Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 58

Nie poczułam się lepiej od wczorajszego dnia. Prawdę powiedziawszy czuję się podle, żałośnie i nie wiem jak jeszcze. Wczoraj byłam ostatni dzień w szkole. Nikomu nie powiedziałam, że dzisiaj, ani już nigdy, mnie nie spotkają na szkolnym korytarzu. Nie lubię pożegnań, gdzie wszyscy cię ściskają i twierdzą, że będą za tobą tęsknić, choć zapomną o tobie za miesiąc czy dwa. Wolałam tego uniknąć. Już z pociągu napiszę do Yamaguchieko i Akiki. Będą załamani i pewnie będą mnie przeklinać, ale tego już nie usłyszę. Najchętniej leżałabym dziś cały dzień w łóżku, przykryta kocem, oglądając serial i jedząc lody. To nic, że jest listopad. Ale niestety, obowiązki wzywają.

Byłam w trakcie pakowania. Spakowałam już wszystkie ubrania, zostały tylko płyty, książki i tym podobne rzeczy. Zdjęłam z półki zdjęcie, które przedstawiało mnie i Tadashiego, kiedy mieliśmy po sześć lat. Jak on wtedy uroczo wyglądał. Piegi były naprawę mocno widoczne, ale według mnie  dodawały mu tylko uroku. Oczywiście nigdy mu tego nie powiedziałam. Po szkole zaraz rozeszłaby się plotka, że jestem w nim zakochana. A i tak dzieci w przedszkolu się z niego śmiały, bo zadawał się z dziewczyną. To były czasy. Zostawiłam fotografię na razie na stoliku.

Zdjęłam wszystkie rzeczy z półki, po czym delikatnie poukładałam je w walizce. Zdjęcie, które niedawno odstawiłam, włożę do plecaka podręcznego. Jest za cenne, aby wkładać je gdzie popadnie.

Kiedy schyliłam się po plecak, zaleciał mi zza dekoltu wisiorek, który dostałam wczoraj od Tsukkiego. Nie mogłam go wyrzucić. To jedyna rzecz jaka mi po nim pozostała. Pamiątka, której nigdy nie zdejmę ze swojej szyi. Otworzyłam plecak, włożyłam do środka zdjęcie, następnie wyprostowałam się biorąc wisiorek do dłoni. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim, obracając w palcach zawieszkę.

Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak wstrętnie potraktowałam Keia. On otworzył przede mną serce, a ja je zabrałam, rozłamałam na pół i wytarłam nim podłogę. On nie zasłużył na takie traktowanie. Oczy znowu zaczęły mnie piec. Coś ostatnio dużo płaczę. Otarłam wierzchem dłoni policzki. Z drugiej strony czuję ulgę, bo Tsukki już jest bezpieczny. A przynajmniej mam taka nadzieję. Żadni bandyci go już nie dopadną, bo nie będą go kojarzyć ze mną. A propos bandytów. Jakbym dorwała ten gang w swoje ręce, to sami zgłosiliby sie na policję, aby ich zamknąć. Ale to takie głupie gadanie. Tak na serio, nic bym nie zrobiła. Przecież jestem normalną, słabą, godną politowania dziewczyną. Ech... Muszę dokończyć pakowanie, bo zaraz powinna przyjechać po mnie taksówka. Bez zapału podniosłam się z łóżka, nie wiedząc, co mam jeszcze spakować.

***

Siedzę już w pociągu. Tłoku nie ma. Jest w końcu środek tygodnia, a w takie dni nigdy nie ma ludzi. Głowę oparłam o szybę. Będę tęsknić za tym miastem.  Niby jest to tylko jedna z wielu prowincji, ale tutaj sie wychowałam i spędziłam w nim moje całe szesnaście lat życia.  Tutaj poznałam najlepszego przyjaciela na świecie, najwspanialszą, choć trochę roztrzepaną, przyjaciółkę oraz najcudowniejszego chłopaka, którego nie jestem warta. Teraz pewnie siedzi w domu i zastanawia się, jak się na mnie odegrać. Ale już tak na serio, a nie w ramach flirtu. Dla jego dobra, już mnie nie spotka, a ja ułożę sobie życie w ogromnym Tokio, w którym nie znam nikogo.

Nagle zobaczyłam jak grupa osób wbiega na peron. To niemożliwe. Skąd one...? Odsunęłam odrobinę głowę od szyby i przyjrzałam się. To dziewczyny z klubu cheerleaderek, na czele z Akiką i Kiyoko. Skąd one wiedziały, że wyjeżdżam? Kiedy tylko Akika mnie zauważyła, pokazała mnie innym dziewczynom, które zaczęły do mnie machać. Odmachałam, powstrzymując się od łez wzruszenia. Jest dziesiąta rano. Opuściły lekcje, aby się ze mną pożegnać. Popatrzyłam po ich twarzach. Akika miała rozmazany tusz do rzęs po całej twarzy. Odrobinę mnie to rozśmieszyło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Gdzieś z tyłu kręciła się Risa. Ona wyglądała jak zwykle, ale również zobaczyłam smutek w jej oczach. Patrzyłam na każdego. Widzę ich po raz ostatni, więc chce jak najlepiej zapamiętać ich twarze.

Po chwili jednak kolejna grupa wbiegła na peron. Mogłam się domyślić, że również przyjdą. Siatkarze z Karasuno rozglądali się dopóki również mnie nie zobaczyli. Machali do mnie zawzięcie niczym dziewczyny. Nie kryłam łez wzruszenia, kiedy tak na nich patrzyłam. Będą mieć przeze mnie przechlapane w szkole. Zbiorowa ucieczka, nie ma co. Lecz po chwili zobaczyłam trenera Ukaia oraz nauczyciela japońskiego, pana Takedę. Czyli nie ucieczka, tylko szkolna wycieczka krajoznawcza. Może jednak im sie upiecze. Na samym przodzie tej grupy chłopców stał Yamaguchi. Wyglądał na przybitego moim nagłym wyjazdem, ale próbował się uśmiechać. Dzielny z niego chłopak. Będę za nim tęsknić niezmiernie. Rozejrzałam się po tłumie. Nigdzie nie widziałam Keia, a jego trudno nie zauważyć. Ale nie powinnam się dziwić. Nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Nagle pociąg ruszył. Najpierw powoli, ledwo zauważalnie. Tłum moich znajomych i przyjaciół zaczął krzyczeć i machać. Niestety nic nie słyszałam. Głupie dźwiękoszczelne szyby. Kiwnęłam tylko głową twierdząco. Odmachałam im, po czym usadowiłam się wygodnie w fotelu.

Niespodziewanie na peron wbiegł Tsukki. Zobaczył mnie prawie od razu, choć pociąg przejechał już parę metrów. Miał zdziwioną minę. Zaczął machać rękami, jakby chciał mi przekazać, że nie chce żebym jechała. Ja jednak tylko się do niego uśmiechnęłam, patrząc po raz ostatni w te jego piękne, brązowe oczy. Pociąg sie rozpędził i już prawie wyjechaliśmy ze stacji. Tsukki zaczął biec, jakby chciał dogonić pociąg. Krzyczał przy tym, choć nie mam pojęcia co. Mogłam się tylko domyślić po ruchach warg, że było to moje imię. Położyłam dłoń na szybie, jakbym chciała dotknąć jego twarzy. Wybacz Kei, ale zasługujesz na lepszą dziewczynę ode mnie. Pociąg wyjechał ze stacji. Blondyn musiał się zatrzymać, ale bez przerwy krzyczał. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

Żegnaj, Tsukki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro