Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 23 ]

Harry mocno uściskał Hermione a następnie Rona. Stojący za nim Draco i Remus uśmiechali się na ten widok. Ku zdziwieniu blondyna, Hermiona przytuliła również jego a Ron podał mu ciepły uścisk dłoni.

Wszyscy pożegnali Remusa, który musiał wykonać ważną misje dla Zakonu na drugim końcu kraju. Syriusz chciał być tam z nimi, jednak nie mógł.

Po chwili dołączył do nich Blaise, który czule przywitał się z rudzielcem a kilka minut później reszta Ślizgonów z ich paczki oraz Luna i Ginny, która wcześniej żegnała się z rodzicami.

Razem zajęli jeden z wolnych przedziałów. Położyli swoje bagaże w odpowiednim miejscu i każdy znalazł sobie wygodne miejsce.

Hermiona od razu pogrążyła się w nowo nabytej książce. Opierała się o Pansy, która gładziła jej kręcone włosy (swoją drogą uwielbiała to robić).

Ron i Blaise siedzieli wtuleni w siebie na przeciwko Theo i Neville'a, którzy wyglądali jakby nie widzieli się conajmniej rok. Ginny i Luna również usiadły obok siebie. Tylko Harry i Draco oddalili się od sobie jak tylko się dało, siadajac obok par po przeciwnych stronach przedziału. Niby nie byli pokłóceni ale czuli między sobą dziwne napięcie.

- Beznadziejne - powiedziała Hermiona odrzucając książkę na bok. - Główna bohaterka zakochuje się w chłopaku po trzech minutach znajomości.

- Typowe - skwitował to Blaise.

- Ty czytasz książki? - zapytał Draco z szerokim uśmiechem na ustach.

- A żebyś wiedział! - Zabini udał urażonego i odwrócił się do nich plecami. Na ten gest wszyscy się zaśmiali a potem zaległa w miarę komfortowa cisza.

- Chcecie porobić coś ciekawego? - zapytała Ginny po dłuższej chwilii.

- Co niby? - Harry od dłuższego czasu się nudził więc to pytanie było dla niego zbawieniem.

- Może prawda czy wyzwanie? - zaproponował Neville.

- Ostatnio źle się to skończyło - powiedział patrząc na Neville'a jakby chciał go zabić - Draco.

- Jak dla mnie zabawnie - Ron uśmiechał się do blondyna i zachichotał z jego miny.

- Może powtórka z „Nigdy nie..."? - Pansy zaproponowała z uśmiechem na wspomnienia z poprzedniej gry.

- Macie jakaś fazę na gry młodzieżowe? - zapytał sarkastycznie Malfoy jednak wszyscy zgodzili się na pomysł Ślizgonami. Zanim zaczęli przyszła do nich pani z wózkiem ze słodyczami, postanowili kupić fasolki wszystkich smaków, jeśli ktoś zrobił rzecz wymienioną w grze, je jedną fasolkę.

- Okej, więc ja zacznę - Pansy uśmiechnęła się jakby coś knuła. - Na ostatnim spotkaniu słyszałam dziwne dźwięki... więc nigdy nie uprawiałam seksu.

Fasolkę wzięli Theo i Neville ale także ku rozbawieniu reszty grupy Ron i Blaise, który był całkiem dumny. Wszyscy wylosowali dobre smaki poza Ronem, który dostał smak grzybów ściennych.

- Wiedziałam! - krzyknęła Pansy a reszta zastanawiała się czy nie słyszeli jej w całym pociągu.

- Teraz ja - powiedział zdenerwowany Ron. - Nigdy nie byłem z Hermioną.

- To było niesprawiedliwe - powiedziała Pansy jednak wzięła fasolkę i od razu tego pożałowała. Miała ona smak zgniłego mięsa. Ślizgonka od razu wypluła słodycz na podłogę ku rozbawieniu wszystkich, nawet jej dziewczyny.

Gra pozwoliła wszystkim się uspokoić i zrelaksować. Po zagraniu kilku rund, wszyscy postanowili, że zrobią sobie krótką drzemkę. Dopiero gdy dojeżdżali do Hogwartu, Hermiona przebudziła się i zawiadomiła resztę.

- Wiecie, naprawdę cieszę się, że was mam - powiedział Harry gdy zakładali szaty szkolne na swoje ubrania. - Nie tylko Hermione i Rona, którzy są ze mną od zawsze oraz Ginny, Lune i Neville'a, którzy byli moimi dobrymi znajomymi ale teraz pogodziłem się nawet z moimi szkolnymi wrogami i są dla mnie wielkim wsparciem. To wiele dla mnie znaczy.

- Spoko, jestem do usług - zaśmiał się Blaise. - No i masz bardzo przystojnego przyjaciela - uśmiechnął się do Rona, który w odpowiedzi pocałował go krótko w policzek.

- Teraz musimy tylko pokonać Voldemorta i żyć długo i szczęśliwe - powiedział dosyć pesymistycznie Theo.

- Mimo, że ja mam pokonać Voldemorta, już w sumie to zrobiłem raz ale to nieważne, nadal się go panicznie boję. Ten koleś zabił moich rodziców i spowodował tyle zniszczenia w naszym świecie - Harry spojrzał na zachodzące słońce na horyzoncie i westchnął ciężko.

- Nie wierzę, ze kiedyś chciałem dołączyć do Śmierciożerców - Draco wyszeptał i przytulił Harry'ego. Napięta atmosfera między nimi nagle się rozpłynęła a Gryfon odwzajemnił uścisk. - Wiesz, że nie musisz robić tego sam i napewno nie teraz?

- Wiem Draco, dziękuje wam wszystkim - Harry uśmiechnął się do nich i otarł jedna łzę, która zdradziecko spłynęła mu po policzku.

Gdy dotarli na stacje, podzielili się ma dwa powozy aby nie przeciążać Testrali. Harry jechał razem z Ronem, Blaise'm, Luną i Ginny. Potter postanowił im się zwierzyć, w końcu ufał im.

- Podoba mi się Draco - powiedział przerywając chwilową ciszę, która trwała w powozie. Ron zakrył usta cicho się śmiejąc a Blaise wywrócił oczami.

- Jakbyśmy nie wiedzieli... - Ginny wzruszyła ramionami.

- Co? - zapytał głupio Harry.

- Po waszym pocałunku między wami coś się stało, gdybyście byli dla siebie tylko przyjaciółmi, zapomnielibyście o tym - wytłumaczyła mu Luna. Harry lekko się zarumienił na co Ron nie wytrzymał i w końcu wybuchł śmiechem.

Reszta podróży minęła im szybko i w wesołej atmosferze. Dziewczyny przekonywały Gryfona aby wyznał Draco swoje uczucia, jednak Ron obronił go mówiąc, że Harry sam znajdzie odpowiedni moment.

Gdy dotarli do zamku, odbyła się uczta powitalna po której Harry padł na swoje łóżko. Po przebraniu się w piżamę od razu zasnął. Nie miał żadnych koszmarów, śnił tylko o Draco.

***

oof coś mi ciężko szło pisanie tego rozdziału

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro