Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Mała Mi

- Jesteś strasznie roztargniony - skomentowała Mała Mi, uderzając mnie w kolano swoją małą pięścią - Prawie mnie zgniotłeś, bo szedłeś z głową w chmurach. Myślisz znowu o Migotce?

- Migotce? - zapytałem, chwilę nawet nie wiedząc kim jest Migotka. Potrzebowałem chwili, która wyrwała mnie z roztropnego myślenia o niczym, aby dojść do wniosku, że panna Migotka istnieje i jest w moim życiu, więc wypadałoby poświęcić jej choćby jedną myśl tego dnia.

- Nie o Migotce? - zdziwiła się, kładąc swoje ręce na biodrach - To o kim?

- A skąd wiesz, że myślę o kimś, a nie o czymś? Może myślę o dzisiejszym dniu? - wykłócałem się, ale było to bezcelowe, bo przecież myślenie o kimś było prawdą. Znaczy, półprawdą było powiedzenie, że myślę o dzisiaj. Półprawda to nie kłamstwo, prawda?

- Uśmiechasz się - wyjaśniła ruda, jakby miała mi to za złe - Oczy są zdradliwe. Na pewno nie myślisz tylko o dniu. Dotychczas się tak nie uśmiechałeś.

- A co ty możesz wiedzieć?

- Oh patrzcie na mnie, jestem Muminek, jak ja się cały czas nudzę, Migotka dała mi kolejną muszelę, a ja nie wiem już gdzie je przechowywać. Od kilku lat szwędam się po Dolinie Muminków bez większego celu, przypominając ducha, a dzisiaj wydarzyło się coś czego nie powiem Małej Mi, ale zmieniło moje życie - dziewczyna udawała mnie, robiąc wielkie kroki wokoło mnie - Bo przecież to moja tajemnica o której napiszę w pamiętniku.

- Niczego się nie dowiesz, Mi. Nic ci nie powiem, jeśli będziesz mnie przedrzeźniać.

- Chodzi o tego chłopaka z namiotu? - naciskała, wskazując na drzwi - Od którego robaki nawet uciekają?

- Nikt od niego nie ucieka - zaprzeczyłem od razu, nie mając odwagi spojrzeć w stronę gdzie wskazuje Mała Mi.

- Jego namiot wygląda jakby skrywał rozkładające ciała ludzi, których nie chcą zjeść żadne robaki, bo są w tak opłakanym stanie.

- Błagam, nic więcej już nie mów - zasłoniłem uszy dłońmi, odchodząc jak najdalej od dziewczyny w jak najszybszym tempie, aby jej małe nóżki mnie nie doścignęły.

- Więc trzyma tam rozkładające się ciała!

- Nie wiem!

- Ale o tego chłopaka chodzi, wiesz o kim mówię - Mała Mi biegła za mną, nie przejmując się tym, że dość widocznie i wprost chciałem od niej uciec.

- Nie mam pojęcia o kim mówisz.

- Nie okłamuj mnie, Muminku. Oboje wiemy jaka jest prawda. Rozmawiałeś z nim, poznałeś strasznego chłopaka z namiotu - osądzała mnie, starając się złapać mój ogon - Nie uciekniesz od tego.

- Daj mi spokój, po prostu miałem dobry dzień - wbiegłem na piętro, mając nadzieję że jak znajdę się w pokoju, to sobie odpuści.

- Jak się nazywa ten dziwny nieznajomy?

- Nie wiem!

- Kłamiesz!

- Odpuść, Mi! - małe rączki zacisnęły się na moim ogonie.

- Powiedz prawdę albo cię ugryzę - zagroziła ruda, szykując zęby na mój biały, cienki ogonek. Wizja bólu przez ostre kły niby małej i nieszkodliwej dziewczynki, sprawiła że szczerze się zastanowiłem nad tym czy dalej kontynuować krążenie w kłamstwie.czy już łatwiej nie byłoby powiedzieć prawdy i uchronić się przed bólem - Liczę do trzech. Jeden...

Zastanowiłem się nad wszystkimi plusami i minusami. Dlaczego właściwie tak mi zależy na ukryciu tego? Nie znam aż tak Włóczykija, a może chciałby poznać wszystkich tutaj?

- Dwa...

A jeśli właśnie nie chciałby, aby ktokolwiek się dowiedział czegoś więcej? Zwlekał jak najdłużej się dało z powiedzeniem jak się nazywa, zajęło nam prawie cały dzień, zanim powiedział jak ma na imię. Jeśli chciałby się przedstawić i kogoś poznać, już by to zrobił. Może woli żyć jako tajemniczy nieznajomy dla większości ludzi.

Ale po ostatnim ugryzieniu Małej Mi, rana goiła się przez miesiąc...

- Dobra! - krzyknąłem, widząc jak Mi otwiera już buzię - Powiem, ale u mnie w pokoju.

- To, aż taka tajemnica? Co w tym takiego wielkiego? Chłopak w namiocie przyszedł do Doliny Muminków, straszne rzeczy - wywróciła oczami, jednak posłusznie poszła ze mną do mojego pokoju. Nawet zamknęła za nami drzwi, aby utrzymać atmosferę tajemnicy - Więc?

- Poznałem tego chłopaka z namiotu, ale on chyba nie za bardzo chce mówić o sobie. Nie mogłem wyciągnąć z niego jego imienia przez prawie cały dzień - wyjaśniłem, zastanawiając się chwilę co właściwie chcę powiedzieć - Nie mów Migotce o nim, nie chcę aby się niepotrzebnie martwiła. Naprawdę go polubiłem.

- Polubiłeś - powtórzyła, kładąc dłonie na biodrach i patrząc na mnie uważnie.

- Przyszedł tutaj na chwilę, szukaliśmy mu cały dzień miejsca na obóz - wyjaśniałem dalej, podchodząc do okna, aby zobaczyć jak przy namiocie płonie ognisko. Włóczykija nie widziałem w okolicy, może siedział w namiocie - Przenocuje i pewnie pójdzie dalej, ale nigdy nie poznałem kogoś z kim tak... Dziwnie łatwo i przyjemnie by mi się rozmawiało. Jednocześnie chciałem poznać go bardziej i bałem się tego, to tak ekscytujące.

- Mhm - mruknęła w odpowiedzi ruda, stając na parapecie mojego okna i patrząc na ciemną postać wychodzącą z namiotu, aby zostać oświetloną przez płomień ogniska - Nie ufałabym mu na twoim miejscu.

- A to dlaczego?

- Przeczucie - wzruszyła ramionami - Jest dziwny. Normalny człowiek wolałby przenocować tutaj, a nie w namiocie kilka metrów od twojego domu.

- Jest tutaj tylko jedną noc, chyba można zaufać mu na jeden dzień, prawda? - spojrzałem na podejrzliwą twarz dziewczynki.

- Zrobisz jak uważasz - założyła ramiona na piersi, nie spuszczając wzroku z oświetlonej wątłym światłem ogniska postaci przy namiocie - Ale ja jestem po stronie robaków. Nie podejdę do niego i nie mam zamiaru się mu przedstawiać.

- Nikt cię nie zmusza. Nawet nie wiemy czy on sam będzie chciał się przedstawić i podejść.

- Mam przeczucie, że jeśli nadejdzie dzień kiedy do nas podejdzie i się przedstawi, będzie to najgorszy dzień naszego życia.

- Masz dzisiaj dość sporo przeczuć - zażartowałem, nie biorąc bardzo do siebie wszystkiego co powiedziała Mała Mi. Jasne, jest to jakieś ostrzeżenie, ale ile może znaczyć takie przeczucie w rzeczywistości? To tylko przeczucie, które pewnie jest mylne.

- I mam zamiar się ich słuchać, nie podejdę do niego nawet na odległość dwumetrowej gałęzi. Coś z nim jest nie tak, nie ufam mu, niech idzie w swoim kierunku jak najszybciej i krzyżyk mu na drogę - machnęła ręką, zaskakując z parapetu - Jutro się z nim spotkasz?

- Pewnie tak, chcę się dowiedzieć czy zostanie - podążyłem za nią wzrokiem - Nie jest, aż taki zły jak ci się wydaje.

- Wolę być ostrożna - obróciła się przodem do mnie - Co powiesz Migotce?

- Na temat czego?

- Na temat tego, że wolisz spotkać się z nieznajomym włóczęgą niż z nią - zaczęła się huśtać na piętach - Będzie jej bardzo przykro, jeśli się dowie.

- Tylko chwilę z nim porozmawiam, później od razu wyciągnę Migotkę z domu - zapewniłem, ale z mniejszą pewnością niż wcześniej. Migotka nie powinna się dowiadywać o tym, że poznałem Włóczykija, nie powinna wiedzieć że lepiej spędza mi się czas z nim niż z nią. Najlepiej, żeby nie wiedziała o niczym związanym z Włóczykijem i wszyscy będziemy szczęśliwi.

- A jeśli tak jak dzisiaj, spędzicie razem cały dzień? - co za wścibska Mi - Co wtedy zrobisz?

- Wtedy ty pójdziesz z Migotką i Ryjkiem. Nie wiem, Mi. Zrobisz co uważasz za słuszne, jeśli coś takiego się wydarzy - przejechałem dłońmi po twarzy, a Mała Mi uśmiechnęła się tylko z dumą w oczach.

- Jeśli coś takiego się wydarzy, pójdę do Migotki - powtórzyła dziewczyna, kierując się do drzwi - Powodzenia z bezdomnym.

Nie skomentowałem nawet tego, po prostu patrzyłem jak zamyka za sobą drzwi i daje święty spokój mi, moim tajemnicom i mam nadzieję, że też Włóczykijowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro