Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Była 8:00 i mój budzik zadzwonił.

Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Nie był co prawda najpiękniejszy. Wyglądał jak dżungla, bo w wieku siedmiu lat, taki właśnie sobie wymarzyłam. Zielone ściany, zielony sufit i lampy, które miały przypominać węże, szczerze mówiąc, przestały mi się podobać, a od tamtego czasu nie miałam remontu. Mimo wszystko, zostało w nim wiele wspomnień. Może nie bardzo ciekawych, ale w końcu całe życie mieszkałam w tym pokoju.

Jako, że moja siostra zeszła już na śniadanie, weszłam do jej pokoju, bo tak normalnie, to mi nie pozwala. Jej był śliczny. Dwie ściany były w kolorze pudrowym, a drugie dwie były białe. Wisiało na nich mnóstwo zdjęć z jej znajomymi, wielki telewizor i mnóstwo (naprawdę mnóstwo) dyplomów i pucharów za taniec. Tańczy od drugiego roku życia jazz i jest naprawdę w tym dobra, tak samo jak w śpiewie i w aktorstwie.

Jak to możliwe, że moim jedynym talentem jest... czytanie? Ehh... wiem, że się powtórzę teraz, ale... naprawdę liczę na zmianę mojego życia.
Wzięłam walizkę i torbę podręczną i poszłam do jadalni, w której siedzieli już rodzice i Melody.

-Co ze wszystkimi rzeczami z mojego pokoju? Wszystkimi dyplomami, pucharami, zdjęciami, mnóstwem ubrań i kosmetyków... - wyliczała z teatralnym oburzeniem siostra.

-Spokojnie. Wszystko to zostanie wysłane do Anglii – zapewniła ją mama.

Rodzice rozmawiali z Melody, nawet nie wiem o czym. Po prostu się jakoś wyłączyłam – zazwyczaj właśnie tak bywa.

Chwilę po tym, siedziałam już na tylnym siedzeniu naszego SUV-a obok siostry, a tata ruszył.

-Myślisz, że będzie fajnie? – spytałam cicho siostrę.

Wzruszyła lekko ramionami i włożyła do uszu słuchawki.
Fajnie. Więc ja wyjęłam swoją ostatnio kupioną książkę. Nie ma to jak nasze fantastyczne relacje.

Ani trochę nie mogłam się jednak skupić na tym, co czytałam.
Spojrzałam za okno i patrzyłam na mijane domy, samochody, ludzi. Lubię obserwować, choć sama nie wiem, czy ogólnie lubię ludzi.

Niecałą godzinę później, byliśmy już na parkingu, blisko lotniska. Wyjęliśmy nasze bagaże i poszliśmy w odpowiednie miejsce, żeby je nadać. Później przeszliśmy przez lotniskową kontrolę, znaleźliśmy odpowiednią bramkę i czekaliśmy na wezwanie do samolotu siedząc na ławce.

Przesunęłam się o jedno krzesełko dalej od rodziny i wyjęłam z tylnej kieszeni jeansów moją Listę Wakacyjną. Wyjęłam z torby długopis i przekreśliłam „Plany". Napisałam za to „Marzenia". Brzmi to chyba jakoś przyjaźniej. Brzmi to tak, że poczuję się mniej rozczarowana, jeśli niczego z Listy nie wykonam. Postanowiłam, że jako że mam teraz trochę czasu, napiszę ową Listę. Po dłuższym zastanowieniu wyglądała ona tak:

1.    Polepszyć kontakt z siostrą.
2.    Odzyskać kontakt z Jacobem.
3.    Odkryć swoją pasję.
4.    Mieć jakichkolwiek znajomych.
5.   

Nie... Dalej już nic nie mogłam wymyśleć. Schowałam listę.

W końcu weszliśmy do samolotu. Miejsca były 3-osobowe, więc musiałam usiąść za rodzicami i Melody. Weszliśmy jako jedni z pierwszych do samolotu, więc byłam bardzo ciekawa, kto usiądzie koło mnie. Okazał się być nim chłopak w moim wieku.

-Hej – powiedział melodyjnym, głębokim głosem, a mnie momentalnie zamroziło.

Brązowe włosy, niebieskie oczy, mocne kości policzkowe i piegi porozsypywane po całej twarzy... Wszystko wyglądało idealnie.

-H-hej – wydukałam i oblałam się rumieńcem.

-Tyler - powiedział z uśmiechem, a ja po chyba trzech sekundach skapnęłam się, że mi się przedstawił.

-Chloe – powiedziałam i wysunęłam rękę na przywitanie.

Ja naprawdę nie wiem, czemu to zrobiłam. Tyler jednak podał mi rękę i usiadł.

-Lecisz sama do Londynu?

-Nie... Przed nami siedzi moja rodzina. A ty?

-Ja bez rodziny. Zamieszkam u przyjaciół na całe wakacje.

-To ile ty masz lat?

-Trzynaście, trzeciego lipca kończę czternaście.

-Ja też niedługo czternaście, dokładnie pierwszego lipca... W życiu nie wybrałabym się tak sama gdziekolwiek.

-Musisz mieć nudne życie – zaśmiał się.

-A wiesz, że zgadłeś - mruknęłam do siebie.

Melody obejrzała się do tyłu i gdy zobaczyła, że koło mnie usiadł taki chłopak, wytrzeszczyła ze zdumienia oczy. Dosłownie.

-Hej, jestem Melody – przestawiła się – Jej siostra.

-Tyler – powiedział obojętnie chłopak.

W czasie podróży głównie czytałam książkę, ale także słuchałam muzyki i gadałam z Tylerem, który całkowicie olewał natrętną Melody.

Chłopak okazał się także mieć podwójne obywatelstwo jak ja - polskie i angielskie. Opowiadał też o przyjaciołach, u których zamieszka, którzy mieszkają w Londynie na stałe. Założył on z nimi amatorski zespół muzyczny. Będą grywać w garażu, ale liczą, że pewnego dnia zostaną wielkimi muzykami, czego szczerze im życzę.
Uwielbiam słuchać o marzeniach innych ludzi i dowiadywać się o ich nowych sukcesach, mimo że sama stoję w miejscu. 

-Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy – powiedział Tyler.

-Kto wie? – powiedziałam i uśmiechnęłam się.

Czasem wydaję mi się, że nieważne co powiem, i tak brzmi to żenująco.

Nieraz zastanawiam się, jakie rzeczy, zdarzenia, osoby będą odgrywały w moim życiu dużą rolę, a jakie nie będą jej praktycznie wcale odgrywać. Nie wierzę w przypadki, wszystko ma swój cel, jakieś swoje znaczenie. Jednak nieraz jest to większe znaczenie, nieraz mniejsze. Nie wiem czemu, ale chciałam, żeby chłopak poznany w samolocie, Tyler, odegrał jakąś rolę w moim życiu, ale boję się, że już nigdy go nie spotkam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro