Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 12

Obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie będę płakać, ale teraz trudno było mi się powstrzymać. Dlaczego ze wszystkich osób, które zna musiał zapomnieć akurat o mnie?

Siedziałam, nie zwracając uwagi na przechodzących ludzi, którzy od czasu do czasu wchodzili lub wychodzili z akademika. Oni również nie zwracali uwagi na mnie, co w tej sytuacji bardzo mnie cieszyło. Chciałam chociaż raz być niewidzialna.

Ukryłam twarz w dłoniach, próbując się nie rozpłakać. Już tyle razy powstrzymywałam łzy, że weszło to prawie w mój nawyk. Wyprostowałam się, zdjęłam okulary, po czym otarłam krople, które zebrały się w kącikach oczu.

Zareagowałam chyba za bardzo emocjonalnie. Przecież mogłam spodziewać się czegoś podobnego, ale mój umysł i tak nie może przyjąć tego do wiadomości. Przecież twierdził, że mnie kocha i nigdy o mnie nie zapomni. Chociaż to wcale nie jego wina. 

Powinnam się ogarnąć póki czas. Wstałam, poprawiłam koszulkę, po czym postanowiłam wrócić do pokoju. Nie będę więcej robić z siebie ofiary losu przy innych. Smutna, ale zdeterminowana wchodziła schodami na piętro. Po paru chwilach byłam już przy odpowiednich drzwiach. Szarpnęłam za klamkę, która nie ustąpiła. Pokój jest zamknięty, co oznacza, że Eri jeszcze nie wróciła. Gdzie ona się tak długo podziewa? Westchnęłam tylko ze zrezygnowaniem, wsadziłam rękę do kieszeni spodni mając nadzieję, że do tego wszystkiego nie dołączę zgubienia kluczy. Jednak szczęście mi sprzyja, bo po chwili pożądany przedmiot był już w mojej dłoni. Po paru sekundach drzwi stały przede mną otworem. 

Weszłam do środka. Może to nie był do końca dobry pomysł, aby tutaj przychodzić. Będę tylko zaprzątać sobie myśli i myśleć bez przerwy o tym samym, a raczej, o tej samej osobie. Skoro mam tu siedzieć sama, to chyba lepiej stąd wyjść i się przejść.

Miałam już się odwrócić i wyjść, kiedy drzwi otworzyły się. Stanęła w nich poszukiwana przeze mnie przyjaciółka.

- O, tutaj jesteś. - Eri wyglądała, jakby i ona mnie szukała. Miała trochę potargane włosy i była lekko zdyszana. - Muszę ci coś natychmiast powiedzieć .

- O co chodzi? - zapytałam beznamiętnie, nie będąc zbytnio ciekawa, co ma mi do powiedzenia.

- Będziemy miały współlokatorkę.

Otworzyłam szeroko oczy na te słowa. Oczywiści, miałyśmy wolne łóżko, ale to nie oznacza, żeby wciskać nam od razu jakąś pierwszą lepszą dziewczynę do pokoju.

- Jak to? Skąd wiesz?

- Zatrzymała mnie opiekunka akademika - mówiąc to wskazała korytarz. - Powiedziała, że zatrzyma się w naszym pokoju pewna dziewczyna, która dopiero co przyjechała do Tokio.

- Nie może zamieszkać gdzie indziej? - Wiem, że to niegościnnie z mojej strony, ale nie lubię kiedy ktoś obcy kręci mi się po lokum.

- Niestety nie - Eri pokręciła głową. - Tylko u nas jest miejsce.

Przewróciłam oczami, nie będąc zadowoloną z tej wiadomości.

- Trudno. A kiedy ma się zjawić?

Przyjaciółka wyjrzała na korytarz, trzymając się futryny.

- Już idzie - wyszeptała. Cofnęła się, po czym stanęła obok mnie. Wyglądałyśmy jak komitet powitalny.

Po chwili w drzwiach stanęła dziewczyna odrobinę wyższa ode mnie. Brunetka, duże granatowe oczy, szczupła. W ręce trzymała dużą torbę, a za sobą ciągnęła walizkę. Niby normalna osoba, ale już wiedziałam, że prawdopodobnie nie zaprzyjaźnię się z nią.

- Cześć, nazywam się Ayako Ogata - przywitała nas z uśmiechem, kiedy tylko nas zobaczyła. - To tutaj mam zamieszkać, prawda? Przepraszam, ale jeszcze nie orientuję się gdzie co jest.

Zmrużyłam oczy, lustrując ją, wydawałoby się, na wylot. Za jakie grzechy muszę być w jednym pokoju z nową dziewczyną Kei'a? Dlaczego?

- Tak, dobrze trafiłaś. Jestem Eri, a to moja przyjaciółka, Sakura. Cieszymy się, że tutaj się wprowadzisz. Prawda? - zwróciła się do mnie. Ja jednak nie miałam zamiaru nic odpowiadać. Cały czas patrzyłam prosto na nowo przybyłą osobę.

Dopiero wtedy brunetka mnie spostrzegła. Również wyglądała na zdziwioną, na pewno nie mniej niż ja.

- To ta wariatka - odparła szeptem, ale i tak to usłyszałam. Eri pewnie też, bo też na mnie popatrzyła.

- Znacie się? - Pytanie to skierowała bardziej do mnie niż do tamtej... Ayako.

- Nie.

- Tak - rzekła ona.

Westchnęłam.

- Potem ci wszystko opowiem. - Wolałam przekazać Eri co nie co o nowej współlokatorce, kiedy jej nie będzie w pobliżu.

Odwróciłam się i podeszłam do swojego łóżka. Nie miałam ochoty,  dłużej jej widzieć, a niestety będę na nią skazana do końca roku. Chyba, że nie wytrzyma i szybciej się wyprowadzi. Mam nadzieję.

- Nie wiem, o co chodzi - usłyszałam głos Eri za plecami - ale atmosfera zrobiła się jakaś gęsta. Ja muszę już wyjść, bo mam jeszcze dodatkowe zajęcia. - Odwróciłam się, aby ją zatrzymać, ale ona stała już za drzwiami, obok brunetki. - Ayako, czuj się jak u siebie. Jakbyś czegoś potrzebowała, poproś Sakurę. Pa - pomachała ręką i już jej nie było.

Dziewczyna Keia weszła do pokoju, cały czas trzymając torbę i rączkę walizki. Rozejrzała się, a ostatecznie jej wzrok padł na mnie. Ja, nie chcąc stać jak ten słup, usiadłam.

- Które to moje łóżko? - zapytała, jakby nigdy nic.

- To - odpowiedziałam krótko, wskazując ruchem głowy najbliższe posłanie. Ona tylko przytaknęła, stawiając bagaże obok niego. Również usiadła, naprzeciwko mnie, uważnie mi się przyglądając.

- Przepraszam za tamto. - Kiedy spojrzałam na nią ze zdziwieniem, oczywiście udawanym, bo wiedziałam o co chodzi, dodała. - Wtedy, kiedy zawołałaś Tsukkiego na tym placu. Byłam tak z nim, pamiętasz?

Oj, pamiętam, pamiętam - pomyślałam.

- Tak, coś mi świta. 

- No i teraz, za tą wariatkę. Trochę głupio to wyszło. Przepraszam. - Albo naprawdę jest jej przykro, albo tak świetnie udaje. Ma smutne oczy, ręce zacisnęła w brzegu łóżka tak mocno, że aż jej kostki pobielały. Poza tym jej głos też jest przygnębiony.

- Nic się nie stało. Ja również przepraszam. - Nie wiem, czy mój ton też był taki zmartwiony, ale starałam się.  Chciałam, aby zabrzmiało to w miarę wiarygodnie. Tak naprawdę w dalszym ciągu pragnęłam, aby stąd zniknęła. 

- Kamień spadł mi z serca - mówiąc to przyłożyła dłoń do serca dla wiarygodności. - Od teraz będziemy razem mieszkać, wiec  nie chciałabym, żeby wystąpiły jakieś konflikty między nami. Mam nadzieję, że z biegiem czasu się zaprzyjaźnimy. Co ty na to?

- Na pewno tak będzie jak mówisz. - Choć uśmiechnęłam się, w środku odczuwałam mieszane uczucia. Zdziwiłam się, jak szybko zmieniłam swoje zachowanie. Jeszcze pół godziny temu próbowałam powstrzymać łzy, a teraz siedzę jakby nigdy nic przed nową dziewczyną Kei'a. Chociaż nie wiem, czy mam ją tak nazywać.

Według tego co powiedział mi Tadashi, była ona pierwszą osobę, którą zobaczył, więc mogła ona dowolnie okłamać Tsukkiego. W końcu miał zaniki pamięci.

Albo po prostu się w niej zakochał - podpowiedział mi głos w głowie. Ale tej opcji nie chciałam przyjąć do wiadomości. Kochał mnie, ale kiedy zapomniał o moim istnieniu, wybrał kogoś innego. Powinnam być szczęśliwa, ale gdzieś tam w głębi serca tęskniłam za nim i  wiedziałam, że te czasy, kiedy był dla mnie taki kochany, już minęły.


Dziękuję za wszystkie komentarze, jakie otrzymałam. Bardzo mi miło, że podoba wam się moje opowiadania ;-) Oczywiście oczekuję waszych opinii na bieżąco, żebym wiedziała, kiedy będę za bardzo przynudzać :-P

Dzisiejszy dzień jest nad wyraz wyjątkowy, albowiem dziś obchodzi swoje urodziny Kei Tsukishima. Wszystkiego najlepszego Tsukki <3 I abyś wyhodował własnego dinozaura. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro