3.
Dziewczyna powoli odzyskiwała swoje zmysły. Poczuła, że leży na czymś miękkim. Kiedy próbowała się podnieść, nie mogła się ruszać.
-Świetnie, mam paraliż.- warknęła Mashiko.
-Owszem masz paraliż. Dla twojej wiadomości będzie się utrzymywał 1 dzień, a więc trochę sobie tutaj poleżysz. A mogłem dać mniejszą dawkę- ostatnie słowo rozmówca powiedział jakby do siebie. Niestety przez to że nie mogła ruszać głową nie widziała swojego rozmówcy. wiedziała tylko tyle że to nie ten który ją porwał. głosy diametralnie się różniły.
-Mogę przynajmniej wiedzieć gdzie jestem?- Zapytała już lekko rozdrażniona dziewczyna.
- Dowiesz się w swoim czasie. A teraz bądź tak łaskawa i się już nie odzywaj, dobrze? - raczej oznajmił niż zapytał. -Po prostu super, 2 dni z jakimś gburem - pomyślała fioletowo-oka.
I tak zmineły jej te jakże 2 długie dni. Gdy nareszcie mogła się ruszać. Prawie skakała z radości, chyba nigdy w życiu tak się nie nudziła. Chociaż był raz taki dzień kiedy Akademia została zniszczona przez warunki pogodowe, to też przenieśliśmy się do szkoły dla innych dzieci które nie miały zamiaru zostać ninja. Pech chciał, że w ten dzień wszyscy nauczycielowie dostali wolne i cały dzień mieli takie przedmioty jak : polski, matematyka, przyroda i inne. Dziewczyna została oderwana od swoich myśli kiedy drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł mężczyzna z kolczykami na twarzy i rinnegan! (Tak to się pisze? xD) Dziewczyna nie wierzyła w to co widzi, to jest przecież najpotężniejsze Kekkei Genkai i za razem najrzadsze na świecie!
-Witaj Mashiko.- pierwszy odezwał się mężczyzna- Nazywam się Pain.
- W-witaj
-Mam dla siebie ofertę.
- A-Aha, czy m-mogę wiedzieć co to za oferta?
- Naturalnie. Moja propozycja polega że dołączysz do Akatsuki.
- A jak odmówię?- powiedziała dziewczyna próbując zapanować nad głosem.
- W takim razie może zrobimy tak, wybiorę jakiegoś członka naszej organizacji i jeśli z nim przegrasz to do nas dołączysz a jak on przegra to odejdziesz w spokoju, dobrze?
-Na takie warunki mogę przystać. Kiedy odbędzie się walka?
-Teraz.
-Tak od razu?! Ach no Ok.
-Więc choć za mną.- oznajmił Pain i wyszedł. Była lekko oszołomiona, ale zaraz się opamiętała i za nim pobiegła. Szli nawet przytulnymi kamiennymi korytarzami. Gdy w końcu weszli na chyba największą i jednocześnie najpiękniejszą sale treningową w życiu dziewczyny. Były tam drzewa i mały wodospad. Ale gdy spojrzała w górę była zszokowana, tam było niebo! Wiedziała że to pewien silny rodzaj iluzji ale robił wrażenie. Zauważyła jeszcze balkon. Stali tam mężczyźni i dwie kobiety, dziwne nie wiedziała że jest tam jeszcze jedna dziewczyna ogólnie wiedziała że w organizacji jest tylko jedna kobieta.
-Itachi będziesz z nią walczył!- dziewczyna wzdrygnęła się na głos Pain'a. Z balkonu zeskoczył czarnowłosy chłopak. - Tylko jej zbytni nie poharataj.
-Nie jestem dzieckiem. Chce walczyć na poważnie!- Zdenerwowała się Mashiko.
-Jak chcesz.- powiedział i wyszedł. Gdy ponownie go zobaczyłam stał na balkonie.- Start. - to były jego ostatnie słowa. Dziewczyna spojrzała na przeciwnika omijając oczy, skojarzyła jego imię z masakrą klanu Uchiha. Zaczęła czekać na jego ruch. Zaczął wykonywać pieczęcie a z jego ust wyleciała kula ognia. -Dobra no to mój ruch- pomyślała. Wykonała technie polegającą na złączeniu Chidori i Katon: Gōkakyū no Jutsu, dzienki czemu przeciwnik nawet unikając techniki się elektryzował i przyciągał metal. Zaczęła rzucać w niego shurikenami i kunai'ami.
Po parunastu minutach pewien pomysł przyszedł dziewczynie do głowy. Udała że nie może się utrzymać na nogach i upadła ale miała otwarte oczy. -Ale jestem zajebistą aktorką- pomyślała z dumą dziewczyna. Grała numer z bezradnością dalej. Teraz próbowała podnieść cię na rękach. Słyszała jak Itachi do niej podchodzi, na szczęście do jej zdolności należało też rozpoznawanie klonów i podmian. To na 100% był oryginał. Gdy już miał zamiar wykonać pieczęcie, nie zauważył uśmieszku dziewczyny. Tamta zrobiła rasengana i uderzyła Uchihe w brzuch. Siła z jaką dziewczyna to zrobiła odepchnęła go na drugi koniec sali. Obróciła się w stronę balkonu.
-No to chyba koniec. Mogę już iść?- przy ostatnim zdaniu niebezpiecznie zmrużyła oczy. Jednak w dokładnie tej chwili poczuła przeszywający ją ból w brzuchu. Automatycznie chwyciła to co ja przebiło. Poczuła ciepło krwi i ludzką dłoń, z której zaczęła wysysać czakrę. W końcu razem z chłopakiem upadła na ziemię i stracili przytomność...
------------------------------------------------------------------------------------------------
TAM, TARA, TAM witam serdecznie. Mam nadzieję, że rozdzialik wam się podobał. Od soboty raczej nie będzie rozdziałów bo wyjeżdżam. No ale pobiłam rekord w słowach. Jeszcze raz życzę wesołych i bezpiecznych ferii ;-).
~Mashiko
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro