# 10
Przyjrzałam się jej dokładniej. Jakbym ją już gdzieś widziała. Wytężyłam umysł najbardziej jak mogłam. Dyskretnie zmierzyłam ją wzrokiem od stóp do głów. Niska. Ubrana normalnie, w jasne jeansy i bladoróżową koszulkę na ramiączkach oraz buty czarne na koturnach. A do tego jasnoniebieskie pasemka na czarnych włosach. Mogłabym przysiąc, że ją widziałam.
Nagle odpowiedź uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. Już wiem. Przecież to było prawie oczywiste. Przecież to ją widziałam wczoraj wieczorem, kiedy szłam do Enno-chana. Wychodziła z jego pokoju. Ciekawe, kto to. Chociaż wydaje mi się, że niedługo powinnam uzyskać odpowiedź.
- Pomyślałem, że chciałabyś ją poznać. No wiesz, zobaczyłabyś nas razem i wyszłaby z tego jakaś dziwna sytuacja. A więc, to moja kuzynka, Yoko. - Mogłam się domyślić, że to kuzynka. Siostry żadnej nie ma. Mam chyba jakiś szósty zmysł, bo od razu przeczuwałam, że mnie nie zdradza. Chociaż muszę przyznać, że jak ich razem zobaczyłam, to zazdrość mnie trochę ogarnęła.
- Hej, jestem Yoko. Ty musisz być Sakura. Chikara dużo mi o tobie opowiadał. - Dziewczyna wyglądała na wyluzowaną i bardzo miłą. W ogóle nie przypominała Enno-chana. Odwzajemniłam uśmiech, bo dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że stoję jak słup soli, nic nie mówiąc, a dodatkowo z lekko rozchylonymi ustami.
- Cześć. Tak, to ja. A ze mną jest wprost przeciwnie. Nic o tobie nie słyszałam.
- Bo Chikara to raczej zapominalski jest - wyjaśniła Yoko, nie zwracając uwagi na stojącego obok kuzyna. - Ja też bym o tobie nic nie wiedziała, gdybym się nie dopytywała. Widziałam was razem jakoś tak miesiąc temu. - Czyli wtedy, kiedy jeszcze nie wziął się za naukę. - A jako, że jestem raczej ciekawą osobą, przy najbliższej okazji zapytałam się o ciebie. Nie spodziewałam się, że jesteś jego dziewczyną. -Nie kryła przy tym prawdziwego zdziwienia. - Nie chodzi o to, że jesteś brzydka czy coś. Mogę powiedzieć, że wprost przeciwnie. - Po czym zniżyła głos do szepty. - Jesteś dla niego za ładna. - Enno-chan od razu zareagował szturchając kuzynkę w ramię. - Ała, za co?
- Domyśl się - odrzekł ostrzegająco.
- Przyznam się, że widziałam was już wcześniej - powiedziałam to, próbując nie roześmiać się. Zazwyczaj mój chłopak nie reagował w tak żywiołowy sposób.
- Naprawdę? - zapytali oboje jednocześnie.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Tak. Wychodziłaś wczoraj wieczorem z jego pokoju z akademiku.
- Bo widzisz, ja nie jestem najlepsza uczennicą i pomyślałam, że Chikara mi pomoże, po starej znajomości. Nie najlepiej mi idzie z matmą, a on ma ją w małym palcu. Zgodził sie mi pomóc. I tyle.
To mnie stuprocentowo uspokoiło. Yoko wydaje się być wspaniałą osobą. Żywiołową, śmiałą, zabawną. Jakbym była złośliwa powiedziałabym, że jest ona przeciwieństwem mojego chłopaka.
Nagle rozbrzmiał dźwięk komórki. Ja nawet swojej nie sprawdziłam, bo mam kompletnie inny dzwonek. Spojrzałam na Chikarę i Yoko. On również nie zareagował. Może w ogóle nie miał telefonu przy sobie. Za to jego kuzynka zaczęła usilnie wyjąć komórkę z kieszeni jeansów.
- Przeklęte spodnie - mówiła do siebie. Po chwili jednak uporała się z problemem. - Słucham - powiedziała do telefonu. - Nie mam czasu... Dopiero co wyszłam, trzeba było wtedy się mnie pytać... Oj dobra, już idę. - Rozłączyła się i włożyła z powrotem urządzenie do kieszeni. - To jak uciekam. Spędźcie trochę czasu ze sobą. To do zobaczenia. - Odwróciła się i szybkim krokiem się od nas oddaliła. Jeszcze przez pewien czas było słychać stukot jej butów.
Spojrzałam na Chikarę. On przez ten cały czas, kiedy je patrzyłam na Yoko, on wpatrywał sie we mnie.
- Stało się coś? - zapytałam dla pewności. Nie jest to żadne przestępstwo patrzeć się na mnie, ale on robił to tak, jak na początku naszej znajomości. Jakby widział mnie po raz pierwszy i od początku się we mnie zakochał.
- Nie, chociaż chcę ci coś powiedzieć. Przejdziemy się do fontanny?
- Jasne. - Ciekawe, co chce mi jeszcze powiedzieć? Myślałam, że poinformowanie mnie o jego kuzynce, to jedyna wiadomość na dziś.
Szliśmy w milczeniu do ogromnej fontanny, która była ulubioną atrakcją zakochanych par. Zawsze była oblegana, a przede wszystkim w upalne dni, bo przy niej było zawsze chłodniej. Teraz nie było inaczej. Zakochanych było tutaj pełno, ale i tak znaleźliśmy jedną wolną ławkę, postawiona w cieniu. Usiedliśmy.
Nie wiedziałam, co takiego przyszło mu o głowy. Nie jest żadnym idiotą, więc to na pewno nic głupiego. Chce ze mną zerwać? Ale jeśli chciałby to zrobić, nie przedstawiałby mi swojej kuzynki. Czym bardziej przeciąga tą chwilę, tym bardziej zaczynam sie denerwować.
- Już na wstępie, bardzo chciałbym cie przeprosić.
- Za co? - zapytałam szybko.
- Wiesz, będzie łatwiej jak zacznę od początku. - Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. - Byłem dzisiaj na zajęciach i wykładowca ogłosił, że najlepsi uczniowie pojadą na wymianę studencką do Osaki. - Wytężyłam umysł. Po co on mi to mówi? W porządku, niech jadą. Co ja mam do tego. - I ja zastałem wybrany.
Wpatrywałam się w Chikarę, nadal nie wiedząc o co chodzi. Sekundy mijały, a do mnie docierało coraz więcej informacji, które nie zostały na początku przyswojone. Jeśli wykładowca go wyznaczył, to znaczy, że wyjeżdża na drugi koniec Japonii. Do Osaki! Tak przy okazji, piękne miasto. Ale jak to? Nie wiem, jak długo miałam zdziwiony wyraz twarzy, ale po pewnym czasie postanowiłam się ogarnąć.
- Czyli jedziesz? - Wolałam się upewnić. Może jednak się nie zgodził, ale to marne nadzieje.
Zapanowała cisza. Enno-chan wyglądał na skupionego i zamyślonego. Tak, jakby rozważał każdą możliwość.
- Tak - odpowiedział cicho, wpatrując się we mnie. - To dla mnie wielka szansa. Chociaż Tokio jest takie wielkie, to w Osace mają najbardziej rozbudowane centra graficzne. Mają tam nawet specjalne studio do grafiki w czasie rzeczywistym. - Nie rozumiałam kompletnie, o czym do mnie mówi. Nie jestem umysłem ścisłym i nigdy nie będę. - Przykro mi, że tak sie stało. Gdyby nie to, że zostałem wybrany, nigdy bym nie pojechał. Naprawdę nie chcę ciebie zostawiać.
- W porządku - odpowiedziałam, zmuszając sie do uśmiechu. Nie chcę, aby jeszcze bardziej smucił się z mojego powodu. - Wszystko rozumiem. Cieszę się, że mam takiego zdolnego chłopaka. - Wplotłam place w jego włosy i zaczęłam się nimi bawić. - Mam nadzieję, że poradzisz sobie w Osace.
- Czyli się zgadzasz? - Wyglądał na zaskoczonego moją postawą.
- Oczywiście. Nie chcę cię przecież powstrzymać przed spełnieniem marzeń. Jedź i pokaż na co cię stać.
Chikara widząc mój uśmiech, również się rozpromienił. Tylko, że on w odróżnieniu ode mnie faktycznie był szczęśliwy. Mi tak naprawdę serce się kroiło. Dlaczego ze wszystkich osób na jego kierunku musieli wybrać akurat jego? Ale nie mogłam zabronić mu jechać.
- Jesteś wspaniała. Bardzo cię kocham - po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno mnie przytulił. Ta reakcja ogromnie mnie rozczuliła, ale poczułam, że podjęłam właściwą decyzję.
- Ja też cię kocham - wyszeptałam mu do ucha.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Enno-chan wstał, ciągnąc mnie za rękę. Wyglądał na szczęśliwego.
- Chodź. Zabieram cię do najlepszej kawiarni w mieście. Dzisiaj cały dzień spędzimy razem. Co ty na to?
Wstałam, lekko zdziwiona, że wykazuje on aż tak dużo entuzjazmu.
- Jeszcze się pytasz? Nawet nie wiesz, jak długo czekałam na te słowa.
Po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Szliśmy ta samą ścieżką, którą tutaj przyszliśmy. Chociaż miałam chłopaka i trzymałam go za rękę, mój wzrok uciekał w innym kierunku. Patrzyłam na drzewa po mojej prawej stronie tak długo, dopóki nie zobaczyłam tego, pod którym stał wcześniej Kei. Po chwili ujrzałam je. Niestety obok niego znajdowała się już inna para. Tsukki musiał już sobie pójść. Nie wiem dlaczego, ale poczułam z tego powodu rozczarowanie i smutek, który wcale nie był spowodowany wyjazdem Chikary.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro