~~1~~
Szedł szybkim krokiem przed siebie, nawet na chwilę nie zdejmując przyklejonego do jego twarzy uśmiechu.
"To naprawdę męczące" - przemknęło mu przez myśl. Potrząsnął głową. - "Nie. Im mniej będziesz o tym myślał tym lepiej."
Dotarł na miejsce. Uśmiech wciąż się utrzymywał, choć z każdą chwilą musiał włożyć w to więcej siły.
- Witajcie wszyscy! - wykrzyknął z optymizmem w głosie i rozejrzał się, sprawdzając reakcje zgromadzonych.
Jak zwykle, ON się skrzywił. Sprawiający jemupodobne wrażenie również zrobili sceptyczne miny z powodu jego pogodnego podejścia.
"Gdyby tylko wiedzieli..."
- Bez zbędnych pogaduszek, idioto. Mów.
Takie same zachowania co zwykle. Ale czemu niby miałby spodziewać się czegoś innego? Przecież taka była jego natura...
- NIE PRZESADZAJ, PRZYJACIELU! - donośny głos przeciął powietrze.
"Oh. A oto i nadszedł mistrz w ukrywaniu prawdy."
Już po chwili złapali kontakt wzrokowy. W obu parach oczodołów lśniły gwiazdy. Szkielet uśmiechnął się w stronę drugiego, co poskutkowało natychmiastowym odzewem i drugim uśmiechem.
Chciałby, aby były szczere.
- Nic się nie stało, Blueberry. Nie przejmuj się.
- Tsaa... Trochę ci zajęło dotarcie tutaj, Ink.
Oryginał.
- Cóż, tak trochę się zamyśliłem... - spuścił wzrok, starając się brzmieć szczerze.
Chyba to kupili.
- Jesteś beznadziejny.
- Error, nie mów tak! - do rozmowy, jeżeli można to tak nazwać, włączył się drugi z przyjaciół artysty.
- Spokojnie Dream. On już taki jest.
- Proponuję, żebyśmy szybko zrobili co mamy do zrobienia i w spokoju rozeszli się w swoje strony, zanim poniesie nas agresja. - Sci jak zwykle był ich głosem rozsądku.
~*~^~*~
Wszystko przebiegło nad wyraz sprawnie.
Nie wiedział czy to dobrze czy źle.
Wrócił do Void'u. Jego nemezis zrobił to samo.
Niespodziewanie poczuł, że jest niezwykle potrzebny jakiemuś nowemu Stwórcy.
Westchnięcie w myślach.
Na tyle sobie pozwolił.
Przybrał swój codzienny wyraz twarzy.
"Pogoda ducha. Pamiętaj, najważniejsza jest pogoda ducha. Przekonaj wszystkich, że jesteś synonimem pogody ducha i będzie dobrze. Będzie dobrze..."
Wyruszył w drogę.
Wiele osób błędnie uważa, że to on tworzy AU.
Nic bardziej mylnego. Jest tylko Strażnikiem, którego zadaniem jest ich bronić.
No i Pomocnikiem. Właśnie dlatego teraz musiał iść do jednego ze Stwórców.
Była to jeszcze początkująca dziewczyna.
Spędził u jej boku parę godzin.
Cierpliwie tłumaczył i doradzał.
Czasem też poprawiał i... Pocieszał.
Stwórczyni miała dosyć niską samoocenę i niewielkie mniemanie na temat swoich umiejętności artystycznych.
"Czemu ona musi być taką pesymistką?" - zapytał w myślach, by już po chwili samemu sobie odpowiedzieć - "Ha. I kto to mówi?"
- No dobra... Jestem padnięta. - żeński Stwórca odsunął się od biurka i przeciągnął - Kończę na dzisiaj. Dzięki za pomoc, Inki.
Jej lekki uśmiech wydał mu się sztuczny lecz... Nie miał już siły pytać.
- Jasne, to ja będę wracać do siebie. - zmusił się do kolejnego uśmiechu - Śpij dobrze!
Machnął Broomie'm i już po chwili znalazł się w swojej pustce.
- O, nasz pan pomocny artysta w końcu raczył wrócić? - drwina w głosie Errora była niezwykle silna, nawet jak na niego.
"No dobra. Jeszcze jeden raz. Już ostatni na dzisiaj. Dasz radę."
Wyszczerzył się szeroko.
- Czyżbyś się stęsknił?
Czarny szkielet w odpowiedzi tylko prychnął i zajął się swoimi lalkami.
Dziwnie było mieć towarzystwo.
Zazwyczaj nie przebywali w tej samej części ich "domu", jednak od rozpoczęcia Planu to było konieczne.
W sumie... To nie miał niczego przeciwko... Przyjemnie było mieć do kogo otworzyć usta, czy cokolwiek mają szkielety.
"Chyba... Mogę poudawać jeszcze chwilkę."
- Oj, no co jest? Czemu masz taki zły humor?
"Przyjazny i ciut złośliwy głos. Tak, to jest to."
Zaczął zbliżać się do glitch'a. Uśmiech dalej trzymał się na swoim miejscu.
Po chwili stał obok niego, jednak zanim malarz położył drugiemu ze szkieletów rękę na ramieniu, poczuł jak owijają się wokół niego niebieskie linki.
Chwilę później napotkał wzrok pełen bólu i bezradnej wściekłości.
- Error... Ty płaczesz?
______________________________________________________________________________________
666 słów...
Jestem z tego dumna XD
A tak serio, to myślę, że nie jest tak źle...
No i zasadnicze pytanie: Chcecie tu Errink?
I żebym ogólnie wprowadziła tu shipy? Nie wpłyną na fabułę, więc stwierdziłam, że pozostawię wybór Wam.
I tak się przyznam, że napisałam ten rozdział już z trzy dni temu, ale chciałam go opublikować dopiero jak skończę następny.
Cóż... Jestem w połowie xD
~Elfik
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro