35.
Levi Pov
Szybko podbiegłem do drzwi.
Kiedy Eren nacisnął klamkę od zewnątrz, a drzwi nieco się otworzyły, zatrzasnąłem je na siłę i szybko przekręciłem klucz. Oddaliłem się od nich i odetchnąłem z ulgą. Jaeger szarpał za klamkę, pukał i kopał na przemian w drewnianą powierzchnię, oddzielająca mnie od niego.
''Otwórz te pieprzone drzwi!''
''Z-zostaw m-mnie, z-zostaw mnie w spokoju!'' Wykrzyczałem w strachu i rozpaczy. Co mu się stało? Czy naprawdę jest tak bardzo uzależniony od seksu? Co to ma do cholery znaczyć? Odstawia scenę tylko z powodu jednego rzutu w jego 'klejnoty'?
Sekundę później usłyszałem po drugiej stronie jego brudny chichot, a wredny uśmiech należący do szatyna, mogłem sobie aż za dobrze wyobrazić.
''Jesteś takim głupim, głupim chłopcem Levi.''
Słysząc jego głos zmarszczyłem brwi.
''Już widzę twój zdezorientowany wzrok.'' Powiedział Jaeger i miał rację, bo totalnie nie wiem o co mu chodzi.
Jednak w następnej chwili usłyszałem jak coś zostaje włożone do zamku i tym sposobem tkwiący, po mojej stronie klucz, zostaje wypchnięty. Wzdrygnąłem się gdy usłyszałem dźwięk uderzającego o podłogę kawałka metalu, już wiedziałem co mnie czeka...
Eren ponownie zaczął coś majstrować przy zamku. Prawdopodobnie włożył drugi klucz, ponieważ w okamgnieniu drzwi zostały otwarte na oścież.
''Właściwie chciałem cię oszczędzić, ale... wkurwiłeś mnie tą akcją, Ackerman.''
To straszne uczucie bezsilności, nie chciało mnie opuścić, zawłaszcza gdy spojrzałem w jego błyszczące z wściekłości ślepia.
''E-Eren, c-co się z tobą dzieje? Dlaczego mi to robisz?'' Przełknąłem głośno ślinę, gdy chłopak obrócił się do mnie plecami, by zatrząsnąć i zamknąć za sobą drzwi. Chciałem krzyczeć, wzywać pomocy, ale po pierwsze moje struny głosowe przestały ze mną współpracować, a po drugie i tak nikogo nie było w dormie.
Szatyn postanowił do mnie podejść, im bardziej się zbliżał, tym bardziej się cofałem aż znów przywaliłem plecami w ścianę.
Te przeklęte ściany! Są do kurwy nędzy wszędzie! Skąd one się biorą! Czuję się dosłownie przez nie osaczony, cholera!
''Jesteś mi winien masaż, Levi.''
Hę? Teraz już nic nie rozumiem ''Że, co proszę?''
Jaeger przewrócił tylko oczami ''Dobrze słyszałeś. Jesteś mi winien masaż.'' Odsunął się ode mnie z parszywym uśmiechem na twarzy i położył na łóżku.
Ja nadal, jak skamieniały, stałem w tym samym miejscu. Tylko głupi masaż? Może jednak źle wszystko zrozumiałem. Ta myśl mnie uspokoiła, 'poddałem się' i podszedłem do niego. ''Połóż się na brzuchu, to pomasuję ci plecy.''
Eren zaśmiał się przy tych słowach. Powoli jego arogancki uśmiech zaczynał mnie irytować bardziej niż zwykle.
''A nie mówiłem, że jesteś po prostu bardzo głupim chłopcem. Nie moje plecy ty idioto!'' Chłopak rozłożył się wygodnie, zerkając na swój dolny region. Zakładając ręce za głowę spojrzał na mnie wyczekująco. ''Wiesz, że nie masz innego wyboru i nawet nie próbuj wzywać pomocy, bo będziesz krzyczał z całkiem innego powodu niekoniecznie miłego, a poza tym i tak nikogo tu nie ma.''
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro