2. Mała Mi
- Jesteś strasznie roztargniony - skomentowała Mała Mi, uderzając mnie w kolano swoją małą pięścią - Prawie mnie zgniotłeś, bo szedłeś z głową w chmurach. Myślisz znowu o Migotce?
- Migotce? - zapytałem, chwilę nawet nie wiedząc kim jest Migotka. Potrzebowałem chwili, która wyrwała mnie z roztropnego myślenia o niczym, aby dojść do wniosku, że panna Migotka istnieje i jest w moim życiu, więc wypadałoby poświęcić jej choćby jedną myśl tego dnia.
- Nie o Migotce? - zdziwiła się, kładąc swoje ręce na biodrach - To o kim?
- A skąd wiesz, że myślę o kimś, a nie o czymś? Może myślę o dzisiejszym dniu? - wykłócałem się, ale było to bezcelowe, bo przecież myślenie o kimś było prawdą. Znaczy, półprawdą było powiedzenie, że myślę o dzisiaj. Półprawda to nie kłamstwo, prawda?
- Uśmiechasz się - wyjaśniła ruda, jakby miała mi to za złe - Oczy są zdradliwe. Na pewno nie myślisz tylko o dniu. Dotychczas się tak nie uśmiechałeś.
- A co ty możesz wiedzieć?
- Oh patrzcie na mnie, jestem Muminek, jak ja się cały czas nudzę, Migotka dała mi kolejną muszelę, a ja nie wiem już gdzie je przechowywać. Od kilku lat szwędam się po Dolinie Muminków bez większego celu, przypominając ducha, a dzisiaj wydarzyło się coś czego nie powiem Małej Mi, ale zmieniło moje życie - dziewczyna udawała mnie, robiąc wielkie kroki wokoło mnie - Bo przecież to moja tajemnica o której napiszę w pamiętniku.
- Niczego się nie dowiesz, Mi. Nic ci nie powiem, jeśli będziesz mnie przedrzeźniać.
- Chodzi o tego chłopaka z namiotu? - naciskała, wskazując na drzwi - Od którego robaki nawet uciekają?
- Nikt od niego nie ucieka - zaprzeczyłem od razu, nie mając odwagi spojrzeć w stronę gdzie wskazuje Mała Mi.
- Jego namiot wygląda jakby skrywał rozkładające ciała ludzi, których nie chcą zjeść żadne robaki, bo są w tak opłakanym stanie.
- Błagam, nic więcej już nie mów - zasłoniłem uszy dłońmi, odchodząc jak najdalej od dziewczyny w jak najszybszym tempie, aby jej małe nóżki mnie nie doścignęły.
- Więc trzyma tam rozkładające się ciała!
- Nie wiem!
- Ale o tego chłopaka chodzi, wiesz o kim mówię - Mała Mi biegła za mną, nie przejmując się tym, że dość widocznie i wprost chciałem od niej uciec.
- Nie mam pojęcia o kim mówisz.
- Nie okłamuj mnie, Muminku. Oboje wiemy jaka jest prawda. Rozmawiałeś z nim, poznałeś strasznego chłopaka z namiotu - osądzała mnie, starając się złapać mój ogon - Nie uciekniesz od tego.
- Daj mi spokój, po prostu miałem dobry dzień - wbiegłem na piętro, mając nadzieję że jak znajdę się w pokoju, to sobie odpuści.
- Jak się nazywa ten dziwny nieznajomy?
- Nie wiem!
- Kłamiesz!
- Odpuść, Mi! - małe rączki zacisnęły się na moim ogonie.
- Powiedz prawdę albo cię ugryzę - zagroziła ruda, szykując zęby na mój biały, cienki ogonek. Wizja bólu przez ostre kły niby małej i nieszkodliwej dziewczynki, sprawiła że szczerze się zastanowiłem nad tym czy dalej kontynuować krążenie w kłamstwie.czy już łatwiej nie byłoby powiedzieć prawdy i uchronić się przed bólem - Liczę do trzech. Jeden...
Zastanowiłem się nad wszystkimi plusami i minusami. Dlaczego właściwie tak mi zależy na ukryciu tego? Nie znam aż tak Włóczykija, a może chciałby poznać wszystkich tutaj?
- Dwa...
A jeśli właśnie nie chciałby, aby ktokolwiek się dowiedział czegoś więcej? Zwlekał jak najdłużej się dało z powiedzeniem jak się nazywa, zajęło nam prawie cały dzień, zanim powiedział jak ma na imię. Jeśli chciałby się przedstawić i kogoś poznać, już by to zrobił. Może woli żyć jako tajemniczy nieznajomy dla większości ludzi.
Ale po ostatnim ugryzieniu Małej Mi, rana goiła się przez miesiąc...
- Dobra! - krzyknąłem, widząc jak Mi otwiera już buzię - Powiem, ale u mnie w pokoju.
- To, aż taka tajemnica? Co w tym takiego wielkiego? Chłopak w namiocie przyszedł do Doliny Muminków, straszne rzeczy - wywróciła oczami, jednak posłusznie poszła ze mną do mojego pokoju. Nawet zamknęła za nami drzwi, aby utrzymać atmosferę tajemnicy - Więc?
- Poznałem tego chłopaka z namiotu, ale on chyba nie za bardzo chce mówić o sobie. Nie mogłem wyciągnąć z niego jego imienia przez prawie cały dzień - wyjaśniłem, zastanawiając się chwilę co właściwie chcę powiedzieć - Nie mów Migotce o nim, nie chcę aby się niepotrzebnie martwiła. Naprawdę go polubiłem.
- Polubiłeś - powtórzyła, kładąc dłonie na biodrach i patrząc na mnie uważnie.
- Przyszedł tutaj na chwilę, szukaliśmy mu cały dzień miejsca na obóz - wyjaśniałem dalej, podchodząc do okna, aby zobaczyć jak przy namiocie płonie ognisko. Włóczykija nie widziałem w okolicy, może siedział w namiocie - Przenocuje i pewnie pójdzie dalej, ale nigdy nie poznałem kogoś z kim tak... Dziwnie łatwo i przyjemnie by mi się rozmawiało. Jednocześnie chciałem poznać go bardziej i bałem się tego, to tak ekscytujące.
- Mhm - mruknęła w odpowiedzi ruda, stając na parapecie mojego okna i patrząc na ciemną postać wychodzącą z namiotu, aby zostać oświetloną przez płomień ogniska - Nie ufałabym mu na twoim miejscu.
- A to dlaczego?
- Przeczucie - wzruszyła ramionami - Jest dziwny. Normalny człowiek wolałby przenocować tutaj, a nie w namiocie kilka metrów od twojego domu.
- Jest tutaj tylko jedną noc, chyba można zaufać mu na jeden dzień, prawda? - spojrzałem na podejrzliwą twarz dziewczynki.
- Zrobisz jak uważasz - założyła ramiona na piersi, nie spuszczając wzroku z oświetlonej wątłym światłem ogniska postaci przy namiocie - Ale ja jestem po stronie robaków. Nie podejdę do niego i nie mam zamiaru się mu przedstawiać.
- Nikt cię nie zmusza. Nawet nie wiemy czy on sam będzie chciał się przedstawić i podejść.
- Mam przeczucie, że jeśli nadejdzie dzień kiedy do nas podejdzie i się przedstawi, będzie to najgorszy dzień naszego życia.
- Masz dzisiaj dość sporo przeczuć - zażartowałem, nie biorąc bardzo do siebie wszystkiego co powiedziała Mała Mi. Jasne, jest to jakieś ostrzeżenie, ale ile może znaczyć takie przeczucie w rzeczywistości? To tylko przeczucie, które pewnie jest mylne.
- I mam zamiar się ich słuchać, nie podejdę do niego nawet na odległość dwumetrowej gałęzi. Coś z nim jest nie tak, nie ufam mu, niech idzie w swoim kierunku jak najszybciej i krzyżyk mu na drogę - machnęła ręką, zaskakując z parapetu - Jutro się z nim spotkasz?
- Pewnie tak, chcę się dowiedzieć czy zostanie - podążyłem za nią wzrokiem - Nie jest, aż taki zły jak ci się wydaje.
- Wolę być ostrożna - obróciła się przodem do mnie - Co powiesz Migotce?
- Na temat czego?
- Na temat tego, że wolisz spotkać się z nieznajomym włóczęgą niż z nią - zaczęła się huśtać na piętach - Będzie jej bardzo przykro, jeśli się dowie.
- Tylko chwilę z nim porozmawiam, później od razu wyciągnę Migotkę z domu - zapewniłem, ale z mniejszą pewnością niż wcześniej. Migotka nie powinna się dowiadywać o tym, że poznałem Włóczykija, nie powinna wiedzieć że lepiej spędza mi się czas z nim niż z nią. Najlepiej, żeby nie wiedziała o niczym związanym z Włóczykijem i wszyscy będziemy szczęśliwi.
- A jeśli tak jak dzisiaj, spędzicie razem cały dzień? - co za wścibska Mi - Co wtedy zrobisz?
- Wtedy ty pójdziesz z Migotką i Ryjkiem. Nie wiem, Mi. Zrobisz co uważasz za słuszne, jeśli coś takiego się wydarzy - przejechałem dłońmi po twarzy, a Mała Mi uśmiechnęła się tylko z dumą w oczach.
- Jeśli coś takiego się wydarzy, pójdę do Migotki - powtórzyła dziewczyna, kierując się do drzwi - Powodzenia z bezdomnym.
Nie skomentowałem nawet tego, po prostu patrzyłem jak zamyka za sobą drzwi i daje święty spokój mi, moim tajemnicom i mam nadzieję, że też Włóczykijowi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro