39
Weszlam do ich domu i pozbierałam projekty. Chłopakow nie było więc wzięłam tylko wszystko i wyszłam wrzuciłam rzeczy do auta i pojechałam do domu. Harry sapkowal swoją walizkę i pożegnaliśmy się ze wszystkimi.
-Kochanie ja pojadę dziś - powiedział Hazz zabierając mi kluczyki
-Niech Ci będzie ale za buziaka - powiedziałam i dał mi całuska.
Pojechaliśmy do domu wysiedliśmy pod moim domem i mój chłopak zaniosl moje rzeczy do mnie do domu miałam walizkę i plucienna torbę z projektami. Harry poszedł do domu i powiedział że przyjdzie wieczorem.
-Hej siostra co tak wcześnie?
-Hej Mati a tak jakoś
-Coś ty w rękę zrobiła?
-Miałam zszywana bo rozcięłam nożem. Nie pomyślałam że jest ostry - zaśmiałam się
-Tu nie ma powodów głupku do śmiechu
-Ale to jest śmieszne. Robiłam Hamburgery i kroiłam bułki byłam przy czwartej i przejechałam po ręce. Podłożyłam rękę pod kran żeby oplukac ale nie pomogło.
-Ty to jednak jesteś głupia
-kto powiedział że mądra jestem
-powiem mamie to mi szwy w domu ściągnie za tydzień nie będę jechać do Los Angeles spędzę weekend w domu.
Poszłam do łazienki i postanowiłam zrobić pranie poukładałam na kupkach ubrania i posprawdzałam kieszenie i wyciągłam z kieszeni Matiego woreczek z białym proszkiem
-Kochanie co robisz? - zapytała mama wchodząc do łazienki, a ja szybko schowałam proszek.
-pranie rozłożyłam - nastawiłam pierwsze pranie z czterech
-Jak ci weekend minął
-Całkiem nieźle - powiedziałam i pokazałam rękę i opowiedziałam mamie co się stało a ona się zaśmiała
Wypiłyśmy razem kawę i zjadłyśmy deser. Po tym mama poszła do ogrodu poczytać książkę a ja poszłam do Matiego.
-mogę z tobą pogadać?
-No co jest? - zapytał a ja zamknęłam drzwi a potem okno żeby nikt nie słyszał a przedewszystkim mama.
-Ty wiesz o czym
-oświeci mnie bo nie mam pojęcia
-sprzedajesz anfe? - zapytałam wprost
-Że co? Nie - nie wahał się był pewny ale znam go. Umie kłamać ale ja wiem że właśnie to ten moment kiedy ukrywa coś bo podrapał fotel na którym siedzi.
-Mati ja wiem że coś robisz zażywasz albo przedajesz
-skąd to wiesz niby masz dowody? - zaśmiał się - zdjęcia albo cokolwiek
-Tak właśnie mam - wyjęłam woreczek z proszkiem.
-Skąd to masz?
-z twoich spodni masz szczęscie że nie mama to znalazła.- powiedziałam wkurzona - i co nie mam dowodów?
-siostra
-Myślałam że jesteś mądrzejszy że masz coś w tej głowie że kurwa myślisz. Wiesz co ale się myliłam miałam cie za wzór do naśladowania a ty robisz takie rzeczy. - powiedziałam i podeszłam do drzwi - to spuszczę w kiblu
Nic nie powiedział ja też już nie miałam nic do powiedzenia. Nie potrafię mu zaufać już bo okłamywać to on teraz może mamę a nie mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro