# 28
~ POV Sakura ~
Semestr tak szybko minął, że nawet nie zauważyłam kiedy. Zbliżał się lipiec, a co za tym idzie, sesja. Jak to słowo pięknie brzmi, kiedy jest się, za przeproszeniem, w dupie z materiałem. Został mi tydzień, aby nauczyć się notatek z całego semestru. Jeśli mi się uda to zdać... O czym ja mówię. W życiu mi się to nie uda, chyba, że będę siedzieć cały dzień i większość nocy nad książkami.
A Tadashi mnie ostrzegał. On jak jakiś kujon uczył się systematycznie. Jak nie student. Przecież każdy uczy się na ostatnia chwilę.
Siedziałam po turecku na łóżku gryząc zakończenie długopisu. Patrzyłam przy tym na notatki, które z godziny na godzinę stawały się coraz mniej zrozumiałe. Nawet pismo było jakieś takie niewyraźnie, a przecież sama to pisałam.
Ale mnie naszła ochota na obejrzenie serialu. Albo pójście na spacer. Cokolwiek, co nie wiązało się z nauką. Lecz wiem, że jeśli odpuszczę, za nic w świecie tego nie zaliczę.
Jeszcze raz przeczytałam pierwszą stronę notatek i miałam ochotę się rozpłakać. Niech ktoś mi to wytłumaczy, bo nie ogarniam.
Z impetem zamknęłam zeszyt, po czym wstałam i wzięłam potrzebny materiał. Idę do Yamaguchi'ego. Muszę go poprosić o pomoc. Na pewno mi nie odmówi. W końcu to dla niego też jakaś korzyść. Przy okazji również powtórzy sobie do sesji.
Wyszłam, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam korytarzem przed siebie. Hmm... Tylko ciekawe, gdzie mogę go teraz dorwać. Na uniwersytecie go pewnie nie ma, bo zajęcia się skończyły. Zacznę może od pokoju. Jeśli mi się poszczęści, to właśnie tam go znajdę.
Ruszyłam na właściwe piętro. Podeszłam pod właściwe drzwi i cicho zapukałam.
Cisza.
Zapukałam głośniej.
Nadal nic.
Mogłam się tego spodziewać. Nie ma go. Ale na szczęście mam jeszcze jedno miejsce, gdzie jest duże prawdopodobieństwo odnalezienia kujonów, znających na pamięć wszystko, co potrzebne lub ich kompletne przeciwieństwo, czyli mistrzów pozostawiania nauki na ostatnią chwilę. Czyli mnie.
Jeśli Tadashi'ego nie ma w pokoju, a nikt mi nie otworzył, to znaczy, że Tsukkiego również gdzieś wywiało. Może na kolejną sesję zdjęciową i jutro ujrzę go w jakimś magazynie lub reklamie. Albo poszedł na randkę z Ayako, ale ta opcja podobała mi się już mniej. Lecz w sumie jest to bardzo możliwe, bo ją to prawie w ogóle nie widuję. Nie żebym za nią tęskniła, czy coś.
Odeszłam od drzwi, po czym skierowałam się uniwersyteckiej biblioteki. Lubię biblioteki, bo lubię książki, to logiczne, ale niestety nie przypadają mi do gustu miejsca, gdzie są same dzieła naukowe, z których nic nie rozumiem.
Do właściwego budynku dotarłam w ekspresowych czasie. Zajęło mi to może niecałe dziesięć minut. Otworzyłam ciężkie drzwi, by następnie wejść do środka. Na zewnątrz panował okropny upał. Na pewno było mniej więcej trzydzieści stopni. Ale wolę już to niż śnieżycę w styczniu. W budynku panował przyjemny chłód. Szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej. Mogłam tutaj przyjść, tylko dla ochłody.
Rozejrzałam się. Stałam w holu, w którym znajdowały się kilka stolików i krzeseł, recepcja, która służyła również za informację, oraz schody na piętro. Pomieszczenie to było raczej w stonowanych kolorach z przewagą szarego.
Gdzie on mógł się schować? Mogłabym do niego zadzwonić, lecz wiem, że i tak by nie odebrał. Yamaguchi ma ostatnio taki zwyczaj, że jak się uczy to wyłącza telefon, a że teraz zbliża się sesja, komórkę ma wyłączoną do rozpoczęcia egzaminów.
Zacznę od pierwszego piętra. Jest tam oddział humanistyczny, więc powinnam znaleźć go tam. Będąc już na górze, podeszłam do drzwi znajdujących się po lewej, z przyklejonymi na szybie napisem WYDZIAŁ HUMANISTYCZNY. Cicho je otworzyłam, po czym weszłam do środka.
Pierwsze co zobaczyłam to łypiąca na mnie dziwnym wzrokiem bibliotekarka siedząca przy biurku podobnym do recepcji. Skinęłam głową, cicho powiedziałam dzień dobry i dopiero wtedy rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Poszczęściło mi się. Na samym końcu pomieszczenia, przy stoliku przy oknie, siedział Tadashi. Nie był sam, ale dla mnie to był nawet plus. Piegus od czasu do czasu szeptał coś do swojego towarzysza, nowo odkrytego przeze mnie modela, Kei'a.
Uśmiechnęłam się, po czym ruszyłam w ich kierunku. Starałam się nie zwracać na siebie żadnej uwagi, ale i tak moje kroki zdradzały poją obecność. Będąc w połowie drogi do ich stolika, Yamaguchi podniósł wzrok znad książki i spojrzał na mnie uśmiechając się na mój widok. Tsukki poszedł w jego ślady i również popatrzył w moim kierunku. On był już mniej zadowolony.
- Cześć chłopaki - wyszeptałam do nich, będąc już na miejscu. Nie czekając na to, czy zaproponują mi, żebym usiadła czy nie, spoczęłam na krześle na przeciwko nich.
- Hej Sakura. Co ty tu robisz? - Głos Tadashi'ego lekko drżał, jakby był szczerze zaskoczony moim widokiem.
- Sesja się zbliża, więc pomyślałam, żeby się pouczyć. Przyszłam więc tutaj, aby nikt mi nie przeszkadzał - odparłam, rozkładając notatki na stoliku.
Wiem, że miałam prosić przyjaciela o pomoc, ale nie przewidziałam, że będzie z nim Kei. Nie przeszkadza mi jego obecność, a wprost przeciwnie. Mogę ukradkiem przyjrzeć mu się z bliska. Według mnie Tsukishima nie postarzał się ani odrobinę. Nie zauważyłam nawet minimalnej zmarszczki, nawet w kąciku oka. Jedyna co przykuło moją uwagę jest to, że wydoroślał. Jego rysy stały się wyostrzone i dopiero widząc jego twarz z bliska mogę przyznać, że jest mega przystojny.
Jeszcze jedna myśl przeszła mi do głowy, która nie daje mi spokoju. Kei znalazł nową dziewczynę, pasującą do niego idealnie. Ładną, szczupłą, może nawet inteligentną... Może tak miało być. Może nie było nam pisane być razem.
- Co się tak na mnie gapisz? - zapytał okularnik, również mi się przyglądając zza książki, którą trzymał przed sobą.
- Tak tylko - zmieszałam się. Myślałam, że nie zwraca na mnie uwagi, ale musiał wyczuć na sobie mój wzrok. - Poza tym widziałam cię jakiś czas temu na plakacie w centrum handlowym.
Po tych słowach zobaczyłam cień uśmiechu na twarzy Tsukkiego.
- Naprawdę? - powiedział to takim tonem jakby był gwiazdą filmową, a ja zachwycałam się jego nową rolą. - I jak ci się podobam?
Odłożył książkę, by jeszcze lepiej mnie widzieć. Mi to nie pomagało, bo teraz czułam, że widzi mój każdy ruch.
- No więc jesteś bardzo... - Przychodziły mi na myśl różne przymiotniki. Przystojny, boski, zachwycający, przepiękny, atrakcyjny... Dużo tego, ale ja nie dam mu tej satysfakcji. - Przeciętny - Odparłam z przekąsem, starając się patrzeć mu w oczy.
On chyba po raz pierwszy szczerze się uśmiechną.
- Coś tak czułem, że tak powiesz, ale i tak mi to schlebia. Wszyscy mi tylko mówią, jaki to cudowny jestem. To staje się nudne.
Nie wiem dlaczego, ale poczułem takie ciepło na sercu, które rozlewało mi się po całym ciele.
Nagle Tsukishima podniósł się z krzesła zbierając swoje notatki i książki.
- To ja będę się zbierał - odrzekł już opanowanym i bezbarwnym tonem. Jak on może tak co chwilę zmieniać nastrój?
- Dlaczego Tsukki? - zapytał ze zdziwieniem Yamaguchi.
Kei już w tym czasie zdążył swoje materiały do nauki ułożyć w jednym miejscu i zasunąć na sobą krzesło.
- Przecież ewidentnie widać, że ona przyszła do ciebie. - Skinął przy tym na mnie głową. Nie jestem pewna, czy zapomniał jak się nazywam, chociaż mu się przestawiałam, a przynajmniej tak mi się wydaje, czy humor mu się znowu zepsuł i nadal uważa mnie za wariatkę. - Wolę nie przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz. Poza tym możemy pouczyć się razem - odparłam, patrząc jak okrąża stolik i staje po prawej stronie Tadashi'ego.
- Dzięki za propozycję, ale nie skorzystam. Mam coś jeszcze do zrobienia. - Poprawił książki, które trzymał w ręce, aby się nie zsunęły na podłogę. Ruszył już w stronę wyjścia, ale zatrzymał się obok mnie i, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, położył wolną dłoń na mojej głowie i lekko potargał moje włosy. - Do zobaczenia - powiedział, po czym odszedł. Nie byłam tylko pewna czy zwrócił się do mnie czy Yamaguchi'ego.
Zajrzałam przez ramię i odprowadziłam go wzrokiem. Tsukishima przechodząc obok bibliotekarki ukłonił się lekko w jej kierunku. Nawet taka kobieta, ewidentnie nienawidząca swojej pracy, również uczyniła ten gest z prawie niezauważalnym uśmiechem. Potem otworzył drzwi i po cichu wyszedł. Przez szklaną szybę w drzwiach jeszcze raz spojrzał w naszym kierunku. Kiedy zobaczył, że mu się przyglądam, pomachał, z niby wymuszonym uśmieszkiem, po czym odszedł.
Spojrzałam na Tadashi'ego. On również patrzył w stronę drzwi. I po raz kolejny nie wiem jednoznacznie czy on pomachał do mnie, czy mojego towarzysza.
- O czym myślisz? - zapytał mnie przyjaciel, przesuwając wzrok na mnie.
- O tym, że Tsukishima jest dziwny. Skoro już tu jestem, to może się pouczymy. Nie rozumiem paru tematów - odparłam wymijająco z najszerszym uśmiechem, na jaki mnie było w tej chwili stać.
Piegus pokręcił tylko głową i odparł:
- Dobra, to czego nie rozumiesz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro