Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 13

Na zajęciach starałam się jak tylko mogłam, aby się skupić. A przychodziło mi to z ogromnym trudem. Przez cały czas coś zaprzątało moje myśli, ale od czego ma się przyjaciół. Kiedy tylko Tadashi zauważył, że zaczynam odpływać, zaczynał mnie trącać ramieniem albo dźgał długopisem. Same zajęcia też nie zachęcały do tego, aby ich słuchać. Nudne jak flaki z olejem.

Dzisiaj nie wyspałam się. Od kiedy Ayako weszła do mojego pokoju miałam dylemat. Do wyboru: wyjść i wrócić dopiero wtedy, kiedy będę miała pewność, że będzie spała, aby na nią nie wpaść - co było ryzykowne, bo akademik zamykają o dwudziestej drugiej - lub zostać i obserwować. Wybrałam to drugie.

Po naszej "miłej" rozmowie przyglądałam się jej prawie bez przerwy. Siedziałam na łóżku i udawałam, że czytam, choć tak naprawdę patrzyłam na nią zza książki. Rozpakowała swoje rzeczy, to znaczy, ułożyła rzeczy w szafie, postawiła zdjęcia na półce oraz wykonała inne podobne czynności. Zaczęło mnie to powoli nudzić, bo zachowywała się dotychczas normalnie, co na dzień dzisiejszy jeszcze nie uśpiło mojej czujności. Coś mi się w niej nie podoba.

Swoje szpiegowskie akcje zakończyłam, kiedy spostrzegłam, że na zewnątrz zaczyna się ściemniać, a ja jestem strasznie głodna. Bez uprzedzenia Ayako, że idę coś zjeść - była w łazience i układała swoje kosmetyki - wyszłam.

Stołówka znajdowała się na parterze. Ludzi było stosunkowo mało, zważając na to, że jest już po czasie, w który się jada. Podeszłam do okienka, wzięłam bez wybrzydzania to, co został, po czym podeszłam do pustego stolika.

Może jednak trzeba było ją zabrać? Jeśli dłużej o tym pomyślę, to nie mam bladego pojęcia, dlaczego się na nią uwzięłam.  Znowu czuję się jak żeńska wersja James'a Bonda. Kiedy ostatnio się tak bawiłam, to nie skończyło się to dobrze. Sądzę, że byłoby dobrze, gdybym na jakiś czas jej odpuściła. Nie wiem, skąd u mnie taka szybka zmiana myślenia. Niedawno nie spuszczałam jej z oczu, a teraz sądzę, że mogłabym się do niej przyzwyczaić. O przyjaźni nie ma mowy. Na razie.

Potrząsnęłam głową zaraz po tym, jak kolejny raz Tadashi potrząsnę moim ramieniem. Prawie przysypiałam, przypominając sobie krok po kroku, co wczoraj robiłam i myślałam. Spojrzałam na Yamaguchiego. Wyglądał na zaskoczonego moim zachowaniem, ponad to nie chciałam nic mu dzisiaj rano powiedzieć. Pewnie zaczynał się martwić.

Kiedy tylko wykładowca ogłosił koniec zajęć na dziś, zaczęłam nieśpiesznie zbierać rzeczy ze stolika i pakować je do swojej torby. Wyszłam z sali jako jedna z ostatnich osób. Za mną podążał tylko pewien piegowaty chłopak.

- Jesteś dzisiaj jakaś nieswoja. Nie uważałaś bardziej niż zwykle - wygłosił swoją opinię Tadashi, schodząc schodami obok mnie.

- Bo zajęcia były nudne jak zwykle. Nic ci na to nie poradzę. - Przyjaciel musiał zauważyć mój zły humor. Nie widziałam tego, ale poczułam na sobie jego wzrok.

- Stało się coś, prawda? Po naszej wczorajszej rozmowie, wybiegłaś. Myślałem, że ci przeszło. Nie myślałem, że tak bardzo cię to zaboli...

- Nie o to chodzi - przerwałam mu. - Pogodziłam się, że Kei od jakiegoś czasu ma mnie gdzieś. Chodzi o coś innego.

- Czyli?

Znajdowaliśmy się już na dole. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie studenci cieszyli się słonecznym dniem. Chyba dostałam jakiegoś deja vu , bo wydaje mu się, że już byłam w podobnej sytuacji. Chociaż co się dziwić. Każdy mój dzień jest podobny do następnego.

Spojrzałam na Tadashiego oczekującego odpowiedzi.  Westchnęłam, po czym zaczęłam mówić.

- Ayako wprowadziła się do mojego pokoju w akademiku. Od wczoraj mieszkamy we trójkę razem z Eri.

Yamaguchi na początku nie rozumiał moich słów, zapewne przypominając sobie, kto to Ayako, lecz po chwili odparł.

- To niedobrze. Ona jest tą nową dziewczyną Tsukkiego.

W tej chwili chciałam mu odpowiedzieć " No, co ty nie powiesz", ale się wstrzymałam. 

- Wiem o tym i dlatego ci to mówię. - Podeszłam do najbliższej ławki, po czym usiadłam. Przyjaciel stał naprzeciwko mnie. - Dlaczego nie siadasz? - zapytałam, wskazując miejsce obok.

- Wysiedziałam się na wykładach. Już tyłek mnie boli od tego siedzenia. - Przerwał, by po chwili rzec smutnym głosem. - Tęsknię za siatkówką i Karasuno.

- Ja też. - Dopiero kiedy o tym wspomniał uświadomiłam sobie, jak dawno nie widziałam drużyny. Ciekawe, co słychać u kapitana Daichi'ego, Koushi'ego i Asahi'ego. Wydaje mi się, że wspominali coś o studiach. Myślę, że bez problemu dostali się na najlepszy uniwersytet. Tobio i tak ruda krewetka, Hinata, pewnie nadal grają. Za bardzo kochają siatkówkę, aby tak po prostu z niej zrezygnować. Nishi i Tanaka... nie mam pojęcia co mogą robić.  - Wiesz, mam jeszcze jedną rzecz do załatwienia. - Wstałam i spojrzałam na Tadashiego. - Czym wcześniej pójdę, tym szybciej wrócę, więc pomyślałam, że przejdę się tam od razu po zajęciach. Masz ochotę iść ze mną?

Nie musiałam mu wyjaśniać, dokąd się wybieram. Bywałam tam czasami odkąd przyjechałam do Tokio, a że często z nim rozmawiałam przez telefon i internet, to doskonale o wszystkim wiedział.

- Nie dzięki, nie chcę przeszkadzać. Dawno tam nie byłaś więc, więc musi ci być ciężko.

- Bez przesady. Chcę tylko się czegoś dowiedzieć i zaraz będę z powrotem.

- W porządku.

Odprowadził mnie jeszcze do rozwidlenia dróg, gdzie ja skręciłam w lewo, a on w prawo. Nie musiałam tam iść, ale muszę wiedzieć, czy z amnestią Keia można coś zrobić. Muszę to wiedzieć tak dla pewności. Nie tylko dlatego, że coś nas kiedyś łączyło, ale przede wszystkim dlatego, że był przyjacielem Yamaguchiego. Właśnie "był". Tego też muszę się dowiedzieć.

***

Do pożądanego przeze mnie budynku dotarłam w niecałe dwadzieścia minut. Nieźle. Stanęłam przed głównym wejściem i przeczytałam ogromny niebieski napis "Poradnia psychologiczna". Dawno mnie tu nie było, ale nic się nie zmieniło.

Weszłam do środka. Wewnątrz panowała śnieżnobiała biel. Zapewne jak we wszystkich placówkach tego typu. Podeszłam do recepcji, gdzie stała pielęgniarka ubrana cała na biało. Dziwnie czułam się w tak sterylnym miejscu. Może dlatego, że obawiałam się, że pobrudzę im podłogę.

- Dzień dobry. Czy zastałam Pana Otsu?

Kobieta uśmiechnęła się, kiedy tylko mnie zobaczyła, lecz po chwili wyglądała na zmartwioną.

- Sakura, dawno się nie widzieliśmy. Stało się coś? - Dlaczego każdy mnie o to pyta.

 - Nie, ja tylko tak... - Właśnie, co ja mam powiedzieć, że po co przyszłam. W sprawie kolegi? Nie mając już do tego głowy, po prostu odpowiedziałam. - Z nudów. - To było pierwsze, co wpadło mi do głowy.

Pielęgniarka zmierzyła mnie wzrokiem ze zdziwieniem. Kto normalny przychodzi do psychologa z nudów? No racja, ja. Ale już tego nie komentowała, tylko odparła:

- Pan doktor jest teraz wolny, więc możesz wejść od razu. W gabinecie tym co zwykle. Trafisz sama? - zapytała jeszcze dla pewności.

- Tak. Dziękuję bardzo.

Odeszłam od recepcji najszybciej jak mogłam. Wydaje mi się, że zrobiłam z siebie idiotkę, ale nie mam zamiaru się tym przejmować. Zwolniłam dopiero wtedy, kiedy zbliżałam się do gabinetu. Wyszłam zza zakrętu i pierwsze co zobaczyłam, to znajomą mi osobę siedzącą niedaleko pokoju 81 do którego właśnie zmierzałam. Tylko co on tutaj robi? Na mającego problemy z psychiką nie wygląda.


Witam ponownie po miesiącu nieobecności. Bardzo mi przykro z tego powodu, że musieliście czekać aż tak długo. Mam nadzieję, że w ogóle ktoś czeka na kontynuacje.

Nie dodawałam rozdziałów z jednej prostej przyczyny. Rozpoczęłam studia i nie mam już tyle czasu, ile miałam na wakacjach.  Postaram się teraz jakoś to unormować, ale nie wiem co z tego wyjdzie.

Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy jeszcze czytają to ff :-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro