Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 36

Każde słowo wypowiadane przez Ayako mroziły mi krew w żyłach. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumieniem. Wiedziałam, że ja jej nie znam, bo szczerze powiedziawszy, nie chciałam jej poznawać, ale po jej rozmowie, słyszanej przeze mnie przez uchylone drzwi, wiedziałam, że przez znajomość z nią wdepnęliśmy w niezłe gówno. Ale nie mówię tutaj o wszystkich. Najgorzej w moim rankingu, ułożonym na szybko w głowie, wypadał Kei.

Nieustannie stałam w dość niewygodnej pozycji, ale to co dociera do moich uszu rekompensuje mi wszystkie krzywdy. Nawet po części wyleciało mi z głowy to, że tak bardzo byłam zła na okularnika i chciałam go zmieszać z błotem. 

Próbowałam zapamiętać wszystko, co mówi, a była to ewidentnie rozmowa przez telefon, bo słyszałam tylko słowa wypowiadane przez Ayako. Serce biło mi tak mocno, że bałam się, że ona może mnie usłyszeć.

- Tak, oczywiście, że wszystko idzie zgodnie z moim planem. Nie musisz do mnie dzwonić, aby zapytać o taką głupotę. - Wypowiedziała to oburzonym tonem, ale można było usłyszeć w głosie to, że tylko droczy się z rozmówcą. Mogłam nawet sobie wyobrazić jak nadyma policzki niczym chomik.

Po chwili cicho zachichotała.

- Nie, no co ty. Niczego się nie domyśla. Jest taki głupiutki, że aż mi go po części szkoda. - Po czym znowu zachichotała. Miałam ochotę tam wejść i wypchnąć ją przez okno. Nie wiem, czy bardziej przez to, że uważa Kei'a za idiotę, czy przez jej wkurzający śmiech.

-Tak, tak. Wiem. - Po czym na chwilę nastała cisza. Słyszałam jak chodzi wolnym krokiem po pokoju. - Ale przecież już ci o tym mówiłam. - I znowu ten jej irytujący i szczebioczący głos. Tylko to, że chcę się dowiedzieć czegoś bardziej konkretnego trzyma mnie przy tym, aby zostać za drzwiami.

- Nie, to nie było takie trudne. Po wypadku chłonął wszytko, co mu powiedziałam, jak sucha gąbka. - Skupiłam się jeszcze bardziej. Coś czułam, że teraz w końcu dotrze do sedna sprawy. - No tak, ale nie udałoby mi się to gdyby nie ty, głupku. - Ona bez wątpienie rozmawiała z osobą płci przeciwnej, a mogę domyślać się nawet dalej wysuwających się wniosków. Ayako niezaprzeczalnie flirtowała, czyli to musiał być jej chłopak, albo chociaż osoba, która jej się podoba. I nie jest to Tsukki.

- Opowiadałam ci o tym setki razy, a ty nadal nic nie rozumiesz. Nie będę ci tego tłumaczyć po raz kolejny. - Ayako zatrzymała się. Serce biło mi coraz mocniej ze zdenerwowania. Mam tylko cichą nadzieje, że jednak mu to wyjaśni sto pierwszy raz i to teraz, przez telefon.

- Eh, co ja z tobą misiu mam. - Wyobraziłam sobie jak w tym momencie kręci ze zrezygnowanie głową i znów nadyma policzki. - Dobra, ale po raz ostatni, bo zaczyna mnie to już denerwować, a przez to nabawię się zmarszczek, i to będzie twoja wina.

Znowu zaczęła chodzić po pokoju, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zacznie mówić to, co mnie interesuje. Miałam tylko nadzieję, że w tym momencie nic nam nie przerwie, na przykład nieproszony student na korytarzu.

Westchnęła po raz kolejny, co też mnie drażniło, bo przypominało mi westchnięcia pustych księżniczek, którym skończył się ulubiony lakier do paznokci lub kiedy ktoś kupił jej wymarzoną sukienkę przed nią.

- Powiem ci bez szczegółów, bo na serio nie ma tu nic do opowiadania. - Znowu przerwała na chwilę, ale na szczęście po paru sekundach zaczęła znowu mówić. - Przestań w końcu, to było dawno, jeszcze w Karasuno. - Znajoma nazwa szkoły jeszcze bardziej wzmożyły moją czujność. - Tsukishimę znam jeszcze z dawnego liceum i co zrobię, że mi się wtedy podobał.

Otworzyłam szeroko oczy. A więc, Ayako jednak chodziła do Karasuno i podkochiwała się w Kei'u, podobnie jak dziesiątki innych dziewczyn. Tylko, że teraz określiła to w czasie przeszłym: "podobał".

- Już miałam dosyć, jak przez cały czas mnie olewał! - W jej głosie słyszałam prawdziwą złość. Muszę przyznać, że mogłabym już sobie stąd pójść, bo większości już się domyślałam. Wolałam jednak zostać, aby rozwiać wszystkie wątpliwości. - Wiesz jak się czułam?! Latałam za nim jak głupia, a on nawet na mnie nie spojrzał. Na mnie! - Oprócz zdenerwowania w jej słowach poczułam żal i smutek, ale to nie zmieniło faktu, że jej nie lubię, jeśli nie nienawidzę.

- A wiesz co było w tym wszystkim najgorsze? - Po tych słowach zaczęła od razu mówić, jakby wcale nie oczekiwała odpowiedzi na to pytanie. - W liceum, menadżerka drużyny siatkarzy, Kiyoko, założyła grupę amatorskich cheerleaderek, aby dopingowały drużynę na meczach. Pomyślałam, że przez to zbliżę się do Tsukishimy. Ale się nie dostałam! - znowu podniosła głos. Ona naprawdę jest jakąś furiatką. - A wiesz przez kogo się nie dostałam? Przez tą idiotkę Sakurę!

Kiedy padło moje imię prawie przez nieuwagę wpadłam na drzwi. To było najbardziej zaskakujące z tego całego jej monologu. Dlaczego obwinia mnie? Przecież my się nawet nie znałyśmy.

- Ona miała taka przyjaciółeczkę, Akiko. Ją też nienawidziłam, ale nie tak bardzo jak Sakurę. Chciałam się zapisać do grupy cheerleaderek, ale nie mogłam, bo nie było już wolnych miejsc! Ona nawet tam nie pasowała! Wyglądała ohydnie w tej spódniczce, a Tsukishima i tak ją pokochał! Nie mnie, tylko ją! - Byłam wstrząśnięta tym, co usłyszałam. Ale nie jej słowami na mój temat. Dużo osób mnie obrażało, więc minimalnie można się przyzwyczaić, ale i tak te uwagi puściłam mimo uszu. Skupiłam się na słowach dotyczących Tsukkiego. Sądząc po tonie jej głosu i słowach można bez trudu odgadnąć, że naprawdę i szczerze go kochała. Ale to nie moja wina, że tak to się potoczyło.

- Myśleli, że nie widzę jak odprowadził ją do domu podczas deszczu, albo kiedy zwichnęła kostkę i zaniósł ją na barana do lekarza. Słyszałam nawet pogłoski od innych dziewczyn, że podczas wyjazdu siedzieli razem w autobusie, a nawet się całowali.  - Jej głos ucichł. Sądzę, że nie powinnam już słuchać dalej, bo czułam się już tak, jakbym czytała jej pamiętnik. Już miałam odsunąć się od drzwi, kiedy usłyszałam:

- Cieszę się, że wtedy ją dorwałam i uderzyłam ją tą starą deską, która leżała oparta o ścianę.

Od razu się zatrzymałam. A więc to ona mnie śledziła tego pochmurnego dnia, kiedy postanowiłam nie iść na trening Karasuno. Przez nią trafiłam do szpitala. Domyślam się, że była zazdrosna o Kei'a, ale bez przesady. Zaraz, ale przecież Sougo, mój cudowny brat-policjant w jednym, mówił, że to sprawka tego gangu.

Po chwili namysłu, wszystko było dla mnie jasne jak słońce. Słowa Ayako tylko potwierdziły moje przypuszczenia.

- Po wyjściu ze szpitala, wyjechała. Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam - odparła radośnie. - Myślałam, że nareszcie mam u niego szanse. No wiesz, pocieszenie po stracie ukochanej. Ale do niego nic nie docierało! To był i jest totalny kretyn! - Znowu podniosła głos. - Jak miał mnie gdzieś kiedyś, po jej wyjeździe było tak samo. Bez przerwy spoglądał w telefon, albo gadał z tym swoim kolegą. Nic się nie zmieniło! W trzeciej klasie już nie wytrzymałam. Już przestał mi się podobać, ale chęć zemsty została. Został potrącony przez samochód i stracił pamięć. To najlepsze co mnie w życiu spotkało. Ale ty powinieneś o tym wiedzieć najlepiej.

Nie chciałam słyszeć już niczego więcej, bo resztę historii już znam. Oderwałam się od drzwi, po czym ruszyłam korytarzem przed siebie. Szłam jak w transie. Chciałam tylko wyjść na świeże powietrze i się uspokoić. Czyli o początku miałam rację, że coś mi w niej nie pasowało. To przez nią w pierwszej klasie trafiłam do szpitala oraz Tsukki uległ wypadkowi. Teraz było to dla mnie oczywiste. Wszystkie wspomnienia powróciły do mnie z podwójną siłą.

Wybiegłam na chodnik przed akademikiem. Muszę wszystko powiedzieć Kei'owi. I to natychmiast!


Dużo osób domyślało się, że za wszystkim stała Ayako, ale ten rozdział rozwiewa wszelkie wątpliwości.

Oczywiście jak zawsze czekam na szczere komentarze, abym mogła zobaczyć słabe strony swojego opowiadania :-)

Dziękuję również wszystkim, którzy zagłosowali na mnie do tej pory na #Wattonators 2017 oraz przyszłym, którzy dopiero oddadzą swój  głos *^*

Do zobaczenia za tydzień


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro