Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

00 | Dwa lata wcześniej

Zegar wybijał swój standardowy rytm. Tik-tak odbijało się od ścian pokoju tak samo głucho, jak to robiło w głowie dziewczyny. Wzrokiem uważnie śledziła wahadło zegara. Czuła, że od tego dwoi jej się już przed oczami, ale nie przestawała. Tik-tak grało jej w duszy. Miała wrażenie, że wskazówki na tarczy akurat wtedy specjalnie się ociągały, aby zrobić jej na złość. Tik-tak.

Czas bawił się z jej przestraszonym sercem.

Wreszcie tik-tak zagłuszyło głośne walnięcie w dzwon. Blondynka poruszyła się niespokojnie, odliczając w myślach kolejne uderzenia. Przy siódmym zacisnęła mocno pięści. Czuła paznokcie wbijające się w jej skórę; wilgoć pod opuszkami palców. To była krew.

Nastąpiło dziesiąte uderzenie – to ostatnie. Zagryzła wargę. Wróciło tik-tak, a nie ten, którego z takim zniecierpliwieniem wyczekiwała.

Zerwała się gwałtownie z kanapy. Rozsadzało ją od środka, dlatego zaczęła krążyć po pokoju od ściany do ściany. Niepokoiła się.

— Gdzie ty jesteś? — szepnęła i tupnęła nerwowo nogą.

Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z rozmachem, a do salonu wpadł młody mężczyzna. Oddychał ciężko, zapewne będąc po długim biegu. Zakluczył drzwi na wszystkie trzy zamki, a potem zaczął przysuwać do nich komodę. Nastolatka przyglądała mu się z niepokojem. Nie rozumiała co się dzieje. Czuła jedynie, że to coś bardzo niedobrego.

— Danny — mruknęła ze ściśniętym gardłem. — Co się stało?

Mężczyzna oparł się o mebel, którym zabarykadował drzwi. Biały kitel miał rozerwany na przedramieniu, a niezawiązany krawat zwisał mu niechlujnie z szyi. Jego wzrok skakał po każdym zakamarku salonu z wyjątkiem dziewczyny. Frustrowało ją to jeszcze bardziej od jego milczenia.

— Danny, powiedz mi co jest grane.

— Ona już wie — szepnął. Wyminął dziewczynę i wyciągnął spod szafy napakowany plecak. — Ona o wszystkim wie.

— Kto o czym wie? — zmarszczyła brwi. Mężczyzna nie śpieszył się z odpowiedzią, grzebiąc nerwowo w plecaku. Blondynka podeszła do niego i szarpnęła za rękaw. — Danny, porozmawiaj ze mną!

— Paige! Kanclerz o nas wie, Ellie! — krzyknął i wreszcie spojrzał jej w oczy. Nastolatka poczuła mocny ścisk na sercu. W jego spojrzeniu widziała tylko szaleńczą panikę. — Wie, że pomagałem tym dzieciakom. Wie, że cię tu ukrywam. Cholera, ona nawet wiedziała, że planuję uciec!

Zagryzła w zamyśleniu wargę. Zwróciła uwagę na jego rozerwany rękaw kitla. Próbowali go zatrzymać.

— Co teraz?

— Oni tu już tu idą — mruknął, szarpiąc się z suwakiem plecaka. — Musimy uciekać, Ellie. I to w tej chwili.

Nie musiał powtarzać jej tego dwa razy. Podeszła do szafy i wyciągnęła spod niej drugi plecak, który miał w środku podstawowe rzeczy do przetrwania. Od razu założyła go na plecy i rozejrzała się po pokoju, odnajdując mężczyznę po przeciwległej stronie pokoju. Zdzierał tapetę z ściany, pod którą znajdowały się ukryte drzwiczki na kilkadziesiąt centymetrów szerokości i wysokości.

Wtedy rozległo się walenie w drzwi. Ktoś po drugiej stronie nie oszczędzał sił, starając się wyrwać drewnianą płytę z zawiasów.

— Rogers, wiem że tam jesteś! — powiedział męski głos zza ściany. Za jego sprawą dziewczynie przebiegł po plecach zimny dreszcz. — Oddaj się bez walki to może zachowasz życie!

— Zgubimy ich w kanałach — szepnął mężczyzna i otworzył drzwiczki. — Wskakuj. I nie próbuj się zatrzymywać.

Blondynka zaczęła iść w jego stronę, ale w połowie drogi zmieniła plany, o czymś sobie przypominając. Stanęła przy małej toaletce i zaczęła przeszukiwać komody. Musiała to znaleźć. Wiedziała, że bez tego nigdzie nie pójdzie.

— Sam tego chciałeś, Rogers! — rzekł pogardliwie głos. — Wyważyć drzwi!

— Ellie!

— Jeszcze chwila! — sapnęła. Ręce jej drżały. — Gdzie ja to...

Usłyszała trzask. To zamek w drzwiach odpuścił walkę. Wciąż zostawała komoda, ale jak długo i ona mogła stawiać opór?

Mężczyzna złapał dziewczynę za łokieć i szarpnął w swoją stronę, jednak ta się wyrwała i szukała dalej. Nie zamierzałam odpuścić.

— Jeszcze raz! Wszyscy razem!

— Cholera, Ellie — warknął mężczyzna. — Przysięgam, że jeśli...

— Mam! — krzyknęła i uniosła zwycięsko zawiniątko, jakim była szmaciana laleczka. Wrzuciła ją do kieszonki plecaka. Miała już wszystko. — Już zaraz możemy iść.

Wyciągnęła z szuflady szminkę i zaczęła rysować nią po powierzchni lustra, ze skupieniem wystawiając język. Mężczyzna patrzył na nią z politowaniem, co rusz obserwując jak się mają drzwi, które powoli opadały z sił.

— Skończyłam — odparła zadowolona.

— Świetnie, a teraz właź.

W końcu komoda także ustąpiła. Do pokoju władował się oddział zamaskowanych żołnierzy, uzbrojonych i gotowych do ataku w każdej chwili. Przed szereg wystąpił mężczyzna o podłużnej i sinej twarzy. Rozejrzał się uważnie, zrobił kilka wolnych kroków. Nasłuchiwał.

Zwrócił wagę na wielką szafę. W uszach słyszał tykanie zegara. Widział toaletkę, a obok lustro przyczepione do ściany. Zwęził gniewnie oczy na napis napisany szminką i całą swoją siłą woli powstrzymał się, aby nie rozwalić lustra w drobny mak.

Wyrolowano was, frajerzy!

— Nie ma ich — obwieścił jeden z żołnierzy, który skończył przeszukiwać inne pokoje.

Mężczyzna zacisnął wąsko wargi; poczerwieniał znacznie na twarzy. Kopnął z całej siły w kanapę, przez co ta przesunęła się o kilka centymetrów. Wskazał na żołnierzy palcem. W oczach malowała mu się furia.

— Macie ich znaleźć — wysyczał. — Muszą być niedaleko. Nie rozpłynęli się przecież w powietrzu!

Miał rację. Nie w powietrzu, a po prostu wtopili się w ścianę. Wczołgali się do tunelu, a wejście zasunęli lustrem, aby zyskać więcej czasu. Bo to on wtedy liczył się najbardziej. Takim sposobem znaleźli się w kanałach pod miastem, gdzie zaczął się nowy etap ich życia. Ucieczka.

Od tamtego momentu zaszyli się w cieniu, by schronić się przed światem.

Stali się niewidoczni, by ten świat przeżyć.

···

będąc całkowicie szczerą, nie mam pojęcia co z tego wyjdzie ani czy kogoś tutaj zobaczę, ale już zabrnęłam za daleko aby to przerwać...

hej wam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro