78
Jak to usłyszałam to zdębiałam. Odsunął się odemnie i wtedy telefon mi zadzwonił był to Jack.
-Przepraszam muszę odebrać - powiedział i odebrałam - halo
-gdzie jesteś?
-Uczyłam Erazma - odrzekłam - będę zaraz wracać daj mi 15 minut
-to wpadne do ciebie
-No spoczko to będę czekać
Rozłączył się a ja spojrzałam na chłopaka.
-Erazm nie wiem co powiedzieć. Jesteś moim dobrym kolegą ale nie chce żebyś sobie wyobrażał za dużo. Odwieziesz mnie?
-no spoczko chodź. - uśmiechnął sie moze nie miał mi tego za złe.
Byłam pod domem po 10 minutach, wysiadłam z auta i poszłam do furtki chłopak uchylił szybę i powiedział.
-Chloe dziękuję nauczyłaś mnie nie tylko hiszpańskiego ale też tego, że mam uczucia i mogę mieć prawdziwych przyjaciół. Jesteś wyjątkową kocham cię jak przyjaciółkę. Do zobaczenia. - uśmiechnal się zasunal szybę i odjechał, a ja powiedział bezgłośnie
-nie masz za co dziękować.
-co tak tu stoisz? - zapytał Jack
-nic, chodź do środka - usmiechnelam się i poszliśmy do pokoju.
-jak ci dzień minął?
-byłam w kinie z Erazmem gadałam chwilkę z Harrym i potem pouczyłam Erazma ale powiedział mi, że mu się podobam.
-Co ci powiedział?! - chłopak krzyknął prawie
-No to
-i co z tym zrobiłaś?
-powiedział mu tylko kilka słów nie chce mieć z nim spiny i tyle. Nie kocham go więc nie ma nic do gadania więcej
-Aj no tak. Ty masz Harrego.
-Powiem Ci że strasznie tesknie za nim patrzę na te nasze zdjęcia na szybach i poprostu przypominają mi się wszystkie nasze chwile.-usmiechnelam się spoglądając na zdjęcia.
-jeszcze tylko 2 miesiące codzienne gadanie napewno wam pomaga.
-no tak ale chciałabym mieć go przy sobie a nie tyle kilometrów od siebie. Muszę w ten weekend jechać do LA chcesz jechać ze mną?
-no mogę jechać. - uśmiechnal się
-Chloe! - usłyszałam głos ojczyma Harrego z kuchni napewno więc wyszłam z pokoju i stanęłam na takiej jakby antresoli
-co się stało?
-Chcecie kawy się z nami napić? - zapytał z uśmiecham
-oczywiście za chwilę zejdziemy - weszłam do pokoju wzoelam telefon i zeszliśmy z Jackiem na kawę.
Weekend
Po szkole w piątek wzięłam małą walizkę do LA i pojechaliśmy z Jackiem. Tym razem on prowadził bo ja musiałam wykonać kilka telefonów i poodpisywac na maile.
-dzień dobry z tej strony Chloe Marinez ktoś z tego numeru próbował się ze mną skontaktować. W czym mogę pomóc. - powiedziałam i wtedy męski głos zabrzmiał w słuchawce.
-Dzień dobry tu mówi z tej strony pan Kluzę chcialabym się z panią spotkać. Miałaby pani może ochotę?
-Oczywiście obecnie jadę do Los Angeles - przeral mi
-o to super akurat jestem z córką w tym mieście moglibyśmy się jutro spotkać w godzinach popołudniowych?
-oczywiście to proszę mi napisać gdzie i podać godzinę
-super dziękuję dowidzenia
-dowidzenia
-nie wierzysz - powiedziałam do Jacka
-Dzwonil ojciec Roxy chcą się ze mną jutro spotkać. Musimy jutro iść tam gdzie wskarza
-No pewnie może uda się z nią zaprzyjaźnić - uśmiechnął się
Dojechaliśmy do domu i poszłam odrazu wziąść kąpiel. Po tym ubrałam się w spodenki i bluzę mojego chłopaka poszłam na balkon włączyłam laptopa i zadzwoniłam do Harrego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro