3 ❝Przesłuchanie❝
Jimin:
-- Więzień numer **** wystąp --wywołał mnie policjant -- Więźniu nie słyszysz?
Przestraszyłem się, bo jednak siedziałem w celi już od dobrych kilku godzin. Można by było rzec, że nawet przysypiałem.
Mężczyzna nie czekał na odpowiedź, tylko podszedł do mnie i brutalnie wyciągnął z aresztu.
Ciągnął mnie w nieznanym kierunku. Nie rozumiałem, co się dzieje, chociaż domyślałem się.
Przecież kilka godzin wcześniej strażnik ostrzegał mnie, przed rozmową z nieznanym prokuratorem.
Pokój odwiedzin.
Ucieszyłem się, że nie będę musiał dłużej widzieć tego policjanta. Zanim jednak wszedłem do pomieszczenia, dostałem prosto w twarz i to nie drzwiami.
Chwila, co?
Popatrzyłem na mężczyznę. Miał podniesioną pięść, a na niej była widoczna krew.
O nie.....
Podniosłem rękę do twarzy i dostrzegłem na ręce posokę barwy bordowej. W tym momencie zaczęło robić mi się ciemno przed oczami.
Nie rozumiałem co się właśnie stało. Przecież grzecznie wyszedłem z celi, a raczej zostałem z niej wyprowadzony.
Za co mogłem dostać po twarzy?
Czy karą samą w sobie było siedzenie w areszcie? Trafiłem tutaj nie z własnej woli. Najważniejsze, że byłem niewinny i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę.
Jednak nawet nie miałem czasu na regenerację, ponieważ zostałem wepchnięty do pokoju odwiedzin.
W tym miejscu przeważała siła, a ja w tym momencie byłem całkowicie bezsilny.
-- Co mu się stało? Za co oberwał? -- odezwał się głos kilka metrów dalej, a ja odwróciłem głowę w jego stronę.
Min Yoongi...
Nie dowierzałem w to, kto stał przede mną. Moje wszystkie najgorsze koszmary spełniały się właśnie w tej chwili.
Los przesądził...
To musiał być on...
-- Usiądź. -- Jego ton był zimny, a wzrok twardy. -- Dnia 15 maja 2017 roku, co robiłeś pod szkołą dwadzieścia minut przed zakończeniem zajęć?
Zapytał, a po mojej skórze przeszedł dreszcz. Czułem, że rozmowa z nim nie będzie wcale taka jaka chciałbym, żeby była.
-- Zwolniłem się wcześniej, ponieważ byłem umówiony do lekarza. -- Jego wzrok przeszywał mnie od środka, przez co naprawdę czułem się jakbym zrobił coś złego.
A to nieprawda...
W życiu nie mógłbym zabić nawet muchy. To co że trzymałem wtedy nóż? Nie myślałem podczas tej sytuacji trzeźwo, emocje ogarnęły moje ciało.
Miałem płacić za swój błąd do końca życia?
-- A jak wytłumaczysz ślady twoich odcisków na rękojeści noża, którym była zabita ofiara? -- Miał mnie. Co mógłbym mu powiedzieć, aby mi uwierzył?
Przecież tłumaczenie, że podniosłem nóż przez przypadek było po prostu absurdalne...
To była sytuacja bez wyjścia. To że on jeszcze rozmawiał ze mną był szokiem. Min Yoongi nawet bez wcześniejszej rozmowy, potrafił wsadzić człowieka na dożywocie.
Czy się bałem?
Oczywiście że tak. Kto nie bałby się takiego kogoś, kto umiał wywołać w środku tyle skrajnych emocji?
-- Nie mam na to wytłumaczenia. -- Spuściłem wzrok na swoje palce -- Chciałbym odmówić składania zeznań, do czasu znalezienia adwokata.
Mężczyzna tylko skinął głową i zaczął pakować dokumenty do teczki. To było dla niego oznaką zakończenia przesłuchania. I tak byłem zdziwiony, że tyle ze mną wytrzymał.
Plotki mówiły, że zazwyczaj kończył swoje przesłuchania po pięciu minutach.
Gestem ręki przywołał policjanta, który tak, jak wcześniej wyciągnął mnie brutalnie z pomieszczenia. Jego ruchy były dość agresywne, a kajdanki boleśnie wrzynały mi się w nadgarstek, kiedy tak prawie; że truchtem biegłem przez korytarze.
Dotarło do mnie, że to już koniec i że tylko adwokat był w stanie mi pomóc w czymkolwiek.
Ale czy mogłem mieć jeszcze jakąś, chociaż maleńką nadzieję?
🌹🌹🌹
To by było na tyle.
Dziękuje, że przeczytaliście ten rozdział i jeśli ktoś tutaj jest nowy, to witam cię mój drogi czytelniku baw się dobrze, czytając to ff.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro