#40
Ariana POV
Po przepłakaniu całych dwóch nocy i jednego dnia, w końcu postanowiłam wyjść z pokoju. Weszłam do salonu i zastałam tam Harry'ego. Siedział na kanapie płacząc. W ręku trzymał fotografie.
-Co to za zdjęcie?-Zapytałam a mój głos był dziwnie skrzeczący. W sumie to sie nie dziwie nie używałam go przez tyle czasu i cały czas płakałam. Wiem,że to nie moja wina i nie mogłam przewidzieć tego cholernego porwania,ale cały czas mam wrażenie,że mogłam coś zrobić,że mogłam z nią pójść.
-To nic takiego.-Westchnął ścierając dłonią łzy.
-Zobaczysz Harry policja namierzy telefon tego cholernego porywacza i niebawem Kendall będzie z nami.-Powiedziałam przytulając się do niego.
-Ja po prostu jestem tak cholernie przerażony.-Szepnął oddając uścisk. Poczułam jak coś mokrego spada na moje ramie i wiedziałam,że są to łzy Harry'ego.
-Hej nie płacz wszystko będzie dobrze.-Wyszeptałam ściskając go mocniej.
-Wiem,że nawaliłem przez tą cholerną akcje z Taylor. Ja nie wiedziałem,że Kendall jest w ciąży. Nawet nie wiem co strzeliło mi do głowy spotykając się z nią.-Wyszlochał.
-Wiem Harry.-Oderwałam się delikatnie od niego.-Kylie i Kim mają tu przylecieć.-Poinformowałam go.
-Wiem.Niall i Dove też chcą przylecieć.- Westchnął.-Mam zamiar zapłacić te pieniądze.-Powiedział a mnie zamurowało.
-Serio chcesz to zrobić?-Zapytałam dalej będąc w szoku.
-Tak życie Kendall i dziecka jest najważniejsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro