Rozdział 9
Livia
To był bardzo dziwny widok, który w niespotykany sposób rozrywał moje serce
Kira i Anton wyglądali jak dwoje kochanków, pięknych i nieszczęśliwie rozdzielonych, choć wciąż połączonych przepełnioną bólem i pożądaniem miłością.
Moja bratowa szła koło mnie nie odzywając się słowem, a ja zacząłem przypominać sobie wszystko to co szeptano o niej i o Antonie – wszystkie te plotki, które traktowałam jak obrzydliwe kłamstwa rozbrzmiały na nowo w mojej głowie.
Słyszeliście że Kira i Anton Aristov ponoć oddają się sobie w sypialni?
On jest zazdrosny o nią jak o kochankę, dotyka jej w dwuznaczny sposób, łączy ich coś zakazanego, wszyscy to widzą, mawiano, a ja słuchałam tego ze zniesmaczeniem. Kiedy poznałam Kirę i Antona zupełnie porzuciłam myśl, że coś podobnego mogło ich łączyć, ale przecież kilka tygodni temu wyszła na jaw prawda – oni nie byli rodzeństwem. Nie byli ze sobą spokrewnieni.
A co jeśli te wszystkie plotki wcale nie były wyssane z palca?
Zbyt wiele razy udawałam, że czegoś nie widzę, oszukiwałam samą siebie, zamiatałam sprawy pod dywan, godziłam się na kłamstwa i półśrodki, milczałam gdy miałam ochotę krzyczeć.
Nie dzisiaj. Nie przy Kirze. Musiałam wiedzieć, bo wizja tego jak się dotykali i na siebie patrzyli nie przestanie mnie prześladować.
- Kira – powiedziałam i zatrzymałam się na środku pustego korytarza. Moja przyjaciółka przystanęła w półkroku i zerknęła na mnie z lekkim niepokojem. – Czy ty i on… Czy wy…? Czy łączy was coś więcej? – wyrzuciłam z siebie czując jak pieką mnie policzki i oczy.
Kira popatrzyła na mnie i pokręciła głową, rozchyliła usta i wypuściła ciężki oddech, po czym spuściła wzrok i właściwie to mi wystarczyło.
Gdyby nie łączyło ich nic romantycznego natychmiast by zaprzeczyła, ale ta reakcja pokazała mi jedynie, że jak zwykle byłam zbyt naiwna i ślepa, aby zauważyć coś, co inny uznawali za oczywiste.
- Livie…
- Boże… Czy Leo wie? Czy to nadal trwa? Czy… Czy wciąż się kochacie?
- Livia, nie – Kira złapała mnie za rękę i popatrzyła na mnie surowym wzrokiem – W tym momencie mnie i Antona nic nie łączy…
- W tym momencie? – spytałam podniesionym głosem, a Kira westchnęła ze zniecierpliwieniem, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę mojego pokoju. Zamknęła za nami drzwi, a ja czułam że mam łzy w oczach kiedy patrzyłam na nią z niedowierzaniem i wyrzutem.
Miałam podwójnie złamane serce. A właściwie potrójnie. Ponieważ kochałam i Antona i Kirę i Leo.
Jak oni mogli? Czy mój brat wiedział?!
Przypomniały mi się moje rozmowy z Kirą, które przeprowadzała ze mną zaraz po tym gdy dowiedzieliśmy się o naszym ślubie. Opowiadała mi jaki Anton jest w łóżku, co robi kobietom, o tym że jest brutalny i że nie mogę na to pozwalać: Ma swoje zasady i będzie przestrzegał twoich, ale musisz mu wszystko jasno komunikować…
Zrobiło mi się niedobrze.
- To dlatego tak dokładnie wiedziałaś co lubi Anton podczas seksu? Co robi kobietom, a właściwie co robił tobie, tak? – powiedziałam z niedowierzaniem, a pulsujący ból w klatce piersiowej przybrał na sile gdy wyobraziłam sobie ich razem – Jak mogłaś? Opowiadałaś mi co powinnam robić aby go w sobie rozkochać, jak z nim postępować, a tymczasem cięgle mnie oszukiwałaś.
- To zupełnie nie tak – odpowiedziała beznamiętnie – Mówiłam ci o tym dla waszego wspólnego dobra. Ponieważ kocham was oboje. Antona kocham cholernie mocno, nie będę cię okłamywała. Kocham go zaraz po Leo i wierzę że ty możesz go zmienić i dać mu szczęście. To dobry chłopak. Potwornie skrzywdzony, dobry chłopak, który totalnie zagubił się w gównie które zgotował mu jego własny ojciec. Zniszczył mu życie, rozjebał mu psychikę. Ty jesteś dobra. Z łatwością może cię pokochać, a ta miłość ma szansę go ocalić. Nie chcę żeby cię zranił, a opowiadałam ci o tym, aby cię ostrzec i dać ci wskazówki, ponieważ Anton nie umie uprawiać normalnego seksu z jednej prostej przyczyny. Nikt nie pokazał mu, że można inaczej. Skrzywdzi cię nieumyślnie, nie zdając sobie sprawy z czegoś co dla twojego brata, lub dla ciebie jest oczywiste. Nie chcę twojego cierpienia, ani jego bólu, nie chcę abyś go znienawidziła, ponieważ on nie zasługuje na twoją nienawiść. Zasługuje na to abyś pokazała mu jak się kochać, abyś nauczyła go delikatności. Zasługuje na wszystko co możesz mu dać. Całą twoją miłość, rozumiesz? – mówiła, a ja czułam się coraz bardziej skołowana.
- Więc co was łączyło?
- Livia, posłuchaj… Ja i Anton to długa historia.
- Zdradzałaś z nim mojego brata? – spytałam ze ściśniętym gardłem, a Kira zgromiła mnie wzrokiem, jednak ja się nie bałam, mimo że być może powinnam.
- Kocham twojego brata. Jest miłością mojego życia, jest dla mnie wszystkim. Dla niego wróciłam z zaświatów, dla niego stałam się lepszym człowiekiem, dla niego staram się każdego dnia być najlepszą wersją samej siebie… - mówiła z uczuciem, a w jej błękitnych oczach dostrzegłam prawdę, wiec popatrzyłam na nią z uwaga i odrobiną ulgi – Leo to moje wszystko. Ale zanim go poznałam… Zanim ty poznałaś Antona, kiedy byliśmy nikim więcej jak dwójką zagubionych dzieciaków zamkniętych w zamku Aristova… - dodała przymykając oczy, a ja przełknęłam ślinę – …od zawsze kochałam Antona bardziej iż powinnam. Od dnia w którym zobaczyłam go po raz pierwszy. Miałam wtedy niespełna jedenaście lat, a jakiś pojebany facet przyjechał po mnie aż z Rosji… Z Rosji do Japonii po to aby mnie kupić, wyobrażasz sobie? – powiedziała przysiadając na łóżku, a wszystkie złe emocje natychmiast ze mnie wyleciały, wypchnięte przez troskę i współczucie. Nic nie wiedziałam o Kirze, a to że najwyraźniej próbowała się przede mną otworzyć wiele dla mnie znaczyło. – Zamordowano moich rodziców kiedy byłam sześcioletnim dzieckiem. Trafiłam wtedy do organizacji która zajmuje się szkoleniem dzieciaków... Wiem jak to brzmi, ale takie miejsca naprawdę istnieją. Jestem w połowie Japonką, moja matka wychowywała się w miejscu które nazywa się Kazoku więc i mnie tam wysłano. Uczyłam się walczyć od najlepszych, aż do dnia kiedy przyjechał po mnie Ildar Aristov. Chciał kupić jedno z dzieci, więc zrobiono dla niego pokaz. To była krwawa jatka, ale ja wygrałam, w związku z czym wybrał mnie. Wtedy… moje życie po raz kolejny zupełnie się zmieniło. Wsadzono mnie do samolotu. Byłam brudna, potwornie poobijana, głodna… Bałam się. Byłam dzieckiem, a Aristov był taki inny niż wszyscy których znałam do tej pory. Wyglądał inaczej, mówił inaczej… Przez większość czasu posługiwał się rosyjskim, więc zupełnie go nie rozumiałam, byłam przerażona. Zabrał mnie do odległego kraju, Rosji… Było tam tak zimno, pamiętam jak dzisiaj śnieg wirujący na wietrze – mówiła patrząc martwo w ścianę. – Zaparkował pod wielkim zamkiem. Czułam, że spotka mnie tam coś potwornego, ale kiedy przekroczyłam ogromne, mahoniowe drzwi, dowiedziałam się, że nie będę tam sama. Że będzie tam ze mną jakiś chłopiec, dla którego Aristov mnie kupił. Ojciec wołał go po angielsku, jakby dzieciak podobnie jak ja nie rozumiał rosyjskiego, w związku z czym dorobię mi ulżyło. Mówił do niego w taki sposób, że natychmiast zaczęłam mu współczuć Groził, że jeśli nie zejdzie na dół obedrze jego psa ze skóry. Pamiętam do dzisiaj jego słowa: „Nie każ mi kurwa powtarzać, bo zaraz zwlokę cię stamtąd siłą! Gdzie jest ten pies do cholery? Obedrę go ze skóry i każę ci sobie zrobić z niej kurtkę, słyszysz?!” a potem to co powiedział do mnie… „Pokocha cię, zobaczysz. Jest taki sam jak jego matka. Dzięki tobie będzie dużo łatwiej. Pies to żaden argument i tak zaraz zdechnie…” To zaniepokoiło mnie jeszcze bardziej, ale po chwili przestałam słuchać Ildara, ponieważ zobaczyłam… Jego. Boże, ależ był śliczny. Nie mogłam przestać się na niego gapić. Nigdy nie widziałam nikogo takiego. Zupełnie mnie zatkało. Anton spytał kim jestem, a ojciec odpowiedział mu, coś w stylu „To przybłęda, sierota. Kupiłem ją, weź ją sobie na górę.” – Kira nagle się zaśmiała jakby przypomniała sobie coś zabawnego, mimo, że ja dawno nie słyszałam nic równie smutnego – A Tony odpowiedział: „Weź ją sobie na górę? A co ja mam z nią zrobić? To nie jest zwierzątko, to… Dziewczyna.” - uśmiechnęła się do siebie, a ja zamrugałam przeganiając łzy, patrząc na nią ze współczuciem – Pamiętam moje zniszczone ubranie, byłam brudna i poobijana, a on taki doskonały. Nie wyglądał na zachwyconego, ale zaopiekował się mną. Powiedział mi, że nie muszę się go bać, że mnie nie skrzywdzi, że się mną zaopiekuje. I naprawdę to zrobił. Dał mi jeść. Dał mi swoje ubranie. Opatrzył moje rany. Spał ze mną w łóżku. I nie umiałam go nie kochać. Z pewnością zakochałam się w nim w chwili w której go zobaczyłam. A potem czułam już tylko więcej i więcej. Ale nigdy nie powinnam pozwolić sobie na tę słabość. Nie powinnam go dotykać w taki sposób, mimo że bardzo chciałam. To wszystko między nami popsuło, ponieważ oboje byliśmy nauczeni tylko bólu. I nie umieliśmy dać sobie więcej. Nie uprawiałam seksu z Tonym, a wszystko co z nim robiłam, robiłam przed ślubem z twoim bratem. Leo… To coś więcej. Już nigdy nie dotknęłam Antona, bo odkąd poznałam twojego brata, wszystko się zmieniło. Pokochałam Leo, całym sercem i duszą, a Anton przestał mnie interesować jak mężczyzna. Ale wciąż go kocham. Jak przyjaciela i chłopca który ratował mnie każdego dnia przez tak wiele lat. Rozumiesz?
Pokiwałam głową czując się rozdarta..
- Naprawdę przestałaś go pragnąć? – spytałam z niedowierzaniem.
- Naprawdę. Należę tylko do twojego brata, a to co było między mną a Antonem było nieodpowiednie.
- Do czego między wami doszło…? – odważyłam się zapytać, chociaż nie wiedziałam czy chcę wiedzieć.
- Pocałunki, trochę się dotykaliśmy… Wiem o jego brutalnej naturze w sypialni faktycznie z własnego doświadczenia, ponieważ zawsze oczekiwał po mnie brutalnego dotyku. Wiem jak to brzmi, ale powtórzę że kiedy to robiliśmy nie znaliśmy was. Ja nie znałam Leo, Anton nie znał ciebie. Nie zwykłam się tłumaczyć z czegokolwiek przed kimkolwiek, ale pokochałam cię jak siostrę. Antona kocham jak przyjaciela. Chcę abyście byli szczęśliwi i liczę że zachowasz to co nas łączyło dla siebie, i będziesz potrafiła nam to wybaczyć. Ja nie wściekam się na Leo za jego wcześniejsze kochanki których miał tak wiele, nie jestem zazdrosna o Cindy z którą niemal się zaręczył, ponieważ to było przede mną. Mam nadzieję, że to rozumiesz – zakończyła a ja pokiwałam głową czując się dziwnie smutna i pusta.
- Rozumiem… A czy on… Wciąż coś do ciebie czuje?
- Myślę że tak naprawdę nigdy nie kochał mnie jak kobiety. Jak kochanki. Zawsze byłam przede wszystkim jego przyjaciółką i powierniczką. Uprawiał seks z wieloma kobietami, i to nie jemu go brakowało ale mnie. To ja zainicjowałam pierwszy raz, on jedynie na to przystał, tak jakby nie miał nic przeciwko, ale jednocześnie sypiał wciąż z innymi. Nigdy mi nic nie obiecywał. Nigdy nie wyznawał mi romantycznej miłości. Lubił mnie dotykać, podobałam mu się, ale wydaje mi się, że ja czułam więcej niż on, przez co cierpiałam widząc go z innymi. Potem kiedy zrozumiałam, że ja i Anton to zupełnie inna bajka i przestałam patrzeć na niego w romantyczny sposób, nie umiałam się z tego wyplątać, a wszystko działo się tak szybko, że właściwie nawet nie musiałam, ponieważ chwilę później oddano mnie twojemu bratu. Wcześniej jednak to mi brakowało bliskości, byłam zadurzoną dziewczynką. Wiele razy prosiłam Antona aby ze mną uciekł. Zawsze odmawiał. Nigdy nie kochał mnie wystarczająco mocno. Miałam osiemnaście lat kiedy dotknęliśmy się w intymny sposób po raz pierwszy, także ta relacja nie trwała długo. To było kilka miesięcy, może rok – zakończyła i wstała otrzepując spodnie – Powiedziałam ci wszystko. Nie mam nic więcej do dodania. Kocham Leo, unikałam Antona po naszym ślubie, kojarzył mi się z czym złym i bolesnym, z odrzuceniem i stratą i naprawdę nie chciałam wracać do niego myślami, nie chciałam go widywać, nie chciałam go znać. Nie chciałam pamiętać tego co działo się u Aristova, tego koszmaru, chciałam zostawić przeszłość za sobą, i może miałam wyrzuty sumienia, ale tak było łatwiej. Do momentu tego co się stało w domu Brandona. To mnie przewartościowało. Przypomniałam sobie co jest ważne. A Anton jest ważny. To dobry chłopak, który przeszedł przez piekło. Nie zasłużył na to. Zasłużył na dom i miłość, na rodzinę oraz na kobietę która mogłaby pokochać go całym sercem i to z wzajemnością. Zasłużył na wszystko co najlepsze i wiem, że ty możesz mu to dać. Zaopiekujesz się nim? – zapytała patrząc mi w oczy, więc pokiwałam głową porażona smutkiem.
Niby wiedziałam, że on wiele przeszedł, ale wydawało mi się że to co go spotkało przekraczało granice mojej wyobraźni i… Bałam się. Jego przeszłości, tego ile wycierpiał i całego bólu z którym musiał się mierzyć…
- Postaram się – odpowiedziałam czując, że nie mam pojęcia na co się piszę i co gorsza, nie mam pojęcia jak mu pomóc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro