Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

96.

Jungkook Pov

Nie mogłem tego dłużej znieść. Przeszukałem już całą okolicę, nie znajdując ani śladu Taehyunga. Kazałem reszcie pozostać w dormie, w razie gdyby Tae postanowił wrócić. Zrozpaczony przejechałem dłonią po swoich włosach ''Gdzie jesteś Taeś?'' Z zamyślenia wyrwał minie dźwięk telefonu, Jin Hyung.

''Hej Kook znalazłeś go?''

''Niestety nie Hyung. Nawet nie wiem gdzie mam jeszcze szukać...''

''Cholera... może znasz jakieś miejsce w którym mógłby być, kiedy chce pobyć sam lub jest smutny?''

''Hm, nie wiem... gdy coś mu jest zawsze wychodzi na spacer zaczerpnąć świeżego powietrza siadając na ławeczce w pobliskim parku... OMG HYUNG! Mam! Na pewno znów tam poszedł, ale zemnie idiota dlaczego wcześniej na to nie wpadłem.'' Wykrzyczałem przybijając piątkę z swoimi czołem.

''Jungkook posłuchaj mnie uważnie, to co się stało to nie tylko twoja wina, wszyscy się do tego przyczyniliśmy, nie tylko ty chcesz go przeprosić, my również, więc leć już do niego. A my za chwilę do was dołączymy.'' 

''Ok Jin. Jeśli pójdziemy tam wszyscy razem, może nas wysłucha.''

Pożegnałem się z Hyungiem i ile sił w nogach pobiegłem w stronę miejsca gdzie prawdopodobnie znajdował się Kim.

Zapadał zmrok, im prędzej zbliżałem się do celu, tym szybciej moje serce zaczęło bić i definitywnie niebyła to zasługa wysiłku fizycznego. Taehyung był powodem tego nagłego zastrzyku adrenaliny. Bezzwłocznie chciałem mu powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy.

Wreszcie dotarłem na miejsce. Regulując oddech, rozglądałem  się dookoła by w półmroku nie przeoczyć sylwetki Taehyunga.

W następnej chwili głuchą ciszę przerwał rozpaczliwy krzyk. Bolesny krzyk mojej wielkiej miłości. Nie miałem pojęcia kim byli ci faceci i czego chcieli, ale jednego byłem pewien, że za chwilę ci idioci zapoznają się z moimi pięściami.

''ZOSTAW GO!'' Chwyciłem pierwszego chłopaka za ramiona, obracając go do siebie, by po sekundzie złożyć na jego twarzy pierwszy cios.

''Jungkook!'' Usłyszałem rozpaczliwy głos Taesia.

''Tae!'' To co zobaczyłem złamało mi serce, krwawiący nos, siny policzek, rozcięta brew, był to najgorszy widok na świecie, ściskający moje serce, jaki do tej pory widziałem. Z wyjątkiem mojego własnego odbicia w lustrze które zobaczyłem, kiedy po raz ostatni dorwali mnie moi starzy.

''A ty czego tutaj chcesz?! Impreza tylko dla VIP-ów.'' Powiedział nieznajomy brunet rzucając się na mnie.

''Cholera Mingyu to chyba jeden z nich...''

''Czekajcie, czy to nie ten chłoptaś, który tańcząc dobierał się do tego drugiego pedała, na filmiku?''

Filmik? Jaki filmik? Czyżby ktoś nakręcił jakieś wideo na urodzinach Hobiego? Szybko wróciłem do rzeczywistości słysząc kolejne krzyki Taesia. ''Zostawcie go w spokoju!'' Wykrzyczałem na całe gardło.

''No spójrzcie tylko na to, nowy chłopak naszego pedałka? Ludzie mamy kolejnego do kolekcji!''

''Ostrzegam, jeśli jeszcze raz coś mu zrobicie to-'' W następnej chwili ponownie usłyszałem krzyk Tae.

''To wtedy ponownie usłyszymy ten cudowny dźwięk.'' Dokończył moje zdanie, rechocząc brunet, który z tego co pamiętam został nazwany przez tego drugiego Mingyu.

''Co on wam zrobił!?'' Spojrzałem na nich oczami, które powoli zaczęły się szklić.

''Po prostu natknęliśmy się na naszego dawnego przyjaciela, a ponieważ ty również tu jesteś możesz uczestniczyć w naszym małym spotkaniu. Czy to nie jest piękne?''  Po tych słowach obaj nieznajomi rzucili się na mnie zadając ciosy gdzie popadnie, próbowałem odeprzeć atak, z ciężkim trudem utrzymując się na nogach.

''Nie proszę, nie wplątujcie w to wszystko Jungkooka!'' Usłyszałem błagalny głos Tae.

To muszą być ci idioci z Daegu, o których opowiadał Jiminowi. Znajomi którzy przemienili jego życie w piekło.

''Błagam, nie krzywcie go! Zróbcie zemną co chcecie, ale zostawcie go w spokoju! ''

''Awww powoli to wszystko robi się takie kiczowate. Sam nie wiem czy powinniśmy to uważać za słodkie czy obrzydliwe.'' Powiedział blondyn który do końca nie wyglądał na azjatę.

''Ale to mi się podoba, będziemy mieć kolejną ofiarę z którą się zabawimy. Powoli znęcanie się nad Taehyungiem robi się nudne, jest praktycznie wyczerpany naszymi uderzeniami. Tch, czas na cios finałowy Taeś, pożegnaj się z twoją śliczną buźką. Goodbye.''

Popatrzyłem na przebrzydły ryj 'półazjaty' który zaczął zbliżać się do Taesia. Chłopak z swoim udawanym amerykańskim dialektem, mógł się wypchać. A jak już jesteśmy przy językach obcych nie powiedziałem 'goodbye' tylko dumnie: ''Fuck you!'' Ponownie rzucając się na moich przeciwników.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro