyś zrozumiesz. – odezwał się, przechodząc przez pomieszczenie do wyjścia z niego.
Byłam zdenerwowana i to bardzo. Dlaczego niby, Olivier mógł być jakimś problemem?
Rozebrałam się z pianki i weszłam pod prysznic, by zmyć z siebie całą sól.
Mama nigdy nie pytała mnie, czy czegoś chce albo czy coś lubię. Zawsze to ona decydowała i nigdy nie rozumiałam, dlaczego tak jest.
Myślę, że gdyby był tata, byłoby inaczej. Albo, gdyby chciał mnie w ogóle poznać.
Mój tata odszedł, gdy dowiedział się o tym, że mama jest ze mną w ciąży. Nie wiem jak ma imię, jak wygląda, ile ma lat, gdzie mieszka, albo nawet jaki był dla Charliego.
Nigdy nie chcieli nic mi powiedzieć na ten temat, jakby był to jakiś niewiadomo jaki sekret.
Świadomość, że ktoś, kto miał być jedną z najukochańszych osób w twoim życiu zostawił cię, jest dobijająca...
Cześć! Witam Was w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Sorki, że tak długo mnie nie było.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro