Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Why is Dean crying?

- Sprawdzę czy mamy jakąś miskę. - odparłam po dłuższym przyglądaniu się w śpiochowi.

- A to dlaczego? - zapytał widocznie zdziwiony moimi słowami.

- Ponieważ Dean pośpi sobie jeszcze z maksymalnie trzy godziny, potem się pokupcia, więc po całym dniu jako bobas musi być czysty... Jest to najdziwniejsze zdanie jakie kiedykolwiek powiedziałam odnośnie twojego brata. - chwyciłam się za mostek nosa, próbując zakryć swoje zażenowanie, która rosło z każdą minutą, kiedy Dean był niemowlakiem.

- Popieram Cię w stu procentach.

- I zapewne to ja muszę go umyć? - wyszeptałam nad uchem Sama.

- Jestem jego bratem, nie chcę patrzeć mu na... no wiesz. - zawsze gdy robiło się niezręcznie zaczynał chrząkać, tak jak i tym razem.

- A co ja mam powiedzieć? Hm?

- Wyobraź sobie, że to nie jest Dean, tylko słodki bobas. - stwierdził, idąc za mną do łazienki, aby pomóc mi w poszukiwaniach.

- Też byś tak mógł.

- Ale Dean da się prędzej wykąpać tobie niż mnie.

- No dobra. - spuściłam powietrze z płuc. - Ale wasza dwójka z jest moim dłużnikiem. - zwycięsko pokazałam czerwoną miskę, która znajdowała się w białej szafce pod zlewem. - Teraz tylko czekać, aż obudzi się cały usmarkany, ośliniony oraz możliwe, że z kupką w pieluszce.

- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę mi się teraz śmiać.

- Wiem, bo sama ledwo się powstrzymuję, ale czego nie robi się dla przyjaciół...

Jedna strona z książki przykleiła się do mojego czoła, gdy nagle przysnęłam nad jedną z nich. Oderwałam się od niej jak błyskawica, kiedy usłyszałam krzyk niemowlęcia, dochodzący od strony prowizorycznej kuchni. W mgnieniu oka znalazłam się przy Samie, który trzymał brata na rękach, starając się go nakarmić, lecz ten ciągle starał się wytrącić mu butelkę.

- Nie ma pełnej pieluchy? - zapytałam, odbierając mu kaszkę.

- Nie, nie śmierdzi, co świadczy o tym, że jest pusta! - w międzyczasie z dolnej szafki wyciągnęłam mały garnuszek, do którego nalałam wody, następnie kładąc go na palniku. - Co robisz? - brwi Sama zmarszczyły się pytająco, gdy gestem ręki poprosiłam go, aby podał mi Deana. - Wow, od razu przestał płakać.

- Dar. - zaczęłam podskakiwać z bobasem na ramieniu, aby się uśmiechnął. - Kto chciał dać Deanowi zimne jedzonko? Brat łoś. - spiorunowałam Sama wzrokiem, na co on podniósł dłonie względem kapitulacji. - Daj buteleczkę do letniej wody.

Chwilę później usiadłam ociężale na drewnianym krześle, układając Deana tak wygodnie, aby mógł zjeść bez marudzenia.

- On to chyba robi celowo. - stwierdził Sammy, który podparł się ramieniem o ścianę, a ja tylko niemrawo obróciłam głowę w jego stronę, ponieważ chwilowo myślami byłam w swoim świecie. - Chodzi mi o to, że gdy tylko ja próbuję mu pomóc to zaczyna marudzić, a widząc ciebie nagle się uśmiecha.

- Powiem ci pewną ciekawostkę. Małe dzieci na początku lubią tylko kobiece głosy, ponieważ brzmią one bardziej melodyjnie dla niemowlęcego ucha. - skinieniem głowy wskazałam pogniecioną, niebieską ścierkę, aby mi ją podał, ponieważ jego brat zachłannie kończył swoją porcję. - I pewnie dlatego, że mam cycki.

- Drugi argument bardziej pasuje mi do Deana. - odbił się od ściany, podając mi materiał. - Chociaż pewnie jego psychika trochę się zmieniła, gdy jest bobaskiem. - złośliwie podrapał brata po czubku głowy, na co on zabawnie na niego spojrzał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro