Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#38

Harry's POV

Byłem przerażony po usłyszeniu jak telefon Kendall wypadł jej z dłoni.

-Dostaniemy za nią sporo kasy.-Po tych słowach nie miałem wątpliwości,że Kendall została porwana.

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy,a świadomość tego,że mogę stracić i ją i dziecko coraz bardziej mnie dobijała. Musiałem coś zrobić. Polecieć do Sydney. Zabije tych,którzy to zrobili. Przez moją głowę przeszła myśl,że Kendall może stracić dziecko.

-Co się dzieje skarbie?-Usłyszałem zmartwiony głos Taylor. Spojrzałem w kierunku drzwi, przy których stała blondynka.

-Kendall została porwana.-Szepnąłem a po moim policzku spłynęła łza.

-Żartujesz?-Przyłożyła dłoń do ust.

-A czy wyglądam jakbym żartował?-Syknąłem.

-Co zamierzasz zrobić?-Usiadła obok mnie przytulając się do mojego ramienia.

-Zamierzam polecieć do Sydney.-Przetarłem twarz dłońmi.

-Wiesz,że możesz zostać tutaj ze mną.-Przejechała dłonią po moim brzuchu.-Pomogę ci chociaż na chwilę zapomnieć.-Zjechała ręką na moje podbrzusze.

-Zostaw mnie nie mam nastroju.-Strzepnąłem jej rękę z mojego ciała.

-Zaniedbujesz mnie.-Warknęła wstając z miejsca.-Zadzwoń kiedy zmienisz zdanie.-Wyszła z pokoju. Mój telefon zaczął dzwonić.

-Halo?

-Witaj Styles.Mamy twoją sukę. Narazie jeszcze żyje. Masz zebrać piętnaście milionów dolarów do soboty, inaczej ona zginie.

-Daj mi z nią porozmawiać.-Mój głos sam z siebie zaczął się łamać.

-Jak sobie życzysz.-Zaśmiał się.Usłyszałem płacz dziewczyny.

-Kendall.-Szepnąłem.

-Harry,Harry błagam cię zabierz mnie stąd.-Dziewczyna cały czas łkała.

-Zrobię wszytko,żebyście byli bezpieczni.-Wyszeptałem.

-Czas się skończył.-Warknął porywacz.-Masz pięć dni Styles.-Ostatnim co usłyszałem był śmiech oprawcy Kendall.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro