Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 34

Spojrzał na mnie ukradkiem. Jego oczy wcale się nie zmieniły, a wręcz wypiękniały. I jakim ja niby cudem mam się skupić na tym, co do mnie mówi.

- Nie będę owijał w bawełnę. Czuję, że... - Kei na chwilę się zawahał, albo po prostu chciał sobie coś ułożyć w głowie. Westchnął, bawiąc się skrawkiem koszuli. Trochę to zachowanie do niego nie podobne. - Czuję, że chyba powinienem cię znać.

Serce zabiło mi mocniej. Czyli sobie coś przypomina. Nie zapomniał o mnie całkowicie.

- Wiem jak to brzmi. Uważasz mnie pewnie za debila...

- Nie uważam cię za debila, Tsukishima - przerwałam, przyglądając się jemu z uwagą. On również spojrzał na mnie.

- Podczas meczu krzyknęłaś do mnie "Tsukki". Dlaczego teraz mówisz do mnie po nazwisku? - zapytał z zaciekawieniem.

Zastanowiłam się. Dlaczego? Jakoś tak mi się wyrwało. Po prostu powiedziałam tak, bo sądziłam, że może tego nie usłyszy, albo nie zwróci na to uwagi.

- Nie wiem. Sądziłam, że będziesz zły jak powiem teraz do ciebie zdrobniale - odparłam wzruszając niedbale ramionami.

Kei znowu odwrócił wzrok, patrząc w dal. A tak naprawdę to na najbliższe drzewa.

- I tu jest właśnie problem. Jakby ktoś inny powiedział do mnie "Tsukki", to pewnie łeb bym mu urwał - rzekł z lekkim uśmiechem. Wyciągnął nogi przed siebie. Sprawiał wrażenie już bardziej odprężonego niż przed chwilą. - A jak to ty mnie tak nazywasz... To dziwne, ale mi to nie przeszkadza.

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwieniem.

- Serio?

- No przecież mówię, że tak - odparł już trochę opryskliwie, ale i tak było to urocze w jego wykonaniu. - Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Jak już zacząłem mówić, wydaje mi się, że cię znam. Kiedy po raz pierwszy cię spotkałem, kiedy tylko usłyszałem twój głos... Jakby jakaś szufladka w moim mózgu, która jest zamknięta, chciała się otworzyć.

Pamiętam tamten dzień. Krzyknęłam jego imię, a on w ogóle mnie nie poznał. Przeżyłam wtedy taki mini szok, bo nie sądziłam, że może o mnie zapomnieć.

- Od tamtego momentu nie mogłem wymazać ze swojej pamięci twojej twarzy. To dziwne, co nie? - Chciałam znowu zaprzeczyć, ale zaczął mówić dalej: - No i jeszcze to zdjęcie.

Wyjął telefon i włączył galerię. Od razu wiedziałam jaką fotografię znajdzie. Po chwili owe zdjęcie, o którym myślałam, pojawiło się na wyświetlaczu.

- Widziałaś je wcześniej? - zapytał pokazując mi je z bliska.

- Jasne. Jeśli chcesz powiem ci, w jakich okolicznościach zostało zrobione. - Widząc zaciekawioną minę Kei'a zaczęłam mówić: - Jechaliśmy wtedy na zawody, ty jako siatkarz, ja jako cheerleaderka. Jakoś tak wyszło, że usiadłeś obok mnie, a potem przez przypadek zasnęłam. Moja przyjaciółka Akika zrobiła nam zdjęcie i przysłała je na twój telefon. I tyle.

- W sumie myślałem, że będzie to ciekawsza historia - odparł okularnik chowając komórkę do kieszeni.

- Ciekawsza? - oburzyłam się. - A czegoś ty się spodziewał?

- No nie wiem. - Wzruszył ramionami. - Czegoś... romantycznego.

Wybuchnęłam śmiechem.

- Ty? Romantycznego? Nie rozśmieszaj mnie.

- Potrafię być romantyczny - powiedział udawanym obrażonym głosem. - W liceum nigdy nie byłem taki dla ciebie?

- Hmm... - udałam zamyśloną. - Była taka sytuacja. Próbowałeś wepchnąć mnie do rzeki.

- Ja? Niemożliwe.

- Możliwe. Nie wykręcaj się. Ja lepiej pamiętam.

Pochyliłam się zrywając stokrotkę, która rosła obok mojej stopy. Nie sądziłam, że moja rozmowa z Tsukkim może tak się potoczyć. Tak dobrze nie rozmawiało mi się z nim nawet wtedy, kiedy "prawie" zostaliśmy parą.

Wyprostowałam się, a wisiorek, który miałam na szyi, ten od Kei'a w kształci połówki serca, wyleciał mi na wierzch bluzki. Nagle poczułam, że dłoń Tsukishimy zmierza wprost w jego kierunku. Spojrzałam na blondyna. Był tak blisko mnie, że nasz twarze dzieliła bardzo mała odległość. W jednej ręce zaczął obracać w palcach mój wisiorek, a w drugiej trzymał swój, również zawieszony na szyi. Nie przeszkadzało mi to, a nawet się wzruszyłam. Nie sądziłam, że ma jeszcze swoją połówkę serca. Przez te wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w jego życiu myślałam, że o nim też zapomniał, albo się gdzieś zapodział.

- Masz go ode mnie, prawda - Bardziej to stwierdził niż zapytał, ale i tak przytaknęłam. - Czyli mnie okłamała. Znowu. - Puścił moją zawieszkę, po czym przeczesał swoje blond włosy między palcami. - Już dawno powinienem z nią zerwać. 

- W czym cię okłamała? - zapytałam z przekonaniem, że mówi o Ayako. W końcu to z nią chodził.

- We wszystkim, a najbardziej w tym, że ze sobą jesteśmy oraz, że ciebie nie znam.

- Kochasz ją? - zapytałam wprost, a dopiero potem pomyślałam, jak to musiało głupio zabrzmieć.

- A gdzie tam - zaprzeczył tu mojej ogromnej uldze. - Wmówiła mi to zaraz po wypadku. Myślałem, że uczucie przyjdzie prędzej czy później, ale ona mnie tylko denerwowała na każdym kroku. - Zamilkł, a po chwili ciszy odrzekł już spokojnym głosem. - Wybacz, że byłem dla ciebie nie miły.

- Ty niemiły? Niemożliwe - Uśmiechnęłam się, aby rozładować napięcie, które się zebrało po tym wyznaniu. W głębi serca ulżyło mi, że większość rzeczy sobie wyjaśniliśmy.

- Czy ty się ze mnie nabijasz? - zapytał oburzony.

- Nie, skądże. - Założyłam ręce na piersi i przybrałam poważną minę. - Ani odrobinkę.

- Przeginasz. Mogę nawet powiedzieć, że stąpasz po kruchym lodzie - odparł z gniewem. 

Nie wiem, czy on tak na serio czy żartuje. Rzadko potrafię określić jego prawdziwe emocje. Ja chcę się z niego trochę powyśmiewać, aby rozluźnić atmosferę, a on może to źle zrozumieć i się obrazi. Z nim to nigdy nic nie wiadomo. Chyba powinnam przestać, bo jeszcze ucieknie i wrócimy do punktu wyjścia z jednym pozytywnym skutkiem. Kei prawdopodobnie rozstanie się z Ayako.

Nagle poczułam dłoń na lewym ramieniu. Po chwili dopiero zrozumiałam, że to Tsukki objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie bliżej. Od razu poczułam jego perfumy, które pomimo tego, że byliśmy na zewnątrz, wyczuwałam doskonale. Serce zaczęło bić mi szybciej. Kiedy ostatnio on mnie przytulił? Nie pamiętam, to było tak dawno. Podniosłam wzrok, który miałam utkwiony w dłoniach i spojrzałam na jego twarz. On również patrzył na mnie. Na jego ustach zagościł ledwo widoczny uśmiech.

- Żartuję. Nie musisz tak wszystkiego brać do siebie. Nie tylko ty lubisz sobie zażartować. Nie wmówisz mi jeszcze, że nie mam poczucia humoru.

- Nic takiego nie powiedziałam - odrzekłam starając się, aby mój głos wypadł w miarę normalnie. Nie wyszło.

- Ale chciałaś. Powiedziałaś mi, że jestem... - Przed moją twarzą zawiesił swoją wolną dłoń i zaczął wymieniać, jednocześnie zginając palce: - nieromantyczny, niemiły, głupi i na pewno chciałaś dodać, że bez poczucia humoru.

- Nieprawda. Poza tym, nie było nic o tym, że jesteś głupi. - Gdyby nie to, że było mi przyjemnie tak siedzieć blisko niego, pewnie bym się wyrwała.

- Wiem. Chciałem tylko sprawdzić twoją czujność - rzekł z wyższością.

Prychnęłam pod nosem. On to jednak nic się nie zmienił, ale to dobrze.

- Mamy dzisiaj taki piękny dzień, nie sądzisz? - zapytał mnie spoglądając na bezchmurne niebo.

Co mu tak zeszło na pogodę? Tematy do rozmów mu się skończyły?

- Tak całkiem niezły - odpowiedziałam krótko.

- A wiesz czego mi brakuje, aby ten dzień był jeszcze piękniejszy? - przeniósł wzrok z nieba na mnie.

- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. - Wygranej w dzisiejszym meczu? - strzeliłam.

Kei roześmiał się.

- Ten mecz mam gdzieś... - Zrobił pauzę, a po chwili dokończył: - W odróżnieniu od ciebie.

Otworzyłam szeroko oczy. Co on przed chwilą powiedział, bo chyba się przesłyszałam. Kiedy nic nie mówiłam, tylko się w niego wpatrywałam, dodał szeptem:

- Odkąd zobaczyłem cię dzisiaj mam wielką ochotę cię... pocałować. -  Po ostatnim słowie zbliżył swoją twarz do mojej już na bardzo małą odległość.


W końcu dotarliśmy do długo wyczekiwanej rozmowy naszej bohaterki z okularnikiem ;-)

I jak wam się ona podoba? Bo mi bardzo i mam nadzieję, że wam również *^* 

Jak zawsze czekam na wasze szczere opinie (tak wiem, jestem Polsatem ;-))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro