97.
Jin Pov
''Słyszycie to?''
''To Taehyung. Ale dlaczego krzyczy?''
''Nie wiem czemu Jimin, ale Kook miał rację znaleźliśmy go. Szybko, pospieszmy się.'' Miałem złe przeczucia, chciałem jak najszybciej znaleźć się przy moim młodszym braciszku i Tae. Może i Jungkook jest największym dupkiem na świecie, ale nadal zajmuje pozycję młodszego brata, o którego trzeba się troszczyć.
Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, to co zobaczyliśmy pozostawiło nas w głębokim szoku. ''JUNGKOOK!'' Właśnie chciałem podbiec do faceta który lał Kooka tak, jakby był workiem treningowym, kiedy Nam mnie powstrzymał. ''Puść mnie!''
''Kochanie zaczekaj, nie chcę by coś ci się stało nierób nic pochopnie.''
Zacząłem płakać, Joonnie miał rację, ale trzeba było działać i to szybko. Nie mogłem dłużej patrzeć na to jak Jungkook leżał prawie nieprzytomny na ziemi.
''Wystarczy! Dosyć tego!'' Wykrzyczał Yoongi biegnąc w kierunku bijatyki, w ślad zanim na pomoc, podążyli Namjoon i Jimin. I kto by pomyślał że takie małe coś jak Chim może narobić tyle szkód, jednak nie na darmo ma tak dobrze wytrenowane mięśnie.
Kiedy nasi chłopcy próbowali powstrzymać nieznajomych palantów przed ucieczką, ponieważ owi idioci stwierdzili że jednak nie mają z nami szans, ja i Hobi znaleźliśmy się obok Tae i Kooka.
Moja twarz zalewał się łzami, Jungkook musiał natychmiast znaleźć się w szpitalu. Chłopak z rozległym urazem głowy oddychał, lecz nie był przytomny. Najwidoczniej uderzył się o coś w czasie szarpaniny.
Taehyung również nie dał sobie pomóc, zamartwiając się o Kookiego. ''Jungkook proszę pomóżcie mu!'' Zaszlochał blondyn, nie zwracając uwagi na swoje 'drobne' urazy które również powinny jak najszybciej zostać opatrzone.
Wcześniej zadzwoniliśmy po karetkę, na szczęście nie musieliśmy na nią długo czekać. W tym samym czasie kiedy Namjoon opowiadał policjantom, którzy również przyjechali na miejsce, przebieg zdarzenia, my zdawaliśmy raport ratownikom medycznym.
''Chcę jechać z nim!'' Powiedziałem, kiedy ratownicy transportowali Kookiego do karetki. Proszę Jungkook, proszę obudź się.
Tae Pov
Przepłakałem całą noc. Jungkook został przeniesiony z izby przyjęć do normalnego pokoju. Co chwila przychodził jakiś lekarz lub pielęgniarka by monitorować stan pacjenta, który nadal jeszcze się nie obudził. A czyją to było winą? Moją. Bo gdyby tylko nie przybiegł mi z pomocą, ratując mnie przed oprawcami, nic by mu się nie stało. Właśnie przed tymi wariatami uciekłem z Daegu.
''Masz Tae.'' Powiedział Hobi podając mi plastikowy kubeczek napełniony wodą. Zaprzeczyłem kiwnięciem głowy, nie dlatego iż nadal byłem zły na Junga, ale w tym momencie jedyną rzeczą jakiej potrzebowałem to wiadomość o odzyskaniu przytomność przez Jungkooka.
''Taeś musisz się czegoś napić i coś zjeść, bo nam tu zaraz zemdlejesz. Kook potrzebuje tylko odpoczynku.'' Słysząc głos Jina, ponownie pokręciłem głową.
''A co jeśli się nie obudzi? Nigdy?'' Hyung, opowiedział mi wczoraj o całej przeszłości Jungkooka. Dalej nie umiałem pojąć jak rodzicie mogli się tak bardzo znęcać nad rodzonym dzieckiem? Teraz już nie dziwiłem się iż Kookie odrzucał od siebie jakikolwiek rodzaj miłości. Ponieważ jeśli nie doświadczyło się żadnej miłości w swojej rodzinie, to trudno akceptować to uczucie, a tym bardziej okazywać je drugiej osobie.
Jungkook, kiedy się obudzisz, proszę nie odtrącaj mnie o siebie i wybacz że ci nie uwierzyłem. Proszę... proszę obudź się... szybko...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro