Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 29

Już po egzaminach. Zdałam wszystko za pierwszym razem, ale nie dokonałabym chyba tego bez pomocy przyjaciela. Dzięki niemu lepiej przyswoiłam sobie materiał, ale i tak nie zdołałam się wszystkiego nauczyć. Dlatego siadając niedaleko Yamaguchiego, sprawnie i niezauważalnie dla wykładowcy, podpowiadał mi. Dzięki temu otrzymałam tylko odrobinę gorsze oceny od niego, ale i jestem zadowolona.

- Jeszcze raz ci dziękuję, mój wielki przyjacielu - powiedziałam, ściskając go po raz kolejny tego dnia odkąd dowiedziałam się o ocenach.

- Na serio, nie ma za co. - Próbował przy tym wyswobodzić się z uścisku, a że nie chce robić mu na złość, chociaż dziś, odpuściłam.

- To co teraz robimy? - Egzaminy się zakończyły, tym samym semestr dobiegł końca. Nauki nie ma w ogóle i nastały trzy miesiące wolnego. Kiedy trzeba było się uczyć miałam ochotę i czas na wszystko. Teraz, kiedy mam górę dni przeznaczonych na odpoczynek, nie chce mi się robić nic.

- Nie wiem. - Wzruszył ramionami Yamaguchi.

Nagle moja komórka zaczęła dzwonić w kieszeni krótkich spodenek. Wyjęłam ją szybko i spojrzałam na wyświetlacz. Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że jeśli on dzwoni, to znaczy, że prawdopodobnie będę miała zajęcie na najbliższy czas.

Bez namysłu odebrałam.

- Hej Kuroo. Po co dzwonisz? 

- Witaj Sakuroś - usłyszałam jego wesoły głos po drugiej stronie. - Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?

Sięgnęłam pamięcią do dnia, kiedy ostatni raz z nim rozmawiałam. Było to chyba w centrum handlowym, jak szłam do księgarni. Ale o czym rozmawialiśmy, to nie do końca pamiętam. Ostatnimi czasy za dużo się uczyłam i wszystkie inne informacje wyparowały mi z pamięci.

- Niedokładnie. Mógłbyś mi ją przypomnieć?

Usłyszałam westchnienie.

- Serio nie pamiętasz? Okej, przypomnę ci. Tsukishima, jego pamięć... Coś kojarzysz?

Teraz zaczęło mi się trochę rozjaśniać. No racja. Przecież Kuroo miał do mnie zadzwonić, kiedy coś wymyśli, bo miał mi pomóc. Nie prosiłam go o to, ale skoro sam chciał, nie chciałam go już powstrzymywać.

- Już sobie przypomniałam. To co takiego wymyśliłeś?

- Nie tylko wymyśliłem, ale już zorganizowałem. - Usłyszałam dumę w jego głosie. - Nie powiem, trochę mi to zajęło, ale jestem z siebie zadowolony.

- Naprawdę wszystko sam zorganizowałeś? - zapytałam zaskoczona.

- Nie sam. Bez przesady. Kilku... - Tutaj przez chwilę się zastanowił. - Ochotników się znalazło.

- I co takiego wymyśliłeś? - Byłam naprawdę podekscytowana. Nie sądziłam, że wszystko tak szybko i sprawnie mu pójdzie.

- To niespodzianka, chociaż po miejscu, gdzie chcę cię zaprosić, bez trudu się domyślisz, o co chodzi.

- Dobra, więc gdzie i kiedy mam się zjawić - powiedziałam zdeterminowana.

- Więc tak, przyjdź do centrum sportowego, znajdującego się niedaleko uniwersytetu. Wiesz gdzie to jest? 

Zastanowiłam się. Nie mam zajęć z w-fu, dlatego nie interesowałam się tym nigdy, ale mijałam ten budynek kilkadziesiąt razy. 

Wtedy wpadłam też na to, co takiego wymyślił były kapitan Nekomy. Jeśli zaprasza mnie do centrum sportowego to znaczy, że będzie to miało związek ze sportem i to nie byle jakim, bo na pewno chodzi o siatkówkę. W budynku, do którego mnie zaprasza, odbywają się od czasu do czasu zawody siatkarskie, więc musi tam być odpowiednie boisko do tej gry.

- Mniej więcej wiem. Aktualnie jestem niedaleko niego. Może dziesięć minut drogi piechotą. A kiedy mam się zjawić?

- Tak mniej więcej za... - W tym momencie prawdopodobnie spojrzał na zegarek. - Teraz.

- Teraz? - Zdziwiłam się. - Jak to teraz?

- Normalnie. Rusz tyłek i chodź jak najszybciej. Według tego co mówiłaś powinno ci to zająć dziesięć minut, zgadza się? - ponaglał mnie.

- No tak, ale...

- Do zobaczenia za chwilę. A, i weź ze sobą tego twojego piegowatego kolegę, bo też może się przydać. Pa.

- Pa - odpowiedziałam cicho, bo wiedziałam, że i tak tego nie usłyszał, bo zaraz po tym jak się pożegnał, od razu się rozłączył.

Schowałam komórkę do kieszeni, po czy odwróciłam się do Yamaguchi'ego. Przysłuchiwał się mojej rozmowie, więc miał raczej zdziwioną minę, pewnie taką sama jak ja. Poza tym, dużo z mojej gadaniny nie zrozumiał.

- Masz trochę czasu? - zwróciłam się do przyjaciela.

- No jasne. A co?

- Chodź, przejdziemy się do centrum sportowego. - Mówiąc to wskazałam kierunek, w którym musimy się udać.

- Po co?

- Domyślam się, ale pewna nie jestem. Jak tam pójdziemy, to się dowiemy.

***

Zajęło nam to mniej niż dziesięć minut, bo nie mogłam się powstrzymać, aby nie iść szybszym, niż zazwyczaj, tempem. Nawet jeśli okaże się, że to zwyczajny mecz siatkówki, to i tak zastanawia mnie, kto gra przeciwko komu. Kuroo nie zdradził mi żadnych szczegółów. Jak się tak zastanowię, to nawet nie powiedział wprost, że to mecz. Ale jeśli nie to, to co innego?

Po kilku chwilach byliśmy już na miejscu. Tadashi trochę się zasapał, żeby za mną nadążyć. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak wypadł z formy. Powinien więcej się ruszać, a nie tylko te książki i nauka. 

Budynek przypominał mi trochę salę gimnastyczną, w której trenowało Karasuno, tylko, że ten jest prawdopodobnie ze dwa razy większy. Wysokie, szarawe ściany, gdzie nie gdzie okna z kratami, aby nie wybić piłką szyb. Budynek jak budynek, bez zbędnego szału.

Przystanęłam przed podwójnymi drzwiami, a za mną przydreptał przyjaciel. Prawe skrzydło drzwi było otworzone, więc bez kłopotu słyszałam odgłosy, które wydobywały się stamtąd. Pierwsze co dotarło do moich uszu i było najbardziej słyszalne, to odgłosy odbijanych piłek. Czyli miałam rację. Szykuje się mecz.

- Będziemy grać? - zapytał mnie z przerażeniem w głosie Yamaguchi.

Czym on się stresuje. Pewnie w ogóle nie zagra. Chociaż nie śledziłam jego kariery środkowego, więc może jego gra się poprawiła. Nie żeby w pierwszej klasie grał źle, ale jakoś na parkiecie go nie widziałam, jeśli nie liczyć kwadratu dla rezerwowych.

- Chodźmy i się przekonajmy - odparłam wchodząc do środka.

Hala była naprawdę przestronna. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to boisko do gry  siatkówkę. Rozpoznałam je po stojącej na środku siatce oraz osobach, które skaczą przed siatką, jakby chcieli zablokować niewidzialną piłkę. Po jednej stronie boiska dostrzegłam Kuroo, Bokuto oraz innych zawodników z drużyn, z którymi Karasuno miało bezpośredni kontakt w meczach. Oglądałam ich ważniejsze mecze w telewizji to wiem. Między innymi dostrzegłam Iwaizumi'ego i Oikawę z Aoba Josai oraz osoby z Nekomy poza Kuroo, czyli Kenmę i Leva. Reszta graczy musiała być pozostałością obu wcześniejszych drużyn, jak i drużyny Bokuto. Nie pamiętam na ten moment jak się nazywali.

Dopiero po chwili spostrzegłam na druga stronę siatki. Stali tam... zawodnicy Karasuno. Kapitan Daichi, - wiem, że nie jest już kapitanem, ale co z tego - wice kapitan Suga, Asahi, Nishi, Tanaka, Tobio, ruda krewetka Hinata i na samym końcu, stojący niedaleko libero, Tsukki.  Każdy z nich nie miał specjalnego stroju z numerkami jak w liceum, tylko zwykłe koszulki i spodenki w różnych kolorach.

Teraz to miałam łzy w oczach, ale nie przez jego widok, ale przez wspomnienia, które do mnie w tym momencie powróciły.  Czułam się jak dwa lata temu, kiedy po raz pierwszy przyszłam przyjrzeć się grze naszej drużyny pod czujnym okiem Kyoko oraz za namową przyjaciółki Akiko.

Stałam tak i gapiłam się na znajomych z byłej szkoły, że nie zauważyłam, kiedy podszedł do mnie Kuroo. Dotknął mojego ramienia, po czym szepnął do ucha:

- No idź. Na pewno na ciebie czekają. Wszystko zorganizowałem dla ciebie, więc nie zmarnuj tego i baw się dobrze. - Po czym lekko popchnął mnie w ich kierunku.

Spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. Przytaknęłam skinieniem głowy, po czym popatrzyłam na towarzyszącego mi od początku Yamaguchi'ego. On również wyglądał na nie tyle zaskoczonego, co podekscytowanego. Też dostrzegłam jego odrobinę szkliste oczy.

On także zerknął na mnie. Wiedziałam, że rozumiemy się bez słów i myślimy o tym samym. Wymieniliśmy się uśmiechami, by następnie przytaknąć i jednocześnie ruszyć w kierunku byłej drużyny Karasuno. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro