4
Jacob Waters siedział jak gdyby nigdy nic przy drugim końcu stołu i rozmawiał z moimi rodzicami, którzy byli wielce szczęśliwi, że mój "kochany" przyjaciel do mnie "wrócił".
-To może wy - mama spojrzała najpierw na mnie, potem na Jacoba - pójdźcie sobie do pokoju Chloe i przegadajcie wszystko.
O tak, właśnie spełni się moje największe marzenie. Skinęłam głową i ruchem ręki zawołałam Jacoba, żeby za mną poszedł.
-Znowu się spotykamy - powiedział, jak zamknęłam drzwi.
-Jake, tęskniłam - jak ja się nienawidzę normalnie za tak nieprzemyślane teksty.
-Ile to czasu?
-Zależy, czy liczyć od momentu twojej wyprowadzki, czy po prostu od tego, jak przestałeś kompletnie ze mną gadać.
-Chloe, nie chciałem, żeby tak wyszło.
Jego słowa są sztuczniejsze niż moja reakcja, gdy widzę, jakie mama kupiła mi ubrania.
Mimo to brakowało mi go. Brakowało mi mojego jedynego przyjaciela. Wiem, olał mnie kompletnie. Wiem, nikt inny nie powiedziałby tego, co ja za chwilę. Ale napisałam to nawet na swojej liście. Muszę dać mu szansę, to mój jedyny "przyjaciel".
-Będzie jak dawniej? - spytałam.
-No jasne, że tak.
Intuicja podpowiadała mi jednak, że wraz z wejściem Jacoba Watersa do tego domu, narobi się mnóstwo kłopotów.
~~~
1. lipiec
Jacob przychodził w odwiedziny codziennie wieczorem. Zawsze sam, bez rodziców. Czułam, że nasz kontakt się polepsza, z czego bardzo się cieszyłam. Było idealnie, jak wcześniej. Czytaliśmy sobie nawzajem książki wspominając dawne lata, kiedy też tak robiliśmy. Jacob opowiadał mi mnóstwo historii, co w te lata robił. O podróżach, mnóstwie nowych znajomych, koncertach i o tym, że jest najlepszy ze wszystkich przedmiotów w klasie. Jego życie wydawało się takie idealne i byłam zdziwiona, że poświęca mi czas.
Była ósma rano. Za dwie godziny jestem umówiona z Tylerem w księgarni. Nie mogę się doczekać, aż powiem mu o Jacobie! Ubrałam się szybko i zeszłam szybko na śniadanie.
-Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam podekscytowane głosy rodziców i znudzony głos siostry.
Rodzice podali mi torebkę, w której było pięć książek, z których bardzo, bardzo się cieszyłam, a siostra dała mi T-Shirt mówiąc "Życzę ci, żebyś jako czternastolatka miała lepszy gust". Miła, jak zawsze.
-Mogę iść do księgarni? - spytałam mamę po śniadaniu.
-Co taka dziwnie szczęśliwa dzisiaj?
-A nie mogę być?
-No jasne, że możesz. W końcu dzisiaj twoje urodziny, nie powinnam się dziwić. Zgoda, ale bądź za godzinę w domu - powiedziała, a ja podekscytowana niemalże wybiegłam z domu.
Wbiegłam do księgarni, a Tyler już tam na mnie czekał.
-Wszystkiego najlepszego - powiedział i przytulił mnie, co było całkiem słodkie -Czyli już jesteś ode mnie starsza.
-Zawsze byłam -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się -Nie uwierzysz, co się stało! Jacob, o którym ci opowiadałam, jest moim nowym sąsiadem i odzyskaliśmy dawny kontakt!
-Super.
-Czemu nie cieszysz się? Przecież chciałeś mi w tym pomóc.
-Tak po prostu wybaczyłaś mu te wszystkie lata, w których zostawił cię w milczeniu. Dziwi mnie to po prostu.
-Taka już jestem - odpowiedziałam po chwili -Za bardzo ufam ludziom, a potem przez nich cierpię. Chyba to się nie zmieni.
-Może ten cały Jacob nie jest taki zły, jak sobie wyobrażam - powiedział chłopak i uśmiechnął się -Mam coś dla ciebie. Daj rękę.
Wystawiłam rękę, a chłopak dziwnie się spojrzał.
-To taka blizna. Ma dziwny kształt "X" i mam ją od urodzenia podobno - wyjaśniłam.
-Widziałem ją wtedy w samolocie, ale zapomniałem się o nią spytać - powiedział i podał mi medalion.
-Też masz taką samą bliznę!
-Medalion mojego taty - zaczął udając, że nie usłyszał, a ja przyglądałam się uważnie prezentowi -Są na nim dwie twarze przedstawiające dwa oblicza ludzi. Tata zawsze mówił mi, że jedna twarz przedstawia to, kim chcemy być, a druga, kim jesteśmy i tylko od nas zależy, które "oblicze" wybierzemy.
-Jeju, dziękuję... nie musiałeś, serio - powiedziałam naprawdę zdziwiona.
-Skończyłaś czternaście lat. To ważny wiek.
-Wiek, jak wiek. Poza tym to tylko cyfra, a czasem czuję się na czterdzieści - powiedziałam i uśmiechnęłam się -Jeszcze raz ci dziękuję za medalion.
-To co teraz spełniamy z listy? Dwa punkty i tak masz już spełnione, więc może coś lepiej dopisać?
-Jak to dwa?
-Jacob i nowi znajomi - powiedział chłopak z uśmieszkiem.
-Ach, no tak. Myślisz, że nasz kontakt przetrwa?
-Od ciebie to zależy. Ja tam cię całkiem polubiłem -powiedział, a ja zarumieniłam się.
-A jak idą próby z zespołem?
-Dobrze. Nawet bardzo dobrze. Jak chcesz, możesz przyjść i nas posłuchać - powiedział, po czym zapisał na karteczce adres domu znajomych i mi ją podał.
Rozmawialiśmy o wszystkim przez jakąś godzinę. To mi się w Tylerze podoba. Jest zainteresowany moim życiem, mimo że jest nudne.
W końcu musiałam wracać z powrotem do domu, ale przed tym przytuliłam Tylera na pożegnanie.
Przed drzwiami domu leżała jakaś książka. Była całkiem gruba, z brązową, chyba skórzaną okładką i wyglądała jak żywcem wyjęta z regału starych książek z tamtej księgarni. Wzięłam ją do ręki. Spojrzałam na tył okładki i zobaczyłam inicjały "C.S.". Otworzyłam ją. Była pusta. "Jakiś dziennik? Tylko czyj?" pomyślałam. W środku kartki były puste. Nie wiem czemu, ale dziennik wydawał się jakby tajemniczy. Zdecydowałam, że wezmę go do domu.
Gdy weszłam do pokoju i odłożyłam dziennik na stolik nocny, zapiekła mnie ręka, na której miałam bliznę.
Przyjrzałam się jej uważnie i po chwili widać było na niej małe, symetryczne kropelki dziwnie jaskrawej krwi. Rany, jak piekło. Poszłam szybko do łazienki i wsadziłam rękę pod zimną wodę. Nie pomagało. Krew nie chciała zejść, a ból nie ustawał. Znalazłam w łazience apteczkę i spróbowałam przemyć ranę, ale kompletnie nic nie schodziło, a krwi było nawet więcej. W końcu po prostu owinęłam rękę w bandaż, żeby nikt nie zauważył tego i o to nie pytał.
Cały dzień minął zupełnie normalnie, a Jacob wyjątkowo nie odwiedził mnie wieczorem. Myślałam, czy pójść do Tylera i opowiedzieć mu o tym wszystkim, ale mama nie puściła mnie już nigdzie mówiąc, że taki dzień spędzę w rodzinnym gronie. Ta, bardzo rodzinne z siostrą zamkniętą w pokoju i żalącą się swoim znajomym w Polsce, jak tu jest jej źle oraz z rodzicami, którzy oglądają jakieś bzdurne komedie, których nie trawię. Uwielbiam oglądać filmy, ale takie, które mają choć trochę sensu i przesłania. Dzień spędziłam w pokoju czytając jedną z nowo dostanych książek.
Zasnęłam z myślą "O co w tym wszystkim ostatnio chodzi?". Myśląc o "wszystkim" miałam na myśli bliznę i dziennik, ale w moim życiu nic ciekawego się nie dzieje, więc kiedy dwie ciekawe lub dziwne rzeczy dzieją się jednego dnia... to nawet nie wiem co, bo to pierwszy raz, kiedy tak się zdarzyło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro