Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 16

Powoli otworzyłam kopertę. W środku, tak jak sie wcześniej domyśliłam, była kartka.  Podeszłam do łóżka, następnie na nim usiadłam. Eri poszła w moje ślady i dosiadła się obok mnie. Rozwinęłam ostrożnie kartkę. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zaczęłam szybko czytać.

Sakuro

Nie podałem swojego imienia, bo i tak ono nic ci nie powie. Dużo o tobie wiem, czuję się tak jakbym znał cię osobiście. Nie denerwuj się i nie martw, nie jestem jakimś prześladowcą.

Może to głupio zabrzmi, ale chciałbym się z tobą spotkać. Na pewno, ot tak sobie, się nie zgodzisz, ale chcę coś ważnego ci powiedzieć. Ma to związek z Keiem. Znam go bardzo dobrze i chciałbym wszystko ci opowiedzieć. Wiem, co stało się tamtego dnia, gdy trafił do szpitala.

Mam nadzieję, że się zgodzisz. Jutro o dziesiątej w kawiarni, tej niedaleko twojego akademika.

Czekam z niecierpliwością. Myślę, że podejmiesz właściwą decyzję.

XXX

Jeszcze chwilę gapiłam się na kartę, dopóki nie zrozumiałam, że już skończyłam czytać. Nie mam pojęcia, kto to mógł napisać. Chociaż mam pewność, że go nie znam, bo sam nawet o tym napisał, choć to jeszcze bardziej mnie przeraziło. Dużo o mnie wie? Że niby skąd. I ja w takiej sytuacji mam się nie denerwować. Wolne żarty.  Chciałby się jeszcze dodatkowo ze mną spotkać. Nie wiem, co mam o tym myśleć.

- I co tam jest napisane? - dopytywała zaciekawiona Eri, zaglądając mi przez ramię. Zgięłam kartkę na pół, po czym włożyłam ją z powrotem do koperty.  Kiedy nic nie odpowiadałam, dodała:

- Od kogo?

- Nie wiem - powiedziałam cicho, nie wiedząc co powiedzieć, ale akurat to było prawdą.

- Jak to? - zdziwiła się i odrobinę się ode mnie odsuwając, aby lepiej mi się przyjrzeć.

- Tak to. Napisał , że jego imię i tak nic mi nie powie.

- Dobra, w porządku. Ale czego od ciebie chce?

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przez cały ten czas gniotę kopertę w dłoniach. Odłożyłam ją na szafkę, znajdującą się obok łóżka, a następne wstałam. Musiałam rozchodzić to wszystko. Zaczęłam więc mówić, krążąc przy tym po pokoju.

- Chce się ze mną spotkać...

- Po co? - przerwała mi.

- Zaraz ci wszystko powiem, po kolei - próbowałam ją uspokoić. - Tylko muszę to sobie w głowie ułożyć.

Pomyślałam przez chwilę, przede wszystkim o tym, od kogo mogłam otrzymać tą wiadomość.

- Dobra. W takim razie od początku. - Usiadłam na krześle, ulokowanym na przeciwko Eri. Nie mogłam sobie w tej chwili znaleźć miejsca. - Chciałby się ze mną spotkać, ponieważ zna Keia i wie, dlaczego mnie nie pamięta. Dziwi mnie tylko to, że dużo o mnie wie. Przeraża mnie to.
Przynajmniej on tak twierdzi w liście. Poza tym wie, gdzie mieszkam, jak sama zdążyłaś pewnie zauważyć. 

Przyjaciółka tylko przytaknęła. Po chwili milczenia i zadumy powiedziała:

- Masz rację, dziwne jest to wszystko, ale jest też tego dobra strona. Jeśli się z nim spotkasz, to się dowiesz, co się dzieje z Tsukkim.

- "Jeśli" się z nim spotkam - odparłam, gestykulując przy pierwszym słowie cudzysłów.

Eri wyglądała na zdziwioną moimi słowami.

- Jak to? Nie chcesz iść?

Teraz to ja nie uwierzyłam w to co usłyszałam.

- Oszalałaś - stwierdziłam bez ogródek. - Mam spotkać się z... nim?

Ona przewróciła tylko oczami.  

- Dlaczego nie - odparła z uśmiechem. - Przecież nie będziesz tam sama. Z chęcią pójdę z tobą.

Jak ona to sobie wyobraża. Nawet jeśli będzie tam ze mną, to i tak nie jestem przekonana do tego pomysłu.  Ale chyba nie mam innego wyjścia.

- Dobra - przyznałam. - Mam się z nim spotkać w kawiarni niedaleko akademika. Pójdziesz tam  kilka minut wcześniej i usiądziesz kilka stolików dalej.

- A jak go rozpoznasz?

To było bardzo interesujące pytanie. Nie mam bladego pojęcia, jak on wygląda. Nie napisał też żadnej wskazówki w wiadomości. Z tego tylko wynika, że to on wie, jak ja wyglądam.

- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. - Wydaje mi się, że on rozpozna mnie.   

- W takim razie wszystko jasne. - Eri energicznie wstała, po czym położyła ręce na biodrach. - Idziemy.

- Teraz chcesz iść? - zapytałam ze zdziwieniem. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że przecież ona nie czytała listu. - Jutro o dziesiątej mam się z nim spotkać.

- A, to w porządku. - Jej entuzjazm nie osłabł. - W takim razie czekamy do jutra.

Wyglądało to tak jakby wybierała się na wojnę, a nie na towarzyszenie mi w spotkaniu z nieznajomym.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym czułam się zadziwiająco dobrze. Czegoś tu brakuje. A raczej kogoś.

- A gdzie Ayako? - zapytałam niby od niechcenia, ale tak naprawdę bardzo mnie to interesowało.

Eri wzruszyła ramionami.

- Nie mam bladego pojęcia. Wyszła przed południem na zajęcia i tyle ja widziałam. Wspominała tylko, że idzie się jeszcze spotkać ze swoim świetnym chłopakiem. Wspominała, że jest mega przystojny i w ogóle - Machnęła przy tym ręką nie wiedząc, że ten świetny chłopak to Tsukki.

Krew w tej chwili zagotowała mi się w żyłach, ale nie dałam tego po sobie poznać. W tej chwili podjęłam ważną decyzję. Spotkam się z tą osobą, dowiem się co się tam wydarzyło i doprowadzę to tego, aby Kei sobie o mnie przypomniał. Nie dam zrobić z siebie wariatki w jego oczach. Niech wie, że mnie znał i nawet coś nas łączyło.

- Muszę ci coś powiedzieć, bo chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, co tu się dzieje - powiedziałam najspokojniejszym głosem, jaki udało mi się uzyskać.

- Słucham - Wyglądała na bardzo szczęśliwą, jakby brała udział w jakiś filmie detektywistycznym.

- Ayako to nowa dziewczyna Tsukiego. Osoba, która mieszka z nami w jednym pokoju to człowiek chodzący aktualnie z moim byłym, który uległ prawdopodobnie wypadkowi. - Chciałam powiedzieć to w pewien sposób opanowanym tonem, ale i tak wyszło z tego jakbym oskarżała tamtą przed sądem.

Eri otworzyła szeroko oczy ze zdziwieniem.

- Ale... Jak to? To na pewno ona? - zapytała, jakby nie chciała przyjąć tego do wiadomości. 

- Tak, przecież wszędzie ją poznam.

- To dlatego tak dziwnie się na siebie patrzyłyście. -  Dopiero teraz wszystko zaczęła rozumieć. Lepiej późno niż wcale.

Przytaknęłam na jej słowa.

- Zgadza się. Jak już o niej wspomniałam, to powiem, że coś mi w niej nie pasuje. Muszę tylko dojść do tego, co.

- Ja już wiem, co ci w niej nie pasuje. Słuchaj mnie uważnie. Ona odbiła ci chłopaka!

- Uspokój się i nie krzycz - próbowałam złagodzić sytuację. - Wiem jak to wygląda, ale nie popadaj w histerie. On i tak mnie nie pamiętał, jak poznał Ayako. Przynajmniej tak twierdzi Tadashi - wytłumaczyłam spokojnie.

- Wiesz co, lubię tego twojego przyjaciela, ale on ewidentnie kryje tego okularnika. Pewnie żadnej amnezji on nie ma, tylko sprytnie udaje. Nie chce, jak prawdziwy mężczyzna, powiedzieć ci, że już mu na tobie nie zależy, tylko wymyśla, że nie pamięta. Akurat - podsumowała. 

- Nie jestem przekonana. - Pokręciłam głową. - Rozmawiałam z nim tylko chwilę, ale nie wydaje mi się, żeby był aż tak dobrym aktorem. - Widziałam przecież jego twarz i reakcję. Nawet mu brew nie drgnęła, kiedy mnie zobaczył. Mógł być zdziwiony, ale nie był. Jakby pierwszy raz mnie zobaczył.

- Chyba masz rację. Znasz go dłużej niż ja. - Mówiąc to położyła się na moim łóżku, kładąc dłonie pod głową.

- Oświecę cię w tym momencie, ale ty go w ogóle nie znasz - powiedziałam z uśmiechem. Eri również się rozpromieniła. Po jej złym humorze nie było śladu.

- Już któryś raz mi to mówisz, ale tak dużo mi o nim opowiadałaś, że wydaje mi się, jakbym wiedziała o nim wszystko.

Zapanowała chwilowa cisza. Nie chwiałam nic powiedzieć, bo zauważyłam zamyślenie na twarzy przyjaciółki. Oznaczało to, że chce jeszcze coś dopowiedzieć, tylko szuka odpowiednich słów. Jak się domyśliłam, po chwili odparła:

- Co zrobimy z Ayako?

- A co mamy z nią zrobić? Przecież jej nie wyrzucimy. Zachowujmy się normalnie. Przecież to wszystko to nie jej wina. - Chyba - dopowiedziałam w myślach.


Witam po kolejnej przerwie. Egzaminy mi poszły całkiem nieźle i mam teraz kilka dni odpoczynku :-)

Co sądzicie o tym rozdziale? Mi się w miarę podoba. A wam?  Jak zawsze czekam na wasze opinie :-D



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro