# 48 (epilog)
Pięć lat później
Zbliżał się wieczór. Szłam plażą wpatrując się w zachód słońca nad oceanem. Było bezwietrznie, więc utrzymywała się nadal wysoka temperatura. Ubrana w krótkie jeansowe spodenki i jasną bluzkę czekałam na okularnika, z którym byłam tu umówiona.
Minęło długich pięć lat od operacji, którą Tsukki przeszedł w specjalistycznej klinice w Los Angeles. Dużo też się w naszym życiu zmieniło.
Oboje rzuciliśmy studia. Nie była to łatwa decyzja i nikt nas do tego nie zmuszał. Postanowiliśmy nie marnować czasu na coś, czym nie jesteśmy zainteresowani.
O Ayako i gangu słuch zaginął. Złapani członkowie bandy, którzy zostali zatrzymani tamtego dnia, nawet pod naciskiem mojego brata, nie chcieli nic mówić o pozostałych, więc zostali skazani na dwadzieścia pięć lat więzienia. Wyrok ten jest tak wysoki również ze względu na to, że przemycali broń do Japonii.
Ale wracając do Tsukkiego.
Po zabiegu jeszcze przez kilka tygodni przebywał w klinice. Ja w tym czasie wynajęłam mały pokoik na obrzeżach miasta, aby w każdej chwili do niego przyjechać. Zatrudniłam się też na jakiś czas w barze, aby mieć pieniądze na jako takie utrzymanie.
Po tym czasie, kiedy już opuścił klinikę, jego blizny przestały być całkowicie widoczne. Był z tego powodu bardzo szczęśliwy. Ale to jeszcze nic przy wiadomości jaką otrzymał z Tokio od dawnego pracodawcy. Szef agencji modelingowej dla której pracował dowiedział się, że jest w tym oto mieście w Stanach i zaproponował mu, aby udał się do znajomej mu agencji, w której pracuje jego przyjaciel. Kei oczywiście z ciekawości poszedł i po powrocie oznajmił mi, że ma zadatki na modela i został od razu przyjęty. Podpisał umowę na dwa lata.
Ale te dwa lata przerodziły się już w pięć. Od reklamy do reklamy nazwisko Tsukishima stało się rozpoznawalne w tej branży. Jestem z niego taka dumna.
Rzecz jasna zwolniłam się z baru. Kei uważa, że dziewczyna modela nie będzie pracowała byle gdzie. Staram się więc mu pomagać w jego obowiązkach.
Na początku mieszkaliśmy w Los Angeles, ale kiedy zaczął nas przytłaczać ten wszechobecny zgiełk, postanowiliśmy się przeprowadzić. Od miesiąca mieszkamy w Santa Monica. Tsukki kupił całkiem spory dom niedaleko plaży. Jest tu tak przepięknie, że za każdym razem ten widok zapiera mi dech w piersi.
Spojrzałam na zegarek znajdujący się na moim lewym nadgarstku. Blondyn powinien już być. Miał tylko coś szybko załatwić i wrócić. Musiało coś go zatrzymać.
Nagle usłyszałam cichy odgłos kroków. Obejrzałam się. Za mną kroczył okularnik.
- Widzę, że ci się nie śpieszyło? - Zatrzymałam się, aby na niego zaczekać. Promienie słońca odbijały się od szkieł w jego okularach.
- A dlaczego miałoby mi się śpieszyć. - Wzruszył ramionami. - Mam przecież dużo czasu.
- To co takiego chciałeś mi powiedzieć. - Przeszłam od razu do rzeczy.
- Chodź. Zaraz wszystko ci opowiem. - Mówiąc to wskazał głową drogę przed siebie.
Przytaknęłam.
- Więc, chciałbym ci nie tyle powiedzieć, co zadać ci ważne pytanie... - Zawahał się przez chwilę. Odetchnął głęboko, jakby denerwował się tym, co chce mi przekazać. Jakby obawiał się mojej reakcji. - Dostałem propozycję zagrania w filmie. I co ty na to? - Wyrzucił z siebie.
Najpierw mnie zatkało, ale w następnej chwili rzuciłam mu się na szyję.
- To świetnie - stwierdziłam z radością w głosie. - Zostaniesz gwiazdą filmową.
- Ale to tylko epizodyczna rola - sprostował.
- No i co. I tak jestem dumna z mojego przygłupiego okularnika.
Nie powinnam już tak do niego mówić, ale nie mogę się odzwyczaić. Może dla innych jest super modelem, ale dla mnie on zawsze będzie czterookim środkowym Karasuno.
- Musimy to uczcić! - krzyknęłam podekscytowana.
Puściłam go, po czym odeszłam kilka kroków. Spojrzałam na niego z dalszej odległości. Dlaczego on się nie cieszy? Wiem, że nigdy przesadnie uczuć nie okazuje, ale to cudowna wiadomość.
- Chodź! - zawołałam go. - Przejdziemy się jeszcze kawałek i wracamy. - Zmieniłam temat, bo czułam, że nie chce już o tym mówić. Poza tym zaczęło się robić chłodno, bo słońce już prawie zaszło, a i zimny wiaterek powiewał od oceanu.
Szłam pierwsza, a Tsukki kroczył za mną. Nie widziałam go, ale słyszałam jego kroki. Przeszliśmy kilka metrów, kiedy odezwał się okularnik.
- Sakura?
- Co? - zapytałam wesoło. Byłam tak ożywiona, że nic nie zepsuje moje humoru, ani go jeszcze bardziej nie polepszy, bo to mój limit bycia szczęśliwą.
Kiedy nie usłyszałam odpowiedzi, przystanęłam, po czym powoli odwróciłam się.
Przede mną klęczał Kei.
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie. - Dopiero po chwili dostrzegałam w jego wyciągniętych dłoniach małe, czerwone pudełeczko.
Serce miło mi jak oszalałe, jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi. Wcześniejsza wiadomość w tym momencie kompletnie wyleciała mi z głowy. Teraz liczył się blondyn będący przede mną.
- Sakura, czy wyjdziesz za mnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro